W październikowym i listopadowym numerze In Gremio zaprezentowaliśmy dwie części rozprawy pana sędziego Krzysztofa Górskiego nt. zmian w procedurze cywilnej. Zachęcamy do zapoznania się z trzecią, ostatnią częścią wykładu.
Omawiając dalsze kwestie związane z pisemną fazą postępowania mającego zorganizować rozpoznanie sprawy, nie sposób pominąć regulacji zawartej w art. 2053 §2 k.p.c. Według tej normy przewodniczący może zobowiązać stronę, by w piśmie przygotowawczym podała wszystkie twierdzenia i dowody istotne dla rozstrzygnięcia sprawy pod rygorem utraty prawa do ich powoływania w toku dalszego postępowania. W takim przypadku twierdzenia i dowody zgłoszone z naruszeniem tego obowiązku podlegają pominięciu, chyba że strona uprawdopodobni, iż ich powołanie w piśmie przygotowawczym nie było możliwe albo że potrzeba ich powołania wynikła później.
Analizując i porównując brzmienie tego przepisu do regulacji art. 207 §3 k.p.c. w brzmieniu obowiązującym przed 7 listopada 2019 r., nietrudno dostrzec, że ustawodawca pozwala przewodniczącemu na uksztaltowanie sytuacji procesowej stron z istotnym odstępstwem od reguł ogólnych, jakie wiązać się mają z wzorcem postępowania organizacyjnego i wynikiem posiedzenia przygotowawczego. Istnieje zatem kilka możliwości organizacji rozpoznania sprawy, a zarazem fazy pisemna i ustna mogą być łączone.
Zasadą jest niewątpliwie przeprowadzenie posiedzenia przygotowawczego. Z tym też wiąże się ten skutek, że dopiero twierdzenia i dowody zgłaszane po zatwierdzeniu planu rozprawy podlegają pominięciu według reguł prekluzji. Norma art. 2053 §2 k.p.c. wprowadza jednak istotną praktycznie i daleko idącą możliwość odstąpienia od tej zasady uprawniając przewodniczącego do zarządzenia wymiany pism przygotowawczych i ustalenia sankcji prekluzji na wypadek niezgłoszenia faktów i dowodów w terminie wyznaczonym zarządzeniem. Dostrzec należy, że w literalnym brzmieniu przepis sugerować może dopuszczalność wezwania tylko jednej strony do przedstawienia faktów i dowodów pod rygorem utraty prawa powoływania się na nie w dalszym toku postępowania. Jednak biorąc pod uwagę wynikający z zasady równości broni wzorzec równego traktowania stron przyjąć należy, że skorzystanie z tego rygoru powinno dotyczyć wszystkich występujących w procesie podmiotów. Dodać należy, że skutki prawne zaniechania przedstawienia faktów i dowodów w terminie nie są uchylane przez ustawę nawet, jeśli następnie wyznaczone zostanie postępowanie przygotowawcze i niezależnie od wyników tego postępowania (art. 2053 §3 k.p.c.). Zarządzenie na podstawie art. 2053 §2 k.p.c. może być adresowane do strony niezależnie od tego, czy korzysta ona z usług zawodowego pełnomocnika procesowego. Ustawa nie zawiera też żadnych wyraźnych ograniczeń dla przewodniczącego dla wydawania zarządzeń na podstawie przedstawionego wyżej przepisu. Odczytując art. 2053 §2 k.p.c. w kontekście §1 tego artykułu można jedynie wywodzić, że skoro wymiana pism przygotowawczych powinna być zarządzana jedynie w uzasadnionych przypadkach, to tym bardziej zobowiązanie do przedłożenia w piśmie przygotowawczym wszystkich dowodów i faktów może być stosowane jedynie wówczas, gdy uzasadnia to szczególna sytuacja procesowa.
Przy innej wykładni może dojść do ukształtowania się takiej praktyki, w której zarządzenie złożenia pisma na podstawie art. 2053 §2 k.p.c. stanie się zasadą. To może zaś prowadzić do trudnych do rozwiązania następstw prawnych w procesie.
