Jeśli chce się poznać Hiszpanię – trzeba odwiedzić ją kilka razy, najlepiej regionami:
A. Wschodnia, którą można połączyć z Południową (czyli Andaluzją i Murcją),
B. Północna ze Środkową czyli z Kastyliami,
C. Wyspy Kanaryjskie, których na raz nie sposób zobaczyć.
Hiszpania
Do Hiszpanii najlepiej wybrać się wiosną (marzec-czerwiec) lub jesienią (wrzesień-październik), a na wyspy to kiedy tylko czas pozwoli. Hiszpania to trzeci kraj pod względem wielkości w Europie (po Rosji i Francji). Iberowie, znani Grekom od VI w p.n.e., to ludy mieszkające nad rzeką Ebro (dzisiejsza Tarragona i Saragossa), a więc północno-wschodnia Hiszpania. W Andaluzji ślady człowieka sięgają przynajmniej 15.000 lat, co widać w paleolitycznych malowidłach jaskini Altamira. Półwysep Iberyjski odwiedzali wszędobylscy Fenicjanie, a także Grecy. W III wieku p.n.e. o wpływy u Iberów, a raczej Celtoiberów, walczył Rzym z Kartaginą. To tutaj, po wyparciu Kartaginy z wysp Sardynii i Sycylii, wodzowie Kartaginy Hamilkar i Hazdrubal podbijają wschodnie wybrzeże i zakładają miasto Nowa Kartagina, zaś Hannibal z wcielonym do swej armii Iberami przekracza Alpy i pustoszy prowincje rzymskie. Pamiętacie Państwo tę bojaźń Rzymian, którzy mówili „Hannibal ante portas”.
Następne sześć wieków to dominacja Rzymu, którego Iberia była chyba najznakomitszą prowincją. Tak było do upadku Rzymu w V w n.e., który w dużej mierze rozpoczął się od utraty Hiszpanii. Zajęli ją Wizygoci od północy, a trochę później Berberowie od południa (oni też nawet w odległym Damaszku wiedzieli o bogactwie Hiszpanii). Muzułmanie wkrótce zajęli cały półwysep Iberyjski i tak było na północy przez 300-400 lat, zaś na południu aż do końca XV w. 800 lat panowania Islamu w Hiszpanii to wbrew pozorom był jej „złoty czas”. Wystarczy sobie wyobrazić, iż Krzysztof Kolumb, odkrywca Ameryki, żył w czasach, gdy Granada i Malaga były jeszcze twierdzami Islamu.
W następnych wiekach Królestwo Hiszpanii, chociaż poniosło klęskę w wojnie z Anglią, podbijało obie Ameryki, a galeony ze złotem i pięknymi artefaktami płynęły nieprzerwanie do Kastylii. O erze Franco i wojnie domowej wspomnę przy okazji omawiania wycieczki do Valle de Los Caidos.
A. Wybierając wariant A naszej podróży jedziemy w każdą porę roku od wiosny do jesieni, na co musimy poświęcić minimum 2 tygodnie. Podróż z Polski do Hiszpanii autostradami to ponad 6.000 km w obie strony. Podróż po samej Hiszpanii ze zwiedzaniem (a jest co robić) to ok. 3.000 km.
Najpierw Barcelona
Jeszcze w Polsce należy znaleźć przyzwoity hotel i to w centrum Barcelony, ponieważ samochód odstawimy przynajmniej na 3-4 dni, a zwiedzać będziemy trzema liniami turystycznymi autobusów bądź pieszo. Proponuję znaleźć miejsce najlepiej w okolicy Plaza de Catalunya. Krzyżują się tu wszystkie linie turystyczne, a nadto będziemy mogli wieczorami pić wino na przepięknej alei La Rambla. Ta aleja (znana niestety ostatnio z zamachu terrorystycznego i protestów Katalończyków o niepodległość) to mekka artystów, knajpeczek, a warto też – idąc w kierunku monumentu Kolumba i portu – wstąpić po prawej stronie Rambli na wspaniały w podcieniach rynek warzywny.
