Z Piastami mazowieckimi spotkaliśmy się przy okazji historii zazdrosnego żonobójcy, Siemowita III. Dwaj jego synowie po śmierci ojca podzielili się w 1381 r. księstwem. Janusz I Starszy zasiadł na tronie w Warszawie, Siemowit IV w Rawie Mazowieckiej. Ponieważ wkrótce zginął opisany w „Opowieści mazowieckiej” ich brat Henryk, Piastowie mazowieccy tworzyli odtąd dwie linie – warszawską i rawsko-płocką.
Janusz I Starszy, opisany w Krzyżakach Sienkiewicza, przeżył wszystkich swych synów. Jego następcą został jedyny żyjący wnuk, Bolesław IV, którego w 1446 r. wybrano nawet warunkowo na króla Polski, na wypadek odmowy przyjęcia tronu przez Kazimierza Jagiellończyka. Książę ten miał liczne potomstwo i gdy w 1454 r. w wieku zaledwie 33 lat zmarł wskutek zarazy, pozostawił 6-letniego Konrada III zwanego Rudym, 5-letniego Kazimierza III, rocznego Bolesława V, zaś w łonie matki był jeszcze Janusz II, który przyszedł na świat już w roku 1455.
Brat Janusza I, Siemowit IV z Rawy ożenił się dość późno, ale dzieci zdążył mieć tuzin. Z jego dzieci największą karierę zrobiła córka o rzadkim imieniu Cymbarka, która została żoną arcyksięcia Ernesta Habsburga i od niej wywodzili się wszyscy późniejsi członkowie tej słynnej dynastii. Synów Siemowit miał pięciu. Jednak najstarszy z nich miał tylko córkę, drugi został biskupem, dwaj kolejni nie mieli dzieci, a wszyscy czterej zmarli dość młodo. Całe księstwo dostał więc po ojcu najmłodszy syn, Władysław I. Ten jednak też długo nie pociągnął i w 1455 r. zmarł na gruźlicę. Pozostali po nim dwaj synowie, 9-letni Siemowit VI i 7-letni Władysław II.
Doszło więc do sytuacji dramatycznej. Dynastię tworzyło sześciu chłopców, z których najstarszy miał 9 lat. W Płocku było dwóch pod opieką matki Anny, Piastówny z Oleśnicy, a w Warszawie czterech z matką Barbarą Olelkówną, siostrą Michała Olelkowicza – tego, który dokonał zamachu na Kazimierza Jagiellończyka. Regencję sprawował Paweł Giżycki, biskup płocki, jako że obie części księstwa stanowiły jego diecezję. Był człowiekiem rzetelnym, wiernym zwolennikiem młodziutkich książąt, bronił Mazowsza przed włączeniem do Polski. Wcześniej pomagał Władysławowi I, gdy Kazimierz Jagiellończyk próbował wyrwać mu część dziedzictwa po braciach. Władysława wsparł też syn Cymbarki, król Niemiec Fryderyk, zatem Piast zachował swe ziemie. Przez kilka lat sześciu chłopców spokojnie dojrzewało do panowania.

Najstarszy był Siemowit VI z Płocka, którego za zdolnego do rządów uznano, gdy dobiegał ledwie 14 lat, pod koniec roku 1459. Nic szczególnego za jego rządów się nie wydarzyło, Mazowsze podpisało jedynie układ pokojowy z Krzyżakami, którzy toczyli wtedy wojnę trzynastoletnią z Polską. Przez dwa lata Siemowit VI był samodzielnym władcą, w praktyce uczył się rządzenia. Nowy Rok 1462 zamierzał przywitać w dworze w Sannikach, wsi leżącej w okolicach Gostynina.
12 stycznia wypadały szesnaste urodziny księcia. Urodzin nie było: w noworoczną noc Siemowit VI niespodziewanie zmarł!
Rozpacz i zdumienie w księstwie były ogromne. Młodszy brat Siemowita nie osiągnął jeszcze sprawnego wieku, zatem regencję ponownie objął biskup Paweł Giżycki, rządzący wciąż w Warszawie. Regencja miała być kilkumiesięczna, bo Władysław II dobiegał 14 lat. Trwała jednak tylko 58 dni… Już bowiem 27 lutego 1462 r. Władysław II również nagle zmarł, na zamku w Płocku. Księstwo rawskie, płockie i gostynińskie pozostało bez dziedzica.
