21 sierpnia 2019 r. weszła w życie nowelizacja ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych. Warto zwrócić uwagę na kilka zmian, mających wymiar praktyczny szczególnie dla pełnomocników procesowych.
Nie jest tajemnicą, że rozwiązano Komisję Kodyfikacyjną, a projekty ustaw przygotowali urzędnicy Ministerstwa Sprawiedliwości, po części sędziowie delegowani na stanowiska ministerialne. Nie przeprowadzono rzetelnych, uczciwych i szerokich konsultacji społecznych, w szczególności z samorządami prawniczymi, które mogły reagować dopiero, gdy projekt w swej okazałości wpłynął do Sejmu. Efektem jest nowelizacja, która ma poprawić sprawność i czas postępowań poprzez ograniczenie dostępu do sądu, albo zniechęcenie do dochodzenia roszczeń na drodze sądowej.
Poważną zmianą jest wprowadzenie opłaty stałej (a nie stosunkowej) w sprawach majątkowych o wartości przedmiotu sporu do 20.000 zł. Ustawa w poprzednim brzmieniu rozróżniała opłatę sądową od pozwu w sprawach w postępowaniu uproszczonym i zwykłym. Postępowanie uproszczone było znacznie tańsze, opłata od pozwu w sprawie o wartości przedmiotu sporu np. 5.000 zł wynosiła 100 zł, a w sprawach o w.p.s. 20.000 zł tylko 300 zł. I słusznie, ponieważ sprawy zazwyczaj wymagały jednej rozprawy, przeprowadzenia dowodu z dokumentów, bez potrzeby słuchania świadków. Opłaty były proporcjonalne i wyważone w porównaniu do wysokości roszczenia i stopnia skomplikowania sprawy. W trybie zwykłym i w sprawach z w.p.s. powyżej 20.000 zł opłata sądowa była stosunkowa – 5% wartości przedmiotu sporu.
Od 21 sierpnia 2019 r. koszty postępowań sądowych w sprawach cywilnych znacząco wzrosły. Nie ma ulgi w sprawach w trybie uproszczonym, opłata sądowa w sprawach do 20.000 zł wyrażona “widełkowo” przeważnie przewyższa nawet opłatę stosunkową 5% (art.13 ust.1 ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych). Sprawa o w.p.s. 600 zł to opłata od pozwu 100 zł, czyli 16%, sprawa o w.p.s. 6.000 zł to opłata 400 zł (6%), sprawa o w.p.s. 10.000 zł to opłata sądowa 7,5%. Dopiero w sprawach powyżej 20.000 zł występuje opłata stosunkowa 5%.
Jest to zmiana na niekorzyść obywateli i ma zniechęcić ich do dochodzenia roszczeń na drodze sądowej, przy czym zabrakło rozróżnienia na sprawy w trybie uproszczonym i zwykłym, nie ma ułatwienia w przypadku spraw prostych, nieskomplikowanych, niewymagających wysokich nakładów pracy i kosztów po stronie aparatu państwa. Dochodzenie roszczenia z faktury, niezapłaconego czynszu kosztuje tyle samo, co sprawa np. o zadośćuczynienie, wykonanie lub odstąpienie od umowy, gdzie zazwyczaj trzeba przesłuchać kilku świadków, strony, przeprowadzić dowód z opinii sądowej.
Może dojść do kuriozalnej sytuacji, gdy wnioski o zwolnienie od opłaty sądowej będą dotyczyć spraw o niskiej wartości przedmiotu sporu, ponieważ w tych sprawach opłaty są najwyższe.
Kosztem przerzuconym na strony jest koszt mediacji prowadzonej na podstawie postanowienia sądu. Art.5 ust.1 pkt 11 ustawy stanowi, że wydatki stanowią również koszty mediacji prowadzonej na skutek skierowania przez sąd. Dotychczas praktyka była taka, że sąd ponosił koszty mediacji, jeżeli nie doszło do ugody, jeżeli skierował sprawę do mediacji bez wniosku stron. Aktualnie wszystkie koszty mediacji stanowią wydatek obciążający strony. Negatywnym skutkiem będzie ograniczenie i tak raczkującej mediacji, a strony właściwie nie mają wpływu na powstanie tych kosztów.
