Nie ulega dla mnie wątpliwości, że pewną wartością – samą w sobie – jest spotkanie środowiska sędziowskiego dla potrzeb dyskusji o problemach wymiaru sprawiedliwości. Idea Kongresu jest słuszna. Niestety jego przebieg, znany mi z relacji medialnych, a zwłaszcza uchwały Kongresu odnoszące się do spraw krajowych – w moim przekonaniu rozczarowują. Dla negatywnego obrazu Kongresu w oczach opinii publicznej poza obecnością na Kongresie polityków i wiecowo-politycznymi wystąpieniami niektórych sędziów niemałe znaczenie miała też wypowiedź uczestniczki Kongresu – Pani Sędzi, która określiła sędziów jako „zupełnie nadzwyczajną kastę ludzi.” Zupełnie bez komentarza pozostawić należy inne – jeszcze mniej rozsądne stwierdzenia – których na Kongresie z powagą wysłuchiwano. Kongres rozczarował brakiem rzeczowej dyskusji o głównych problemach wymiaru sprawiedliwości, które przecież często są dyskutowane nie tylko na posiedzeniach Krajowej Rady Sądownictwa, ale także w ramach stowarzyszeń sędziowskich – i szerzej w środowisku prawniczym. Dlaczego tak się stało? Przez politykę.
W moim przekonaniu niezwykle niefortunne jest to, że niektórzy sędziowie, niestety zwłaszcza z elity sędziowskiej III RP, bez żadnego zażenowania i powołując się na rzekomą potrzebę ochrony niezawisłości sędziowskiej i niezależności sądów wypowiadają się jak czynni politycy. Tymczasem w pojęciu niezawisłości sędziowskiej zawiera się zobowiązanie do niezależności od czynników pozasądowych, w tym od wpływów politycznych. Sędzia nie może wypowiadać się jak polityk. Nie może publicznie okazywać swoich sympatii i antypatii politycznych, nie może komentować i analizować bieżącej sytuacji politycznej. Nakaz zachowania apolityczności jest jedną z gwarancji niezawisłości sędziowskiej i wynika wprost z Konstytucji RP (por. art. 178 ust. 3 Konstytucji).
Jak trafnie wskazuje doktryna prawa konstytucyjnego – sędzia nie powinien zdradzać swoich przekonań politycznych, brać czynnego udziału w debacie politycznej czy wypowiadać się na temat realizacji kompetencji przez jakikolwiek organ władzy publicznej. Wszyscy, jako prawnicy – powinniśmy mieć tego świadomość.
Niechęć części środowisk prawniczych, a może bardziej nawet ich elit – bardzo często proweniencji postkomunistyczno-liberalnej, do obecnych, demokratycznie wybranych władz Rzeczypospolitej jest tak wielka, że ze wzruszeniem ramionami przyjmuje się rzeczy nieakceptowalne, w imię doraźnych celów politycznych. Oceniam to osobiście – bardzo krytycznie.
Podobnie jak krytycznie oceniam wystąpienia Kongresu do Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej o dokonanie określonych czynności, sprzecznych z wiążącym go aktem wyboru dokonanym przez Sejm RP i autonomią Sejmu w tym zakresie, skądinąd potwierdzoną w orzecznictwie Trybunału Konstytucyjnego, czy też kwestionowanie prerogatyw prezydenckich wyrażonych wprost w Konstytucji.
Słusznie w uchwałach Kongresu mówi się o autorytecie władzy sądowniczej i potrzebie jego odbudowy, niesłuszne jednak wybrano dla tego celu środki – takie jak dezawuowanie działań władzy wykonawczej i ustawodawczej, łącznie z najmniej właściwym środkiem – jakim jest publiczne naruszanie zasady apolityczności sędziowskiej uprawiane na Kongresie co najmniej przez niektórych sędziów.
Zarówno jako adwokat, jak i po prostu obywatel oczekuje rzetelnej dyskusji z udziałem środowisk prawniczych, w tym sędziów, o problemach wymiaru sprawiedliwości i sposobach ich rozwiązywania. Wiem, że jest wola wielu środowisk, żeby taki dialog – we właściwych ramach prowadzić. Drogą do rozwiązania problemów wymiaru sprawiedliwości nie jest jednak na pewno publiczne głoszenie przekonania o „nadzwyczajnej kaście ludzi” ani wikłanie środowiska sędziowskiego w bieżący spór polityczny. Takie wypowiedzi i zachowania sądownictwu szkodzą.
W Polsce doszło do zmiany władzy. W demokratycznych wyborach. Można tej władzy nie lubić – oceniać ją krytycznie. Nie powinno być jednak tak, że żadne standardy nie mają już znaczenia, jeżeli celem jest atak na obecnie rządzących.
Jestem przekonany, że wielu prawników, w tym samych sędziów, świetnie to rozumie i przebieg Kongresu oraz obecność na nim polityków i polityczne wystąpienia oraz uchwały na nim podjęte – oceniać musi z rozczarowaniem. ζ