Święta Bożonarodzeniowe kojarzą nam się wszystkim z Wigilią, choinką i prezentami, które przynosi w zależności od regionu kraju Święty Mikołaj, Gwiazdor lub Dziadek Mróz. Zaprzężone w renifery sanie wiozące darczyńcę w śnieżny wieczór, to łącznik potrzeby serca z osobami, które zostaną obdarowane. Pamiętam z dzieciństwa jeszcze srebrne lub złote rózgi, ale wyszły one już z mody i są jedynie wspomnieniem minionych lat.
Czas tych szczególnych Świąt, to nie tylko kolędy, a wcześniej pastorałki, wigilijny barszcz z uszkami czy zupa grzybowa z łazankami, kutia, pierogi, postna kapusta, karp w różnych postaciach czy kisiel z żurawiny. Każdy z nas ma jakąś ulubioną potrawę i sami doskonale wiemy, jak ona smakuje tak naprawdę tylko w ten jeden wieczór w roku. Potrawy te robione bez okazji, są oczywiście smaczne, ale brak im magii tego szczególnego dnia, jakim jest Wigilia.
Biały obrus na stole, a pod nim siano, a w kościołach szopki od tradycyjnej do żywej, wskazujące miejsce urodzenia Zbawiciela. Pierwsza gwiazdka na niebie, to czas rozpoczęcia Wigilii.
W domach i kancelariach czerwone i żółte gwiazdy betlejemskie przypominają o klimacie tych Świąt. Pachną ciasteczka imbirowe i cynamonowe. Pasterka, szczególnie urokliwa, kiedy za oknami prószy śnieg i mroźne powietrze przypomina, że to czas zimy. W mieszkaniach choinki, często żywe, z zapachem świeżej żywicy i igliwia. bo tak nakazuje tradycja i opłatek jakże Polski nasz zwyczaj.
Przed kilku laty spędzałem święta w małej alpejskiej stacji narciarskiej w dolinie Stubai, gdzie z tradycji Wigilii, mimo, że to Tyrol – region katolicki, była jedynie choinka. W momencie, kiedy zaczęliśmy dzielić się opłatkiem siedzący obok przyglądali się naszym polskim poczynaniom z zaciekawieniem, bo było to dla nich coś zupełnie nowego i niespotykanego.
Boże Narodzenie to jednak przede wszystkim czas przemyśleń, a także składania sobie życzeń i obdarowywania prezentami. Życzenia te wyrażające potrzeby materialne i niematerialne, są różne w treści i sposobie realizacji. Prezenty wywołują z reguły dziecięcy uśmiech i radość, a nieraz łzy samotnych osób, które przy stole zasiadają z pustym miejscem dla trudno oczekiwanego spóźnionego wędrowca. Ten prezent, to często jedyny łącznik z „dobrym światem”, który ma przypomnieć o wzajemnej życzliwości.
Święta, to także czas zadumy, refleksji, często odnawiania zerwanych przed laty więzów, które przy stole z opłatkiem rodzą nowe nadzieje. Ten grudniowy czas to także pamięć o tych, którzy odeszli i byli blisko lub dalej, ale dawali poczucie bezpieczeństwa i potrzeby bycia razem. Nawet psy i koty w naszych domach rozumieją, że dzieje się coś doniosłego, chociaż nigdy mimo podejmowanych prób nie słyszałem ich mówiących ludzkim głosem.
Nie zapominajmy w tym czasie o tych, z którymi współpracujemy na co dzień, także o listonoszu, aby wszyscy czuli się docenieni, a nasi aplikanci adwokaccy byli bezpieczni pod skrzydłami swoich patronów.
Zapytacie pewnie, co chciałbym znaleźć pod choinką i czego życzę innym nie tylko koleżankom i kolegom z naszego środowiska, ich najbliższym, ale wszystkim, których znam i nie znam.
Chciałbym normalności i codziennego racjonalnego funkcjonowania całego systemu prawnego, poczucia stabilizacji zawodowej, tak potrzebnej w obecnych trudnych czasach.
Chciałabym otrzymać gwarancję poszanowania nie tylko nas adwokatów, ale także innych wykonujących zawody pokrewne, sędziów, prokuratorów, notariuszy, radców prawnych czy komorników.
