Prąd to fascynujące zjawisko, rozliczne sądy połamały sobie na nim pióra i kodeksy.
Jak skomplikowane prawnie jest zjawisko prądu, najlepiej tłumaczą dwie sprawy karne, które zawisły przed niemieckim Reichsgericht w latach 1896 (RGSt 32, 165) oraz w 1896 (RGSt 29, 111). Sprawy te doprowadziły niemieckich sędziów do uznania, że prąd nie jest rzeczą ruchomą, a tym samym skoro nulla poena sine lege to pobierający „cudzy” prąd zostali uniewinnieni od zarzucanego im przestępstwa kradzieży „rzeczy ruchomej”. Dalszym skutkiem była modyfikacja niemieckiego kodeksu karnego i wprowadzenie do niego § 248c. Polskie prawo karne ten problem rozwiązało dopiero w kodeksie karnym z 1997 roku.
Sprawy karne „o kradzież prądu” są o tyle nietypowe, że pokrzywdzony zakład energetyczny wskazuje wartość pobranego prądu, która ustalona jest ryczałtowo, na podstawie ujawnionych w miejscu korzystania z prądu odbiorników (np. kontrolerzy ujawniają czajnik, telewizor i lodówkę i ustalają, że sprzęty te ryczałtowo zużywają prąd o wartości 11 zł dziennie), a następnie mnożona razy ilość dni objętych zarzutem korzystania z prądu. Kwota wskazywana przez pracowników pokrzywdzonego zakładu energetycznego kopiowana jest do aktu oskarżenia bez jakiejkolwiek weryfikacji i takoż przepisywana do wyroku wydawanego w sprawie i przybiera najczęściej formę: dokonał kradzieży energii elektrycznej poprzez (…) w wyniku czego powstały straty o bliżej nieustalonej wartości, ustalonej ryczałtowo na kwotę nie większą niż X zł lub dokonał zaboru energii elektrycznej, której wartość ryczałtowo wyliczono na kwotę X zł (są to przykłady ze „szczecińskich” wyroków).
Praktyka taka w mojej ocenie jest niewłaściwa z punktu widzenia art. 413 § 2 pkt 1 k.p.k., albowiem wartość szkody „ryczałtowa” nie stanowi dokładnego określenia czynu, który przypisano oskarżonemu (skazanemu).
Orzecznictwo próbuje radzić sobie z tym problemem stwierdzając, że aktualny stan techniki nie pozwala na ustalenie ilości nielegalnie pobranego prądu post factum. Co za tym idzie, wartość nielegalnie pobranego prądu również jest niemożliwa do ustalenia, czy nawet oszacowania. To zaś powoduje, że wartość szkody jest niemożliwa do precyzyjnego określenia, a tym samym należy w wyroku możliwie najprecyzyjniej wskazać wartość szkody ustaloną jednostronnie przez pokrzywdzony zakład energetyczny metodą ryczałtową.
Takie postawienie rzeczy nie przekonuje, albowiem skoro sąd dostrzega wątpliwość (co do wartości skradzionego prądu), a zarazem wątpliwości tej nie da się usunąć (z powodu niemożliwości technicznej), to na korzyść oskarżonego należy tę wątpliwość rozstrzygnąć i przyjąć odpowiednio, że nie doszło w istocie do nielegalnego pobierania prądu (wykorzystywania energii elektrycznej), a jedynie oskarżony dopuścił się nielegalnego podłączenia się do cudzej sieci, bez zgody odpowiednich instytucji albo też jeśli z okoliczności sprawy wynika, że doszło do poboru (np. stwierdzono, że w chwili ujawnienia nielegalnego podłączenia urządzenia oskarżonego wykorzystują prąd), to, że nielegalnie pobrany prąd był najmniejszej możliwej do przyjęcia wartości (najmniejszej mierzalnej).
Dodatkowo wskazane wyżej opisy czynu (stanowiące utartą praktykę sądów, przynajmniej w rejonie Szczecina) nie odpowiadają utrwalonemu w orzecznictwie poglądowi, że określenie wartości szkody jako „co najmniej” czy też „ryczałtowo” są nieprawidłowe z uwagi na treść art. 5 § 2 k.p.k. Opisy takie przecież wprost naruszają art. 5 § 2 k.p.k. poprzez przypisywanie oskarżonemu czynu z wątpliwościami zawartymi wprost w opisie tegoż czynu.
Tak też choćby Sąd Apelacyjny w Warszawie w wyroku z 2 grudnia 2019 roku (sygn. akt II AKa 210/19):
Wartość mienia nie może być określona przez sąd w wyroku skazującym poprzez posłużenie się przyimkiem „około”, który nadaje danemu określeniu charakter przybliżony (vide M. Szymczak (red.), Słownik języka polskiego, t. 2, Warszawa 1995, s. 484). Na sądzie pierwszej instancji spoczywa obowiązek ustalenia w sposób jednoznaczny i wyczerpujący wartości mienia, które stanowi przedmiot przestępstwa, i jej wskazania w opisie czynu, który zostaje przypisany oskarżonemu.(…)
Użycie przez sąd okręgowy w czynie przypisanym oskarżonemu przyimka „około”, a zatem „mniej więcej, orientacyjnie, w przybliżeniu”, obok liczby wskazującej na wartość mienia, klasyfikuje zaskarżony wyrok jako orzeczenie rażąco niesprawiedliwe w rozumieniu art. 440 k.p.k. Rozstrzygnięcie tej treści godzi w prawdę ustaleń faktycznych, z których jednoznacznie wynika wartość przedmiotowego mienia. Wyrok tej treści narusza także w istotny sposób społeczne poczucie sprawiedliwości, gdyż nie tylko, że nie pozwala na odczytanie wartości mienia, stanowiącego przedmiot przestępstwa, ale rodzi domniemywanie, że ta wartość może być wyższa. W ten sposób orzeczenie takiej treści godzi w prawa oskarżonego, który jest pozbawiony przekonania o pewności treści sądowego rozstrzygnięcia i narażony na niebezpieczeństwo przypisywania mu w wymiarze społecznym przestępstwa skierowanego w stosunku do mienia o wyżej wartości.
Trudno nie uznać, że powyższą argumentację można w całości odnieść do wskazanych wyżej zwrotów „nieustalonej wartości, ustalonej ryczałtowo na kwotę X zł”. Więcej – zwrot „ustalonej ryczałtowo” sugeruje, że wartość ta może być większa (bo mój czajnik pracuje więcej i zużywa więcej prądu, aniżeli czajnik „ryczałtowy”). Ironia polega na tym, że umieszczany w wyroku zwrot o ryczałtowej wartości szkody jest swoistą „fikcją faktyczną”, albowiem zarówno pokrzywdzony jak i sąd mają pełną świadomość, że w rzeczywistości oskarżony nie dokonał nielegalnego poboru prądu o dokładnie takiej wartości, jak wskazana w wyroku. Najbardziej wyrazistym przykładem naruszenia art. 5 § 2 k.p.k. jest zaś wskazanie w opisie czynu wprost, że straty są „bliżej nieustalonej wartości” i posłużenie się protezą w postaci ryczałtowego ustalenia szkody. Skoro strat nie da się ustalić, to nie sposób okoliczności tej wykładać przez pryzmat art. 5 § 2 k.p.k.
Niestety w sprawach „o kradzież prądu” brak jest powyższych refleksji, a rozpoznawanie sprawy ma raczej charakter automatyczny.