Czy możliwe jest, aby każdy obywatel otrzymywał stałe wynagrodzenie bez względu na to czy pracuje czy nie? Powierzchowna analiza zagadnienia, może prowadzić do wniosku, że takie świadczenie nie doprowadzi do niczego, za wyjątkiem obniżenia motywacji do pracy. Jest to jednak półprawda wynikająca z zastosowania nieprawidłowych paradygmatów. Tymczasem kwestia ta jest o wiele bardziej złożona.
W styczniu 2017 r. Finlandia wdrożyła pilotażowy program testujący nowy system świadczeń społecznych. Przez dwa lata 2.000 osób w wieku od 25 do 58 lat będzie otrzymywało co miesiąc po 560 euro. Ta kwota ma zastąpić otrzymywane dotychczas zasiłki i ma być wypłacana całkowicie bezwarunkowo.
Model, o którym mowa powyżej wzorowany jest na koncepcji
Bezwarunkowego Dochodu Podstawowego
Nie jest to bynajmniej koncepcja całkowicie nowa. Podobne eksperymenty przeprowadzane były m.in. w rejonach Kanady, Namibii, Indii czy Holandii już od schyłku lat siedemdziesiątych. Program fiński tym różni się jednak od pozostałych, że jego implementacji towarzyszy ożywiona dyskusja nad potrzebą i kierunkiem przeprowadzenia reform systemowych w Stanach Zjednoczonych i w Unii Europejskiej.
W najprostszym ujęciu Bezwarunkowy Dochód Podstawowy (Universal Basic Income; UBI) to typ pomocy społecznej ograniczającej się do regularnego wypłacania wszystkim obywatelom określonej, jednakowej sumy pieniędzy (dla zaspokojenia podstawowych potrzeb) ze środków publicznych. Jakkolwiek założenia tej koncepcji mogą na pierwszy rzut oka wydawać się utopijne, to, biorąc pod uwagę wyniki przeprowadzonych dotychczas eksperymentów, jest ona spójna pod względem społecznym, ekonomicznym oraz teleologicznym.
Apologeci UBI uznają, że w świetle zmieniającej się rzeczywistości społeczno-gospodarczej, widma bezrobocia technologicznego i kryzysu wartości liberalnej demokracji, nieodzowne jest całościowe przemodelowanie systemu świadczeń społecznych, tak aby był on dostosowany do współczesnych warunków.
Co ciekawe, głosy poparcia dla wprowadzenia Bezwarunkowego Dochodu Podstawowego nie dochodzą wyłącznie z lewej strony sceny politycznej. Wręcz przeciwnie, czołowy liberalny ekonomista Milton Friedman postulował wprowadzenie podobnego w swej istocie zasiłku – tzw. negatywnego podatku dochodowego (Negative income tax) dla najmniej zarabiających. Wedle Friedmana wypłata takiego świadczenia zmobilizuje ludzi do podejmowania gorzej płatnych prac, tym samym stanowiąc wsparcie dla małych przedsiębiorców. Twierdził również, że objęcie wsparciem również osób zatrudnionych, odmiennie niż dotychczasowe modele opieki społecznej, nie spowoduje powstania tzw. pułapki ubóstwa (welfare trap), gdy nieopłacalne jest zdobycie kiepsko płatnej pracy ze względu na utratę dostępu do świadczeń przysługujących najuboższym. Te same argumenty używane są również dla poparcia koncepcji Bezwarunkowego Dochodu Podstawowego. Argumentuje się także, że zastąpienie wszystkich warunkowych zasiłków, świadczeń czy dopłat jedną bezwarunkowo wypłacaną kwotą doprowadzi do drastycznego zmniejszenia biurokracji, a tym samym – do ograniczenia wydatków budżetowych pomimo zwiększenia ilości beneficjentów. Nic więc dziwnego, że fiński program pilotażowy wprowadzony został właśnie za rządów konserwatywnej centroprawicy.
Podobnie, nie powinno dziwić, że program krytykowany jest przez część środowisk lewicowych. Kiedy bowiem odrzucimy tło ideologiczne w postaci obietnicy wsparcia dla najbardziej potrzebujących, okazuje się, że największymi beneficjentami reformy mogą być w ostatecznym rozrachunku pracodawcy. Krytycy UBI sugerują, że oddzielenie wynagrodzenia od pracy zmniejszy motywację pracowników do walki o wyższe wynagrodzenia, zaś pewność uzyskania dochodu pozwoli pracodawcom na drastyczne obniżenie wynagrodzeń. Bez względu jednak na powyższe, największym potencjalnym zagrożeniem związanym z Bezwarunkowym Dochodem Podstawowym jest najzwyczajniej ryzyko skonsumowania dodatkowych pieniędzy wprowadzonych do obrotu w wyniku proporcjonalnej podwyżki cen rynkowych. Bezwarunkowy dochód nie będzie wówczas demotywujący czy rozleniwiający, a po prostu – nieopłacalny dla beneficjenta. Oceniając ten program, powinniśmy zastanowić się zatem, czy ewentualne korzyści przewyższą potencjalne ryzyko.