Chcę cieszyć się uznaniem klientów, którzy opuszczają z zadowoleniem po dobrze przeprowadzonej sprawie nasze kancelarie.
Chciałbym, aby swoimi obszernymi saniami Mikołaj przywiózł pozbycie się tak częstej niechęci, sarkazmu, czy „nadopiekuńczości”, która ma wywołać dla nas w przyszłości dobre fluidy osób bliskich.
Wiemy doskonale, że nie zawsze tak będzie.
Myślę, że doskonałym podarunkiem byłaby rozsądna i poprawna granica prezentowania swoich racji politycznych i nie narzucanie poglądów, zwłaszcza tych dominujących.
Nie zapominajmy w te świąteczne zimowe wieczory o wrażliwości, bo „dawanie miłości” to nie słowa czy gesty, często skierowane w potrzebie chwili, czy banknoty Narodowego Banku Polskiego, ale poczucie tożsamości własnej i innych, niezakłamanej i nie pokrytej ani lukrem, ani kurzem czasu. Oczekuję szanowania poglądów, z którymi nauczmy się polemizować i szukajmy kompromisu w sprawach trudnych. Uśmiech i życzliwość. To one często przełamują złe stany napięć i powodują, że ich prawidłowy odbiór musi być antidotum na trudne rozmowy.
Życzę więcej adwokackich tóg na salach sądowych, wyważonych przemówień, kultury bycia wszędzie tam, gdzie prowadzi nas adwokacka droga.
Sobie życzę spokoju w te dni przy uśmiechających się do mnie przy kolorowej choince osób mi bliskich, a także, aby towarzyszyła mi zawsze dobra książka, spektakl teatralny czy po prostu pójście do kina na film, którego odbiór często uzależniony jest od nastroju.
Nie życzę nikomu samotności, bo to trudny wybór, nie zawsze dokonany świadomie. Ten stan, to nie tylko fizyczne odosobnienie, ale również oderwanie się osób bliskich i pozostawienie samemu sobie we wszystkich momentach życia, tych trudnych i prozaicznie łatwych.
Czas świąteczny mija, nasze oczekiwania, pragnienia i deklaracje pozostają i funkcjonują obok nas. Święta Bożego Narodzenia są wyjątkowo rodzinne, ciepłe i uroczyste. Pamiętamy nasze pierwsze Wigilie z dzieciństwa, potem te z naszymi dziećmi, gdy dorastały oraz te, kiedy przy stołach zasiadaliśmy już bez Rodziców.
Niech marzenia, jak kolorowe motyle fruwają w naszych sercach, bo to pomaga być sobą. Nie bójmy się trudnych spotkań i rozmów, bo kiedyś my sami możemy bezskutecznie oczekiwać na reakcję, której nie będzie. Pojawi się wówczas pustka, smutek i żal bezpowrotnie straconych chwil.
Myślę, że nie są to nadmierne oczekiwania i są realnie do spełnienia, ale to wszystko zależy wyłącznie od nas samych, tak jak nowe dni 2017 roku będą kształtowały nasze życie. Życzmy sobie wzajemnie, aby dobre tradycje przetrwały jak najdłużej, niezależnie od zwariowanego dzisiejszego tempa życia. Wigilijny wieczór z dodatkowym nakryciem dla spóźnionego gościa, którego może przyjdzie nam kiedyś zaprosić do naszego stołu, to kanon tych Świąt. Młodego, głodnego, zabłąkanego i zziębniętego studenta Piotra Skrzyneckiego, twórcę „Piwnicy pod Baranami” pod koniec lat 50-tych przyjęli pod swój dach w ten wieczór obcy ludzie w Krakowie, podzielili się opłatkiem i kolacją. Potem wiele lat, jak wspominał, był z nimi w bliskim kontakcie, nie po to żeby dziękować, ale żeby dowiedzieć się, co słychać w tak ciepłym i serdecznym domu.
Życzę Państwu Wesołych Świat, a także wszystkiego dobrego w nowym nadchodzącym Roku. Redakcji „In Gremio” życzę dalszej wspaniałej drogi publikacyjnej i kontynuacji umiejętności tak trudnego bycia razem.