Ta tragedia nie mieściła się w głowie nikomu. Oczywiste było podejrzenie, że dwaj młodzi Piastowie zostali otruci. Zwróciło się ono przeciwko Gotardowi z Rybna herbu Radwan. Był on kolejno książęcym pisarzem, kanclerzem, a potem kasztelanem sochaczewskim. Był człowiekiem wykształconym, studiował w Akademii Krakowskiej. Krótko przed śmiercią obydwu książąt Siemowit VI odebrał ponoć Gotardowi jakąś wieś, a Gotard był mściwy i porywczy. Miał po temu mnóstwo okazji, podał więc kolejno obu książętom truciznę.
Czy tak było? Dalsze wydarzenia skomplikowały sprawę jeszcze bardziej. Do akcji wkroczył Kazimierz Jagiellończyk, jako zwierzchnik lenny chciał przejąć ziemie zmarłych. W Warszawie żyli ich bliscy krewni, ale od ponad 80 lat trwał już podział Mazowsza; król ruszył więc powiększać Polskę. Annie Oleśnickiej mąż zapisał jako wdowią oprawę Sochaczew, Władysław II też zdążył napisać testament i zapisać mamie Gostynin. O resztę upomnieli się książęta z Warszawy: najstarszy, Konrad III Rudy, właśnie kończył 14 lat i obejmował rządy. Czym prędzej ogłosił się księciem Płocka.
Do walki ruszyła też siostra Władysława I, ciotka obu zmarłych, Katarzyna. Ta dama koło pięćdziesiątki była wdową po księciu Rusi Czarnej Michajłuszce. Dzieci nie miała, wróciła więc na Mazowsze i postanowiła bronić jedności ojczyzny. Ogłosiła się dziedziczką księstwa rawsko-płockiego i zaczęła rządzić: wydawała przywileje, zebrała rycerstwo i ruszyła obsadzać zamki. Głosiła, że jej następcami będą krewni z Warszawy. Wspierał ją dzielnie… Gotard z Rybna. Podejrzenia wprawdzie na nim ciążyły, ale nikt nie wytoczył mu procesu.
Księżna wdowa, Anna, była w Sochaczewie, Konrad III szedł na Płock, zatem Katarzyna ruszyła zająć dwa pozostałe zamki, w Rawie i Gostyninie. Spotkało ją nagłe rozczarowanie. Rycerstwo i starostowie zamkowi odmówili jej otwarcia bram. Spodobały im się obietnice króla Polski, że dostaną wszystkie polskie przywileje szlacheckie. Starosta gostyniński oddał zamek królowi, gdy ten tylko nadszedł. Katarzyna wycofała się do Płocka. Tu poszło jej lepiej, księstwo płockie stało przy Piastach. Gdy nadszedł Konrad III Rudy, złożyła w jego ręce władzę. Kazimierz Jagiellończyk zajął natomiast ziemię rawską i gostynińską. Więcej nie wziął, bo jednocześnie toczył wojnę z Krzyżakami. W listopadzie 1462 r. spór króla z księciem mazowieckim rozstrzygnął wyrok „niezawisłego” sądu królewskiego pod przewodnictwem wojewody kaliskiego Stanisława Ostroroga. Wydany został na sejmie w Piotrkowie: Konrad III Rudy nawet na tym sejmie był, ale nie czekał na wyrok, bo ten był z góry znany. Płock pozostał przy Konradzie, Anna Oleśnicka dostała tylko Sochaczew, a Rawę i Gostynin zabrał polski król.
Nie są znane dalsze losy Gotarda z Rybna. Księżna Katarzyna darzyła go zaufaniem, Konrad III Rudy chyba też. Gdyby go sądzono, zapewne pozostałyby zapiski. Niektórzy historycy do dziś rozważają, czy obaj młodzi książęta rawscy nie zmarli na gruźlicę, którą mogli się zarazić od ojca. Ale czy przy ówczesnym stanie medycyny przeżyliby obaj z gruźlicą aż siedem lat i czy ich śmierć tak zaskoczyłaby otoczenie? Z drugiej jednak strony czemu 14-letni zaledwie Władysław II sporządził testament?
