Kojarzycie na pewno mili Czytelnicy powyższy tytuł z nostalgiczną piosenką Czerwonych Gitar śpiewaną przez Krzysztofa Klenczona. Powstała ona, gdy w kapeli nastąpił rozłam i podzieliły się role dwóch liderów Krajewskiego i właśnie Klenczona. Ten ostatni był jeszcze w zespole, ale myślami już poza nim, tworząc nową grupę nazwaną później Trzy Korony. To tak jak z naszą samorządnością – jeszcze jest, ale widoczne są ograniczenia i oby były one jedynie w skali mikro.
Polska „złota jesień” to czas kończącego się lata i łagodne przejście do nowej pory roku. To też liście drzew przechodzące powoli z zieleni w kolor brązu, rdzy i purpury. Jesień to nadchodzący czas po pełnych tego lata wydarzeniach i niepokojących zmianach, które dotknęły polskie sądownictwo, a także pośrednio – samorząd adwokacki. Rozumiejąc konieczność odformalizowania i uproszenia procedur sądowych przy zwiększeniu tempa rozpoznawanych spraw, nie można zgodzić się w żadnym przypadku z upolitycznieniem wymiaru sprawiedliwości.
Majowy Kongres Prawników Polskich odniósł się do kwestii niezależnego Sądu jako gwaranta praw i wartości obywatelskich, zwracając przy tym uwagę na profesjonalizm pełnomocnika i usprawnienia pracy Sądu oraz problem wysokich kosztów procesowych. Obecne zmiany realizowane pośpiesznie, bez dyskusji wśród środowisk prawniczych, zmierzają do demontażu SN, podobnie jak uczyniono to z TK.
Zaskakującym jest fakt, że posłowie partii rządzącej w sposób zupełnie dowolny przyjmują pod obrady nowe niekonstytucyjne rozwiązania, nie zastanawiając się nad tym, że dotknie to nie tylko ich, ale ich najbliższych. Język parlamentarny zaczyna przypominać szambo, bo trudno to inaczej nazwać.
Padają słowa „zdradzieckie mordy”, „kanalie” – co nie mieści się zwyczajnie w ramach dobrego wychowania i obraża każdego z nas, niezależnie od zapatrywań politycznych.
Kosmiczny wręcz tryb przejścia ustaw przez obie Izby Parlamentu sprawia, że nigdy w dotychczasowej praktyce czegoś takiego nie czyniono, a Prezydent staje się notariuszem potwierdzającym jedynie zgodność podpisu z oryginałem.
Mam świadomość, że głosy protestu nie są chętnie przez obecną władzę dostrzegalne, a ich – jak na razie – siła przebicia przy wyjątkowej opozycji stanowiska przeciwnego, prowadzi jedynie do działań formalnych. Ale taka sytuacja może się zmienić, gdy niezadowolenie społeczne osiągnie apogeum.
W zaciszach politycznych gabinetów szykowane są dalsze programy „ubezwłasnowolnienia” niezawisłości sędziowskiej, a także praktyków, którzy na co dzień mają kontakt z postępowaniem przygotowawczym i orzecznictwem. Sprowadzać się to może do – brzydko mówiąc – działań korupcyjnych, albowiem oferowanie stanowisk, funkcji i zaszczytów może znaleźć odbiorców wśród szerokiej rzeszy osób z branży prawniczej. Tutaj należy rozróżnić kwestię upolitycznienia od upartyjnienia wymiaru sprawiedliwości.
Polską Adwokaturę tworzymy my wszyscy, noszący z należną powagą togi z zielonymi wypustkami i aplikanci, którzy dopiero startują w dorosłe życie zawodowe. Wspólnym celem jest jednak perfekcyjna wiedza i mądrość zawodowa, a także życiowa i przełożenie jej na praktyczne wykorzystanie.