W art. 13a ustawy ustawodawca uprzywilejował konsumentów (i osoby fizyczne prowadzące gospodarstwo rodzinne) w sporze z bankami – przy wartości przedmiotu sporu lub wartości przedmiotu zaskarżenia wynoszącej ponad 20 000 złotych pobiera się opłatę stałą w kwocie 1.000 złotych. Przepis ten kierowany jest do tzw. “frankowiczów”. Mimo wyborczych obietnic Prezydenta Andrzeja Dudy i pozostałych polityków partii rządzącej, nie rozwiązali oni problemu kredytów indeksowanych do waluty obcej, nie powstała żadna ustawa. Tysiące spraw znalazły się w sądach, przede wszystkim warszawskich, a koszty opłat były najwyższe z uwagi na wartość przedmiotu sporu. Niższa opłata stała zapewne ułatwi dochodzenie roszczeń.
Na ulgę mogą liczyć ci, którzy złożą pozew w sprawach o: 1) usunięcie niezgodności treści księgi wieczystej z rzeczywistym stanem prawnym, 2) pozbawienie tytułu wykonawczego wykonalności, 3) zwolnienie zajętego przedmiotu od egzekucji (art.13c ustawy).
Przy wartości przedmiotu sporu lub wartości przedmiotu zaskarżenia wynoszącej ponad 40.000 złotych pobiera się opłatę stałą w kwocie 2.000 złotych. Ulga dotyczy znów spraw o wysokiej w.p.s. W sprawach o prawa majątkowe o wartości niższej niż 40.000 zł zapłacą proporcjonalnie więcej. Postępowania o pozbawienie tytułu wykonawczego wykonalności, czy zwolnienie zajętego przedmiotu od egzekucji charakteryzują się pośpiechem strony, której zależy na jak najszybszym rozstrzygnięciu (chociażby by odzyskać władztwo nad rzeczą, czy odblokować środki finansowe). Często równocześnie składany jest wniosek o zabezpieczenie roszczenia, więc wyższe opłaty od pozwu mogą spowodować, że strona zaniecha dochodzenia swych praw, albo złoży wniosek o zwolnienie od kosztów sądowych, co wydłuży postępowanie.
Ustawodawca w art. 13e postanowił jednak premiować za mediację. W sprawach, w których powód przed wytoczeniem powództwa wziął udział w mediacji prowadzonej na podstawie umowy o mediację lub podjął próbę rozwiązania sporu przez złożenie wniosku o rozpatrzenie sporu przez właściwy sąd polubowny ustanowiony ustawą w celu rozpatrywania sporów konsumenckich albo wniosku o wszczęcie postępowania w sprawie pozasądowego rozwiązania sporu konsumenckiego, opłata stała lub stosunkowa od pozwu podlega obniżeniu o dwie trzecie, nie więcej jednak niż o 400 złotych.
Obniżenie opłaty sądowej o dwie trzecie jest sporą ulgą dla strony, która podjęła realne kroki, by polubownie rozwiązać spór przed skorzystaniem z drogi sądowej. Pamiętajmy, że strona poniosła już koszty mediacji przedsądowej i liczy je do kosztów dochodzenia roszczenia.
Rozwiązanie będzie korzystne jedynie w sprawach do 20.000 zł, ponieważ zwrot nie może przekroczyć 400 zł.
Dokonując symulacji kosztów można stwierdzić, że w sprawie o w.p.s. 1.000 zł opłata sądowa wyniesie nie 100 zł (10%), a 33 zł, a w sprawie o w.p.s. 15.000 zł opłata sądowa wyniesie 600 zł zamiast 1.000 zł (gdyby było to 2/3 to opłata wyniosłaby 333 zł). W sprawach powyżej 20.000 zł kwota 400 zł premii za mediację nie wydaje się już atrakcyjna.
Z punktu widzenia klienta sądu z jego portfela ubywa i tak sporo pieniędzy, ponieważ mimo premii w wysokości dwóch trzecich opłaty sądowej, musi wyłożyć pieniądze na wynagrodzenie mediatora.
Wynika z tego, że ustawodawca, w kilku przepisach k.p.c. obligujących sędziego do zachęcania do zgody na mediację, czy nawet kierującego do mediacji, nie przewidział partycypacji Skarbu Państwa w kosztach tej mediacji. Koszty te zostały prawie całkowicie przerzucone na strony procesu, można zastanawiać się, czy premia 400 zł jest po prostu za niska, by mediacja była opłacalna dla stron.
Nowością jest możliwość poszukiwania adresu strony procesu sądowego i doręczenie jej pism procesowych przez komornika sądowego. Art.41 ustawy o kosztach komorniczych wejdzie w życie z dniem 7 listopada 2019 r.Ustalono stałą opłatę 40 zł od wniosku o podjęcie czynności
zmierzających do ustalenia aktualnego adresu zamieszkania adresata i opłatę stałą 60 zł za doręczenie przesyłki na jeden adres bez względu na liczbę adresatów tego pisma tam zamieszkałych i liczby podjętych prób doręczenia. Istnieją wątpliwości interpretacyjne, czy chodzi o skuteczne doręczenie. Przepis nie uzależnia pobrania opłaty od stawienia się pod adresem i prób doręczenia, należy uznać, że chodzi o skuteczne doręczenie.
