Obecność publiczności w salach rozpraw nie powinna nikogo dziwić. Prawo do obserwacji rozpraw gwarantuje nam w końcu Konstytucja. Jest jednak inaczej. Pojawienie się w sądzie osób niezwiązanych ze sprawą jest obecnie tak rzadkie, że wśród stałych bywalców budzi zaskoczenie, konsternację, zainteresowanie, czasem obawy, a nawet sprzeciw. Publiczność na sali rozpraw jest dziś zjawiskiem incydentalnym. Fundacja Court Watch Polska (dalej: Fundacja) powstała po to, aby to zmienić, a pożytek jaki płynie z obecności osób postronnych w sądzie wykorzystać jak najlepiej dla publicznego dobra. Miarą sukcesu jaki osiągnęła jest imponująca liczba przeszło 30.000 rozpraw jakie w ciągu 6 lat działalności odwiedzili w całym kraju obserwatorzy Fundacji.
Fundacja została założona w roku 2010. Jako główną formę działalności przyjęła prowadzenie Obywatelskiego Monitoringu Sądów. Za tą nazwą kryje się program edukacji prawnej, kontroli obywatelskiej i badań społecznych. Wszystko to w oparciu o fundamentalną w demokratycznym państwie prawa zasadę publicznego procesu. Fundacja zachęca osoby pełnoletnie do odwiedzania swoich lokalnych sądów, wyposaża je w formularze obserwacji i zbiera ich spostrzeżenia w celach badawczych.
Edukacyjna rola Fundacji przynosi zwiększenie świadomości prawnej społeczeństwa, szczególnie w zakresie przysługujących przed sądem praw oraz „oswojenie” się obywateli z sądem jako instytucją. Realizowana jest przez otwarte szkolenia i zachęcanie osób dorosłych do korzystania z przysługującego im prawa do obserwacji rozpraw w charakterze publiczności, jak również przez działania skierowane do młodzieży, która sama nie może jeszcze obserwować rozpraw w sądzie.
Kontrolna rola Fundacji ma za zadanie przynieść poprawę jakości pracy sędziów i personelu sądów, która wynikać będzie ze świadomości bycia obserwowanym i ocenianym. Natomiast badawcza rola Fundacji przynosi rekonstrukcję obrazu działania sądów widzianego oczami zwykłych obywateli. Dzięki temu sędziowie i inni profesjonaliści mogą przekonać się, na co zwracają uwagę laicy, co jest dla nich niezrozumiałe, a co z kolei buduje zaufanie do wymiaru sprawiedliwości. Jest to więc wiedza bezcenna i unikalna, której nie kryją w sobie żadne statystyki, czy przeglądy orzecznictwa.
Fundacja nie była pierwsza. Swoją nazwą nawiązuje do rozpowszechnionego za oceanem ruchu court watch przejawiającego się obecnością w wielu miastach USA i Kanady lokalnych organizacji monitorujących mniej lub bardziej systematycznie pracę sądów. W Polsce zorganizowane obserwacje rozpraw prowadził w latach 70-tych Komitet Obrony Robotników, a 80-tych kontynuujący jego misję działacze opozycji demokratycznej. W latach 2005-2009 swój program obserwacji sądów pod nazwą Courtwatch – Obserwator sądu prowadziła Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Żaden z wcześniejszych programów monitorowania sądów przez obywateli nie osiągnął jednak takiej skali. Liczba obserwatorów zaangażowanych w monitoring przekroczyła już dawno dwa tysiące osób i stale rośnie.
Ponieważ wszyscy obserwatorzy są wolontariuszami Fundacja organizuje co roku w całej Polsce szkolenia i rekrutuje nowe osoby. Celem jest dotarcie nawet do najdalszych zakątków kraju i obecność publiczności na rozprawach nawet w najmniejszych sądach. Obserwatorzy nie korzystają w sądzie z żadnych przywilejów, nie afiszują się ze swoją współpracą z Fundacją.
Są w sądzie gośćmi na prawach, które przysługują każdej pełnoletniej osobie. Nie noszą identyfikatorów, ani specjalnych strojów. Można ich rozpoznać co najwyżej po formularzach, w których notują swoje spostrzeżenia. Większość to studenci, ale są wśród nich także maturzyści, społecznicy i osoby, które zakończyły już aktywność zawodową.