W dodatku Gotard z Rybna nie był jedynym podejrzanym. Kasztelan płocki Sasin rzucił podejrzenia o otrucie obu książąt na niejakiego Jana Leńkę z Rokitnicy, też dworzanina książęcego. 12 grudnia 1462 r. w Radomiu Leńko oczyścił się z zarzutu zbrodni, składając przysięgę w obecności króla Kazimierza, który uznał to za dostateczny dowód niewinności. Podejrzenie otrucia musiało więc być bardzo uzasadnione, skoro nie było dyskusji: czy, ale: kto otruł młodych Piastów. O toksykologii jeszcze nikomu się nie śniło. Nawet historycy umorzyli śledztwo z powodu niewykrycia sprawców. Najwięcej zyskał król Polski, ale ten stał ponad prawem.
Zostali czterej młodzieńcy z Warszawy. Konrad III Rudy początkowo rządził sam w imieniu wszystkich. Kochliwy książę ożenił się w 1470 r., jeszcze jako jedyny władca księstwa. Zrobił to z miłości: wybrał krakowską mieszczkę Magdalenę, w dodatku mężatkę, czym zupełnie się nie przejął! Nie były to już jednak czasy Kopciuszków i małżeństwo było morganatyczne, dzieci nie miałyby prawa do tronu. Ale dzieci nie było, a w dodatku Magdalena wkrótce zmarła.
Zanim Konrad owdowiał, jego bracia podrośli i w roku 1471 dokonano podziału księstwa. Wybierali kolejno od najstarszego: Konrad wziął Czersk, Kazimierz III Płock, Bolesław V Warszawę, a Janusz II Ciechanów. Kazimierz wybrał Płock, ponieważ chciał sakry biskupiej, a biskup (następca Pawła Giżyckiego) właśnie zmarł. Przy pomocy Fryderyka Habsburga, wtedy już cesarza, zdołał przekonać papieża Sykstusa IV do swojej kandydatury, ale nie miał jeszcze wymaganych 30 lat. Dopiero w 1475 r. uzyskał więc święcenia i zrezygnował z władzy książęcej, a Płock dostał Janusz II, dołączając doń ziemię ciechanowską.
W 1477 r. ożenił się Bolesław V, ale też z kobietą niższego stanu, wojewodziankę bełską Anną Radzanowską. Dzieci znów nie było i książę pod naciskiem braci porzucił Annę już po dwóch latach. Tymczasem zmarła Anna Oleśnicka i po jej śmierci Kazimierz Jagiellończyk zabrał dla Polski Sochaczew. Wkrótce dynastię mazowiecką dotknął kolejny cios: w 1480 r. zmarł Kazimierz III. Wielkim biskupem nie był. Jego długi spór z kapitułą o pieniądze – próbował z kasy diecezji odzyskać to, co zapłacił różnym VIP-om, by dostać tiarę – zakończył kolejny nawrót zarazy.
W 1488 r. zmarł w wieku ledwie 35 lat Bolesław V. Ta śmierć też zaskoczeniem nie była, widocznie książę chorował. Jego ziemie przejął Konrad III Rudy. Zaś w 1495 r. w Płocku nagle, nie wiadomo czemu, zmarł nieżonaty, 40-letni Janusz II. Jednego dnia zdrowy, drugiego martwy – jak zapisał kronikarz. Znowu były podejrzenia o otrucie. Nikt jednak nie umiał wyjaśnić sprawy. Konrad III Rudy szybko zajął Płock, który raz już do niego należał, ale królem Polski był wtedy bojowy Jan Olbracht. Ruszył z wojskiem i zagroził oblężeniem i wojną, jeśli Konrad nie da mu ziem po Januszu II. Piast nie miał szans, był za słaby. Pozostały mu Warszawa i Czersk.
Zdesperowany Konrad III, gość koło pięćdziesiątki, ojciec licznych nieślubnych dzieci, zaczął szukać żony dla ratowania rodu. Ożenił się z Anną Radziwiłłówną, pochodzącą z rodu książęcego. Ta dała mu najpierw dwie córki i wreszcie dwóch upragnionych synów. W 1500 r. przyszedł na świat Stanisław, w 1502 r. Janusz III. I to była ostatnia szczęśliwa chwila w życiu księcia. Zmarł, gdy młodszy z synów nie miał jeszcze roku. Znowu księstwo wpadło w ręce dzieci – trzyletniego berbecia i niemowlaka. Rządy objęła wdowa.