Dokonując obiektywnej oceny UBI należy w pierwszej kolejności odnieść się do wyników dotychczas przeprowadzonych eksperymentów. Wprowadzony w Namibii „Basic Income Grant” doprowadził do zmniejszenia ilości gospodarstw domowych zagrożonych ubóstwem (z 76% do 37%), zmniejszenia wskaźnika przestępczości (o ok. 40%) i, co interesujące, do wzrostu ilości przedsiębiorców (o 11 punktów procentowych). Podobnie było w Indiach, gdzie, w wyniku „Madhya Pradesh Unconditional Cash Transfers Project”, poprawiła się frekwencja w szkołach (wśród dziewczynek z 36% do 66%) i trzykrotnie częściej zakładano nowe przedsiębiorstwa. W rezultacie wprowadzenia analogicznego programu w jednym z miast w Kanadzie, oprócz zwiększenia ilości uczniów kontynuujących naukę ponadpodstawową, doszło również do spadku liczby wizyt w szpitalach (o 8,5%)1 https://futurism.com/images/universal-basic-income-ubi-pilot-programs-around-the-world/; dostęp: 12.02.2017 r.,.
W tym zestawieniu szczególnie warto zwrócić uwagę na fenomen zwiększenia aktywności gospodarczej. Choć pozornie nieintuicyjny, ten rezultat jest łatwy do wyjaśnienia. Nieodzowne jest jednak wzięcie pod uwagę czynnika psychologicznego. Dla uproszczenia warto przejrzeć się modelowi hierarchii ludzkich potrzeb stworzonemu przez Abrahama Maslowa (tzw. „piramida potrzeb”). Zgodnie z tym modelem dopiero zabezpieczenie podstawowych potrzeb ludzi (fizjologicznych, bezpieczeństwa), umożliwia im realizację potrzeb wyższego rzędu (uznania, samorealizacji). Uzyskane wyniki zdają się potwierdzać tę tendencję.
Co się zaś tyczy wspomnianego problemu „rozleniwienia” za pomocą dochodu gwarantowanego, to należy w pierwszej kolejności pamiętać o tym, że dochód ten ma być minimum gwarantującym przetrwanie, a nie – dostatnie życie. Rzeczywiście, w większości eksperymentów liczba osób pracujących zmniejszyła się. Nie był to jednak spadek drastyczny. Co więcej, spadek dotyczył przede wszystkim młodzieży w wieku szkolnym i kobiet prowadzących gospodarstwa domowe, a więc grup, które i tak wykonywały pewien rodzaj działalności społecznie użytecznej2 https://www.reddit.com/r/BasicIncome/wiki/studies; dostęp: 12.02.2017 r.,.
Ponadto, uwzględnić należy również fakt, że obecnie znaczna część pracy wykonywana jest nie z chęci osobistego rozwoju a z przymusu ekonomicznego. Pod tym względem zgadzam się z sugestiami, że dochód podstawowy pozwoli ludziom na samorealizację i pełne wykorzystanie potencjału3 Basic Income: How do we get there?: https://www.youtube.com/watch?v=qkD7JBspgas; dostęp: 12.02.2017 r.,. W efekcie mogłoby się to nawet przełożyć na działalność, stanowiącą najzwyczajniej wymierną korzyść dla Skarbu Państwa. Takie spojrzenie jest dalekie od naiwności, jeżeli uwzględnić, że ludzie na coraz większą skalę angażują się w przedsięwzięcia, za które nie uzyskają wynagrodzenia. Największa internetowa encyklopedia (Wikipedia) oraz największy portal z filmami (YouTube) swój sukces osiągnęły niemal wyłącznie w wyniku dobrowolnej i (głównie) darmowej działalności twórców. Stąd, zasadnym wydaje się, iż należy pozwolić ludziom, aby stworzyli pracę, która jest dostosowana do nich, zamiast skłaniać ich do podejmowania jakiejkolwiek pracy. Jednak, aby takie myślenie stało się normą, konieczne jest zrewidowanie naszego pojmowania pracy jako elementu życia społecznego. Przy postępującej automatyzacji pracy (według niektórych szacunków za 30 lat bez pracy może pozostać nawet 50% populacji4 https://www.theguardian.com/technology/2016/feb/13/artificial-intelligence-ai-unemployment-jobs-moshe-vardi; dostęp: 12.02.2017 r.), niepodobna utrzymywać, że wykonywanie pracy zarobkowej przez znaczną część życia może być imperatywem dla przeciętnego człowieka.
