Wszyscy lub prawie wszyscy czytali powieść J.M. Barriego „Piotruś Pan”. To opowieść o świecie fantazji. Znajdziemy tam radość, zabawę i wyobraźnię. Magiczna podróż pozwala znaleźć się w krainie z dziecięcych snów – Nibylandii. To miejsce, gdzie spełniają się wszystkie marzenia. Jednak Nibylandia pełna jest też niebezpieczeństw. Największym z nich jest banda piratów pod przywództwem okrutnego kapitana Jakuba Haka, który chce schwytać Piotrusia.
Skąd u mnie takie skojarzenia wobec natłoku wydarzeń ostatnich dni? Od już jakiegoś czasu mam wrażenie, że wszyscy żyjemy w takiej właśnie Nibylandii, tylko nie jest to kraina z bajki, a wręcz przeciwnie.
Wszystko zaczęło się od powstania niby-Trybunału Konstytucyjnego, który od kilku już lat nie spełnia swojej ustawowej roli, niby działa, a nie do końca. Wydaje orzeczenia, ale znacznie spadła ich ilość, łamane są zasady związane z przydziałem spraw do referatów poszczególnych sędziów. Na domiar złego tym niby-Trybunałem rządzi niby-prezes pani Julia Przyłębska (odnoszę się do wątpliwości, co do zachowania procedur przy jej wyborze na tę funkcję). Tenże niby-Trybunał ma być w założeniu organem niezależnym, a jak donoszą media, tak nie jest. Pani Julia Przyłębska spotyka się z przedstawicielami partii rządzącej. Nie wiem, co mają na celu takie spotkania, ale to nie buduje pozycji samego Trybunału. Następnie tuż po wydaniu Uchwały składu połączonych Izb Cywilnej, Karnej oraz Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Najwyższego z dnia 23 stycznia 2020 r. w sprawie legalności KRS i Izby Dyscyplinarnej dowiadujemy się, że uchwała ta będzie przedmiotem obrad Trybunału już 25 lutego 2020 r., dlaczego tak szybko? Może to jest właśnie efekt tegoż spotkania. Nie chcę nawet snuć przypuszczeń, że na spotkaniu tym omówiono wspólnie strategię, jak również sugerowano rozwiązanie. Jednak przydział tej sprawy pani Krystynie Pawłowicz jest niepokojący. Jeżeli zaś w wydaniu tego orzecznicza będą brali udział tzw. sędziowie dublerzy, to będziemy mieli do czynienia z niby-orzeczeniem, po wydaniu którego niby-Trybunał znowu zapadnie w zimowy sen.
Kolejną instytucją na niby jest Sejm. Owszem jest to instytucja prawidłowo obsadzona, czyli posłowie są wybrani w wyborach powszechnych, jednak Sejm nie spełnia swojej roli wyznaczonej mu w Konstytucji. W Sejmie odbywa się niby-proces legislacyjny, a tak naprawdę ustawy przepychane są nocą, bez żadnego trybu. To, co dzieje się na posiedzeniach komisji sprawiedliwości, jest zaprzeczeniem tego wszystkiego, czego uczymy się my prawnicy na wykładach z prawa konstytucyjnego. Czyli znowu mamy do czynienia z niby-legislacją, a tak naprawdę z dyktatem partii rządzącej i władzy wykonawczej nad Sejmem, który jest przecież władzą odrębną. Ostatnim przykładem jest przepchnięcie tzw. ustawy kagańcowej, która została przyjęta przez Sejm mimo wielu negatywnych opinii i zastrzeżeń co do jej konstytucyjności.
Mamy również do czynienia z niby-rządem, który udaje, że wykonuje powierzone mu zadania. Przykładem niech będzie ponownie ustawa kagańcowa, która przecież jak wszyscy wiemy, powstała w Ministerstwie Sprawiedliwość, ale nie została wprowadzona pod obrady Sejmu jako projekt rządowy. Dlaczego, ano, dlatego, że wymagałaby wówczas żmudnego procesu uzgodnień, a przecież rządowi się spieszy, bo trzeba reagować na skutki orzeczenia TSUE. Tak samo było z innymi projektami dotyczącymi sądów. Też były zgłaszane przez tzw. grupę posłów. Nie chcę się wypowiadać, czy taki proceder jest również praktykowany w innych dziedzinach życia, ale to co robi Minister Sprawiedliwości, już mi wystarczy do tego, aby powiedzieć, że mamy do czynienia z niby-rządem. Bo cóż to za władza wykonawcza, która nie potrafi wziąć odpowiedzialności za projekt ustawy i aby osiągnąć cel zasłania się usłużnymi posłami wiadomej partii.
