Czym jest Państwo? W moim ujęciu, tak jak je postrzegam przez pryzmat nietzscheańskiej „woli mocy”, to pojęcie, któremu – w demokratycznym wymiarze – odpowiada moc nadana przez większość społeczności danego kraju, jak i społeczność międzynarodową, mającą wyrażać i egzekwować wolę większości. Wolę życia i rozwoju.
W pierwszych słowach naszej, polskiej Konstytucji, Konstytucji RP, jest mowa o tym, że Państwo Polskie powołane zostaje do życia: W trosce o byt i przyszłość naszej Ojczyzny. I słowa te oddają sens istnienia Państwa. Ma ono troszczyć się o byt i przyszłość naszej Ojczyzny. Przede wszystkim ludzi żyjących tu i teraz.
Władza, każda władza, ma służyć przede wszystkim tym, którzy ją powołali do życia, czyli suwerenowi. Istniejący, przynajmniej na papierze, trójpodział władzy, ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej, jest właśnie wyrazem dążenia do wdrażania konstytucyjnego postulatu walki o byt naszej Ojczyzny oraz jej rozwoju. Jej, czyli nas, osób zamieszkujących nasz kraj.
Państwo to ludzie, którym nadaliśmy moc do ingerowania w nasze życie za pośrednictwem prawa, które, co do zasady, określa co – z woli większości tej, która tworzy i egzekwuje prawo – jest dozwolone, jest nakazane, jest zakazane.
Mamy to, na co się godzimy.
Na co nas stać. Godzimy się na to, że w ramach tzw. demokracji, co jakiś okres dokonujemy sprawdzenia, czy obecna władza, władza ustawodawcza i wykonawcza, jest czy też nie jest wyrazicielem tych, którzy udają się do urn wyborczych. Wynik wyborów odzwierciedla, przy założeniu, że nie doszło do znaczących przeinaczeń rzeczywistych aktów dokonywanych przez wyborców, czy wyborcy, ci, którzy głosują, są za ideami takiej czy innej opcji politycznej. Ci zaś, którzy nie biorą udziału w wyborach, względnie biorąc w nich udział, ale oddają nieważne głosy, skazują się na wolę tych, którzy oddali ważny głos dokonujący wyboru na tą wygraną opcję polityczną, która ma w demokratycznym państwie rządzić przez dany okres.
Nie dokonując wyboru, pozwalasz innym decydować o sobie, o Twojej przyszłości.
Więc nie narzekaj, nie narzekaj, Kochany, Kochana, że dzieje się tak czy siak. Miałeś prawo wyboru, ale rezygnując z niego, stałeś się zakładnikiem tych, którzy dokonywali wyboru. (Sama możliwość dokonywania wyboru jest osiągnięciem cywilizacyjnym statuującym każdego, kto ma owo prawo, na równi nie tylko z Wojewodą, ale i z Prezydentem, Sędzią, malarzem i milionerem i osobami uprawiającymi najstarszy zawód świata. Czyż to nie piękne?)
Fakt wygrania wyborów przez daną opcję polityczną, przez konkretne osoby, nakazuje im, aby wcielać – nie tylko hasła wyborcze, ale oparte na nich programy danej opcji politycznej – w rzeczywistość. Wybór zobowiązuje do realizacji tego, do czego się zobowiązałeś, do czego zobowiązała się dana opcja polityczna. Zostałeś wybrany, aby zmieniać rzeczywistość na lepszą, cokolwiek to znaczy. To, czy jest to realizowane, w jaki sposób, i czy odpowiada to wyborcom, czyli nam, okaże się w następnych wyborach. Kiedy to przy urnie wyborczej możesz dać wyraz swego stanowiska. Swoim ważnym głosem rozliczamy rządzących. Rozliczenie to ma wymiar polityczny, ale nie zapominajmy, że nasze wybory decydują nie tylko o wyborcach, ich losie, ale i o losie wybranych. Osoba wybrana jako poseł, jako senator, jako Prezydent, jako radny, otrzymuje za swoją pracę wynagrodzenie, przy czym zauważam, że w wyrazie „wynagrodzenie” rdzeń obejmuje nagrodę, a więc coś, co ma ze swej istoty wartość dodatnią, uznawaną przez pracodawcę jako coś, co wychodzi poza standard. Nagroda to nagroda. Wyraz uznania. Jako wyborcy jesteśmy pracodawcami dla wybieranych kadencyjnie naszych przedstawicieli.
Jesteśmy żywicielami wybranych.
A to zobowiązuje. Nie trzeba chyba nikogo przekonywać, że wysokość tego wynagrodzenia, różnie zresztą mianowana, co do zasady, jest godna. (W tym miejscu zatliło mi się pytanie: czy pracodawca nie powinien zarabiać więcej jak pracownik? Najmita? Jeżeli tak nie jest, to czyż nie jest absurdem, aby pracodawca zarabiał mniej niż pracownik? W Polsce, w mojej Ojczyźnie, wybrani, co do zasady, zarabiają więcej od tych, którzy ich wybierają. Mylę się?)
Dobrze by było, oj dobrze, gdyby kandydaci i stojąca za nimi i z nimi dana opcja polityczna, nie tylko głosili hasła, publikowali programy polityczne, ale – w ramach walki wyborczej – prezentowali konkretne projekty ustaw, tudzież innych aktów prawnych, które będą wdrażali, a w każdym razie, mieli zamiar ich wdrażać. Owe prezentacje pozwolą
na urealnienie tego, co ogólne i hasłowe. Pozwolą na dokonanie wyboru nie przez pryzmat haseł czy też programów politycznych, ale przez pryzmat konkretnych rozwiązań, którym przyporządkowane są koszty wdrażania danych idei i przewidywalne skutki nowych rozwiązań. Dokonując wyboru, ja jako wyborca, powinienem mieć wiedzę, a w każdym razie, mieć możliwość jej posiadania, jak dane idee, hasła i programy, dana opcja polityczna chce wdrażać w życie? Jak? Konkretnie. Czy w jej opcji jest rewanżyzm czy też rozwój, a może rozwój przez rewanżyzm? Itd., itd.
Pamiętajmy, że wyniki wyborów mają znaczenie dla życia danej społeczności. Dla rządzących i rządzonych. Już niebawem nowe wybory. Do samorządów, do Sejmu, do Senatu, do Parlamentu Europejskiego, na Prezydenta Państwa, na Prezydentów i Burmistrzów Miast i Gmin. Mój głos będzie decydował, a być może zdecyduje o tym, kto będzie miał prawo decydować, a właściwie, to współdecydować o moim, Twoim, Naszym losie.
Państwo ma, bo za to i na to płacimy podatki, realizować moją – Naszą – zbiorową wolę, wolę większości. Po to daliśmy w Konstytucji RP kompetencje, moc działania naszym przedstawicielom, aby Państwo realizowało zbiorową wolę troski o nasz byt i przyszłość naszej Ojczyzny. Wolę zwycięzcy. Jednakże przy poszanowaniu praw i wolności wszystkich, a więc wygranych i pokonanych.
Czekam na wybory, czekam, aby dać świadectwo możliwości decydowania i współdecydowania o mojej Ojczyźnie. Czekam na oferty kandydatów chcących odpłatnie służyć pracodawcy. Aby żyło się Jemu dostatniej.