Kazimierz Jagiellończyk zasiadał na polskim tronie przez 45 lat, zajmuje pod tym względem trzecie miejsce w historii. Liderem jest tu tatuś, Władysław Jagiełło, do którego Kazimierz – wbrew plotkom o niewierności matki, Sonki Holszańskiej – był fizycznie bardzo podobny. Wydarzenia, które przychodzi obecnie opisać, miały miejsce w roku 1480. Oto Kazimierz Jagiellończyk i Polska przeżywają znakomite czasy. Kilkanaście lat wcześniej zakon krzyżacki został pokonany, w ręce króla wpadł Malbork, a osłabiony wielki mistrz, przegnany do Królewca, nie stanowi zagrożenia dla Polski. Królem Czech jest najstarszy syn Kazimierza, Władysław, który zresztą ojcu i dziadowi do pięt nie dorasta (w przyszłości Węgrzy nadadzą mu pogardliwy przydomek Dobzse, bo tak zapisywali ulubione słowo króla, który nigdy nie miał własnego zdania). Następcą tronu w Polsce jest za to królewicz Kazimierz, rozważny, mądry i spokojny, skromnie tytułujący się Secundogenitus Regni Poloniae. Wspiera i zastępuje niekiedy ojca, niestety jest chorowity. Ale w rezerwie pozostaje rycerski i fantazyjny Jan Olbracht i trzej młodsi synowie. Kraj jest bogaty i żyje w pokoju. Rozwija się kultura i sztuka, powstają piękne budowle. A jednak niezadowoleni się zawsze znajdą…
Królowi Kazimierzowi zawsze bliskie było Wielkie Księstwo Litewskie, od którego rozpoczął swe panowanie. W roku 1478 postanowił udać się na dłuższy czas na Litwę. Pozostał tam przez dwa lata, z Kazimierzem i Janem Olbrachtem u boku. Jak daleko sięgało księstwo, najlepiej świadczy fakt, że od roku 1471 istniało w nim województwo kijowskie. Pierwszym wojewodą w dzisiejszej stolicy Ukrainy był Marcin Gasztołd, który jednak jako Litwin miał trudności z zarządzaniem województwem zamieszkałym przez Rusinów, jak wówczas nazywano Ukraińców. Poprosił króla o dymisję. Kazimierz pomyślał i w roku 1480 przeniósł Gasztołda do bliższych mu Troków. Wojewodą kijowskim uczynił zaś Rusina, Jana Chodkiewicza, założyciela sławnego rodu, który miał wydać dwóch wielkich hetmanów litewskich – Hrehorego (Grzegorza) i Jana Karola Chodkiewiczów.
Wybór Chodkiewicza nie wszystkich jednak ucieszył. Jednym z najbardziej oburzonych był książę Michał Olelkowicz. Był przecież bliskim krewnym króla: jego dziad po mieczu, książę Włodzimierz był starszym bratem Władysława Jagiełły! Dla księcia Michała poddanie go władzy chudopachołka Chodkiewicza było zatem śmiertelną obrazą. Jednak takich krewnych król miał w Wielkim Księstwie na pęczki. Jagiełło miał aż trzynastu braci, sam był dopiero dziewiątym według starszeństwa synem (to ojciec Olgierd na następcę wybrał właśnie jego i jak wiemy, miał rację) a kilku innych Olgierdowiczów założyło własne rody. A Michałowi król po prostu nie ufał i miał powody. Michał był jawnym przeciwnikiem unii polsko-litewskiej, dążył do suwerenności Wielkiego Księstwa, a sojusznika dla niego widział w Moskwie. Gdy przez pewien czas jako namiestnik rządził księstwem Nowogrodu Wielkiego, myślał tylko o własnych korzyściach: umożliwił podbój księstwa wielkiemu księciu moskiewskiemu Iwanowi III Srogiemu, a sam uciekł do Kijowa. W efekcie po 340 latach istnienia Nowogród Wielki, księstwo czy raczej republika o dość skomplikowanym statusie, upadł w 1478 r., podbity przez Moskwę. Trudno się więc królowi dziwić.
Michałowi od dawna marzyło się samodzielne Wielkie Księstwo Litewskie. Na tronie oczywiście widział prawnuka wielkiego księcia Olgierda, czyli siebie. Zaczął szukać sojuszników. Jego wiernym przyjacielem był od lat kniaź Iwan Holszański. Holszańscy, ród kniaziowski pochodzący z Litwy, osiedli od paru pokoleń na Rusi Kijowskiej. Z tego rodu pochodziła matka króla Kazimierza, zatem Iwan też był jego kuzynem. Z Michałem Olelkowiczem był związany od lat, razem brali udział w awanturze nowogrodzkiej. Cele mieli wspólne, więc oczywiste było, że działać będą razem.