To znowu przerzuca koszty dochodzenia roszczeń na komornika sądowego, który będzie zmuszony jeździć z listem kilkadziesiąt razy pod wskazany adres, a skutek może nie być osiągnięty. Przy skutecznym doręczeniu koszty obciążają stronę, która przecież liczy, ile pieniędzy musi wyłożyć, by dochodzić roszczenia. Od lipca 2019 r. zapytanie o dane z bazy PESEL składamy w gminach (Centrum Personalizacji Danych MSWiA już tego nie robi), a opłata wynosi 31 zł. Zatem szybciej i taniej będzie ustalić adres strony postępowania sądowego w dotychczasowy sposób.
Art. 25b ust.1 ustawy wprowadził opłatę stałą w kwocie 100 złotych od wniosku o doręczenie orzeczenia albo zarządzenia z uzasadnieniem. Ponad dekadę temu wniosek ten podlegał opłacie stałej w wysokości 30 zł. Sytuacja, gdy nie było żadnej opłaty od tego wniosku była uciążliwa dla sędziów i nieproporcjonalna, niesprawiedliwa w stosunku do wysokości innych opłat. Odpis orzeczenia kosztował 6 zł (opłata kancelaryjna), a odpis orzeczenia z uzasadnieniem nie kosztował nic, więc oczywistym było, że korzystniejsze było składanie wniosków o uzasadnienie orzeczenia. 7-8 uzasadnień na 10 sędziowie piszą do szuflady, strony nie skarżą orzeczeń. Wiele wniosków było składanych niejako automatycznie bez względu na wynik postępowania, a nie z autentycznej potrzeby zapoznania się z motywami rozstrzygnięcia.
Teraz opłata stała od wniosku wynosi aż 100 zł, co jest opłatą wygórowaną, zbyt wysoką i mogącą stanowić barierę dla obywateli, konsumentów. W sprawie o w.p.s. 1.000 zł to kolejne 10% dochodzonego roszczenia. Opłata jest nieproporcjonalna w stosunku do wartości przedmiotu sporu, jak i dochodów obywateli. Dla kogoś, kto zarabia 2.000 zł netto, kwota 100 zł jest sporym wydatkiem. Opłata od wniosku o uzasadnienie zahamowała wpływ wniosków składanych z automatu przez banki, firmy pożyczkowe i fundusze sekurytyzacyjne, ale z drugiej strony może ograniczyć prawo obywatela do sądu. W praktyce powszechne będą zwolnienia od tej opłaty. Racjonalna i adekwatna byłaby opłata w wysokości 30-40 zł, tym bardziej, że strony postępowania mają możliwość wysłuchania uzasadnienia na sali sądowej po ogłoszeniu orzeczenia albo odtworzenia go na płycie CD.
Zgodnie z art. 77 ust.1 a ustawy za nagranie na płycie CD należy zapłacić 20 zł. I to również jest opłata nieadekwatna do kosztów przygotowania, nagrania i wysłania płytki, ale jest to tańsze wyjście, niż 100 zł za uzasadnienie pisemne. Jednak gdy strona zażąda transkrypcji, a ma prawo, to postępowanie wydłuży się o kilka tygodni. Transkrypcja wymaga przetworzenia za pomocą programu, ale też pracy ludzkiej, przesłania danych do ośrodków, co musi być sporym kosztem, nie tylko czasowym.
Jedyną pozytywną rzeczą jest zaliczenie opłaty za uzasadnienie na środek zaskarżenia – apelację, zażalenie. Wyobraźmy sobie jednak sprawę, gdzie opłata od apelacji to 30 zł, a strona musi zapłacić 100 zł za uzasadnienie. Pozostała kwota przepada jej i trudno rozsądnie wyjaśnić, dlaczego wpadkowy wniosek był najdroższy w całym postępowaniu sądowym.
Uzasadnione kontrowersje wzbudził art. 34a ust. 1 ustawy: opłatę stałą w kwocie 100 złotych od każdej osoby, której wniosek dotyczy, pobiera się od wniosku o wezwanie na rozprawę świadka, biegłego lub strony, jeżeli wniosek został złożony po zatwierdzeniu planu rozprawy. W przypadku konieczności zarządzenia przymusowego sprowadzenia świadka pobiera się dodatkowo opłatę w kwocie 200 złotych.