Ostatnim segmentem władzy wykonawczej jest Prezydent RP. Tu mam pewien dylemat, bo przecież prezydent jest wybierany w wyborach bezpośrednich i tak też się stało w przypadku wyboru pana Andrzeja Dudy. Jednak muszę zadać pytanie, co mam myśleć o Prezydencie Najjaśniejszej Rzeczpospolitej, który w swoich wystąpieniach publicznych używa języka dyskryminacji. Tu posłużę się cytatem: „Jest w Polsce grupa osób, które – uważają siebie za nietykalne, albowiem najbardziej boją się Izby Dyscyplinarnej w Sądzie Najwyższym, więc widocznie uważają się za nietykalnych – na zmianę w polskim wymiarze sprawiedliwości nie chcą się zgodzić. Jest to bez wątpienia grupa prominentna, która zyskała przez ostatnie dziesięciolecia bardzo wiele przywilejów. Po części są to przywileje, które ci państwo wynieśli jeszcze ze starych czasów, gdy należeli do partii, która – na szczęście – od lat już nie istnieje, a która przez dziesięciolecia ciemiężyła Polaków.” (Zwoleń 17.01.2020 r.). I kolejny cytat: „To nie jest dzieło łatwe –naprawa wymiaru sprawiedliwości jest dziełem bardzo trudnym. (..) Proszę Was o to wsparcie, bo – jak widzicie – sytuacja jest bardzo trudna. Oni mają swoje możliwości oddziaływania również międzynarodowego, mają swoich kolegów, mają swoich ludzi w trybunałach, w innych miejscach. Opowiadają różne bzdury, oczywiście zaprzeczają wszystkim prawdziwym, niestety trudnym dla nich faktom(..) Tak jak udało się kiedyś pokonać komunę, tak samo – wierzę w to – uda się oczyścić do końca nasz polski dom, aby był czysty, porządny, piękny i aby dalej wzrastał nam zdrowy. Żeby miał zdrowe korzenie i żeby najważniejsze instytucje polskiego państwa dobrze funkcjonowały.” (Katowice 18.01.2020 r.).
To cytaty tylko z ostatnich wystąpień Prezydenta RP i na ich podstawi mogę powiedzieć śmiało, że mamy do czynienia z niby-prezydentem. Prezydent jest strażnikiem Konstytucji, a więc nie powinien w wystąpieniach publicznych deprecjonować żadnej z władz, a już na pewno nie wzywać innych obywateli do oczyszczenia środowiska sędziowskiego. Nie czas i miejsce w tym artykule na szczegółową analizę pozycji ustrojowej sądów i sędziów. Powiem może tylko tyle, oczywiście każdy obywatel, w tym Prezydent RP, ma prawo krytykować sędziów i sądy i my jako sędziowie tę krytykę przyjmujemy. Jednak pragnę przypomnieć, że to nie sądy i nie sędziowie tworzą prawo. Mają one jednak obowiązek jego stosowania w konkretnej sprawie konkretnego obywatela. Sądy są władzą odrębną i rolą sądu i sędziów jest wydawanie orzeczeń, a rolą władzy wykonawczej jest ich respektowanie. Jakoś nie słyszałam sprzeciwu Pana Prezydenta, kiedy nie został wykonany wyrok NSA w sprawie ujawnienia list poparcia do KRS. Nie słyszałam również tego sprzeciwu, kiedy to pani Premier Beata Szydło nie opublikowała wyroków Trybunału Konstytucyjnego. Nie słyszę słów prezydenta, które tłumaczyłyby wagę orzeczenia TSUE i Uchwały SN w składzie trzech połączonych izb. Na koniec, sędziowie nie boją się postępowań dyscyplinarnych, ale z jednym zastrzeżeniem, że sąd dyscyplinarny będzie sądem bezstronnym i niezależnym, a zasiadający tam sędziowie będą mieli zagwarantowaną niezawisłość. Tego niestety nie gwarantuje powołana Izba Dyscyplinarna, czyli coś, co nie jest sądem. Oczywiście uważam, że należy piętnować każde zachowanie sędziego, który łamie prawo lub jest na bakier z kodeksem etyki sędziowskiej, ale to powinno nastąpić po uczciwym procesie. Na koniec z informacji prasowych wiadomo, że w 2019 r. prowadzono 90 spraw w ramach postępowania dyscyplinarnego, jednak nie wiemy, ile z nich to faktyczne przewinienia, a ile to postępowania o podłożu politycznym. Warto zauważyć, że przy ogólnej liczbie 10.000 sędziów daje to 0,009 procenta i to o te 0,009 za dużo, jednak nie wydaje się, aby problem niewłaściwego, czy też przestępczego zachowania sędziów był tym najistotniejszym, jeżeli chodzi o funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości. Bardziej palącą potrzebą jest reforma procedur, instytucji biegłych, kognicji sądów, wysokości płac obsługi administracyjnej i ilości etatów. Tego nie zrobiono i nie zauważyłam też, żeby Pan Prezydent podjął w tym zakresie inicjatywę ustawodawczą. Dlatego też mam prawo twierdzić, że Pan Prezydent Andrzej Duda jest niby-prezydentem, bo nie troszczy się o obywateli. Działania Pana Prezydenta wobec wymiaru sprawiedliwości są zaprzeczeniem roty przysięgi, którą składał obejmując ten urząd.