Nietrudno bowiem wyobrazić sobie sytuację, w której strona powoła na podstawie zarządzenia przewodniczącego w piśmie procesowym fakty i dowody (w swojej ocenie w sposób rzetelny i wyczerpujący), a następnie wskutek czynności dokonanych na podstawie art. 2056 §1 k.p.c. (po objaśnieniu przez przewodniczącego prawnych aspektów sprawy) uzyska wiedzę o nieprawidłowym (niepełnym) wykonaniu swoich ciężarów procesowych. Skoro jednak nastąpił upływ terminu wyznaczonego na podstawie art. 2053 §2 k.p.c., to zarówno strony jak i sąd będą związani skutkiem prekluzji materiału procesowego. Ustawodawca zrezygnował bowiem z pozostawienia sądowi choćby minimalnego ustawowego zakresu dyskrecjonalnej władzy, pozwalającej na korektę nazbyt radykalnych skutków upływu terminu prekluzyjnego. Potrzeby praktyki zatem zapewne ponownie wymuszać będą poszukiwanie odpowiedniej interpretacji norm procesowych po to, by złagodzić nieuzasadnione celem normy prawnej skutki jej zastosowania popadające w sprzeczność z wzorcem rzetelnego procesu wywodzonym z art. 45 Konstytucji RP. Być może taką drogą będzie odpowiednia interpretacja art. 359 k.p.c.
w zw. z art. 362 k.p.c. i dokonywanie na tej podstawie uchylenia zarządzenia o zakreśleniu rygoru prekluzyjnego w sytuacji, gdy jego zastosowania nie da się uzasadnić w świetle wiedzy nabytej przez sąd dopiero po wydaniu zarządzenia.
Niewątpliwie sposób określenia skutków upływu terminu w art. 2053 §2 k.p.c. (ale też w art. 20512 §1 k.p.c.) stanowi powrót do rozwiązań obowiązujących na podstawie art. 207 §3 k.p.c. (czy też art. 47912 i 47914 k.p.c.) przed 3 maja 2012 r. Nie sposób nie wspomnieć tego, że nowelizując (ustawą z 16 września 2011 r.) art. 207 k.p.c. i uchylając przepisy prekluzyjne obowiązujące w sprawach gospodarczych, prezentowano dla uzasadnienia potrzeby i kierunku zmian argumenty dotyczące nadmiernego rygoryzmu tych regulacji i związanej z tym konieczności takiego ukształtowania reguł koncentracji materiału procesowego, które nie będzie prowadziło do narażenia na uszczerbek prawa stron do rzetelnego procesu. Nie rozstrzygając toczonego już na przełomie XIX i XX wieku w nauce prawa procesowego sporu o celowość wprowadzania i zakres dyskrecjonalnych kompetencji sądu jeśli chodzi o pomijanie dowodów przedstawianych z opóźnieniem, stwierdzić należy, że obecny powrót do reguł prekluzji świadczy nader jaskrawo o braku konsekwencji ustawodawcy. Po dokonaniu wyboru sposobu koncentracji materiału procesowego celowym byłoby raczej udoskonalanie przyjętego modelu (eliminowanie mankamentów, które powodują problemy z jego recepcją w praktyce) niż dokonywanie w kilkuletnich odstępach całkowitej zmiany (również w płaszczyźnie aksjologicznej) podstaw i mechanizmów systemu sankcjonowania spóźnionej inicjatywy dowodowej strony. Tego rodzaju zmienność i brak konsekwencji ustawodawcy wpływa destabilizująco na kształtowanie się praktyki judykacyjnej i w istocie tworzy stan niepewności co do prawa, także (zwłaszcza) wśród osób wykonujących zawodowo funkcje procesowe. Przerywa się proces, który można określić jako dyskursywne kształtowanie się w praktyce jednolitej wykładni poszczególnych norm procesowych.
Jak wskazałem, założeniem modelowym postępowania mającego zorganizować rozprawę w świetle nowelizacji k.p.c. z 4 lipca 2019 r. jest, by po wymianie pierwszych pism, pozwu i odpowiedzi na pozew (oraz ewentualnych dalszych pism na zarządzenie przewodniczącego), w sprawie odbyło się tzw. posiedzenie przygotowawcze. Możliwość przeprowadzenia takiego posiedzenia istniała także dotychczas (w świetle art. 207 §4 k.p.c.). Obecnie jednak regulacja dotycząca tej fazy postępowania została znacznie rozbudowana, sformalizowano obowiązek udziału stron i skutki nieobecności w tym posiedzeniu oraz obowiązki przewodniczącego. Przyjęto wreszcie, że konkluzją tej fazy postępowania powinno być bądź to rozwiązanie sporu, bądź też sporządzenie planu rozprawy (art. 205 §1 k.p.c.).
