Ponieważ pierwszy raz i pod presją czasu wypowiadam się łamach czasopisma In Gremio, przepraszam za pobieżność i na pewno fatalny styl tej wypowiedzi. Nie mogłem się jednak powstrzymać przed poczynieniem niejako „na gorąco”, a więc chyba i najbardziej spontanicznie, kilku uwag na temat konferencji, która odbyła się w dniu 19 stycznia 2019 r., a dotyczyła niezawisłości sędziowskiej w obecnych czasach.
Pierwszą myślą jaka mi się nasunęła to ta, że konferencja dotycząca niezawisłości sędziowskiej, a faktycznie także niezależności sądów, była bardzo potrzebna. O ile mnie pamięć nie myli, w czasie ostatnich trzech lat, a więc lat najtrudniejszych dla sądownictwa polskiego po 1989 r., nie odbyła się na terenie apelacji szczecińskiej konferencja, która traktowałaby tak kompleksowo kwestie niezawisłości sędziowskiej. Oczywiste zaś zagrożenia, czy wręcz naruszenia w tym zakresie, rodziły ewidentną potrzebę spotkania i omówienia w szerszym gronie i przy wsparciu prelegentów, najważniejszych kwestii związanych z funkcjonowaniem wymiaru sprawiedliwości i postawą, jaką winni przyjmować sędziowie. W tym kontekście cieszyła mnie bardzo duża frekwencja, w tym udział w konferencji przedstawicieli adwokatury, radców prawnych oraz środowiska uniwersyteckiego, która nie tylko potwierdziła samą potrzebę zorganizowania konferencji, ale jeszcze wskazywała, że bardzo wielu osobom leży na sercu kwestia niezależności sądów i niezawisłości sędziowskiej. Jest to tym bardziej istotne, że konferencja odbyła się w sobotę, a więc dzień, w którym nadganiamy obowiązki rodzinne, mamy chwilę na oddanie się pasjom, a jeżeli chodzi o sędziów, niestety piszemy uzasadnienia.
Wielką dla mnie wartością było także to, że konferencja była oddolnym pomysłem samych sędziów i przez samych sędziów, w miażdżącej części Sądu Okręgowego w Szczecinie, przygotowana przy pewnym jedynie wsparciu organizacyjnym i finansowym innych instytucji. Świadczy to o zaangażowaniu przynajmniej części sędziów i zrozumieniu wyzwań, przed jakimi stoi polskie sądownictwo.
Uważam również, że bardzo dobrze dobrana została tematyka konferencji. Podzielona ona została w zasadzie na dwa bloki, adekwatne do zagrożeń dla niezależności sądów (a więc i niezawisłości sędziowskiej). Pierwszy bowiem blok dotyczył oczywistych zagrożeń czy naruszeń o charakterze instytucjonalnym (ustrojowym), związanych z uchwaleniem ustaw dotyczących funkcjonowania Sądu Najwyższego, Krajowej Rady Sądownictwa oraz sądów powszechnych, a wobec ewidentnej niekonstytucyjności części rozwiązań (np. dotyczących wyboru sędziowskiej części Krajowej Rady Sądownictwa) rzeczą bardzo ciekawą było podjęcie tematyki tzw. rozproszonej kontroli konstytucyjności. Drugi natomiast blok dotyczył zagrożenia niejako indywidualnego, a związanego z podejmowanymi różnego typu działaniami, np. dyscyplinarnymi, w stosunku do sędziów w związku z ich wypowiedziami, czy zachowaniami i obejmował kwestię postawy, jaką sędziowie powinni prezentować w dzisiejszych czasach oraz dopuszczalnych granic ich wypowiedzi publicznych. Obydwa bloki stanowiły zatem logiczną i wzajemnie się uzupełniającą całość.
Olbrzymim atutem konferencji był wreszcie dobór prelegentów w osobach sędziów Sądu Najwyższego: Katarzyny Gonery i Michała Laskowskiego, którzy nie tylko ze względu na olbrzymią wiedzę, doświadczenie i wyważone poglądy, ale również ze względu funkcje, które pełnili lub pełnią (była członkini Krajowej Rady Sądownictwa, rzecznik prasowy Sądu Najwyższego) niewątpliwie byli wyjątkowo kompetentni, by wypowiedzieć się na tematy będące przedmiotem konferencji.