Kolejną instytucją, która działa na niby jest prokuratura. Tam nie ma miejsca na samodzielność. Tam za samodzielność w podejmowaniu decyzji, a szczególnie tych z tzw. podtekstem politycznym, czy też za zwykłą krytykę, prokurator karany jest przeniesieniem do innej odległej placówki, degradacją, odwołaniem z funkcji. Przykład, proszę bardzo! Ostatnio w TV Republika pan Prokurator Krajowy Bogdan Święczkowski zapowiedział wyciągnięcie konsekwencji dyscyplinarnych wobec tych prokuratorów, którzy wzięli udział w „Marszu Tysiąca Tóg”. Wstępnie zadeklarował, że rozważane są postawy z art. 284 kk, czyli przywłaszczenie. Czego? Togi. Ostatnio prasa informowała, że szef prokuratury został odwołany za zwrócenie się do prokuratora wyższego rzędu z wnioskiem o podanie podstawy prawnej wydanego polecenia służbowego. Przypominam tylko, na marginesie, że prokuratorzy też składają przysięgę na wierność Rzeczpospolitej i jej obywatelom. Ale odnoszę wrażenie, że coraz bardziej w tej niby-prokuraturze jest coraz mniej miejsca na obywatela, a coraz więcej dla polityki.
Na koniec pozostawiłam sobie władzę sądowniczą i sędziów. To jeszcze nie są niby-sądy i niby-sędziowie, ale kiedy wejdą przepisy tzw. ustawy kagańcowej, to sądy zostaną w znacznym zakresie podporządkowane władzy wykonawczej. Przestaje istnieć samorząd sędziowski, sędziowie nie będą mogli krytykować władzy, bo będzie im za to groziło postępowanie dyscyplinarne. Mało tego, tak naprawdę przestaną być sędziami europejskimi, bo stosowanie prawa europejskiego w tym orzeczeń TSUE zostanie ograniczone. Powoli ciąg technologiczny wymyślony w Ministerstwie Sprawiedliwości się zamknie. Powstaną niby-sądy. Czy w ramach tychże będą sądzić niby-sędziwie, tego nie wiem. Czy pojawią się sędziowie, którzy będą rozstrzygać na zamówienie władzy? Tego też nie wiem. Ma nadzieję, że wielu z nas, mając na względzie dobro obywateli, oprze się ewentualnym naciskom władzy.
Jest jeszcze jeden organ na niby, to KRS. Wydaje się z pozoru, że organ ten działa, wydaje uchwały, przeprowadza konkursy na wolne stanowiska sędziowskie, tylko to wszystko też jest na niby. Zasiadają w nim sędziowie niby prawidłowo wybrani, choć tego tak naprawdę nikt nie wie. Przeprowadzane są niby-konkursy, choć nie wiadomo wedle jakich kryteriów. Ostatnio zaś dokonano tam wyjątkowego wyboru, a mianowicie na stanowisko niby-sędziów w Izbie Dyscyplinarnej wybrano sędziów w niby-bezstronnym konkursie, a to, że dwóch z nich zasiada w tej niby-instytucji, jest oczywiście wyjątkowym zbiegiem okoliczności.
Mamy więc niby-państwo, tylko nie jest to Nibylandia, kraina z bajki, gdzie panuje miłość, wolność i wzajemny szacunek. To raczej państwo okrutnego kapitana Jakuba Haka, który nie licząc się z konsekwencjami próbuje pokonać Piotrusia. Taka Nibylandia, tylko na opak i od nas samych zależy, czy to państwo na niby przetrwa, czy też wróci państwo opisane w Naszej Konstytucji.
Warto na zakończenie może przypomnieć, że właśnie niedawno minęło dokładnie osiemdziesiąt lat, od kiedy niemiecki politolog Ernst Fraenkel napisał swoją słynną książkę „The Dual State”. Wydaje się, że warto sięgnąć do tego, o czym pisał. To szczegółowy instruktaż jak unicestwić państwo prawa i zastąpić je zupełnie innym porządkiem. Polecam artykuł prof. J Zajadły (UG – filozof prawa, kierownik Katedry Teorii Filozofii Państwa i Prawa Wydziału Prawa Uniwersytetu Gdańskiego), opublikowany na portalu OKO.press 14.01.2020 r.
SSO Katarzyna Wesołowska-Zbudniewek