Plan rozprawy (art. 2059 k.p.c.) stanowi nową instytucję w naszym systemie prawa procesowego. Specyfika tego dokumentu (poza skutkami procesowo-prawnymi) polega też na tym, że powstaje przy czynnym udziale stron, (podlega m. in. podpisaniu przez strony), a po zatwierdzeniu przez przewodniczącego nie tylko delimituje fazy rozpoznania sprawy, lecz nadto kształtuje sytuację procesową stron (skutkiem zatwierdzenia planu jest np. prekluzja prawa do powoływania się na fakty lub dowody niezgłoszone do chwili zatwierdzenia (art. 20512 §1 k.p.c. w zw. z art. 20511 §4 k.p.c.).
Ustna faza postępowania organizacyjnego jest przeprowadzana według przepisów o posiedzeniu niejawnym. Ustawa przewiduje, że z posiedzenia przygotowawczego nie sporządza się protokołu elektronicznego (a jedynie pisemny) oraz nie odnotowuje się wypowiedzi i stanowisk stron przedstawianych w ramach prób ugodowego załatwienia sporu (art. 2058 k.p.c.). Zatem sposób urzędowego utrwalania czynności ma umożliwiać stronom i sądowi (przewodniczącemu) znacznie większą swobodę wypowiedzi zwłaszcza odnośnie do tych kwestii, które nie służą ukształtowaniu wiedzy stron i sądu co do rzeczywistej płaszczyzny sporu.
Posiedzenie przygotowawcze zgodnie z art. 2056 k.p.c. łączyć więc powinno w sobie kilka funkcji. Po pierwsze ma służyć rozwiązaniu sporu bez potrzeby przeprowadzania dalszych posiedzeń – zwłaszcza rozprawy (art. 2055 §1 k.p.c.) W tym kontekście służyć ma umożliwieniu stronom zawarcia ugody, względnie takiemu wyjaśnieniu stanowisk co do faktów, które pozwoliłoby na wydanie wyroku na posiedzeniu niejawnym (art. 1481 k.p.c.).
W tym kontekście posiedzenie stanowi forum służące wyjaśnieniu stanowisk stron przy aktywnym udziale przewodniczącego, a dzięki temu określenie rzeczywistej płaszczyzny sporu (przedmiotu sporu). Zwrócić należy uwagę na zaakcentowanie kompetencji i powinności przewodniczącego, na którego nałożono nie tylko obowiązek ustalania ze stronami przedmiotu sporu i wyjaśniania ich stanowisk co do faktów. Obecnie przewodniczący powinien także czynnie uczestniczyć w wyjaśnianiu ze stronami „prawnych aspektów sporu”. Zatem ustawa obliguje przewodniczącego do przedstawienia wstępnych kwalifikacji zgłaszanych żądań oraz zapatrywań tego organu procesowego co do wykładni prawa materialnego w takim kierunku, jaki będzie niezbędny dla właściwego określenia (uzupełnienia) przez strony swoich stanowisk procesowych. Kompetencje i obowiązki przewodniczącego w zakresie dyskursywnego ustalania faktycznych i prawnych płaszczyzn sporu zatem są daleko szersze niż obowiązki sądu wynikającego z art. 212 k.p.c. w brzmieniu obowiązującym przed 7 listopad 2019 r. (norma ta dotyczyła i dotyczy obecnie wyłącznie faktycznych aspektów sporu). O powinności wyjaśniania podstawy prawnej sporu świadczy też art. 1562 k.p.c. w zw. z art. 2055 §2 k.p.c. nakazujący przewodniczącemu notyfikowanie odmiennej od przyjmowanej nawet zgodnie przez strony oceny prawnej powództwa lub zarzutów pozwanego. Z tym też koresponduje norma art. 49 §2 k.p.c., w myśl której nie uważa się za okoliczność mogącą wywołać uzasadnioną wątpliwość co do bezstronności sędziego, wyrażenia przezeń poglądu co do prawa i faktów przy wyjaśnianiu stronom czynności sądu lub nakłanianiu do ugody.