Do czasu posiedzenia z planem rozprawy strony mogą składać wnioski dowodowe “za darmo”, a po tym czasie “za opłatą”. Jest to kuriozalny sposób na usprawnienie procesu cywilnego poprzez ograniczenie prawa do sądu. Przepis zmusza stronę do opłacania wszystkich czynności dowodowych, nawet jeżeli nie generują kosztów. Przesłuchanie świadków i stron jest realizacją zasady bezpośredniości (art.235 k.p.c.), strony są zobowiązane do składania dowodów w sprawie (art.3 k.p.c.), a sąd ma cały wachlarz możliwości co do oceny, dopuszczenia i przeprowadzenia dowodów. Opłata za wniosek dowodowy nie ma żadnego uzasadnienia, szczególnie że istnieje szereg mechanizmów (zdublowanych dzięki “reformie” procedury) pozwalających na rozsądne oceny potrzeby dopuszczenia dowodów. Co więcej, ustawodawca wprowadził możliwość złożenia zeznań na piśmie przez świadka (art.271(1) k.p.c.) i taki wniosek też będzie podlegać opłacie, jeżeli będzie złożony po posiedzeniu z planem rozprawy. Takie rozwiązania słusznie budzą niepokój i opór pełnomocników, ponieważ realnie ograniczają możliwość skutecznego działania na rzecz swojego mocodawcy. Strona zapłaci 200 zł, jeżeli świadka należy doprowadzić, a przecież strona nie ma wpływu na stawiennictwo świadka, w każdym razie nie ma prawa przymusu, sama nie może pozbawić go wolności i przywlec na salę sądową. Chociaż takie rozwiązanie, bezprawne, pozwoliłoby uniknąć kuriozalnych kosztów procesu pokrywanych przecież z opłaty od pozwu.
W tych przypadkach również należy spodziewać się wniosków o zwolnienie od opłaty albo w sądach wytworzy się praktyka dopuszczania dowodów z zeznań świadków z urzędu. Trzeba pamiętać o tym, że pełnomocnicy są zaskakiwani przez swoich klientów informacjami o dowodach w sprawie w jej trakcie. Wynika to z niskiej świadomości prawnej obywateli. Za stan świadomości prawnej społeczeństwa odpowiadają rządy, które mają wpływ na edukację, na treści informacyjne i ustawodawstwo w zakresie dostępności usług prawniczych. Karanie finansowe nakładane na obywateli, bo opłaty mają charakter represyjny, za korzystanie ze swojego prawa procesowego do składania dowodów w sprawie godzi we wszystkie zasady państwa prawa, prawa do sądu, do sprawiedliwego rozstrzygnięcia.
Zgodnie z art. 9 k.p.c. strony mają prawo do otrzymania kopii i odpisów dokumentów, orzeczeń sądowych.
Nowelizacja ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych drastycznie podwyższyła opłaty kancelaryjne za wydanie odpisów. Jedna strona odpisu dokumentu kosztowała do tej pory 6 zł, a kopia 1 zł. Płytka CD z nagraniem kosztuje 20 zł, co nie jest proporcjonalne do kosztów jej wytworzenia.
Art. 77 ust.1 ustawy stanowi, że opłatę od wniosku o wydanie na podstawie akt: 1) poświadczonego odpisu, wypisu lub wyciągu, 2) odpisu orzeczenia ze stwierdzeniem prawomocności, 3) odpisu orzeczenia ze stwierdzeniem wykonalności, 4) zaświadczenia – pobiera się w kwocie 20 złotych za każde rozpoczęte 10 stron wydanego dokumentu.
Jeden dokument, nieważne, czy jest to 1 strona, czy 10, kosztuje 20 zł. Jeżeli strona postępowania potrzebuje 3 odpisów postanowienia o stwierdzeniu nabycia spadku, poza nową, wyższą opłatą sądową 100 zł od wniosku, będzie musiała jeszcze zapłacić 60 zł za potrzebne jej odpisy. Czyli postępowanie sądowe będzie kosztować wnioskodawcę o 60% więcej niż zakładał i wpłacił z wnioskiem. Trzy odpisy są potrzebne do urzędu skarbowego, ksiąg wieczystych, banku lub spółdzielni.
Ustawodawca jednak wprowadził ulgę: zgodnie z art. 77a ustawy nie pobiera się opłaty od pierwszego wniosku o wydanie na podstawie akt odpisu orzeczenia kończącego postępowanie z klauzulą wykonalności, złożonego przez stronę, która wszczęła postępowanie.
