Mówi się, że Temida to starsza siostra Palestry, od starożytności idą ramię w ramię, jednak nie jest to łatwa miłość. Trochę jak w „Krainie Lodu” (film animowany W. Disneya), gdzie starsza siostra Elsa wołając: „Mam tę moc!” przegania młodszą Annę ze swego pałacu. Temida na sali sądowej ma supermoce i do tej pory na niej spoczywała odpowiedzialność za postępowanie dowodowe, wynik i prawidłowość procesu. Przez to jest taka niedostępna i odległa, jak z lodowego zamku.
Nawet w bajce po zimie przyszła ożywcza wiosna i takiej wiosny potrzebują środowiska prawnicze. Dziesięć lat temu, gdy próbowano zdyskredytować sądy oraz korporacje zawodowe, gdy zarzucano prawnikom wyimaginowane „układy” i korupcję, a CBA robiło akcje w środowisku prawniczym, nie można było nawet przywitać się na korytarzu sądu, czy powiedzieć „dzień dobry”. Pełnomocnik nie mógł zostać na sali, rozmowy w sekretariacie z adwokatem odbywały się przy świadkach, obustronna nieufność miała charakter irracjonalny. W ciągu ostatnich lat kontakty sędziów i pełnomocników uległy względnej normalizacji, chociaż nadal podszyte są nieufnością i bazują na hierarchicznej osi Temida – Palestra. Nikt nie jest za utrzymaniem status quo, ani obywatele, ani sędziowie, ani pełnomocnicy.
Wystarczy jednak zdać sobie sprawę, że rolą Temidy nie jest łapanie pełnomocników na błędach i terminach, lecz wymierzanie sprawiedliwości. Wszyscy na sali sądowej jesteśmy z jednego powodu – nierozwiązanego problemu obywateli oraz w jednym celu – aby ten problem rozwiązać. Ideałem, do którego należy dążyć, jest układ horyzontalny – współpraca i partnerstwo w procesie sądowym. Na legislację nie mamy wpływu, dlatego sami musimy tak ułożyć relacje, aby wobec skomplikowanych i przeciążonych procedur ułatwić sobie pracę i działać na rzecz obywateli. Do tego prawnicy potrzebują dwóch rzeczy: zaufania społecznego i zmian organizacji pracy.
Zaufanie
Prawnicy wykonują zawody zaufania publicznego. Nazwa „zaufanie publiczne” nie wzięła się znikąd, wynika z tradycji i z faktycznej roli spełnianej przez te zawody. Skoro obywatele mają ufać osobom „zaufania publicznego”, dlaczego te osoby nie miałyby ufać sobie nawzajem? Idealnym układem na sali sądowej byłby, jak w życiu, układ partnerski – gdzie strony i sąd dążą do rozwiązania problemu. Oczywiście do tego konieczna jest większa społeczna dojrzałość do kompromisów, wyższy poziom świadomości i kultury prawnej, jednak bez pracy u podstaw wykonanej przez samych prawników nic się nie zmieni. Sędzia powinien zaangażować swoje siły w aktywny udział w sporze stron, aby doprowadzić np. do ugody, nie narażając się na zarzut braku bezstronności czy na wniosek o wyłączenie sędziego. Pełnomocnik powinien podać podstawy prawne swego żądania już w pierwszych pismach procesowych, na rozprawie, przecież jest prawnikiem i to jego zadanie, aby umieć zdefiniować roszczenie, a w procesie karnym kwalifikację prawną czynu. Tymczasem zdarzają się jeszcze przypadki, gdy pełnomocnik z uzasadnienia dowiaduje się, jaka była podstawa prawna jego żądania i w apelacji wywodzi zupełnie inne wnioski.