Jeśli uwzględni się nadto przewidywany przez ustawę wzorzec aktywizmu przewodniczącego w płaszczyźnie negocjacji ugodowych (polegający nie tylko na poszukiwaniu ze stronami ugodowych sposobów rozwiązania sporu, ale też wspieraniu ich w formułowaniu propozycji ugodowych oraz wskazywaniu sposobów i skutków rozwiązania sporu), czy też możliwość formułowania w razie potrzeby w trakcie postępowania pouczeń co do prawdopodobnego wyniku sprawy w świetle zgłoszonych twierdzeń i dowodów (art. 1561 k.p.c.), rola procesowa przewodniczącego (sądu) jawi się jako ukształtowana zgoła inaczej niż w świetle przepisów k.p.c. w dotychczasowym brzmieniu.
Ustawa kreuje nowy model prawny udziału sądu (sędziego pełniącego funkcję przewodniczącego składu sądu) w prawnoprocesowym dyskursie zmierzającym do rozstrzygnięcia sporu między stronami. O ile do tej pory sąd był podmiotem „rozstrzygającym” kwestie sporne (wnioski i żądania), a aktywność nakładana przez art. 212 k.p.c. zmierzać miała do ustalenia podstawy faktycznej rozstrzygnięcia zgodnie z prawdą (wyegzekwowania od stron obowiązku formułowania przytoczeń zgodnych z powinnościami nakładanymi normą art. 3 k.p.c.), o tyle obecnie dodatkowo kładzie ustawodawca akcent na możność (czy też niekiedy publicznoprawną powinność) ujawniania wstępnych ocen materiału procesowego i zwracania stronom uwagi na bezzasadność lub błędność ich stanowisk czy też zapatrywań prawnych. W przypadku negocjacji ugodowych dotychczasowa powinność nakłaniania stron do polubownego zakończenia sporu rozszerzona została o kompetencje dotyczące formułowania szczegółowych propozycji ugodowych i wskazywania na prawne i ekonomiczne skutki zawarcia ugody.
Oceniając przyjęte rozwiązania można obecnie stwierdzić, że pozwalają one na podpowiadające wymogom współczesności aktywne uczestnictwo sędziego w toczonym w prawnych ramach procesu dialogu stron i wykorzystanie wiedzy prawniczej oraz doświadczenia sędziego dla poszukiwania rozwiązania sporu bez konieczności wyrokowania względnie prowadzenia zbędnych czynności dowodowych. Wydaje się, że postępująca specjalizacja w społeczeństwie wręcz powoduje oczekiwania do uzyskania odpowiedniego, merytorycznego i bieżącego wyjaśnienia stanowiska procesowego przez podmiot umocowany ustawowo. Odpowiednie i prawidłowe wykorzystanie tych kompetencji może wspierać budowę autorytetu i wizerunku społecznego sędziego.
Jednakże zmiana ta wymaga rewizji dotychczasowych przyzwyczajeń i praktyk sędziowskich zwłaszcza wśród tych sędziów, którzy w procesie postrzegali swoją rolę jako arbitra wypowiadającego swoje poglądy co do stanowisk stron dopiero w orzeczeniu. Problemy związane z koniecznością zmiany przyzwyczajeń orzeczniczych i rozwinięcia pewnych wzorców (a często także kompetencji osobistych) w zakresie komunikacji interpersonalnej ze stronami w toku postępowania, mogą powodować niewątpliwie istotne różnice w praktyce poszczególnych sędziów, a przez to dezorientować strony procesu co do kształtującej się pragmatyki postępowania w zakresie formułowania przez sędziego ocen i pouczeń w toku postępowania.
Niewątpliwe niezbędnym jest znalezienie takiego sposobu komunikowania się ze stronami, który pozwoli na przedstawienie stanowiska w sposób rzeczowy, kompetentny i umotywowany bez narażenia sędziego na zarzut dowolności lub stronniczości oceny, a więc zatracenia przymiotu kompetentnej bezstronności. Konieczne jest więc zachowanie szacunku do stanowiska stron i zarazem rzeczowe wskazywanie mankamentów ich rozumowania. Łączy się to z koniecznością podjęcia pewnego wysiłku w celu rozwoju umiejętności formułowania ocen, często trudnego dla tych z sędziów, którzy zazwyczaj wypowiadają swój osąd po raz pierwszy dopiero w uzasadnieniu wyroku używając sformułowań o charakterze kategorycznym i autorytatywnym.