Bez większego trudu zwerbowano też kolejnego uczestnika spisku. Był nim książę Fedor Bielski, stryjeczny brat Michała. Ojciec Michała, Aleksander zwany był Olelko, toteż Michał przyjął nazwisko Olelkowicz. Iwan, młodszy brat Olelki, sam przyjął dla swego rodu nazwisko Bielski od rodowej siedziby, którą była Biała nad Obszą (dziś Biełyj, leżący w Rosji). Jego syn Fedor (po polsku Teodor) ochoczo przyłączył się do brata stryjecznego. Wszak kolejka do tronu wielkoksiążęcego mogła się różnie ułożyć, a gdyby coś nie tak było z potomkami Michała, to najbliższym krewnym był on…
Kniaziowie więc spiskowali, a tymczasem wielkie rzeczy działy się w księstwie moskiewskim. W listopadzie 1480 r. Iwan III Srogi wyzwolił swój kraj z kilkusetletniej zwierzchności Wielkiej Ordy Mongolskiej. Miał wówczas miejsce tzw. impas nad Ugrą. Iwan III odmówił zapłacenia Ordzie kolejnego haraczu, więc wielki chan Achmet ruszył z wojskiem na Moskwę. Iwan III ustawił mocne linie obronne, Achmet kluczył i próbował przejść rzekę Ugrę, ale Moskale mieli broń palną i chan zaniechał forsowania. Z pomocą miał przybyć sojusznik chana… Kazimierz Jagiellończyk z siłami litewskimi. Wzięty w kleszcze Iwan III nie miałby szans, jednak król Polski nie udzielił pomocy skośnookiemu druhowi. Iwana uratowała krótkotrwała wojna popia, toczona przez króla Polski z osłabionym zakonem krzyżackim o biskupstwo warmińskie. Wojna związała siły królewskie i choć król ją wygrał, to nie zdążył udzielić pomocy przeciwko Moskwie. W efekcie ani chan Achmet, ani Iwan III nie zaatakowali i zawrócili swe armie znad Ugry. Iwan III jednak nie zapłacił haraczu i tym samym zrzucił zwierzchnictwo Ordy. A było już tak blisko ustanowienia granicy polsko-mongolskiej na Uralu…
Iwan III Srogi, wzmocniony moralnie i finansowo, bo zaoszczędził dużą kasę, cichcem postanowił wesprzeć spiskowców kijowskich. Michał Olelkowicz i Iwan Holszański wystawili mu przecież na podbój Nowogród Wielki, Kazimierz Jagiellończyk zaś był mu jawnym wrogiem. Teraz trzeba było pozbyć się króla. Kazimierz cały czas przebywał w Wielkim Księstwie: stąd kierował wojną popią, bo było mu bliżej. Poza tym Litwa była bliska jego sercu. Potrzebna była tylko okazja, żeby króla gdzieś dopaść.
Okazja nadarzyła się w kwietniu 1481 r. Fedor Bielski postanowił się ożenić. Nie był bynajmniej młodzikiem, miał około 55 lat, niedawno owdowiał po śmierci swej pierwszej żony Anny Riazańskiej, która zmarła około czterdziestki, pozostawiając mężowi syna Dymitra. Na drugą żonę Fedor upatrzył sobie młodą pannę, kniaziównę Annę Kobryńską. Kobryńscy też byli potomkami Olgierda – chyba pół Litwy miało jurnego kniazia za przodka – a wywodzili się od najstarszego z jego synów, Fedora, będącego także protoplastą Sanguszków i Hurkowiczów. Pobierali się więc wnuk i prawnuczka Olgierda, prawdziwi Giedyminowicze. Oczywiste zatem, że zaprosili na swój ślub także największego Giedyminowicza, króla Kazimierza. Ślub miał się odbyć w Kobryniu 15 kwietnia 1481 r., w Niedzielę Palmową. Spodziewano się, że król zjedzie na wesele krewniaka w towarzystwie synów – Kazimierza i Jana Olbrachta.
