Jacek Dubois to warszawski adwokat – karnista. Przez przeszło trzydzieści lat praktyki adwokackiej posiadł większą wiedzę, praktykę i doświadczenie, niż przekazywane przez reżyserów filmowych. Jak sam napisał: „Proces to moja pasja i dlatego wieczorami, gdy sale sadowe są już zamknięte, na łamach napisanej książki Mordowanie na ekranie pragnę komentować największe procesy, które rozegrały się na srebrnym ekranie”.
Książka ukazała się w 2016 r. nakładem Wydawnictwa C.H. Beck. Autor dokonał analizy wielu ekranizacji najwybitniejszych thrillerów prawnych, oceniając jak swoje role odgrywali bohaterowie filmowych procesów: adwokaci, sędziowie, prokuratorzy czy świadkowie. Książka oddaje nie tylko atmosferę, klimat, powagę sali sądowej i ławy przysięgłych, ale także zawiera szereg spostrzeżeń i analiz autora wynikających z bogatej praktyki zawodowej.
Nie sposób dokonać wyboru jedynie kilku tytułów, jest to praktycznie niemożliwe, bowiem 323 strony tej książki, jakże ciekawej i interesującej, oddają powołanie zawodowe naszej profesji. Ponadto uważam, że odbiór filmu przez widza czy to w kinie, czy w innej formie bywa różny i czasami zaskakujący.
Adwokat to często więcej niż aktor – jego przemówienie przed sądem
jest monodramem, który nie tylko sam musi odegrać, ale również
przygotować i wyreżyserować– Jacek Dubois
Mecenas Jacek Dubois, dokonując prezentacji filmów, nie zawsze wskazywał nam zakończenie. To tym bardziej powinno zmusić czytelników do ich obejrzenia i zastanowienia się, czy w czasie procesu adwokaci są rycerzami sali sądowej, czy też urzędnikami – jak pisze autor.
Przyznam się, że duża część filmów jest mi znana z lat minionych i to nie tylko z projekcji w kinach. Wydaje się, że każdy rasowy obrońca (a za takich się uważamy) ma choć raz w swojej karierze proces Dreyfusa. Wiedza płynąca z tej książki, w konfrontacji z filmami w niej przywołanymi, pozwoli nam przybliżyć się do doskonałości, a tym samym do osiągnięcia sukcesów.
Postaram się przedstawić za autorem w miarę chronologicznie wszystkie obrazy filmowe.
„Adwokat diabła” w reżyserii Taylora Hackforda skłonił Jacka Dubois do zadania sobie pytania, czy gdyby miał szansę ponownego wyboru, zrezygnowałby z kilku spraw, które prowadził? Adwokat Kevin Lomax (w tej roli Keanu Reeves) swoimi procesowymi, i nie tylko, zachowaniami zaskakuje. To, że adwokat uważa świadka za niewiarygodnego, nie może być powodem odmowy zgłoszenia dowodu, bo przekonanie obrońcy może być zupełnie błędne.
Na bohaterze filmu „Anatomia morderstwa” w reżyserii Ottona Premingera mecenasie Paulu Bieglenie uczymy się, że niepisane prawo jest mitem. Podczas procesu adwokat dysponuje analogicznymi narzędziami jak prokurator, a co za tym idzie, ma on realne możliwości wpłynięcia na końcowy wynik sprawy. Ten film to także dylematy finansowe, gdy porucznik Manion po wymienionej kwocie honorarium za prowadzenie obrony mówi: „Zapłacę później, jak wyjdę z więzienia. Jestem spłukany”. Gdy po uniewinniającym wyroku mecenas Bregler jedzie na kamping, gdzie mieszkał Manion, odebrać swoje honorarium, zastaje puste miejsce po przyczepie kempingowej.
Stan Missisipi, lata dziewięćdziesiąte, południe Stanów Zjednoczonych. Tutaj posadowiona jest akcja „Czasu zabijania”, gdzie kluczową rolę odgrywa biały adwokat Jake Brigance broniący czarnoskórego ojca zgwałconej córki, który sam bez wyroku sądu wymierzył sprawiedliwość sprawcom. W końcowej mowie zwraca się do ławy przysięgłych: „Proszę zamknąć oczy”. Zaczyna opowiadać o szczegółach gwałtu, zawiesza głos i stwierdza: „A teraz wyobraźcie sobie, że ona jest… biała”.
