Przez czterometrowy żelbetowy strop do wnętrza przedostawało się stłumione dudnienie ostrzału artyleryjskiego. Rosjanie zbliżali się do Kancelarii Rzeszy. Sądząc po intensywności bombardowania, czerwoną flagę zatkną wyłącznie na jej gruzach.
Klawisze maszyny do pisania stukały pod palcami osobistej sekretarki notującej każde słowo, które składało się na testament polityczny Adolfa Hitlera. Cichy dzwonek oznajmił powrót wózka na środek maszyny. Traudl Junge kontynuowała pisanie od nowego akapitu.
– Nie jest prawdą, ażebym ja, czy ktokolwiek inny w Niemczech, chciał wojny w roku 1939 – zaczął Führer. – Ponadto, nigdy nie było moim życzeniem, aby po zgubnej pierwszej wojnie światowej, wybuchła druga przeciwko Anglii, czy nawet przeciwko Ameryce.
Świadkowie testamentu zebrali się dookoła wodza w poważnej ciszy. Joseph Goebbels – minister propagandy, człowiek o nieprzyjemnej, ziemistej fizjonomii pokuśtykał do Führera, aby pomóc mu w dobraniu właściwych osób do nowego rządu. Generałowie Wilhelm Burgdorf i Hans Krebs, słuchali tego wszystkiego z niedowierzaniem; w najbliższej przyszłości nazistów czekała tylko kapitulacja i stryczek. Martin Bormann, drugi najważniejszy człowiek w NSDAP, mianowany testamentem na Ministra Partii, planował już wyłącznie ucieczkę z oblężonego Berlina przez rzekę Spree.
Tysiącletnia Rzesza, po zaledwie dwunastu latach istnienia, legła w gruzach.
Wielki Kryzys
Żeby zrozumieć, jakie siły pchnęły w ruch zdarzenia, których kulminację stanowiła kapitulacja Niemiec w maju roku 1945, musimy cofnąć się do 24 października 1929 r., kiedy to, w Czarny Czwartek, gwałtownie spadły ceny wszystkich akcji notowanych na Nowojorskiej Giełdzie Papierów Wartościowych, doprowadzając do Wielkiego Kryzysu – załamania gospodarczego, które dotknęło każdy kraj kapitalistyczny na świecie.
Powszechnie uznaje się, że to Wielki Kryzys spowodował rozkwit nastrojów profaszystowskich i pchnął Niemcy w objęcia Hitlera. Jest to jednak tylko w części prawda.
Wielki Kryzys z pewnością pomógł Narodowosocjalistycznej Niemieckiej Partii Robotników (NSDAP) ugruntować swoją obecność w Reichstagu. W 1928 roku naziści zdobyli tylko 12 miejsc w niższej izbie niemieckiego parlamentu, zaś w wyniku wyborów w roku 1930 uzyskali 107 (na 577 możliwych) mandatów. Partia Hitlera wciąż jednak pozostawała tylko drugą największą partią w Reichstagu, po socjaldemokratycznym SPD i tuż przed komunistami z KPD. Przy braku bezwzględnego zwycięzcy, od marca 1930 roku prezydent Paul von Hindenburg powoływał wyłącznie rządy mniejszościowe, które sprawowały władzę z pominięciem sparaliżowanego parlamentu.
Działający w tym okresie rząd Heinricha Brüninga złożył niemieckiej demokracji pocałunek śmierci. Polityka fiskalna Brüninga, przyjęta w odpowiedzi na wybuch Wielkiego Kryzysu, opierała się o zwiększenie opodatkowania, zmniejszenie wydatków państwa, cięcia wynagrodzeń oraz świadczeń socjalnych i podwyższenie ceł. Zapobiegła ona wprawdzie pojawieniu się hiperinflacji, jednakże doprowadziła również do paraliżu niemieckiego przemysłu i drastycznego wzrostu bezrobocia. Dziś politykę taką określamy mianem “austerity” i, jak pokazuje historia, jest to najgorsze rozwiązanie jakie można zastosować w przypadku kryzysu gospodarczego.