Życie nie lubi pustki i dlatego zmiany w systemie funkcjonującego prawa następują w miarę niedostrzegalnie, ale przy głosach większości parlamentarnej i dyspozycyjności wszystkich władz z Prezydentem włącznie. Przejście z czasu letniego na jesienny to już nie kwestia całego środowiska, ale odpowiedzialności każdego z nas – adwokatów. Powinniśmy odbierać w miarę pilnie i realnie niepokojące sygnały, umieć je analizować, nie sprowadzając przy tym dyskusji do poziomu magla i co ważne – nie deprecjonować roli tak potrzebnego nam w dzisiejszych trudnych czasach samorządu.
Dziś zagrożona czuje się nie tylko młodzież prawnicza, ale także i Ci, którzy od wielu lat „wycierają togami” ławy sądowe.
Zapytam jednak, gdzie byli podczas ostatnich wyborów, gdy decydował się kształt Polski i wpływ polityków na życie codzienne nas wszystkich? Dziś głosami niezadowolenia niektórzy próbują zmyć swoje winy i błędy, które są nie do naprawienia. Komisja Europejska nie będzie antidotum na realizowane zmiany. Polityka ma różne oblicza, nie zawsze nastawione na szybkie racjonalne rozwiązania związane z funkcjonowaniem Państwa Prawa.
Powoli wartości intelektualne zaczynają zanikać wobec form prymitywnego komunikowania się władzy ze społeczeństwem czy nas między sobą. Społeczność adwokacka spotyka się na co dzień z ofertami ze strony różnych firm proponujących swoje usługi, które nie starają się nawet zachować należnego szacunku zawodowego. Sprzedający fraternizuje się z nami tak jak gdyby miał do zaoferowania towar złej jakości (a tak jest często), uważając, że reprezentujemy podobny jak on poziom intelektualny.
Takie jest właśnie spłaszczenie norm należnego nam szacunku przez ludzi z branży sprzedającej wrotki lub samobieżne odkurzacze. Forma „Panie Andrzeju” lub „było mi miło poznać Pana” z reguły stosowana jest przez ludzi z branży subiektów, ubranych w tanie garnitury kupione z drugiej ręki. To ich nobilituje, a my to akceptujemy nie starając się nawet wskazać na złe maniery zawodowe i brak podstawowych znajomości marketingu.
Łamanie zasad etyki, a nawet bliskich więzi dla korzyści finansowych – nie zawsze nam należnych z tytułu powstałej szkody czy utraty wartości materialnej – są tylko przejściowym objawem majętności. Brak dojrzałości wyrażający się na nieszukaniu słusznego rozwiązania ma prowadzić do satysfakcji poszukującego rozwiązania prawnego, w sposób często zgodny wyłącznie z jego oczekiwaniami.
Jeżeli nie spojrzymy krytycznie na swoje postępowanie, to uwierzymy, że jesteśmy bez skazy, a nasza wiedza jest wystarczająca dla osiągnięcia sukcesu. Zapominamy patrząc przez pryzmat składki korporacyjnej, że skoro unikniemy jej płacenia, to powstanie brak formalnej legitymacji do przekazania swojego głosu w sprawach ważnych dla Palestry.
Czytając ten tekst powiecie pewnie – malkontent znużony letnią kanikułą lub nasączony padającymi ostatnimi czasy deszczami. W żadnym wypadku – letni wypoczynek nie wpłynął na moje oceny i potrzebę mówienia o sprawach trudnych, często nawet niechętnych dobremu nastrojowi.
Zawsze siłą napędową każdego społeczeństwa była klasa średnia.
Myślę, że zaliczamy się do niej, niezależnie od hierarchii, która staje się naszą przynależnością. Postawy jednostek składają się na ocenę całego środowiska. Nie ma i nie będzie jedności myślenia, politycznych zapatrywań czy sposobu na rozwinięcie kancelarii i kontynuowania praktyki na poziomie dającym należną satysfakcję.
Środowisko adwokackie jest – na podstawie indywidualnych zachowań w sferze zawodowej – oceniane globalnie i tego niestety nie unikniemy. Ostatnie lata nie dawały nieraz dobrego obrazu Adwokatury. Postępowania dyscyplinarne, procesy sądowe, a nawet tymczasowe areszty powodowały, że Ministerstwo Sprawiedliwości w sposób łatwy i prosty dochodziło do wniosków w zakresie planowanych i realizowanych zmian, także w zakresie sądownictwa dyscyplinarnego.