Tym razem Polska nie wykazała zainteresowania. Jan Olbracht od ponad roku nie żył, a nowy król Aleksander interesował się bardziej Litwą niż Polską; zresztą i jemu pisane było krótkie panowanie. W 1504 r. zdążył jednak oddać obu chłopcom Mazowsze w lenno. Wkrótce na tronie polskim zasiadł stateczny i rozsądny Zygmunt I Stary. Lata mijały, księstwem rządziła Anna Radziwiłłówna, a książęta dorastali. Ale czy do panowania? Bo sytuacja polityczna Stanisława i Janusza III była dziwna. Ich księstewko się kurczyło, od ponad 100 lat otoczone było ze wszystkich stron ziemiami Jagiellonów, stanowiło enklawę. Mieszkańcy Mazowsza byli Polakami, księstwo było całkowicie zależne od Polski. Wprawdzie Zygmunt Stary zamierzał ożenić Stanisława ze swoją najstarszą ślubną córką, Jadwigą, ale cóż za rządzenie czekało młodych Piastów?
Stanisław formalnie objął wraz z bratem władzę dopiero w 1518 r., gdy miał 18 lat, a samowładne rządy jego matki w końcu wywołały rozruchy. Książęta byli na ślubie Zygmunta z Boną, walczyli też po stronie polskiej w ostatniej wojnie z Krzyżakami. Księżna Anna miała jednak wielkie wpływy aż do śmierci: zmarła nagle w marcu 1522 r. w wieku lat 48. Teraz już rządzić musieli Stanisław i Janusz III, przez lata wychowywani w myśl zasady: mamusia decyduje, a wy siedźcie cicho albo bawcie się.
Stanisław nie miał wielkiej ochoty na władzę. Prowadził życie playboya, lubił wypić i zabawić się z panienkami. Zapewne też nie miał złudzeń co do swoich możliwości politycznych. Władcą był dwa i pół roku. 8 sierpnia 1524 r. 24-letni książę zmarł w domu zwanym Mansjonarią, na rogu placu Zamkowego i ul. Świętojańskiej. Pozostał więc Janusz III, ostatni Piast mazowiecki. Był taki sam, jak brat – wolał trunki i kobiety od władzy. Bawił się więc i żył, jak chciał – przez siedemnaście miesięcy. A w nocy z 9 na 10 marca 1526 r., równie wcześnie, jak po brata, przyszła po niego kostucha. Wycelowała starannie, Janusz III żył niemal dokładnie tyle, co brat. Ród Piastów mazowieckich zgasł.
Zygmunt Stary przystąpił do włączania Mazowsza do Korony. Siostra obu zmarłych, Anna, próbowała jeszcze ratować odrębność dziedzictwa Piastów, wspierali ją dworzanie książęcy, ale chętnych na Mazowsze było zbyt wielu. Królowa Bona Sforza chciała Mazowsza na dziedziczne (nie elekcyjne) księstwo dla młodego Zygmunta Augusta, łapy wyciągał Albrecht Hohenzollern pruski… Najlepszym rozwiązaniem dla szlachty mazowieckiej był powrót tych ziem do Polski. Tak też się stało: 25 sierpnia 1526 r. Zygmunt I Stary wkroczył do Warszawy i odebrał hołd od szlachty swoich nowych ziem. Ale śmierć dwóch młodych książąt była zbyt podejrzana, zwłaszcza, że obaj uchodzili za zdrowych i sprawnych, a Janusz III imponował współczesnym potężną siłą mięśni. Jego mocną budowę potwierdziły zresztą badania szkieletu księcia, przeprowadzone w 1953 r.
I zaczęło się stawianie zarzutów. Jako potencjalną trucicielkę wskazano Katarzynę Radziejowską, wojewodziankę płocką. Przebywała ona na dworze mazowieckim i ponoć była kochanką Stanisława. Miała być bez wzajemności zakochana w obu książętach. Stanisław podobno ją porzucił i zniechęcił do niej także młodszego brata. Katarzyna nawiązała więc kontakt z Piotrem Jordanowskim, starostą Błonia, które Janusz III darował swojej siostrze Annie.
Piotrowi Jordanowskiemu zarzucono otrucie księcia Janusza III. Znaleźli się świadkowie. Były to czasy tortur, świadkowie zeznawali wszystko, co chciał usłyszeć przesłuchujący. Ponoć za pośrednictwem niejakiego Mikołaja Mrokowskiego starosta kupił truciznę w aptece Jana Altensee w Płocku i kilkakrotnie podał ją księciu. I tak Piotr Jordanowski, uznany za winnego trucicielstwa, został ścięty. Posypały się też dalsze, okrutne kary. Na śmierć skazano łącznie kilkanaście osób powiązanych ze starostą.