Z drugiej strony ustna faza postępowania organizacyjnego niewątpliwie służyć będzie realizacji wywodzonych z konstytucyjnie gwarantowanego prawa do sądu uprawnień strony procesu do bycia wysłuchanym (prawidłowego przedstawienia swoich żądań i stanowiska procesowego). Odpowiednie przeprowadzenie tej fazy pozwolić powinno na eliminację pewnych barier komunikacyjnych, jakie tworzy dla osób niewystępujących zawodowo przed sądami zarówno złożoność i zawiłość prawa, jak i hermetyczność języka prawnego i prawniczego, czy też swoistość, a wręcz pewne wyalienowanie społeczne przyjętych w obyczaju sądowym form komunikacji na sali rozpraw.
Umożliwiając stronie czytelne i bezpośrednie przedstawienie swoich racji oraz wyjaśnienie wątpliwości sądu i innych uczestników procesu zarazem faza ta pozwala sądowi (sędziemu) na usunięcie własnych wątpliwości i ujednoznacznienie stanowisk stron i wyrobienie sobie własnego przekonania co do rzeczywistych granic i zakresu sporu co do faktów.
Ten walor jest nie do przecenienia. Pozwala bowiem na odpowiednie wytyczenie granic postępowania dowodowego i uniknięcie dokonywania często czasochłonnych czynności zbędnych. Zarazem pozwala na rozpoznanie sprawy przez sąd „dobrze poinformowany” (a więc na wyeliminowanie wątpliwości sądu co do znaczenia oświadczeń stron, które często mają problem ze zrozumiałym dla profesjonalnego prawnika formułowaniem swoich stanowisk w formie pisemnej).
Jak wskazano wyżej założeniem ustawodawcy jest nacisk na dążenie do rozwiązania sporu już na posiedzeniu przygotowawczym. Dopiero niemożliwość zakończenia postępowania w tej fazie skutkuje natomiast obowiązkiem sporządzenia planu rozprawy.
Plan rozprawy jako instytucja nowa w naszym prawiem o rozbudowanej treści i skutkach prawnych, wymaga analizy systemowej, przekraczającej założenia i cele niniejszej wypowiedzi. Dla potrzeb oceny zasad koncentracji materiału procesowego zwrócić należy jednak uwagę na znaczenie tego dokumentu w części sprawozdawczej (art. 2059 §2 pkt. 1 – 3). Ta część określa bowiem zarówno precyzyjnie przedmiot procesu (roszczenie procesowe rozumiane jako żądanie pozwu i przytaczaną dla jego uzasadnienia podstawę faktyczną oraz analogicznie pojmowane zarzuty pozwanego), jak i zakres sporu co do faktów. Sporządzenie tego dokumentu przy czynnym udziale stron i świadczące o akceptacji jego treści jego podpisanie przez strony, stabilizować będzie niewątpliwie stanowiska procesowe stron i istotnie utrudniać racjonalne uzasadnienie zmiany stanowiska na rozprawie (np. późniejszego zanegowania faktów nie budzących sporu w świetle planu rozprawy).
Dodać należy, że elastycznie ukształtowana regulacja dotycząca fazy organizacyjnej postępowania pozwala zarówno dwukrotne odroczenie posiedzenia przygotowawczego w celu przeprowadzenia mediacji, jak i wówczas, gdy zachodzi potrzeba wyjaśnienia okoliczności istotnych dla rozstrzygnięcia (oraz z innych enumeratywnie wskazanych przyczyn – art. 2057 §2 k.p.c.) Odroczenie można połączyć z obowiązkiem złożenia pism przygotowawczych. Zatem jeśli na posiedzeniu przygotowawczym ujawnią się okoliczności wymagające odpowiedniej analizy i zredagowania stanowiska w formie pisemnej możliwe jest dostosowanie sekwencji procedowania i do takiej potrzeby. Zarazem postępowanie to nie może być przedłużane poza terminy określone w ustawie, a zatem zakłada się określoną zwartość czasową tej fazy postępowania.
Z drugiej jednak strony przewodniczący może podjąć decyzję o rezygnacji z tej fazy postępowania, jeśli okoliczności sprawy wskazują na to, że przeprowadzenie posiedzenia nie przyczyni się do sprawniejszego rozpoznania sprawy (art. 2054 §3 k.p.c.). W tym przypadku ustawa posługuje się określeniem obecnym odwołującym się wyłącznie do kwestii oceny wpływu odbycia posiedzenia na kwestię sprawności postepowania. Pomija ustawa całkowicie inne cele tego posiedzenia, związane z dążeniem do wyjaśnienia stanowisk stron i wynikającym stąd podwyższeniem standardu gwarancji zachowania praw strony do rzetelnego procesu.