Muzeów jest olbrzymia ilość, ale to trzeba byłoby poświęcić najmniej tydzień na samą Barcelonę. Zwiedzić należy:
• port, a szczególnie jego kapitanat z mariną żeglarską, gdzie stoją największe i najpiękniejsze jachty świata;
• w pobliżu starego miasta, czyli też Rambli, wejdziecie Państwo do katedry La Sen (katedra jest imponującą mieszanką części z XIV w. i XX-wiecznej dobudowy). To wszystko można zwiedzić pieszo w starej dzielnicy Barri Gotic;
• zaraz obok Barri Gotic jest inna ciekawa dzielnica La Ribera – gotyckie pałace, muzea, a także stały handel wyrobami rzemiosła. W dzielnicy tej znajdziemy jedno muzeum, które polecam, a to muzeum Picassa;
• autobusem, bo to dalej, polecam Wzgórze Żydów (Montjuic) widoczne z każdej części miasta. Na samą górę wjedziemy z La Barcelonetta kolejką liniową. Tam cudowna panorama miasta, ogrody i w twierdzy muzeum militarne;
• Barcelona to miasto słynne z Antonio Gaudiego. Nie można się nie zachwycić kamienicami Casa Batlo, ogrodami Parc Guell z wielokolorowymi wstęgami ławek i przede wszystkim symbolem tego miasta, czyli Sagrada Familia (katedrę tę zaczęto budować w XIX w., a jeszcze długo jej nie ukończą). Do tych wszystkich cudów Gaudiego, zamówcie Państwo bilety w Polsce przez Internet lub z hotelu, bo ilość wpuszczanych osób jest limitowana i bardzo trudno się tam dostać;
• na końcu proponuję zobaczyć jak może wyglądać dobrze zorganizowane przedsiębiorstwo piłki nożnej, czyli Camp Nou. Stadion jest ładny, a infrastruktura dla turysty (sklepy, restauracje) czynne są codziennie;
• Jak będziemy mieli jeszcze jedno popołudnie to proponuję Park Zoologiczny. Znajdziecie tam Państwo ciekawą budowlę, bardzo podobną do tej berlińskiej.
Barcelona to artyzm, elegancja i wykwintne restauracje. Wieczory dobrze wykorzystajcie.
Costa Dorado, Costa Blanco
Podobnie jak z granicy francuskiej, nie zjeżdżaliśmy ani na zachód, aby zobaczyć klasztor Montserrat, ani na wschód, gdzie są kurorty Costa Brava (nie będziemy tych wybrzeży oglądać – choć czasami szkoda, ale przecież mamy tylko 2 tygodnie na tę wyprawę).
Zwiedzić należy miasta o zupełnie różnym charakterze:
• Tarragona (to 2 godziny jazdy z Barcelony). Miasto na półwyspie Iberyjskim bardziej rzymskie od miast we Włoszech. Przejść się trzeba do amfiteatru nad morzem i na wieżę widokową Pretorium. Pozostałości rzymskich jest znacznie więcej, ale proponuję w ten sam dzień jechać dalej do Walencji.
• Walencja, choć to trzecie po względem wielkości miasto Hiszpanii, ma starówkę dość skupioną i starczy nam czasu na jej zwiedzanie przez kilka godzin. Polecam Ogrody del Turia i fasady znanej powszechnie giełdy jedwabiu, czy też muzeum ceramiki. Wieczorem jedźmy dalej w kierunku Alicante i zatrzymajmy się w Calp, gdzie jest majestatyczna góra w kształcie głowy cukru. No, proszę – to coś przypomina, choć przyznaję, że Pao de Asucar w Rio jest zdecydowanie większa i widoki ciekawsze. Na samo Alicante szkoda czasu – chyba, że go zaoszczędziliśmy lub rozszerzamy czas urlopu.
Murcja i Andaluzja
Miasto Murcja warto obejrzeć, a szczególnie barokową katedrę. Z Cartageny (a właściwie Nowej Kartaginy) niewiele zostało z czasów Hannibala, choć muzeum z tamtych czasów jest. Zmierzamy wszakże do Andaluzji, a ona zajmie nam przynajmniej trzy dni. Jeśli chcemy ten najdłużej broniący się islamski Kalifat w Hiszpanii choć trochę obejrzeć to:
• Almerię na Costa del Sol możemy sobie darować. Skręcamy na północ w góry Sierra Nevada i do Granady. Sierra Nevada to stosunkowo „obłe” góry, a samochodem możemy wjechać prawie na 3500 m n.p.m. To najwyższy punkt w Europie, gdzie można samochodem się poruszać, ale uwaga – łatwe to nie jest. Wspaniałe są tam trasy narciarskie, ale choć śnieg wtedy też był (w sierpniu!) – to tam nie jeździłem na nartach. Ciekawe, że mając takie góry Hiszpania, poza jednym alpejczykiem I. Ochoa, nie liczy się w ogóle w tej dyscyplinie. Przy dobrej pogodzie ze szczytu Veleta widać Morze Śródziemne, choć to 40 km w linii prostej.