Początki nie były łatwe. „Sędziowie grają swój spektakl w pustych ścianach. Obecny najczęściej jest jedynie protokolant. Dlatego tak wielkie poruszenie budzi pojawienie się w sali rozpraw postronnego obywatela, tak duże problemy spotykali w początkach swojej obserwacyjnej działalności w sądach wolontariusze fundacji Court Watch” – ujął je trafnie prezes Sądu Rejonowego Katowice-Zachód – sędzia Jarosław Gwizdak w niedawnym artykule.
Zdarzało się, że sędzia oburzał się, że obserwator nie raczył spytać wcześniej o zgodę. Innym razem, sędzia zażądała oddania jej formularza obserwacji i odczytując nagłos pytania komentowała je z intencją upokorzenia wolontariuszki. Zdarzało się, że obserwatorzy nie zdołali nawet dotrzeć na salę rozpraw. Osoby, które chcą uczestniczyć w rozprawach i nie mogą „wylegitymować się” wezwaniem do sądu, okazały się szczególnie podejrzane dla ochrony sądów w mniejszych miejscowościach. Także protokolanci potrafili utrudniać wejście na salę – czy to wywołując sprawę „na ucho” jednej ze stron, czy to myląc wolontariuszy informacjami, że udział w rozprawie trzeba wcześniej „zgłosić”. Nie każdemu z uczestników obecność publiczności okazywała się na rękę. Podejrzliwe spojrzenia, wnioski o wyłączenie jawności, ale także zamykanie drzwi przed nosem obserwatora, to tylko niektóre reakcje pełnomocników na pojawienie się publiczności.
Pierwszy raport z obserwacji przeprowadzonych w sądach rejonowych, nie obył się bez echa. Dyskusję na jego temat na łamach internetowego forum sędziowskiego rozpoczął prowadzący popularnego bloga Sub Iudice sędzia kryjący się pod pseudonimem Falkenstein:
A zacząć należy od tego, że oni są po prostu NIKIM!!! To jest grupa nie wiadomo kogo działająca nie wiadomo na czyje polecenie. W dodatku totalnie niekompetentna do oceniania pracy sądów a tym bardziej do formułowania uwag i zaleceń.
Wtórował mu użytkownik o pseudonimie (nomen omen) Censor:
Hasła typu „kontrola społeczna”, w powiązaniu z poczuciem besserwisserstwa, przypominać mogą inspekcje robotniczo-chłopskie i ich klimat. Dyletanctwo górą. Lud ma prawo kontrolować. Oburzające jest tworzenie takiej właśnie atmosfery wobec sądów i tylko wobec nich. Igrzysko dla ludu i tyle. Żeby nas przedstawiać jak niechlujów i nierobów. „Agresywnych” w dodatku.
W obronie raportu stanęli inni użytkownicy forum sedziowie.net i tak, np. użytkowniczka Katelra napisała:
Przeczytałam z uwagą… sporo racji. Kiedyś dałabym głowę dla obrony dobrego imienia wszystkich zaangażowanych w wymiar sprawiedliwości. Dzisiaj już nie. Uważam, że powinniśmy z takich analiz wyciągać wnioski i o ile nas te uwagi nie dotyczą tylko uśmiechnąć się w duchu, a jeśli dotyczą pomyśleć nad zmianami i wdrożyć je w życie. Znam przypadki agresji werbalnej i niewerbalnej składu sędziowskiego, niekulturalnych uwag, wymuszania ugód, oświadczeń poprzez tworzenie presji… itd. itp..
Inna osoba, kryjąca się pod pseudonimem anpod podsumowała dyskusję słowami:
Nieraz się tu mówi o tym, że jesteśmy niemedialni, że każde z działań polityków w nas wymierzone spotka się z poklaskiem społeczeństwa, bo mamy zwyczajnie złą opinię. I gdy pojawia się materiał o tej części, która zależy od nas bezpośrednio, pochodzący nie od stron – które mogą być zadowolone, lub nie – bo orzekamy na ich rzecz, lub nie – a od postronnych obywateli – zamiast korzystać z tego, cała energia skupia się na zdyskredytowaniu – autorów, raportu, intencji, wniosków, czy samych badających.