Na marginesie warto zaznaczyć, że znacznie skuteczniejsza okazała się wprowadzona przez Franklina Delano Roosevelta w USA interwencjonistyczna polityka “New Deal”, której kluczowymi elementami były: zakrojone na szeroką skalę roboty publiczne, wzmocnienie związków zawodowych, wprowadzenie minimalnego wynagrodzenia, ograniczenie maksymalnego czasu pracy, różnego rodzaju subsydia oraz rozwój budownictwa komunalnego.
W konsekwencji wyborów przeprowadzonych w lipcu 1932 roku, NSDAP zdobyła już względną większość w Reichstagu, ale wciąż nie udało się jej współtworzyć koalicji rządzącej. Przeprowadzenie przyspieszonych wyborów jeszcze w listopadzie tego samego roku doprowadziło za to do… utraty kilkunastu mandatów przez NSDAP na korzyść KPD oraz konserwatywno-chrześcijańskiej DNVP. Jednakże utworzenie rządu z udziałem komunistów okazało się niemożliwe, bo przywódca ich partii, stalinista Ernst Thälmann, oznajmił, że wolałby zobaczyć nazistów u władzy niż przyłożyć rękę do ocalenia Republiki Weimarskiej. Wkrótce jego życzenie miało się spełnić.
W 1932 roku kanclerzem mianowany został chrześcijański konserwatysta Franz von Papen. Zaproponował on prezydentowi, aby administrowanie krajem kontynuowano poprzez wydawanie dekretów nadzwyczajnych, gdy w międzyczasie rząd miał zająć się opracowaniem nowej konstytucji i reformą nieefektywnego systemu wyborczego. Dążąc do utworzenia stabilnej większości w parlamencie, von Papen zaoferował Hitlerowi stanowisko wicekanclerza, jednak ten odmówił, konsekwentnie domagając się pozycji samego Kanclerza Rzeszy. Wkrótce, w wyniku machinacji politycznych prezydent von Hindenburg, mianował Kanclerzem swego „kolegę po fachu” generała Kurta von Schleichera. Ostatecznie, zlekceważony i upokorzony, von Papen ugiął się pod żądaniami Hitlera popierając jego kandydaturę na Kanclerza Rzeszy w roku 1933, gdy Wielki Kryzys dobiegał już właściwie końca.
Można więc pokusić się o tezę, że decydującą rolę w dojściu Adolfa Hitlera do władzy odegrały: kryzys parlamentarny i autodestrukcyjna polityka ekonomiczna kanclerzy rządzących w czasie Wielkiego Kryzysu.
NSDAP właściwie niewiele też zrobiło w celu poprawy kondycji niemieckiej gospodarki już po objęciu pełni władzy. Hitler nie kontynuował wprawdzie polityki austerity, ale, poza pewnymi wyjątkami, nie przeprowadzał szeroko zakrojonych reform socjalnych. W istocie początkowo naziści musieli przede wszystkim odwdzięczyć się finansującym ich przedsiębiorcom.
Narodowy czy socjalizm?
Narodowosocjalistyczna Niemiecka Partia Robotników jak sama nazwa wskazuje, zrzeszać powinna pracowników fizycznych o poglądach socjalistycznych i nacjonalistycznych. Jednakże, tak jak słusznie możemy podejrzewać, że Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna nie jest ani ludowa, ani demokratyczna, tak też kierując się nazwą NSDAP niewiele się dowiemy.
Owszem, w szeregach partii znajdowały się osoby łączące sympatie nacjonalistyczne z socjalistycznymi sensu stricte. Poglądy takie wyrażali między innymi bracia Otto i Gregror Strasserowie. Strasseryzm zakładał pogłębienie federalizacji państwa, co miało prowadzić do jak największego oddania władzy w ręce ludu. Przemysł z kolei miał zostać znacjonalizowany na rzecz robotników.
Z kolei Ernst Röhm, dowódca nazistowskich bojówek Sturmabteilung (SA) oczekiwał, że w Niemczech będą miały miejsce dwie rewolucje: narodowa, która dokonała się wraz dojściem NSDAP do władzy, oraz socjalistyczna – wymierzona w kapitalistyczne elity.