• Granada. Pałac i ogrody Alhambra to kwintesencja smaku, kultury i bogactwa (ale nie tylko w złocie, a przede wszystkim w duszy) 800 lat panowania Maurów. Na wzgórze Alhambra poświęcamy przynajmniej połowę dnia albo i cały do wieczora. Jeśli chcemy wieczór spędzić przy winie to jeszcze w następny dzień czeka nas drugie (vis a vis Alhambry) wzgórze Albaicin. Znajdziemy tu kolejne przykłady średniowiecznych przewag Arabów nad cywilizacją Europejską i widok teraz na Alhambrę. W Granadzie koniecznie trzeba wieczorem zobaczyć pokaz flamenco (to muzyka, pieśń i taniec). Można to oczywiście zobaczyć wszędzie w Hiszpanii…, ale to właśnie stąd pochodzi. Flamenco to muzyka taka trochę „góralska”. Prawdziwe flamenco nie jest łatwe w odbiorze – pochodzi trochę z mieszanki stylów cygańskich, żydowskich i arabskich.
• Wszystkiego zobaczyć się nie da, a więc daruję Państwu Malagę, bo to tylko miasto i port, choć życie tam wieczorami tętni. Musimy z Granady jechać w przeciwną stronę do Cordoby i Sevilli. Cordobę trzeba zobaczyć właściwie z jednego powodu – tam znajduje się Marquita. To świątynia złożona z katolickiej katedry dołączonej do wcześniej istniejącego meczetu i to w stolicy mauretańskiej Hiszpanii. Marquity po prostu ominąć się nie da – to byłaby luka w wiedzy o Hiszpanii. W ten sam dzień możemy dotrzeć do Sevilli (to stosunkowo niedaleko, bo ok. 150 km). Zarówno Cordoba, jak i Sevilla leży nad tą samą rzeką o dziwnej nazwie Gwadalkiwir. To miasto urodzin Trajana i Hadriana (dwóch wielkich cesarzy rzymskich). Stąd wypływali na podbój świata Magellan i Kolumb. Miasto jest tak piękne, że poszczególnych placów, zabytków i pałaców nie będę opisywał. Każda część miasta jest warta obejrzenia. Na Sevillę jeden pełny dzień to za mało – są tam praktycznie wszystkie style – arabski, żydowski, rzymski i andaluzyjski. Pamiętajcie o Giraldzie – to wieża meczetu z czasów arabskich (minaret), a ponadto trzecia co do wielkości katedra na świecie. Jeśli przypadkiem wybieralibyście się Państwo do Andaluzji w okresie Świąt Wielkanocnych – to przez cały tydzień trwa tu Semena Sante, czyli nocne procesje żałobników. Pod koniec kwietnia lub na początku odbywają się Dni Sevilli. Wszystkie kobiety w Sevilli nakładają spódnice i sukienki „w grochy”, po mieście jeżdżą konno, przez kilka dni trwa jedna wielka Fiesta.
• Z Sevilli jedziemy na południe do Kadyksu, ale po drodze jest Jerez de la Frontera. W tym mieście trzeba zwiedzić Bodegę Gonzalez Byass. To słynne na cały świat „sherry”, a projekty rozwiązań architektonicznych tworzył tam Eiffel (ten od wieży w Paryżu). Kadyks to miasto założone znacznie wcześniej niż Rzym. Niewiele w nim tej historii zostało, ale klimat już Atlantycki i koloryt miasta nakazuje nie poniechać tej trasy.
Wracając do domu wracać będziemy przez Madryt i Saragossę, ale pod żadnym pozorem nie próbujmy czegoś zwiedzać, bo na Kastylię trzeba kolejne 2 tygodnie. Warto jednak wybrać się do Rondy. To miasto leży na północ od Malagi, ale my przecież jedziemy z Kadyksu, a więc w kierunku wschodnim.
Ronda to wiszące miasto – stara i nowa część przedzielona wąwozem. Jadąc już później autostradą, przynajmniej 2 dni do kraju, będziecie Państwo mieli właśnie w pamięci Rondę.