Chyba nikt obok reportażu Justyny Kopińskiej „Ksiądz pedofil odprawia dalej” nie potrafiłby przejść obojętnie. To zapis bulwersującej historii dziewczynki, która była wykorzystywana seksualnie przez osobę duchowną. Sama pokrzywdzona tak wspomina pierwsze kontakty z księdzem „Któregoś dnia, byłam wtedy w szóstej klasie podstawówki, ksiądz uczący nas religii zauważył, że płakałam. Kazał mi zostać po lekcji. Nie chciałam mówić mu o problemach. (…) Później jeszcze kilka razy zatrzymywał mnie na korytarzu i nalegał na rozmowę (…) Po kilku tygodniach podszedł i łagodnym głosem powiedział: „Zaufaj mi, chcę ci pomóc, jestem księdzem, nie skrzywdzę cię”. Wcześniej nikt tak do mnie nie mówił”. Ksiądz Roman B. powiedział rodzicom pokrzywdzonej, że chce ich wesprzeć. Zadeklarował, że zabierze pokrzywdzoną do szkoły z internatem w innym województwie, gdzie według zapewnień będzie miała najlepsze warunki do nauki. Sam pomysł, żeby obcy mężczyzna „przygarniał” dziewczynkę, wydaje się kuriozalny, jednak rodzice przystali na tę propozycję. Jak się później okazało, duchowy zawiózł ofiarę do pustego mieszkania swojej matki. Opis zachowania księdza Romana B. w stosunku do pokrzywdzonej ukazany w reportażu jest zatrważający. Skala przemocy fizycznej, wykorzystanie ciężkiego położenia pokrzywdzonej, przemoc psychiczna, podawanie środków odurzających, jak również wielokrotne gwałty można określić mianem tortur. W jednym z fragmentów reportażu możemy przeczytać: „Krzywdził mnie nawet kilka razy jednej nocy. Miał taki obrzydliwy zapach potu. Powtarzałam, że nie chcę, ale on robił to jeszcze mocniej. Czasem w trakcie krzyczał: „I Bóg cię przestał kochać!”. Gdy bardzo się wyrywałam, głodził mnie przez kilka dni”.
Pomimo drastyczności całej sytuacji ksiądz Roman B. pierwotnie został skazany na 8 lat pozbawienia wolności, jednak po złożeniu apelacji przez obrońców księdza i w wyniku ponownego rozpatrzenia przez sąd rejonowy sędzia obniżył karę do 4,5 roku pozbawienia wolności. Po ponownym odwołaniu się obrońców księdza od zapadłego wyroku, sąd drugiej instancji złagodził wyrok do 4 lat pozbawienia wolności. Sprawą dyskusyjną jest, czy wyrok 4 lat pozbawienia wolności był karą sprawiedliwą w odczuciu społecznym, ale warto zadać pytanie: czy to, że Romana B. był duchownym, mogło mieć wpływ na wymiar kary? Co również dziwi i zaskakuje, to fakt, iż po odbyciu w 2012 roku kary pozbawienia wolności ksiądz Roman B. nadal zachował stan kapłański i trafił do domu księży emerytów.
Na przełomie września i października 2018 roku media powróciły do tematu księdza Romana. Do opinii publicznej dotarła treść wyroku, który zapadł przed Sądem Okręgowym w Poznaniu w dniu 22 stycznia 2018 r., sygn. akt XII C 875/16, zgodnie z którym zasądzono od Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii Zagranicznej w Poznaniu i Domu Zakonnego Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii Zagranicznej w Stargardzie na rzecz powódki kwotę jednego miliona złotych zadośćuczynienia wraz z ustawowymi odsetkami oraz dożywotnią rentę w kocie ośmiuset złotych miesięcznie. Wyrokiem z dnia 2 października 2018 r. Sąd Apelacyjny w Poznaniu w sprawie I ACa 539/18 przeciwko Towarzystwu Chrystusowemu dla Polonii Zagranicznej w Poznaniu i Domu Zakonnego Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii Zagranicznej w Stargardzie o ochronę dóbr osobistych na skutek apelacji powódki i pozwanych od wyroku Sądu Okręgowego w Poznaniu z dnia 22 stycznia 2018 r. sygn. akt XII C 875/16, zmienił wyrok Sądu I instancji tylko w ten sposób, że termin początkowy biegu odsetek od przyznanego zadośćuczynienia w kwocie 1 mln zł określił na 7 maja 2016 r. Korekta wyroku w pozostałej części odnosiła się do rozstrzygnięć dotyczących kosztów postępowania przed Sądem I instancji. Jak czytamy na stronie internetowej Sądu Apelacyjnego w Poznaniu wyrok ten prawomocnie rozstrzyga o zasądzeniu na rzecz powódki: 1 mln zł zadośćuczynienia z ustawowymi odsetkami od 7 maja 2016 r., kwoty 16000 zł tytułem skapitalizowanej comiesięcznej renty za okres od maja 2016 r. do grudnia 2017 r. oraz renty w kwocie 800 zł miesięcznie płatnej począwszy od stycznia 2018 r.
Wyrok ten jest przełomowy. Po raz pierwszy w Polsce zasądzono na rzecz osoby pokrzywdzonej przez osobę duchowną zadośćuczynienie oraz comiesięczną rentę od zakonu, a nie od sprawcy przestępstwa. W mediach cytowano fragment ustnego uzasadnienia wyroku Sądu Okręgowego w Poznaniu. Sędzia rozpoznająca sprawę w I instancji przyjęła, że zgromadzenie Towarzystwo Chrystusowe było pracodawcą księdza Romana B. i w tym zakresie Towarzystwo powierzyło swojemu pracownikowi wykonywanie konkretnych zadań, w tym duszpasterstwo młodzieży. W przedmiotowej sprawie przełomowe jest przyjęcie odpowiedzialności Towarzystwa na podstawie art. 430 k.c. i de facto przyjęcie odpowiedzialności zakonu za pracę swojego pracownika – księdza, w ten sam sposób jak
odpowiedzialność tę ponosi „zwykły” pracodawca za swojego pracownika w ramach wykonywania przez niego powierzonych mu czynności. W rozpoznawanej sprawie, ksiądz Roman B. uczył religii w szkole, do której uczęszczała pokrzywdzona. Zgodnie z ustaleniami skazany wykorzystując swoją pozycję i stan duchowny, jak i pozycję nauczyciela wykonującego powierzone mu przez zakon czynności, trafił na pokrzywdzoną, którą pod pozorem lepszej edukacji i lepszego startu w życiu zabrał z domu rodzinnego. W konsekwencji zamiast pomocy, pokrzywdzona doznała upokorzeń, przemocy oraz wielokrotnych gwałtów.
Wydanie korzystnego dla pokrzywdzonej – powódki orzeczenia nie przesądza od razu o rozstrzygnięciach w innych podobnych sprawach. Jednak żywię głęboką nadzieję, że ten precedensowy wyrok wpłynie pozytywnie na orzeczenia w podobnych sprawach.
Cytaty wykorzystane w powyższym artykule pochodzą z książki „Z Nienawiści do kobiet” Justyny Kopińskiej, Świat Książki 2018 r., reportaż „Ksiądz pedofil odprawia dalej”.