W procesie karnym sąd musi uprzedzić strony o możliwości zmiany kwalifikacji prawnej czynu, pełnomocnik i oskarżyciel mają wówczas możliwość dostosowania strategii, złożenia dowodów i argumentów wobec nowej okoliczności. Tak samo powinno być w procesie cywilnym, nic nie stoi na przeszkodzie, aby sędzia poinformował strony dokąd z jego perspektywy zmierza postępowanie, jaką kwalifikację prawną przewiduje, które zarzuty są oczywiście bezzasadne, lub jakie okoliczności uznał za wystarczająco udowodnione. Przepisy KPC pozwalają na to w części dowodowej. Stosując taką metodę prowadzenia spraw nie może być zarzutu braku bezstronności sądu, czy wniosków formalnych. Co więcej, szanse na ugody rosną, ponieważ przeciąganie sporu będzie bezcelowe, gdy uzgodni się wspólnie kluczowe kwestie, wyłoży karty na stół. Nie będzie podstaw do kwestionowania takiej praktyki, jeżeli stanie się powszechna i będzie wynikała z tego wzajemnego zaufania i przekonania, że nie jesteśmy na sali przeciwnikami, lecz współpracownikami na rzecz rozwiązania problemu. W swojej pracy spotykam wielu zaangażowanych, wspaniałych pełnomocników, którzy dla dobra swego klienta podejmują między rozprawami rokowania ugodowe, zobowiązują się powiadomić świadków, strony o terminie rozprawy, którzy wiedzą, że są obdarzeni zaufaniem i że na nie zasługują.
Organizacja pracy
Procedura karna przeszła ostatnio zbyt wiele wstrząsów, aby oceniać pozycję obrońcy w procesie karnym. Zasada kontradyktoryjności niestety nie miała szansy zaistnieć na tyle, aby mówić, czy długo przygotowywana reforma była udana. Gwałtowny wstrząs zapewne czeka również procedurę cywilną. Należy sobie zadać pytanie, czy rewolucje i głębokie reformy w ogóle są potrzebne. Postępowania już dziś są zbyt sformalizowane, skomplikowane i niezrozumiałe nawet dla prawników, nie mówiąc o obywatelach. Pełnomocnicy znajdują się w trudnym położeniu, gdy obawiając się skutków procesowych, składają obszerne pisma, dowody „w razie czego”, automatyczne wnioski o opinie sądowe uzupełniające. Natomiast sędziowie udzielają im siedmiodniowych terminów do sporządzenia pisma, złożenia dowodów, co jest czasami niewykonalne, albo wymaga od pełnomocników, szczególnie takich bez aplikantów i sekretarek, nadzwyczajnego nakładu pracy, by sprostać wymaganiom. Kogo można spotkać pięć minut przed północą przed okienkiem pocztowym? Adwokatów i radców prawnych.
Po nowelizacji KPC, która weszła w życie we wrześniu 2016 r., nie ma żadnych przeszkód, aby uelastycznić kontakty z pełnomocnikami i dokonywać wezwań, zobowiązań na maila, telefon, zachowując oczywiście rozsądne terminy. Adresy e-mail pełnomocników i pełnomocników substytucyjnych powinny być podane w pierwszych pismach, nie wszyscy podają adres poczty elektronicznej i nie zawsze jest on dostępny na stronach internetowych.
Dobrym zwyczajem będzie wspólne zaplanowanie czynności procesowych, bezpośredni kontakt w sprawie, dyskusja nad kwalifikacją prawną, czy koniecznością przeprowadzania dowodów. Należy wypracować technikę ustalenia okoliczności niespornych, aby skupić się na istocie problemu.
Przydatne byłyby wspólne szkolenia i konferencje na poziomie sądów okręgowych i apelacyjnych chociażby po to, aby zunifikować praktykę czynności procesowych. Zdarza się, że w różnych sądach, regionach, istnieją spore różnice w praktyce i zwyczajach, co może zaskakiwać strony, ich pełnomocników, w konsekwencji prowadzić do niekorzystnej pozycji w procesie albo budzić głęboką nieufność do wymiaru sprawiedliwości. Poza tym konferencje i szkolenia byłby platformą wymiany poglądów i wzajemną nauką.
O wiele więcej pracy do wykonania mają sądy. Skostniała machina pracuje swoimi trybami, trochę czasu minie, zanim sędziowie przełamią schematy działania i wszystkie zmiany wejdą w życie. Temida ma wolę zmian, otwarcia się i poluzowania sztywnych ram działania. “Kraina Lodu” ma szczęśliwe zakończenie, starsza siostra na dobre opuszcza swój lodowy zamek, a pomaga jej w tym młodsza siostra.