Patrzyliśmy pobłażliwie na zawodowe zachowania, kwitowane słowami „jeszcze nie teraz” – przyjmując, że przecież Adwokatura ma swoją tradycję i swój etos. To „jeszcze” stało się faktem i odebranie w przyszłości Izbom – tak postępowania dyscyplinarnego, jak i szkolenia – spowoduje przejście Adwokatury w stan hibernacji. Moją obawę potęguje fakt, że brak rozsądku i powagi w postępowania dyscyplinarnych może zostać zastąpiony dyspozycyjnością, niechęcią do Palestry, a nawet złymi nawykami orzeczniczymi.
Nie jesteśmy tutaj bez winy. Przeciągające się postępowania prowadzące do przedawnienia stały się faktem. Wrześniowe egzaminy na aplikacje i ilość chętnych do realizowania się zawodowo w naszej profesji mogą mieć wpływ na realizację planów Ministerstwa, co do szkolenia centralnego. Już dzisiaj ingeruje się w sprawy realizacji programu szkolenia, nie w sposób dotyczący jakości przekazu wiedzy, ale poprzez koszty, których nie unikniemy, jeżeli aplikacja stanowi coś na wzór „studiów podyplomowych”.
Doniesienia medialne o zachowaniu sędziów, sprowadzających się do pospolitych kradzieży w marketach bulwersują i nie dają opinii społecznej mandatu do negowania zmian w sądownictwie z uwagi na oceny etyczne i moralne. Nie możemy jako adwokaci realizować się wyłącznie konsumpcyjnie, bo powoli będziemy przechodzić w stronę cienia i biernego udziału w życiu Państwa Prawa.
Rola Kościoła, kiedyś tak widoczna w sensie działań politycznych, obecnie zmierza w kierunku akceptowania stanu tworzonego, starając się wywołać przy tym uczucie bycia barometrem społecznych napięć. Wywoływane są oceny faktów, zdarzeń i postaw osób, które nigdy nie zasłużyły na zaszufladkowanie. Skoro ocena ma być obiektywna to nie zapominajmy, że w minionych lata Kościół dotykały afery, które po prostu trzeba było umiejętnie „zamieść pod dywan”.
Wielu papieży w trakcie pontyfikatu nie wyrzekło się bujnego życia erotycznego. Jeden z nich Hiszpan, którzy przyjął imię Aleksandra VI (żył w latach 1492-1503) – urodził się nieopodal Walencji jako Rodrigo de Borja y Borja. W sumie dochował się czwórki dzieci z Vannozzą Catenei. Poza oddawaniem się dwóm pasjom, czyli zarabianiu pieniędzy i uwodzeniu kobiet przepadał za przebywaniem ze swoimi dziećmi, wspierając ich we wszystkich ważnych sprawach. Był wyznawcą symonii, czyli sprzedaży urzędów kościelnych, co wyłącznie wzbogacało jego majątek osobisty. Jako pięćdziesięcioośmioletni papież związał się z piętnastoletnią Giulią Farnesse, tak urodziwą, że rzymianie nazywali ją „Bella”, czyli piękna. Zmarł w sierpniu 1503 r. otruty w czasie obiadu. Takich postaw było wiele w przeszłości i dlatego legitymowanie się wartościami duchowej moralności, nie zawsze jest zasadne.
Środowiska słabe moralnie pod naporem opinii publicznej, giną tak jak Neron, który skazany przez Senat na śmierć popełnił samobójstwo, ale czynił to bardzo nieudolnie.
Wiemy z historii, że aby pozbyć się chrześcijan oskarżył ich o spowodowanie pożaru. Nie jest jednak prawdą, że gdy płonął Rzym grał beztrosko na skrzypcach. Chrześcijaństwo dotarło do Rzymu wcześniej, bo za panowania Klaudiusza. Jego pierwsza żona lubieżna Messalina, zdobyła sobie rozgłos licznymi romansami, a druga Agrypina – utrzymywała kazirodczy związek z własnym synem Neronem, którego Klaudiusz adoptował i który stał się jego następcą.