Ustawa procesowa po nowelizacji przedstawia więc rozbudowany model przygotowania rozprawy oparty o postulat daleko idącej aktywności sądu i współpracy stron (przynajmniej tych stron, które działają rzetelnie i współpracują z sądem w rozstrzygnięciu sporu). Z drugiej ustawa przewiduje szereg przepisów mających eliminować i sankcjonować obstrukcję procesową, jak i piętnować niedbałe wykonywanie ciężarów procesowych. Zatem stara się ustawodawca łączyć dwa wymienione na wstępie postulaty (zapewnić stronom postępującym w procesie rzetelnie i zapobiegliwie możność pełnego przedstawienia swoich racji, uzyskania odpowiedniej informacji o swojej sytuacji procesowej i możności odpowiedniego skorygowania stanowiska, a jednocześnie uniemożliwić zachowania obstrukcyjne – ukierunkowane na odwleczenie rozstrzygnięcia oraz piętnować zachowania świadczące o niedbalstwie w wykonywaniu obowiązków procesowych).
W tym kontekście może więc budzić wątpliwości to, że ustawodawca przewidując instrumenty mające wydatnie wzmocnić gwarancje procesu rzetelnego i eliminować zachowania obstrukcyjne tych podmiotów, które nie zamierzają współdziałać z sądem w rozwiązaniu sporu, zarazem proponuje rozwiązania, które (o ile upowszechnią się w praktyce) mogą spowodować, że konstrukcje moim zdaniem postępowe i zgodne z najlepiej rozumianym dobrem Wymiaru Sprawiedliwości, będą stosowane wyjątkowo lub pozostaną przepisami „martwymi”.
Tytułem przykładu przedstawić można sytuację, w której przewodniczący po złożeniu przez pozwanego odpowiedzi na pozew uzna, że uzasadnione jest zarządzenie wymiany dalszych pism procesowych i skorzysta z kompetencji określonej w art. 2053 §2 k.p.c. zakreślając rygor prekluzyjny dla wykonania obowiązku powołania wszystkich twierdzeń i dowodów. Następnie zaś po złożeniu pism przygotowawczych stwierdzi, że skoro strony nie mogą już powoływać dalszych faktów ani dowodów, to posiedzenie przygotowawcze nie przyczyni się do sprawniejszego rozpoznania sprawy (art. 2054 §3 k.p.c.) i skieruje sprawę na rozprawę. Działanie takie wywołuje moim zdaniem wątpliwości co do zgodności z celem regulacji, jednak formalnie stronie trudno będzie je zakwestionować i bronić się w procesie przed skutkiem utraty prawa do powoływania dowodów (jeśli nie będzie potrafiła przedstawić okoliczności wskazujących na późniejszą potrzebę ich powołania lub późniejsze powstanie możliwości ich powołania). Jeśli więc strona zaniecha powołania dowodów wskutek niewłaściwego zrozumienia swojej sytuacji procesowej (błędnej oceny prawnej dotyczącej kwalifikacji roszczenia i ciężaru dowodu) i związanych z tym obowiązków w zakresie dowodzenia lub innej niż przyjęta przez sąd interpretacji oświadczeń strony przeciwnej.
Nie trzeba jednak wyjaśniać, że taki model procedowania z perspektywy oczekiwań co do czasu postępowania i stawianych przed sędziami zwłaszcza w ramach nadzoru administracyjnego wymogów statystycznych, jeśli chodzi o liczbę „załatwionych” spraw, jest atrakcyjną alternatywą wobec (niewątpliwie wymagającego dodatkowego nakładu pracy) postępowania zakładającego odbycie posiedzenia przygotowawczego. Nie jest więc wykluczone, że praktyka oparta o sekwencyjne stosowanie art. 2053 §2 k.p.c. i art. 2054 §3 k.p.c. może się upowszechnić powodując faktyczne wprowadzenie do procesu cywilnego reguł prekluzji w bardzo restrykcyjnej postaci i wypaczając sens wprowadzonych zmian.