Ale ulga dotyczy tylko powoda lub wnioskodawcy. Jeżeli orzeczenie będzie korzystne dla pozwanego czy uczestnika, wykonalne na jego rzecz, to ci uczestnicy ponoszą dodatkowe koszty wydania odpisu dokumentu. Nie ma tu równości stron w postępowaniu sądowym.
Kopiowanie dokumentów z akt również stało się luksusowe, opłatę pobiera się w wysokości 20 zł za każde rozpoczęte 20 stron kopii (art. 78 ustawy). Ustawodawca jakby założył, że orzeczenia, dokumenty są wielostronicowe, a przecież jest wiele orzeczeń jednostronicowych i ich odpisy kosztują również 20 zł.
Ciekawostką jest rozszerzenie listy podmiotów zwolnionych ustawowo od opłaty sądowej. W art. 95 ust.1 pkt 1a-1d ustawy ustawodawca wyraził swą ideologię i politykę historyczną udzielając zwolnienia między innymi w sprawach o ochronę dóbr osobistych, gdy sprawa dotyczy patriotycznych tradycji zmagań Narodu Polskiego z okupantami, nazizmem i komunizmem, wniesionego przez kombatanta lub jego zstępnego, a także osobę prawną lub jednostkę organizacyjną niebędącą osobą prawną, której ustawa przyznaje zdolność prawną, których statutowym celem jest ochrona patriotycznych tradycji zmagań Narodu Polskiego z okupantami, nazizmem i komunizmem, czy też o ochronę dobrego imienia Rzeczypospolitej Polskiej lub Narodu Polskiego (ustawa o IPN).
W ciągu ostatnich lat w sądach były prowadzone jednostkowe sprawy o ochronę dóbr osobistych na podstawie powołanych w ustawie przepisów i wniosek o zwolnienie od kosztów sądowych w zupełności wystarczył, by zapewnić stronie dostęp do sądu.
Nie było żadnej potrzeby ustawowej regulacji, poza ideologiczną, chyba że osoby prawne (stowarzyszenia, fundacje, ruchy narodowe) będą za darmo składać pozwy o ochronę dóbr osobistych przeciwko konkretnym osobom i organizacjom albo mediom niepasującym do bieżącej narracji ideologicznej.
System kosztów sądowych powinien być stabilny, korzystny dla obywateli, nie może stanowić źródła zarobkowania dla fiskusa, ponieważ powinien zapewniać równy i powszechny dostęp do sądów. Najlepiej, gdyby opłaty sądowe były powiązane z indywidualnym dochodem strony postępowania – proporcjonalnie do stopnia zamożności, albo w powiązaniu do stopnia zamożności społeczeństwa. Koszty postępowania powinny być realne do poniesienia dla obywatela, a jedynie w sytuacjach wyjątkowych powinien być objęty zwolnieniem od kosztów sądowych.
Możemy mówić o dwóch sposobach ustalenia opłat: albo jedna wyższa opłata na początku postępowania i rezygnacja z pobierania opłat dodatkowych, albo niska opłata wstępna, lecz konieczność ponoszenia drobnych opłat w trakcie postępowania.
Nasz ustawodawca zdecydował o połączeniu obu modeli pozostawiając wysoką opłatę wstępną i dodając obowiązek ponoszenia opłat w trakcie postępowania.
Stawia to obywatela i pełnomocników w trudnej sytuacji, gdy strony nie wiedzą, ile będzie kosztować postępowanie sądowe, jaki zapas finansowy przygotować, i czy w ogóle wnosić sprawę do sądu. Wysokość i niepewność co do kwoty kosztów sądowych może być uznana za ograniczenie prawa do sądu. W praktyce może to wydłużyć postępowania, ponieważ strona będzie miała przynajmniej 7 dni na złożenie opłat od incydentalnych wniosków, albo będzie składać wnioski o zwolnienie od kosztów sądowych.
Z tymi problemami obywatele, pełnomocnicy i sądy zostały pozostawione same sobie. Projekt nie był konsultowany wśród środowisk prawniczych i organizacji pozarządowych, konsultacje były pozorne, a niektóre pomysły, wypuszczane w prasie celem kontroli reakcji, od razu krytykowane. Trzeba pamiętać, że po 4 latach prac w Ministerstwie Sprawiedliwości ustawy te miały być flagowym dziełem ministra Zbigniewa Ziobry i ludzi z jego gabinetu. W ciągu roku dowiemy się, jak w praktyce zadziałają nowe regulacje.