Socjaliści w NSDAP stanowili jednak wyłącznie konkurencję dla Hitlera i zagrożenie dla wspierających go baronów przemysłowych. Ostatecznie, Führer rozkazał aresztować lub zabić rywali politycznych podczas Nocy Długich Noży. Resztki socjalizmu w partii Hitlera zostały, mówiąc wprost, zamordowane i pochowane w roku 1934.
W rzeczywistości Hitler oparł swoją władzę o potentatów przemysłowych i generałów wywodzących się ze środowisk konserwatywnych i junkerskich (szlachty władającej dużymi obszarami ziemskimi).
Objęcie władzy przez nazistów najbardziej miało opłacić się biznesmenom takim jak Alfried Krupp czy Wilhelm Rudolf Mann (z IG Farben). Na współpracy z Hitlerem skorzystał nawet Alfred P. Sloan, prezes amerykańskiego General Motors, który nota bene utyskiwał na propracowniczą politykę socjalną wprowadzoną w Stanach Zjednoczonych przez New Deal. Podejście Hitlera, który trzymał związki zawodowe na krótkiej smyczy, podobało się Sloanowi znacznie bardziej.
Z kolei uzależnienie się od starej gwardii Reichswery miało jeszcze odbić się Hitlerowi czkawką w roku 1941…, ale nie wybiegajmy zanadto w przyszłość. Bowiem do wojny pozostało jeszcze sześć lat.
Hitler nie przygotował Niemiec do wojny
Ten nagłówek ma podwójne znaczenie. Z jednej strony remilitaryzacja Niemiec zaczęła się na długo przed dojściem Hitlera do władzy. Republika Weimarska wykręcała się od respektowania postanowień traktatu wersalskiego, w praktyce zaniechała płacenia reparacji wojennych, a od 1922 roku prowadziła potajemnie współpracę wojskową ze Związkiem Radzieckim.
Z drugiej strony, niektórzy oficerowie Wehrmachtu jeszcze w roku 1938 byli zdania, że Niemcy nie są gotowe do wojny, a zwłaszcza nie z Francją, która miała mieć według nich najpotężniejszą armię w Europie. W razie wybuchu wojny z Czechosłowacją generał Ludwig Beck nawoływał nawet pozostałych oficerów do złożenia rezygnacji.
Jednakże, chociaż Niemcy mogły być niegotowe na konflikt zbrojny, to inne państwa pozostawały jeszcze bardziej w tyle. W Wielkiej Brytanii obowiązywała „Reguła dziesięciu lat”, zgodnie z którą militaryzację należało przeprowadzać przy założeniu, że Imperium Brytyjskie nie będzie stroną żadnego konfliktu zbrojnego jeszcze przez dekadę od zakończenia Wielkiej Wojny. Wbrew nazwie, regułę tę potraktowano (na wniosek ówczesnego kanclerza skarbu Winstona Churchilla) jako odnawialną i przedłużono jej stosowanie aż do roku 1932.
Z kolei Francja, podobnie jak Niemcy, targana była kryzysami parlamentarnymi, ciążyły jej lata stagnacji ekonomicznej oraz niepokoje w koloniach. W roku 1936, po dojściu do władzy socjalistycznego rządu Léona Bluma przez Francję przetoczyła się potężna fala strajków, która sparaliżowała gospodarkę, zaś zawarte w następstwie protestów porozumienia w Matignon, zadławiły produkcję przemysłową, co dodatkowo utrudniło Francuzom remilitaryzację.
Nie lepiej miał się pod tym względem wschodni sąsiad Niemiec. Polska, chcąc pokazać się Francji jako wierny sojusznik, przystąpiła w czasie Wielkiego Kryzysu do Złotego bloku – grupy państw, które zdecydowały się utrzymać parytet złota. System ten z jednej strony przeciwdziałał nadmiernemu wzrostowi inflacji, ale z drugiej – był zabójczy dla państw o negatywnym bilansie handlowym, do których należała podówczas Polska. Rozwiązanie to, któremu zaufał między innymi marszałek Józef Piłsudski, opóźniło polskie przygotowania do wojny nawet o kilka lat.