Jednak Piotra Jordanowskiego ścięto… za życia Janusza III! Dokumenty wskazują, że już 16 lutego 1526 r. – niecały miesiąc przed śmiercią księcia – zwłoki starosty, jako wyklętego za swój postępek truciciela, zostały usunięte z kościoła w Ciechanowie, gdzie pochowano je po egzekucji. Polecono pochować je gdzie indziej. Starosta był zatem skazany za usiłowanie zabójstwa księcia, a sam książę musiał wierzyć, że jest podtruwany, bo przecież bez jego wiedzy proces by się nie toczył. Janusz III nie umarł nagle, niepokojące objawy miał od ponad dwóch miesięcy. Ale śmierć księcia spowodowała dalsze oskarżenia wobec „wspólników” Jordanowskiego i Radziejowskiej. Skazano i spalono żywcem dwie kobiety, w tym szlachciankę z Mazowsza nazwiskiem Kliczewska, za zabójstwo księcia – podawanie mu trucizny w ostatnich kilku dniach jego życia, już po egzekucji Jordanowskiego. Jednakże wśród skazanych nie wymieniono… Mikołaja Mrokowskiego. Katarzyna Radziejowska była zaś poza zasięgiem mazowieckiego sądu, przebywała na ziemiach polskich. Wyszła wkrótce za mąż i zniknęła z kart historii bez skandalu.
Znamienne też, że aż do czasu śmierci Janusza III nikt nie snuł podejrzeń o otrucie księcia Stanisława. Stanisław tuż przed śmiercią bardzo sobie pohulał w towarzystwie brata, a zmarł w domu księży mansjonarzy, gdzie nie bardzo miał go kto otruć. Dopiero zgon Janusza III wywołał podejrzenia. Jednak kronikarz Marcin Bielski, który Janusza III osobiście znał i był też świadkiem egzekucji jego rzekomych trucicielek, przypisywał zgon obu książąt opilstwu i hulaszczemu trybowi życia. A także występującej w dynastii gruźlicy.
Czy jednak mógł inaczej napisać, skoro miłościwie mu panujący Zygmunt Stary raczył negować podejrzenia o otrucie? Podejrzenia kierowano bowiem, choć anonimowo, również przeciwko królowej Bonie, która chciała Mazowsza dla swego syna. Król Zygmunt polecił więc wznowić śledztwo. Pamiętał, że już pod koniec 1525 r. dochodziły go wieści o chorobie Janusza III, który przebywał wówczas w posiadłości Jakuba Rzwieńskiego, marszałka księstwa, w Rzwieniu2. Najpierw powołał komisję złożoną, podobnie jak działający w sprawie sąd, wyłącznie z Mazowszan. Tym razem nie znalazła ona żadnych okoliczności potwierdzających otrucie księcia: gdy władza się zmienia, wyniki śledztw często też… Król dołączył więc do komisji specjalistów z Korony. Nakazał ekshumację i zbadanie zwłok. Co mogli wywnioskować przy ówczesnej wiedzy królewscy patologowie, można się domyślić. Dość powiedzieć, że 9 lutego 1528 r., na sejmie w Piotrkowie, ogłoszono edykt królewski – postanowienie o umorzeniu śledztwa. „Książę (Janusz III) nie sztuką ani sprawą ludzką, lecz z woli Pana Boga Wszechmogącego z tego zeszedł świata i umarł”. Poniekąd zrehabilitowano więc Jordanowskiego i inne ofiary mazowieckich sądów. W tym przypadku ekshumacja coś nowego do sprawy wniosła – wbrew regule, że te przeprowadzane z przyczyn politycznych zwykle nic nowego nie ujawniają…
Ocalał, przetrwawszy wszelkie zawieruchy wojenne, wspaniały grobowiec z czerwonego marmuru, jaki swoim braciom ufundowała księżna Anna. Stanisław i Janusz III przedstawieni są na nim w braterskim uścisku – razem wzrastali, razem hulali, podobnie umarli. Podobnie, jak 64 lata wcześniej ich kuzyni, również bracia, młodzi książęta rawscy. O Siemowicie III, ich przodku, opowiada szekspirowska Opowieść zimowa. Gdyby jej autor chciał opisać koniec mazowieckiej gałęzi Piastów, powstałaby zapewne tragedia, przy której krwawy Tytus Andronikus byłby bajką dla grzecznych dzieci.