1 października br. na Jeziorze Dąbie w ramach Regat Jesiennych, organizowanych przez SEJK Pogoń Szczecin odbył się tzw. wyścig australijski o tytuł najszybszej jednostki regionu czyli tzw. Błękitna Wstęga. Na pierwszy rzut oka wyścig nie wyróżnia się niczym szczególnym. Po prostu kolejne żeglarskie zawody. Nic bardziej mylnego. Regaty o Błękitną Wstęgę Jeziora Dąbie to jedna z bardziej prestiżowych imprez żeglarskich i to nie tylko na Pomorzu Zachodnim. W tym roku odbyła się już 68. edycja tych regat (pierwszy wyścig miał miejsce w 1949 r.), a główną nagrodę stanowi przechodni Puchar Kuriera Szczecińskiego, na którym wygrawerowane są nazwiska wszystkich kolejnych zwycięzców, najwybitniejszych przedstawicieli zachodniopomorskiego żeglarstwa.
Jacht Tomahawk, którym żeglujemy w Szczecinie, to odświeżona przez załogę jednostka regatowa. Konstrukcja jachtu jest bardzo oryginalna. Przy długości nieco ponad 9 m i ogólnym ciężarze ok. 900 kg (w tym 150 kg balastu, przy zanurzenie 1,90 m), w żegludze na wiatr dysponuje ożaglowaniem o pow. 53 m², natomiast przy kursach z wiatrem – dodatkowo genakerem o pow. 80 m², czyli łącznie powierzchnią żagli ponad 130 m². Charakterystyczne dla tego jachtu jest to, że załogę stanowić powinno 6 doświadczonych żeglarzy regatowych, z których 4 balastuje na tzw. trapezach. Kształt jachtu uatrakcyjniają dwa skrzydła, ułatwiające balastowanie z jednej strony i dodające dużej siły wyporu przy większych przechyłach – z drugiej.
Przy słabych wiatrach Tomahawk porusza się z prędkościami nieosiągalnymi dla innych konwencjonalnych jachtów jednokadłubowych, natomiast przy wietrze silniejszym żegluga na nim bardziej przypomina latanie. Dość powiedzieć, że w opinii wielu, żegluga na tym jachcie jest dla osób postronnych, jak „pocałunek tygrysa – i śmieszna, i straszna zarazem”, a przez konkurentów nasza załoga nazywana była często „Kaskaderami”.
W ostatnich latach tytuł najszybszej jednostki Jeziora Dąbie zdobywaliśmy w sumie czterokrotnie. W 2010 r. gościliśmy na pokładzie w czasie wyścigu naszego zawodowego kolegę mec. Bartłomieja Sochańskiego. W 2011 r. nie udało nam się obronić tytułu z powodu złamania masztu. Jednak już od 2013 do 2015 jacht Tomahawk zdobywał Błękitną Wstęgę bez przerwy.
W tym roku start do wyścigu zaplanowany był w sobotę na godz. 10.00 w południowej części Jeziora Dąbie. Od samego rana warunki wietrzne nie były zbyt wymagające, a tafla jeziora odbijała żagle startujących jachtów niczym lustro. Linia startu ustawiona została na półwietrze, co sprzyjało żegludze z dodatkowymi przednimi żaglami (spinakerami i genakerami). Po sygnale, już po paru minutach szybko uformowała się czołówka z dwuosobowym katamaranem Eagle „Truekings” prowadzonym przez Ł. Czaję na czele oraz szybkimi jednokadłubowcami: „Master3” (M. Świstelnicki), „Sepułka” (M. Jabłoński) i naszym Tomahawkiem.
Początkowo mieliśmy problemy ze zbyt głębokim przednim żaglem, który nie pracował przy tym kierunku wiatru optymalnie. Wiatr płatał zresztą figle, często gasł całkowicie. Wystarczył jednak niewielki podmuch, aby bardzo lekki katamaran Eagle odjeżdżał od całej stawki. Na pierwszej boi (w okolicach Lubczyny) i drugiej boi zwrotnej to właśnie dwukadłubowiec meldował się jako lider z niewielką przewagą na nami. O 3 miejsce walczyła Sepułka i Master3. Pozostali konkurenci nie byli w stanie dotrzymać kroku najszybszym jednostkom. Trzymaliśmy się Tomahawkiem cały czas dość blisko za katamaranem i – licząc na zmianę kierunku wiatru – zachowywaliśmy pełną koncentrację i wciąż wierzyliśmy w ostateczny sukces.
Ostatni kurs w kierunku mety u ujścia Regalicy był wreszcie, zgodnie z założeniami strategicznymi, zdecydowanie pełniejszy. Katamaran, aby utrzymać w miarę dobrą prędkość musiał halsować z wiatrem pod zdecydowanie mniejszym kątem. W efekcie zaczął tracić przewagę. Powoli zaczęliśmy wykorzystywać warunki, żeglując pełniej i z niezłą prędkością. W końcu wyprzedziliśmy konkurentów i wysunęliśmy się na prowadzenie. Następnie, budując konsekwentnie przewagę w pasach skromnych szkwałów kontrolowaliśmy sytuację w wyścigu. Wreszcie, pewnie triumfowaliśmy na mecie w strugach szampana!
Trzeba jednak przyznać, że to był najbardziej emocjonujący wyścig w ostatnich latach. Przy nieco silniejszym wietrze, niezmiernie trudno byłoby wygrać z katamaranem. Tym razem, szczęście było ponownie po stronie Tomahawka.
To było piąte (i czwarte z rzędu) zwycięstwo naszego skrzydlatego jachtu w regatach o Błękitną Wstęgę Jeziora Dąbie!