„Dwunastu gniewnych ludzi” w reżyserii Sidneya Lumeta to film przestrzegający przed tym, co może się wydarzyć, gdy oskarżony nie ma zapewnionej prawidłowej obrony. Rolę adwokata przejmują przysięgli, których argumenty i moc przekonywania wykazały, że wyroki nie są przynoszone do sądu w teczkach, jak pierwotnie uważano.
„Druga prawda” oparta została o autentyczne wspomnienie adwokata Alana Dershowitza, profesora prawa na Harvardzie. Bohater filmu nosi to samo nazwisko. W trakcie końcowego przemówienia, i co istotne, wygłoszonego na rozprawie odwoławczej, zostaje mu ono przerwane słowami sędziego:
– „Profesorze doskonale pan wie, że procedura nie dopuszcza nowych dowodów w czasie rozprawy apelacyjnej”
– „Owszem dopuszcza i sam pan ją stworzył podczas rozprawy Dereka”- adwokat przypomina sądowi jego własne orzeczenie.
W filmie Sidneya Pollacka „Firma”, który jest oparty na bestselerowej książce Johna Grishama o tym samym tytule, młodego prawnika Mitcha gra Tom Cruise. Obsesją Grishama, co wynika z większości jego książek, jest wystawianie adwokackich rachunków. Towarzyszy im zabawna przypowieść. Doskonały prawnik, jadąc autostradą swoim Bentleyem, ginie w wypadku. Trafia do bram niebieskich, gdzie czeka na niego Św. Piotr. Mówi: „Witamy najdłużej żyjącego człowieka na ziemi”. „To nieporozumienie” – odpowiada prawnik, „zginąłem mając dopiero czterdzieści lat”. Skonfundowany Św. Piotr spogląda do notatek. „Wszystko się zgadza synu. Sprawdziliśmy wszystkie rachunki, które wystawiłeś swoim klientom. Wynika z nich, że gdybyś przepracował uwzględnione w nich godziny, musiałbyś żyć przynajmniej pięćset czterdzieści lat”. Ten film porusza także istotną kwestię tajemnicy adwokackiej, dylematy moralne i wątpliwości, które targają sumieniem Mitcha.
Mecenas Dubois kończąc rozważania nad tym filmem zastanawia się, jak z tarapatów adwokackich udałoby się wyjść w polskich warunkach?
Film „… i sprawiedliwość dla wszystkich” w reżyserii Normana Jewisona mówi o codziennej adwokackiej pracy. W tym przypadku spotykamy się z Arthurem Kirklanderem broniącym sędziego Fleminga na jego wyłączną prośbę. Sędzia oskarżony jest o gwałt, a Kirklander nie tylko nie darzy go estymą, ale nie szanuje zawodowo. To istotna okoliczność. W końcowym wystąpieniu nie broni, a oskarża, sam stawiając się w sytuacji bez wyjścia, przy zupełnym braku rozumienia istoty wykonywanego zawodu.
Adwokat Martin Vail bohater filmu „Lęk pierwotny” w reżyserii Gregory’ego Hoblita świadom jest zależności w swojej pracy od mediów i ich wsparcia. Występują wątki anomalii psychicznych oskarżonego i pada pytanie: „Czy adwokata można obciążyć odpowiedzialnością moralną za wadliwy wyrok?”
W nakręconym w 1992 r. filmie Roba Reinera „Ludzie honoru” miejscem akcji jest baza marynarki wojennej USA w Guantanamo na Kubie. Fabuła obejmuje zdarzenia i konieczność ich oceny, a także winy, a co za tym idzie, także kary przez wojskowych prawników. Scenariusz bazuje na pytaniu: czy obowiązkiem żołnierza jest wykonywanie rozkazów, a odmowa wykonania jest przestępstwem? Spotykamy się z dwoma skrajnymi teoriami „myślących bagnetów” i „ślepych bagnetów”. Film odnosi się do zagadnienia jakże ważnego zawodowo – dobrowolnego poddania się karze. Jacek Dubois puentuje „Jest to na pewno świetny pomysł na zakończenie sprawy, ale tylko wtedy, gdy jesteśmy pewni, że w inny sposób nie zapewnimy pomocy klientowi”.
Po obejrzeniu filmu Josepha Rubena „Samotny w obliczu prawa”, autor książki dostrzega istotne relacje patron-aplikant, tak bliskie adwokackiej współczesności.
