Bohater książek Remigiusza Mroza – aplikant adwokacki Kordian Oryński został w jednym z prawniczych kryminałów „ubrany” przez autora w togę. I o ile mamy tu do czynienia z naciągnięciem rzeczywistości przez pisarza, warto zastanowić się nad problematyką stroju aplikanta występującego na sali sądowej, gdyż może okazać się, że „aplikant w todze” nie jest złym pomysłem.
Historii togi adwokackiej należy szukać w początkach XX wieku. Długo by mówić o etapach wprowadzenia stroju urzędowego dla adwokatów. Zanim ustalono aktualne zasady noszenia togi, w adwokaturze obowiązywało noszenie tzw. „odznaki”. Był również i taki czas, że noszenie togi zależało od uznania adwokata. Nie musimy przypominać, że fałdzista suknia ma swoją długoletnią tradycję. Zastanowimy się jednak nad tym dla kogo winna być przeznaczona?
Obecnie toga kojarzona jest z zawodami prawniczymi. Widząc togę od razu nasuwają nam się skojarzenia: „sąd”, „adwokat”, „prokurator”, „radca prawny”. Dopasowanie togi do zawodu następuje na podstawie koloru żabotu. To właśnie on odróżnia uczestników procesu. W tym miejscu nasuwa się pytanie – skoro wszyscy przedstawiciele prawa obecni na sali rozpraw przywdziewają togi, dlaczego nie mają ich aplikanci? Nie oczekujemy odpowiedzi, ale być może warto jest podjąć dyskusję, czy nie byłoby dobrym pomysłem – tak jak zrobił to ze swoim bohaterem Remigiusz Mróz – ubranie aplikanta w togę? Togę czarną bez żabotu.
Argumenty „za”. Po pierwsze – gwarancja pełnej równości uczestników procesu. Po drugie – dodanie powagi wykonywanemu zawodowi – wprawdzie aplikant to jeszcze nie adwokat, ale niemniej pełnoprawny uczestnik sądowego procesu. Wielokrotnie zdarzają nam się sytuacje, że klient przed salą zadaje nam pytanie: A to nie będzie mojego obrońcy/pełnomocnika?. Niejednokrotnie, w pierwszych chwilach rozprawy, aplikant mylony jest ze świadkiem czy oskarżonym. Zdarzają się również sytuacje, gdy świadek pytany przez Sąd o pokrewieństwo ze stronami postępowania, wskazuje na aplikanta i odpowiada, że nie zna tej osoby. Niestety, powyższe świadczy o niskiej świadomości prawnej w społeczeństwie. Wprowadzenie tóg dla aplikantów adwokackich i radcowskich przyczyniłoby się do odzwierciedlenia ich roli w procesie, w którym zastępują swoich patronów, a także podkreślenia, że biorą oni udział w misji związanej z zaufaniem publicznym i szerzeniem pomocy prawnej. Nie szata zdobi człowieka, jednakże wizerunek jest nieodłącznym elementem w tym zawodzie, wobec czego toga (nawet bez żabotu) dodałaby profesjonalizmu młodemu aplikantowi. A i być może nawet pewności siebie.
Z drugiej zaś strony nienoszenie przez aplikantów stroju urzędowego wskazuje, że są oni na początku swej drogi zawodowej. Brak togi upoważnia aplikantów, by nie wiedzieli (oczywiście, nie usprawiedliwia tego, by nie chcieli wiedzieć).
Pierwsze symboliczne nałożenie togi adwokackiej podczas uroczystości ślubowania adwokatów stanowi ukoronowanie lat ciężkiej pracy i nocy spędzonych na nauce, zwieńczonych pomyślnie zdanym egzaminem zawodowym. Jednakże wraz z togą młody adept zawodu nakłada na siebie również ciężar samodzielności i odpowiedzialności przed klientem. Trzy lata szkolenia pod okiem patrona mają na celu przygotowanie aplikanta do noszenia togi z szacunkiem, bagażem wiedzy i doświadczenia, by samodzielne wykonywanie zawodu spełniało najwyższe standardy rzetelności i profesjonalizmu.
Tymczasem Drodzy Aplikanci – nie próbujcie przymierzać togi, gdyż przesąd mówi, że jej nałożenie przed zdaniem egzaminu, przynosi pecha 😉