W świetle powyższego, kluczowym pytaniem powinno być nie „czy zmienić dotychczasowy system ekonomiczny?”, a „w jaki sposób go zmienić?”. W moim odczuciu wprowadzenie Bezwarunkowego Dochodu Podstawowego jest krokiem w dobrą stronę, ale jest to krok niewystarczający, jeżeli celem miałaby być sanacja polityki ekonomicznej.
Ponad wszelką wątpliwość implementacji UBI nie może towarzyszyć demontaż infrastruktury socjalnej (publicznej opieki zdrowotnej, powszechnej edukacji, mieszkań komunalnych, transportu publicznego), przede wszystkim z uwagi na wspomniane przeze mnie ryzyko konsumpcji dochodu przez inflację cen. Warto odnieść się do rzeczywistego porównania i zauważyć, iż zarówno problem inflacji cen, jak i jego rozwiązanie stają się widoczne, gdy zestawić państwa, w których świadczenia społeczne ograniczają się do dopłat do usług (np. Stany Zjednoczone) z państwami, w których te usługi świadczone są przez państwowe instytucje. Dla przykładu, jednym z powodów, dla których amerykański system opieki zdrowotnej jest nieproporcjonalnie drogi w porównaniu do systemów państw europejskich, jest fakt, że w Europie publiczna opieka zdrowotna służy jako wentyl bezpieczeństwa dla najuboższych i sztuczna konkurencja wobec prywatnych klinik. Powoduje spadek cen usług medycznych w Europie pomimo relatywnie wyższych danin publicznych. Okazuje się zatem, że w pewnych wypadkach usługi publiczne przez samo swoje istnienie wymuszają na rynku ograniczenie cen do akceptowalnych poziomów.
Kolejną kwestią jest problematyka finansowania Bezwarunkowego Dochodu Podstawowego. Świadczenia można oczywiście finansować za pomocą zwiększenia dotychczasowych obciążeń podatkowych. Jednakże, działanie to najpewniej spotkałoby się z gwałtownym i negatywnym odzewem społecznym. Alternatywnie, można poddać opodatkowaniu pracę maszyn (o czym pisałem w artykule „Osoba elektroniczna posiadająca osobowość elektroniczną”, In Gremio Nr 105) lub podmioty eksploatujące „dobra wspólne” (powietrze, wodę, surowce kopalne).
Sposobem na ograniczenie kosztów mogłoby zaś być wprowadzenie systemu Gwarancji Zatrudnienia (Job guarantee), w której państwo bierze czynny udział w utworzeniu miejsc pracy dostosowanych do celów i umiejętności beneficjentów. Chociaż Gwarancję Zatrudnienia podaje się często jako alternatywę wobec Bezwarunkowego Dochodu Podstawowego, nic nie stoi na przeszkodzie, aby te systemy stosowano komplementarnie.
Powyższe rozwiązania będą jednak wyłącznie działaniami objawowymi, dopóki reformy systemowe nie skupią się na ostatniej, a zarazem najistotniejszej kwestii – doprowadzeniu do trwałej minimalizacji nierówności społecznych. Skalę tego problemu pokazuje niedawny raport organizacji humanitarnej Oxfam. Zgodnie jego ustaleniami majątek równy majątkowi połowy populacji Ziemi (3,6 miliarda ludzi) posiada… 8 najbogatszych osób.
Obecnie jedyną powszechnie stosowaną metodą niwelowania nierówności jest redystrybucja przy pomocy progresji podatkowej. Ja natomiast postuluję wprowadzenie systemu, w którym pracownicy spółek kapitałowych staną się jej udziałowcami w minimalnym zakresie, pozwalającym na trwałe powiązanie części ich dochodu ze stanem finansowym spółki. Umożliwi to zapobieżenie powszechnej sytuacji, w którym wzrost gospodarczy nie przekłada się na wzrost wynagrodzeń.
W ostatecznym rozrachunku celem każdej reformy systemu opieki społecznej powinno być trwałe polepszenie statusu beneficjentów, w taki sposób, aby korzyści z tego czerpało całe społeczeństwo. Obecnie, gdy posiadamy dostęp do wiedzy, narzędzi i danych, pozwalających na budowę kompleksowych rozwiązań, grzechem byłoby zdecydować się na bezczynności, pozwalając w ten sposób na wykorzystanie przeciw status quo rozgoryczenia osób niedostosowanych do nowych realiów ekonomicznych.