Tematyce tego filmu odpowiada książka „W imieniu obrony” Irvinga Stone’a, będąca biografią wielkiego amerykańskiego adwokata Clarence’a Darrowa. Prawnicza intryga filmu nie zadziwia jednak, ale mecenas Eddi Dodd swój życiowy sukces zawdzięcza nie swej pracy, a stażyście Rogerowi Baronowi. Reżyser David Mamet zekranizował „Sprawę Phila Spectora”, legendarnego amerykańskiego muzyka oskarżonego o zamordowanie aktorki Lany Clarkson. Spector, brawurowo zagrany przez Ala Pacino, nie jest wzorem klienta, którego adwokat, zmierzający do wydania przez sąd wyroku uniewinniającego, chciałby oglądać obok siebie na ławie oskarżonych. Proces ma stać się szczeblem w karierze oskarżyciela. Adwokat Linda Kenney Baden w trakcie rozmowy z oskarżonym nieoczekiwanie pyta wprost: „Czy ty zabiłeś tę dziewczynę?” „Obrońcy o to na ogół nie pytają” – pada odpowiedź.
Oskarżony zakłada, że przekonanie o jego winie nie spowoduje zaangażowania w procesie. Na pierwszym terminie rozprawy strony mają wygłosić mowy wstępne, czyli podać wersję zdarzeń i dowody na ich poparcie. Po wystąpieniu prokuratora jest czas na ripostę obrońcy. Nie usłyszymy jej jednak, ale obejrzymy dokonywaną analizę dowodów przez mecenas Baden. To fascynująca część filmu. Obrona wyszukuje przypadkowych ludzi, których sadowi na ławie przysięgłych, a następnie sprawdza, w jaki sposób reagują na przedstawiony materiał dowodowy. To także, jak mówi Jacek Dubois, dobra myśl, aby w polskiej procedurze zorganizować taki eksperyment. Pomyłka sądowa to zmora wymiaru sprawiedliwości.
Z tą tematyką zmierzył się reżyser Peter Hyanis w filmie wyprodukowanym w 2009 r. „Ponad wszelką wątpliwość”. Dla prokuratora Marka Huntera, który kandyduje na stanowisko gubernatora, zbliżający się proces o morderstwo ma być kolejnym wygranym. Akty oskarżenia kieruje on tylko w sprawach, w których nie ma żadnych wątpliwości, co do winy. Jest w tym filmie problem fałszowania dowodów i niedoskonałość zawodowa obrońcy. Kompromitacja prokuratora, jego aresztowanie, kasacja wyroku, a wreszcie nieoczekiwane zakończenie prowadzą do wniosku, że nie ma nic gorszego jak thriller sądowy, który w rzeczywistości nie mógłby się w ogóle wydarzyć w rzeczywistości sądowej, także w Polsce.
Sen z udziałem adwokata Micka Hallera, głównego bohatera filmu „Prawnik z Linkolna”, byłby pewnie koszmarem dla niejednego rzecznika dyscyplinarnego, a kilka minut pracy tego obrońcy, jak pisze Jacek Dubois, pozwalałoby wypełnić wokandę Sądu Dyscyplinarnego na cały dzień. Są tutaj i kwestie honorarium adwokackiego związanego z odroczeniem sprawy, skrupulatność rozliczeń i lojalność adwokacka. Prokurator cofa zarzuty, oskarżony Louis zostaje uniewinniony, by po chwili być zatrzymanym za zamordowanie kobiety, za które skazano inną osobę – Martineza. Pada wówczas do obrońcy pytanie policjanta: „Po czyjej ty jesteś stronie? Wybroniłeś go w sprawie o pobicie, żeby wsadzić za zabójstwo”.
Powieść Franza Kafki „Proces” została zekranizowana przez Davida Hugona Jonesa. Dotychczas była jedynie tematem sztuk teatralnych. Warto ten film obejrzeć, bo w kafkowskim świecie żadne reguły nie obowiązują, a człowiek, który nieopatrznie zetknie się z wymiarem sprawiedliwości, jest w labiryncie bez wyjścia. Sprawiedliwość jest konsekwentnie nieprzekupna i w równym stopniu dotyka wszystkich.
Film Davida Dobkina „Sędzia” rozpoczyna się sceną sporu pomiędzy obrońcą a oskarżycielem w miejscu przedziwnym. Adwokat Hank Palmer jest gwiazdą chicagowskiej palestry. Bronienie ojca, który śmiertelnie potrącił pieszego, przez syna-adwokata, sprzyja odnowieniu w tym obrazie więzi rodzinnych. To skutek uboczny kariery. Wiemy jednak, że osobiste emocje nie wpływają na racjonalność podejmowanych przez adwokata decyzji.