Ślub przygotowano bardzo starannie. Spiskowcy spodziewali się, że król przybędzie z odpowiednią świtą, zatem trzeba było zaatakować z zaskoczenia. Dokładnie i drobiazgowo udekorowano salę weselną. Rozwieszono i umocowano wszędzie zdobne tapiserie. Oczywiście wymagało to pracy odpowiednich fachowców, których w tym celu sprowadzono. Chyba jednak niewystarczająco sprawdzono ich dyskrecję…
Oto bowiem na krótko przed weselem do królewskiej siedziby na Litwie przyprowadzono jakiegoś człowieka. Ten, jak się okazało, przyniósł ostrzeżenie: w sali balowej, pod dekoracjami ukryta jest broń, to zapewne spisek przeciwko królowi! Lojalnym poddanym okazał się jeden z dekoratorów – tapicerów. Kazimierz Jagiellończyk potraktował bardzo poważnie informację i starannie przemyślał kontrakcję. Tuż przed weselem państwo młodzi otrzymali wiadomość: Jego Majestat niestety nie przybędzie, właśnie poczuł się wielce strudzony po łowach, musi dbać o zdrowie. Tymczasem król przystąpił do działania. Na początek błyskawicznie odjechał z rejonu, w którym polował przed przybyciem na wesele i wrócił do Wilna. Ewakuację królewskiej rodziny przygotował ponoć Michał Buczacki, potomek sławnego jeszcze z czasów piastowskich rodu Awdańców, starosta śniatyński. Zaraz po tym Kazimierz odesłał obu synów, którzy mu towarzyszyli, do Polski. Kazimierz dostał też od razu polecenie osobistego sprawowania władzy w Koronie. Obrał sobie na rezydencję zamek w Radomiu i przez dwa lata zarządzał w imieniu ojca Polską, zapisując się doskonale w historii.
Gdy królowi nie groziło już osobiste niebezpieczeństwo, polecił ścigać spiskowców. Poszło szybko. Michał Olelkowicz i Iwan Holszański zostali w więzach sprowadzeni do Wilna. Proces król polecił przeprowadzić Marcinowi Gasztołdowi. Wojewoda trocki znał jak złe szelągi Olelkowicza i Holszańskiego. Zupełnie bezstronny może nie był, ale na pewno miał rozeznanie w sprawie. Proces przebiegł szybko i sprawnie, dowodów było aż nadto. Udało się ujawnić wszystkie plany zamachowców. Zginąć miał, zarąbany przez spiskowców w sali balowej, król Kazimierz i jego dwa starsi synowie. Królowa Elżbieta miała zostać uwięziona, jako Habsburżanka byłaby cenną zakładniczką. Wyrok za usiłowanie królobójstwa i próbę zamachu stanu na Litwie mógł być tylko jeden. 31 sierpnia 1481 r. głowy Michała Olelkowicza i Iwana Holszańskiego spadły z katowskiego pnia.
Trzeci z głównych spiskowców, Fedor Bielski, wyczuł lepiej sytuację i zdołał uciec w jedyne bezpieczne miejsce: do Moskwy. Uciekł jednak sam i nie zabrał ze sobą świeżo poślubionej małżonki. Król Kazimierz zakazał zatem pani Annie Bielskiej de domo Kobryńskiej opuszczania granic Rzeczypospolitej. Fedor, obdarowany przez Iwana III Srogiego licznymi nadaniami, usiłował sprowadzić z Litwy żonę, w jego imieniu prosił o to nawet sam książę Iwan. Kazimierz oczywiście pogardliwie odmawiał swemu niedoszłemu zabójcy, żałując, że ten zdołał się schronić na dworze wroga. Po kilku latach Bielskiemu udało się jednak cichcem ściągnąć żonę do Moskwy, a ta urodziła mu dwóch jeszcze synów. Ród Bielskich pozostał w księstwie moskiewskim i stopniowo się zrusyfikował. Tylko najmłodszy syn zamachowca, Semen Bielski, choć urodzony w Moskwie, postanowił wrócić na Litwę, by służyć królowi Zygmuntowi Staremu. Być może wpływ na to miał fakt, że jego matka, księżna Anna, już jako wdowa (zamachowiec Fedor zmarł w 1506 r.) odziedziczyła całe księstwo kobryńskie, będąc ostatnią przedstawicielką rodu. Wróciła w rodzinne strony i jako dama po pięćdziesiątce wyszła ponownie za mąż za Wacława Kostewicza, marszałka królewskiego, który po ślubie z nią został dzierżawcą dóbr kobryńskich.
Zamach Michała Olelkowicza i jego wspólników jest najbardziej znaną próbą zgładzenia Kazimierza Jagiellończyka. Na króla próbowano zasadzać się więcej razy, ale żaden inny zamach nie został tak dokładnie opisany, zapewne zdecydowało wysokie urodzenie spiskowców. Można też zaznaczyć, że o ile wcześniejsi władcy Polski, Piastowie, a nawet Władysław Jagiełło utrzymywali niekiedy ze wschodnimi sąsiadami przyzwoite stosunki, o tyle dla Rzeczypospolitej Obojga Narodów w czasach Kazimierza Jagiellończyka księstwo moskiewskie, również za sprawą udziału w spiskach takich jak opisany, stało się definitywnie jawnym wrogiem. I jak wiadomo, tak zostało na wieki.