Regulacja art. 2053 §2 k.p.c. jawi się w tym kontekście nie tylko jako zbędna, lecz także jako mogąca w istocie prowadzić do dekompozycji założonego w ustawie podstawowego modelu koncentracji materiału (skorelowanego z odpowiednim poziomem gwarancji dla stron chcących rzetelnie przedstawić swoje stanowisko procesowe i społecznymi oczekiwaniami wobec sądu jako zaangażowanego, profesjonalnego uczestnika interakcji kształtujących sytuację procesową, a nie jedynie „niezaangażowanego arbitra”). Wystarczające dla zagwarantowania zakładanego przez ustawę poziomu rzetelności i aktywności stron w fazie organizacyjnej jest bowiem poprzestanie na sankcji prekluzyjnej określonej w art. 20512 §1 k.p.c. przy jednoczesnym zagwarantowaniu stronie możności powoływania twierdzeń i dowodów do zamknięcia rozprawy w przypadku odstąpienia do przeprowadzenia posiedzenia organizacyjnego.
Podsumowanie
Przyjęta formuła postępowania organizacyjnego zakłada nowe w stosunku do dotychczasowej praktyki i kształtowanej przez ostatnie trzydziestolecie obowiązywania k.p.c. tradycji prawniczej ułożenie relacji między sądem i stronami, zakładające znacznie wyższy niż dotychczas poziom aktywności sędziego ukierunkowanej jednak nie tyle na dociekanie z urzędu prawdy materialnej i wyręczanie stron w wykonywaniu ciężarów i obowiązków procesowych co na współdziałanie ze stronami z perspektywy (pozycji) fachowego (zaangażowanego, ale zarazem bezstronnego) autorytetu, wskazującego w sposób bieżący na braki i mankamenty szeroko rozumianego stanowiska procesowego. Zarazem ustawa zawiera szereg instrumentów (nieomawianych w niniejszym artykule) pozwalających na odpowiednie piętnowanie postaw dezorganizujących postępowanie.
Instrumentarium procesowoprawne, jakie posiada sąd, pozwala obecnie na moderację postępowania w taki sposób, by wydatnie zwiększyć poziom ochrony konstytucyjnie gwarantowanego prawa strony do rzetelnego procesu. Zarazem jednak nie unika ustawa wad w postaci regulacji powodujących istotne wątpliwości interpretacyjne i możliwości praktycznej eliminacji rozwiązań systemowo słusznych.
Co więcej nowy model koncentracji materiału procesowego zakłada zwiększony nakład pracy sędziego, pojawiające się obok alternatywne możliwości poprzestania na wymianie pism i wprowadzenia reguł prekluzji mogą spowodować skłonność do unikania czynności czasochłonnych i swoistego „optymalizowania” nakładu pracy. Ryzyko tego rodzaju postaw jest tym większe, że za zmianą procedury nie idą (konieczne od dawna) zmiany organizacyjne, pozwalające na faktyczne przejęcie czynności niezwiązanych ściśle ze sprawowaniem wymiaru sprawiedliwości przez referendarzy sądowych czy też zmierzające do rozwoju funkcji i odpowiedniego docenienia zawodu asystenta sędziego, a przede wszystkim odpowiedniego doetatyzowania sądów jeśli chodzi o tę grupę prawniczą. Powoduje to obawę, że po upływie kilku lat kolejna reforma uznana zostanie za nieudaną, zaś przyszły ustawodawca będzie w kolejnej nowelizacji k.p.c. szukał cudownego panaceum na bolączki sądowe.
Przypominając przywołaną refleksję F. Kleina towarzyszącą (z perspektywy historii prawa niewątpliwie udanej i poważnej) reformie prawa procesowego warto zwrócić uwagę na konieczność podjęcia przez praktyków próby odpowiedniej recepcji w praktyce przyjętych rozwiązań. Wymaga to nie tylko akceptacji celów i założeń reform, ale i odpowiedniej (wzajemnie wyrozumiałej) tolerancji zarówno sędziów jak i przedstawicieli wolnych zawodów dla różnej praktyki (i zapatrywań prawnych) w początkowym okresie stosowania nowych przepisów, a zarazem dążenia do wspólnego (aktywnego) poszukiwania rozwiązań optymalnych z perspektywy przyjętego modelu postępowania.
Przy okazji (trudno nawet ustalić której z kolei od 1996 roku) nowelizacji k.p.c. rodzi się też jeszcze jedna refleksja. Wydaje się, że upływ 30 lat od transformacji ustrojowej jest wystarczającym okresem dla przyjęcia konsensusu władzy ustawodawczej co do modelu procedury, a system prawny zasługuje na nowy, oparty o spójne założenia prawne, aksjologiczne i metodologiczne i wewnętrznie konsekwentne rozwiązania prawne kodeks postępowania cywilnego.