„Słaby punkt” w reżyserii Gregory Hoblita dąży do ustalenia, czy istnieje zbrodnia doskonała. Niektórzy z czytelników może pamiętają film mistrza dreszczowców Alfreda Hitchcocka „Nieznajomi z pociągu” nakręcony na podstawie powieści Patricii Highsmitz. Wybitny tenisista Guy Haines spotyka przypadkowo ekscentrycznego Bruno i wzajemnie opowiadają sobie o nieudanych małżeństwach. Planują, że zabójstwa żon dokonają przemiennie, co nie pozwoli przypisać motywu mężowi, a tym bardziej powiązać ofiary ze sprawcą. W „Słabym punkcie” pojawiają się kwestie czynnej i biernej eutanazji, i co istotne dla praktyki adwokackiej, merytorycznego przygotowania stron do procesu. Willy Beachum, gwiazda prokuratury mający imponującą statystykę wygranych spraw, popełnia błąd procesowy. Traci sprawę, gdy jego zwierzchnik stwierdza: „Poszedłeś do sądu nieprzygotowany i naraziłeś na szwank naszą reputację”. Jest też powrót oskarżyciela do gry, ale z uwagi na późniejsze zdarzenia filmu, od początku do końca powinien obejrzeć go sam widz.
Adwokat nie broni zbrodni. To motyw rozgrywającego się w fikcyjnym miasteczku Maycomb w Alabamie filmu „Zabić drozda” w reżyserii Roberta Mulligana. Sąd staje się miejscem, gdzie ściągają miejscowi, by obejrzeć sądzenie i skazanie jednego z członków ich społeczności. Na uwagę zasługuje mowa końcowa adwokata Atticusa Fincha, który przekonuje, że założenie, jakoby czarnoskórzy zawsze kłamali, jest fałszywe, bo przecież wszystkich ludzi stworzono równymi sobie. Cenny jest passus wypowiedzi sąsiadki adwokata do jego dzieci: „Są na świecie ludzie, którzy rodzą się, by wykonywać za nas nieprzyjemne zadania. Wasz ojciec jest jednym z nich”.
Ostatnie dwa oceniane przez mecenasa Dubois filmy są polskiej produkcji i przez wielu z nas były z pewnością oglądane. „Bezmiar sprawiedliwości” w reżyserii Wiesława Saniewskiego ma mocny adwokacki status. Autorem scenariusza i konsultantem jest wyśmienity wrocławski adwokat i wieloletni dziekan tamtejszej Rady: mecenas Andrzej Malicki. Film oparty jest na motywach sprawy o zabójstwo, która toczyła się przed tamtejszym sądem. W procesie występował mecenas Malicki, stąd dbałość o prawnicze detale.
To postrzeganie tej samej sprawy przez trzech uczestników tego sądowego postępowania – oskarżyciela posiłkowego, adwokata i sędziego. Ławniczka ma wątpliwości co do winy, a protokolantka dodaje, że ona wierzy oskarżonemu. „Wiara jest dobra w kościele, nie w sądzie” – odpowiada wyprowadzona z równowagi sędzia.
Scenarzystów ostatniego z omawianych filmów „Układ zamknięty” w reżyserii Ryszarda Bugajskiego zainspirowała historia krakowskich biznesmenów i akcjonariuszy spółek Krakmet i Polmozbyt, którym w 2003 r. zarzucono udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Osoby i fakty są autentyczne, i co ciekawe, bohaterowie Piotr Maj, Marek Stawski i Grzegorz Rybarczyk stają się symbolem nadużywania władzy przez prokuratora Andrzeja Kostrzewę. Film rozczarowuje, ponieważ nieprawdziwie pokazana jest rzeczywistość, w której nie istnieją gwarancje procesowe dla podejrzanych. Niepodjęcie przez prokuraturę po ekranizacji najmniejszej próby obrony przed pomówieniami, pozostawia widzowi i czytelnikowi przekonanie, że fakty są prawdziwe.
Starałem się dosyć wiernie dokonać tej, może zbyt długiej, prezentacji filmów, ale jestem to winien autorowi książki – adwokatowi, który dostrzegł potrzebę pełnego działania obrońcy w procesie karnym. Mam nadzieję, że omówione przeze mnie książki w tym i poprzednim numerze „In Gremio” zainspirują niektórych z nas, adwokatów, do „popełnienia” scenariusza filmowego bądź teatralnego wykazującego, że nie ma takiego przestępcy, w którym nie tkwiłaby iskra człowieczeństwa.