Ostatnio wiele dyskutuje się o specjalizacji w konkretnej dziedzinie prawa, a dokładnie o specjalizacji kancelarii prawnych. Wprawdzie należy się zgodzić z tym, że gałęzie prawa stają się coraz bardziej rozległe, a liczba aktów prawnych rośnie, niemniej jednak adwokatura nigdy wcześniej nie dokonywała podziału na „adwokatów-specjalistów”.
W dzisiejszej, rozwijającej się gospodarce cechą charakterystyczną jest wysoka specjalizacja, która ma miejsce w każdej dziedzinie zawodowej i zaczyna dotyczyć także prawników.
Uzyskanie tytułu adwokata jest elementem końcowym ścieżki do tego zawodu, nie występuje dalszy podział na specjalizacje. Jednakże często zdarza się, że mamy do czynienia z adwokatami, których określa się mianem karnistów, cywilistów, specjalistów od prawa autorskiego, morskiego, czy nawet (coraz częściej spotykane) od prawa lotniczego. Na chwilę obecną brak jest normatywnych uregulowań dotyczących specjalizacji w adwokaturze. Wręcz nie jest dozwolone klasyfikowanie kancelarii czy adwokatów jako specjalizujących się jedynie w określonych rodzajach spraw.
Regulacje to jedno, rzeczywistość drugie
„Nie znasz kancelarii zajmującej się sprawami spadkowymi / karnymi / z zakresu prawa pracy?” – takie pytania często zadają osoby poszukujące pomocy prawnej. I rzeczywiście – potencjalni klienci kancelarii zdają sobie sprawę, że poszczególne z nich prowadzą określone kategorie spraw. Utarte sformułowanie: „jak ktoś jest od wszystkiego, to jest do niczego”, poniekąd uznać należy za słuszne.
Rozwój życia społecznego i gospodarczego, a także zmienność przepisów wymusza na prawnikach skupienie uwagi zawodowej na konkretnej dziedzinie prawa. W dobie szybkiego i intensywnego rozwoju nie ma możliwości być „ekspertem” w każdym temacie. Istnieje tak wiele „zakamarków” w dziedzinach prawa (zamówienia publiczne, prawo energetyczne, odszkodowania etc.), że jedynie prawnicy, którzy na co dzień się nimi zajmują, potrafią szybko i skutecznie poruszać się w obrębie ich uregulowań oraz aktualnego orzecznictwa. Przez specjalistę rozumiemy prawnika posiadającego ponadprzeciętną, szeroką wiedzę w określonym temacie. Weryfikację, czy ktoś jest specjalistą w konkretnej dziedzinie wprowadza zaś sam klient i wolny rynek. Specjalizacja bierze się bowiem z praktyki. Jednakże informowanie przez adwokatów o specjalizacji, stanowi swego rodzaju formę reklamy i niesie za sobą pewne zagrożenie. Może bowiem spowodować „zaszufladkowanie” adwokata do konkretnej, wąskiej dziedziny prawa.
Nie oceniając jednak samego pomysłu uregulowania specjalizacji – my aplikanci, zastanawiamy się jaki miałyby one wpływ na przygotowanie do zawodu. Odbywanie aplikacji u jednego patrona, którego kancelaria specjalizowałaby się w określonej dziedzinie prawa, powodowałoby ryzyko przygotowania do prowadzenia jednego typu spraw. Wówczas konieczne byłoby wprowadzenie modelu aplikacji, który wymuszałby częste zmiany patronów. W czasach, gdy częstokroć patron jest jednocześnie naszym pracodawcą, mogłoby to być utrudnienie w funkcjonowaniu zarówno kancelarii, jak i problem dla samych aplikantów związany z brakiem stałości w zatrudnieniu.
Dlatego też wprowadzenie specjalizacji pociągałoby – naszym zdaniem – konieczność przemodelowania aplikacji. Trudno jest bowiem już na samym początku drogi zawodowej sprecyzować, czym konkretnie chcielibyśmy się zajmować. Funkcjonowanie wśród „jednego typu” spraw rodziłoby ryzyko niedostatecznego przygotowania do zawodu. Z jednej strony rynek oczekuje „specjalizacji”, z drugiej strony – aktualny model aplikacji promuje ogólność kształcenia. Czy aplikant pracujący w dużej kancelarii, a zajmujący się w swojej pracy jedynie np. postępowaniami egzekucyjnymi, jest przygotowany do późniejszego samodzielnego wykonywania zawodu? Zawężenie horyzontów zawodowych już podczas aplikacji nie wydaje się być słuszną ideą. Pojawia się obawa czy aplikant, który w kancelarii patrona zajmował się jedynie wąskim wycinkiem spraw, będzie umiał profesjonalnie, od początku do końca, przeprowadzić klienta przez całą sprawę. Nie ma przy tym znaczenia, czy będzie to sprawa z wyboru, czy z urzędu. Pozytywnie zdany egzamin zawodowy, bez poparcia go różnorodną praktyką zawodową, może nie stanowić argumentu.
Profil kancelarii w której zatrudniony jest aplikant, bez wątpienia rzutuje na jego przyszłą ścieżkę zawodową. Nie stanowi to problemu, kiedy wyspecjalizowany w trakcie aplikacji prawnik w prawie farmaceutycznym czy znaków towarowych chce kontynuować tę drogę zawodową. Problem pojawia się w momencie, gdy postanawia odejść, zmienić ścieżkę kariery, ale uświadamia sobie, że nie zna się na niczym innym i nigdy nie był na rozprawie karnej.
Ewentualne uregulowanie kwestii posługiwania się przez adwokatów określeniem „specjalista” poprzedzone winno być szeroką dyskusją o modelu kształcenia aplikantów zarówno na zajęciach szkoleniowych, jak i przez patronów. Rozważenia wymaga bowiem kwestia, czy dopuszczenie takiej możliwości, nie pogłębiłoby już istniejącego problemu braku ogólności działania niektórych kancelarii. Podkreślić jednak należy, że już samym tytuł „adwokat”, winien świadczyć o byciu specjalistą, a osoba wykonująca zawód zaufania publicznego dawać gwarancję jego prawidłowego wykonania.