Piszę o upadku zasad moralnych dla zwrócenia uwagi, że ich utrata prowadzić może do pełnej manipulacji nastrojami i oczekiwaniami, nie tylko adwokatów, ale całego społeczeństwa.
Adwokatura Stanu Wojennego była silna z uwagi na posiadany prestiż, wiedzę i umiejętność zajęcia bezkompromisowego stanowiska wobec łamania prawa. Czasy były trudne, demokracja w marzeniach, ale cel został osiągnięty.
Dzisiaj deptanie ideału sprawiedliwości, harmider argumentacyjny przeplata się z brakiem poczucia własnej wartości. Otwarcie Adwokatury osłabiło Palestrę przez lata, bo chybione nieraz wpisy rzutowały i rzutują na ocenę nie tylko jednostek, ale także całego naszego środowiska.
Czas jesieni może przywiać nam chłodne powietrze i na pewno to uczyni, ale nie możemy poddać się pesymistycznym nastrojom wynikającym z działań destrukcyjnych w zakresie sądownictwa, bo popadniemy w frustrację zawodową. Nie możemy stać się hipochondrykami, którzy nie potrafią mówić o niczym innym, jak o utracie niespełnionych marzeń, czy wartości, których nigdy nie posiadali, albo też dywagują o rzeczach, niemających żadnego znaczenia. Gadulstwo staje się naszą cechą narodową, a narzekanie nie jest już przywarą tylko niezadowoleniem za minione lata „rzekomo zmarnowanych przez poprzednie rządy”.
Szukanie zaszczytów u nowej władzy będzie powszechne, ale pozostawmy to tym, którzy tego pragną i nie krytykujmy zbyt prymitywnie ich poczynań. Każdy ma prawo do swobodnego wyboru, ale jako adwokaci powinniśmy dbać przede wszystkim o konstytucyjne przestrzeganie prawa. Jego nadmierna interpretacja prowadzić będzie jedynie do wypaczeń w sferze zawodowych oczekiwań. Na ławie oskarżonych toczącego się w okresie międzywojennym największego procesu politycznego zwanego „Brzeskim” zasiadał wójt Wierzchosławic Wincenty Witos, nie kwestionowany przywódca obozu ludowego i trzykrotny premier rządu polskiego.
W ostatnim swoim słowie powiedział:
Będę mówił, że prawo i wolność są największym skarbem narodu, że Polska winna się oprzeć na całym społeczeństwie, że wszyscy wobec prawa powinni być równi, że potęgi państwa nie stworzy żaden największy nawet geniusz, ale cały wolny i świadomy swych praw i obowiązków naród.
Jestem przeciwnikiem dyktatury i rządów jednostek z głębokiego swego przekonania. Uważam, za rzecz konieczną, ażeby z tym systemem, z tym rządem i reżimem w Polsce skończyć.
Witos skazany został na 1,5 roku więzienia i udał się na emigrację, która trwała do 1939 r. Nie chciałbym, aby przyszłość powodowała deformację togi adwokackiej, bycia wyznaczanym do „sztucznych obron”, czy brania udziału w innych postępowaniach na zasadach realizujących potrzeby istniejącej władzy.
Próby złamania niezawisłości sędziowskiej, zdyskredytowanie roli TK winny budować w nas poczucie konieczności utrzymania Państwa Prawa stworzonego przez lata w warunkach demokracji.
Nie możemy sprowadzać się do roli szewców, krawców, sprzedaży materacy plażowych czy kuglarzy dnia codziennego. Z powinności zawodowej nie możemy tolerować postaw, których celem jest wyłącznie własny interes polityczny i partyjny, szeroko pojęty i obejmujący nie tylko czytelników In Gremio. Nie da się zbudować autorytarnego rządu i totalitaryzmu bez prawników. Nie powinniśmy w tym pomagać, bo proces ma charakter postępujący.
Kończąc te przydługie rozważania natury zawodowo – moralnej chce dodać, że wierzę w skuteczne działania Polskiej Palestry, tak jak i wierzę w realizację ideałów zawodowych przez nas wszystkich, uznając, że każdy czas przemija pozostawiając po sobie mniej lub bardziej przyjemne wspomnienia.