„Jedno serce zgasło, drugie zrezygnowało, a miliony serc pękły na pół” – setki tysięcy grafik głosiły takie słowa na portalach społecznościowych. Wszędzie, w każdym dużym i małym mieście ludzie gromadzili się, by wspólnie pomilczeć i oddać cześć tragicznie zmarłemu Prezydentowi Gdańska Pawłowi Adamowiczowi. Jednoczyli się – ponad podziałami. Choć cudownie wzruszające były to widoki – setki, tysiące, dziesiątki tysięcy ludzi zapalających znicze i ocierających łzy. I jedno pytanie nasuwające się pod pokrywą złości – dlaczego musiało dojść do takiej tragedii, byśmy stanęli wszyscy razem w milczeniu, nie zważając na różnice?
Niestety nie wszystko było wzruszające, poruszające i przywracające wiarę w to, że możemy żyć zgodnie. Internet zawrzał – pojawił się najgorszy w możliwej postaci, nasączony jadem internetowy hejt. Pojawiła się cyberprzemoc, wzajemne oskarżenia, rzucanie w siebie inwektywami, wyzwiskami, wyssanymi z palca obelgami. Ofiarami cyberprzemocy, ale i przemocy tej jak najbardziej realnej, padła cała rodzina sprawcy, która musiała opuścić dotychczasowe miejsce zamieszkania. Cyberprzemoc dotknęła, nie pierwszy raz, samego zmarłego Prezydenta Adamowicza i jego rodzinę. Żona Pawła Adamowicza podkreślała, iż wielokrotnie ich rodzina spotykała się z nienawistnymi wpisami i komentarzami w Internecie, z obelgami, z groźbami. Po śmierci tragicznie zmarłego jad wezbrał, pojawiały się komentarze typu „bardzo dobrze się stało, XYZ będzie następny”, „nagroda dla sprawcy”, „wreszcie ktoś zrobił porządek” i wiele tym podobnych. Pojawiały się komentarze z wulgaryzmami, radosne z powodu całego zdarzenia – komentarze pisane pod imieniem i nazwiskiem, komentarze, których autorzy nie wstydzili się ich i nie kryli swojej pochwały dla tych tragicznych wydarzeń. Nie brakowało komentarzy dorosłych, nierzadko z pozoru dojrzałych osób, które jawnie i bez wahania oskarżały organizatorów koncertu, Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy i Jurka Owsiaka. To właśnie Owsiak na własnej skórze najbardziej odczuł internetową nienawiść, gdzie każdy mógł napisać, czy to pod pseudonimem, czy też pod imieniem i nazwiskiem, że Owsiak to „złodziej, morderca, komuch”. Te wszystkie wskazane słowa padały na internetowych forach pod adresem Prezesa Fundacji WOŚP.
Cyberprzemoc jest przestępstwem. Nie znajdziemy w polskiej ustawie karnej artykułu przypisanego wprost do przemocy w Internecie, jednakże warto zwrócić uwagę na kilka przepisów Kodeksu karnego, mianowicie art. 190 (groźba karalna), art. 190a (uporczywe nękanie), art. 212 (zniesławienie), art. 216 (zniewaga) czy też art. 265 i nast. (przestępstwa przeciwko ochronie informacji). Czyny zabronione z powołanych w zdaniu poprzednim artykułów mogą stanowić przejawy cyberprzemocy, a tym samym pociągać sprawców tych przestępstw do odpowiedzialności karnej. Lekceważenie tego prowadzi do powszechnego społecznego przyzwolenia na takie zachowanie. Lekceważenie ich oznacza, że to, co stało się w połowie stycznia jest przez społeczeństwo uznawane za nieszkodliwe. Obojętne przejście obok nienawiści w sieci oznacza, że mimowolnie pozwalamy, by spirala nienawiści dalej się nakręcała. Aż do kolejnej tragedii.
Owszem, to nie jest jednostkowy przypadek. Zawsze, kiedy wydarzy się coś strasznego, szokującego, kontrowersyjnego czy po prostu zaskakującego, społeczeństwo dzieli się i podział ten jest niezwykle wyraźnie widoczny. Na zdjęciach z wielu miast widzimy tłum zlany w jedną całość, gdzie widać wspólnotę, spokój i rozpacz. Rodzi się pytanie: co widać na forach, w mediach społecznościowych i na skrzynkach odbiorczych bliskich zmarłego, bliskich sprawcy i związanych z WOŚP? Pozostaje apelować o jedno – różnijmy się pięknie. Nie musimy myśleć tak samo, wierzyć w to samo i nawet nie musimy się lubić. Musimy się szanować i o ten szacunek nieustannie walczyć.