Ponieważ w pewnym stopniu (niestety niewielkim) jestem związany z organizacją konferencji, nie chciałbym, aby powyższe stwierdzenia odebrane zostały jako list pochwalny, dlatego wskazuję także na elementy, które trochę mnie zawiodły. Liczyłem na bardziej ożywioną dyskusję w zakresie pierwszego bloku, a więc w kwestiach ustrojowych. Być może poczucie (moim zdaniem błędne), że nie mamy wpływu na tę sferę spowodowało, że uczestnicy konferencji w tym zakresie nie wypowiadali się zbyt obszernie. Nie dopuszczam też myśli, że przyczyną takiej postawy był „efekt mrożący”, zwłaszcza, że jednak dyskusja w zakresie drugiej grupy zagrożeń była bardziej ożywiona i wskazywała, że uczestnicy konferencji nie boją się prezentować własnych poglądów.
Zastanowiła mnie także kwestia tzw. rozproszonej kontroli konstytucyjności, albowiem przy przedstawionych przez Panią sędzię Katarzynę Gonerę przesłankach dokonania takiej kontroli, jej zakres może okazać się bardzo ograniczony (możliwość kontroli jedynie w sytuacji, gdy z różnych przyczyn i potocznie mówiąc, Trybunał Konstytucyjny odmówił zbadania kwestii zgodności danego przepisu z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej lub gdy zapadło już wcześniej rozstrzygnięcie dotyczące analogicznej sytuacji do tej, która ma być przedmiotem kontroli sądu powszechnego). Wydaje mi się, że należy jednak rozważyć dopuszczalność dokonywania rozważanej tutaj kontroli w szerszym zakresie, m.in. ze względu na wskazywaną już w niektórych publikacjach dysfunkcjonalność Trybunału Konstytucyjnego.
Nie do końca wreszcie podzielam, przedstawione zresztą w ramach niezwykle ciekawego referatu, stanowisko zaprezentowane przez Pana sędziego Michała Laskowskiego, dotyczące ustalania dopuszczalnych granic wypowiedzi publicznych na podstawie testu odbioru naszej wypowiedzi przez przeciętnego obywatela (z punktu widzenia ewentualnej stronniczości przy orzekaniu, dbania o dobro i wizerunek wymiaru sprawiedliwości, zakazu działalności politycznej sędziów itd.). Oczywiście takie stanowisko co do zasady jawi się jako słuszne, ale od razu rodzi się pytanie w jaki sposób przeprowadzić taki test, gdy działania, czy wypowiedzi, które dla racjonalnie i przede wszystkim obiektywnie myślącego obywatela, stanowią zachowania dozwolone, na skutek upolitycznienia praktycznie już wszystkich sfer życia oraz braku obiektywizmu części obywateli traktowane są jako wypowiedzi, czy zachowania, które winny rodzić np. odpowiedzialność dyscyplinarną. Przecież założenie przez sędziego koszulki z napisem „Konstytucja” w zasadzie dla każdego obywatela Unii Europejskiej, byłoby nie tylko dozwolone, ale wręcz rodziłoby aprobatę, albowiem kto jak nie sędziowie mają przypominać o tak doniosłym akcie prawnym i się z nim identyfikować. Takich przykładów można by mnożyć. Przesuwanie zatem i to na skutek upolityczniania praktycznie wszystkich sfer życia oraz braku obiektywizmu, granic dopuszczalnych wypowiedzi publicznych sędziów rodzi sytuację, w której w nieodległym czasie sędziowie nie będą mogli zabierać głosu w jakiejkolwiek kwestii, nawet jeżeli dotyczyłaby ona bardzo istotnych zagadnień, także z punktu widzenia funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości. Proponowany zatem test może w obecnych realiach nie zdać egzaminu. Oczywiście nie wątpię, że każdy sędzia doskonale wie, jak daleko w swojej postawie i wypowiedziach może się posunąć.
Na koniec chciałby wyrazić nadzieję, że konferencja, która odbyła się w dniu 19 stycznia 2019 r. nie jest ostatnim tego typu spotkaniem, że spotkania takie będą dalej organizowane i że przyniosą one wymierny efekt nie tylko w zakresie naszej wiedzy, ale również zaktywizują szczecińskie środowisko prawnicze do działalności na rzecz niezależności sądów i niezawisłości sędziowskiej. Nie do przecenienia jest również aspekt integracyjny konferencji.