Wróciłem niedawno z podróży z Kazimierza Dolnego nad Wisłą. Tam w herbaciarni „U Dziwisza”, lekko oszołomiony urokiem wnętrza i horrendalnymi cenami serwowanych herbat, sięgnąłem po jedną z licznych książek zdobiących lokal. Do książek mam słabość szczególną, ale tej nie miałem w dłoni od dawna. Poezja Zbigniewa Herberta. Dosadna, soczysta, przejmująca. I (niestety) jakże na czasie…
Aż się prosi, aby od Herberta zacząć raport. A może i Herbertem go zakończyć…
Podróż moja była dosyć długa i oprócz Kazimierza odwiedziłem i Lublin, a może Kazimierz odwiedziłem przy okazji Lublina – jeśli mam być dokładny, choć przecież wszystko już się zaciera. Każdy wszakże przystanek w podróży oznaczał rozmowy o oblężeniu, Gotach i Tatarach. O sensie obrony i idei zjednoczenia w obliczu oblegających. I być może dlatego tak mocno zapadły mi w pamięci słowa poznanego tam właśnie młodego i niezwykle inteligentnego adwokata. W żywiołowej dyskusji o tym, co kto robi, aby pomóc oblężonemu miastu, jednoczyć obrońców wolności i okazywać sobie poparcie, powiedział po prostu: przecież wy tam w Szczecinie macie InGremio.
Mamy. I bez wątpienia jest to powód do dumy, choć coraz więcej słychać nawoływań, że trzeba unikać komentarzy i emocje trzymać na wodzy.
Tymczasem kilka dni wcześniej, w Szczecińskiej Filharmonii odbyły się uroczystości poświęcone 100-leciu odrodzonej Adwokatury Polskiej. W gronie zaproszonych gości specjalnych znalazł się też Adam Bodnar, Rzecznik Praw Obywatelskich, który wygłaszając okolicznościowe przemówienie właśnie InGremio wymienił jako element jednoczący środowisko i ewenement na skalę kraju. Musiały te słowa połechtać uszy oficjeli i zaproszonych gości, szczególnie tych wywodzących się ze Szczecina.
I byłbym zapewne dumny z tych słów, lecz trudno budować w sobie dumę ze świadomością, że nikt spośród nich nie pomyślał, aby na te uroczystości, tak doniosłe i ważne nie tylko dla adwokatury, ale i całego środowiska zaprosić członków redakcji. Tych samych, którzy całkiem za darmo, w wolnym czasie wykonują mrówczą pracę, aby pismo mogło ukazywać się regularnie, sławiąc szczecińską palestrę w skali całego kraju. A ze słyszenia wiem, że nie tylko…
„oblężenie trwa długo wrogowie muszą się zmieniać
nic ich nie łączy poza pragnieniem naszej zagłady
Goci Tatarzy Cesarza pułki Przemienienia
Pańskiego”
A może się mylę, może nie ma Oblężenia, jest tylko bal na Titanicu? Nie ma powodów do lęków i obaw, a zwieranie szeregów najlepiej wypada na uroczystych galach…? Sam nie wiem. Wiem za to, że gdy czytam Herberta rzeczywistość jawi się prostsza niźli mi się jeszcze kilka wierszy wcześniej wydawało. Dlatego ostatnie wersy niniejszego felietonu oddam w ręce Mistrza. Któż lepiej niż On wytyczy ścieżki i nakreśli imperatywy.
Przesłanie Pana Cogito
Idź dokąd poszli tamci do ciemnego kresu
po złote runo nicości twoją ostatnią nagrodę
idź wyprostowany wśród tych co na kolanach
wśród odwróconych plecami i obalonych w proch
ocalałeś nie po to aby żyć
masz mało czasu trzeba dać świadectwo
bądź odważny gdy rozum zawodzi bądź odważny
w ostatecznym rachunku jedynie to się liczy
a Gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych
niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys
i nie przebaczaj zaiste nie w twojej mocy
przebaczać w imieniu tych których zdradzono o świcie
strzeż się jednak dumy niepotrzebnej
oglądaj w lustrze swą błazeńską twarz
powtarzaj: zostałem powołany – czyż nie było lepszych
strzeż się oschłości serca kochaj źródło zaranne
ptaka o nieznanym imieniu dąb zimowy
światło na murze splendor nieba
one nie potrzebują twego ciepłego oddechu
są po to aby mówić: nikt cię nie pocieszy
czuwaj – kiedy światło na górach daje znak – wstań i idź
dopóki krew obraca w piersi twoją ciemną gwiazdę
powtarzaj stare zaklęcia ludzkości bajki i legendy
bo tak zdobędziesz dobro którego nie zdobędziesz
powtarzaj wielkie słowa powtarzaj je z uporem
jak ci co szli przez pustynię i ginęli w piasku
a nagrodzą cię za to tym co mają pod ręką
chłostą śmiechu zabójstwem na śmietniku
idź bo tylko tak będziesz przyjęty do grona zimnych czaszek
do grona twoich przodków: Gilgamesza Hektora Rolanda
obrońców królestwa bez kresu i miasta popiołów
Bądź wierny Idź
A kiedy znamy już wartości i odróżniamy dobro od zła, to bądźmy też In Gremio. Tak naprawdę. Nie na papierze i na poklask, lecz zwyczajnie. Dla siebie i od siebie.
Koniec.