Z czasem praca wolontariuszy Fundacji zaczęła być doceniana przez sędziów i urzędników. Coraz większą ich liczbę przyciąga coroczna konferencja prezentująca wnioski z Obywatelskiego Monitoringu Sądów. Podczas tegorocznej głos zabrali m.in. Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego – prof. Małgorzata Gersdorf oraz Przewodniczący Krajowej Rady Sądownictwa – SSN Dariusz Zawistowski. Wyniki badań Fundacji zagościły na łamach wydawanych przez środowisko sędziowskie kwartalników „Krajowa Rada Sądownictwa” oraz „Iustitia”.
Także sami obserwatorzy coraz częściej spotykają się z pozytywnym przyjęciem ze strony sędziów na salach rozpraw. Oto przykłady:
Gdy wchodziłyśmy na salę sędzia bardzo entuzjastycznie zareagowała: „Tyle osób w charakterze publiczności, rewelacja!” i się uśmiechnęła na nasz widok. Zanim rozpoczęła rozprawę upewniła się czy wystarczy dla nas miejsca na ławeczce.
sędzia Monika Marzec
SR Katowice-Zachód
Wydz. VII Pracy i Ubezpieczeń Społecznych
13.04.2016
Sędzia po moim zapytaniu o pozwolenia uczestniczenia w rozprawie, odpowiedział, że oczywiście nie ma zastrzeżeń i że częściej powinny przychodzić młode osoby obserwować rozprawy.
sędzia Tomasz Leszczyński
SR Zielona Góra, Wydz. V Gospodarczy
5.01.2015
Pani sędzina okazała się bardzo miła i nam przychylna. Zapytała czy mamy jakieś pytania odnośnie tego co się tutaj stało, dlaczego tak a nie inaczej, czy wszystko było dla nas zrozumiałe itd. […] Życzyła nam również powodzenia i podziękowała za przybycie.
sędzia Lidia Wojak
SR Kraków-Nowa Huta
Wydz. I Cywilny
19.11.2015
Wpływ obecności publiczności na przebieg rozprawy trudno przewidzieć. Zdaniem części sędziów, którzy wzięli udział w badaniu ankietowym przeprowadzonym przez Fundację na przełomie 2014 i 2015 roku, pojawienie się publiczności na sali nie powinno mieć na sędziego żadnego wpływu, ponieważ zawsze powinien się on zachowywać wg najwyższych standardów. Rzeczywistość jest jednak różna. Sami sędziowie we wspomnianym badaniu przyznawali, że wpływ obecności obserwatorów może być „pozytywny, poprzez mobilizację do większej dbałości o sposób prowadzenia rozprawy, jasność komunikatów, kontrolowanie emocji”. Niektórzy odpowiadali nawet, że „wpływ na sędziów jest znaczny, sędziowie staranniej przygotowują się wtedy do spraw, na sali trzymają się przepisów procedury, są grzeczni wobec uczestników postępowania, zachowują punktualność”.
Na ten pozytywny wpływ publiczności liczą często strony i ich pełnomocnicy zapraszając obserwatorów Fundacji na swoje rozprawy. Fundacja stworzyła w tym celu stronę internetową www.wokandaobywatelska.pl. Za jej pomocą można zaprosić na rozprawę lokalnych wolontariuszy. Zdarza się, że wpływ ich obecności jest dla stron bardzo zauważalny:
Oskarżony był bardzo wdzięczny, że wolontariusz z Fundacji pojawił się na kolejnej rozprawie. Powiedział też, że dostrzega różnice w prowadzeniu rozprawy przez sędziego podczas obecności publiczności, jak stwierdził: „Sędzia daje równe warunki obu stronom”.
SR Szczecin-Prawobrzeże i Zachód
Wydz. VII Zamiejscowy Wydz. Karny
15.01.2015
W kolejnych numerach „In Gremio” będziemy opisywali szczegółowo na co zwracają uwagę obserwatorzy, ciekawe przypadki i wnioski, jakie płyną z tysięcy przeprowadzonych w całej Polsce obserwacji. Mamy nadzieję, że nie tylko zainteresują one czytelników, ale także pobudzą do dyskusji na temat zaobserwowanych problemów.