Proszę Państwa – są! Tak z radością donoszę… łzy wzruszenia nie pozwalają mi pisać…, zamykam oczy, otwieram, a one nadal są! Pierwiosnki moje, gołąbki dobrej nowiny, zwiastuny świetlistej przyszłości naszej (waszej nie!), jeszcze delikatne, jeszcze subtelne, ale są!
Przypomnę, żeby nie zostało zapomniane. To ja od początku zwracałem uwagę na geniusz ministranta Jakiego, ale nie sądziłem, że myśl jego poza horyzont szybująca, tak szybko zrozumiana zostanie. Co ja piszę zrozumiana. Napisać zrozumiana, to nic nie napisać! Ona w czyn wprowadzona została! I znowu ci sami odważni ludzie, ci którzy nie bali się po nocy do doktora prawa przybyć i przysięgę jemu złożyć w pierwszym szeregu są. Oni, bohaterowie nasi. Oni, którzy mogą, ale nie chcą w imieniu tych, którzy chcą, ale nie mogą. Stanęli w obronie prawa i kolegów-weteranów nocnych wizyt u doktora prawa. (Przy okazji doktora: dzisiaj kurs franka szwajcarskiego wynosi 4,15. To się skończy jak u Kochanowskiego: Puszczaj doktorze, towarzyszu miły/Doktor nie puścił ale drzwi puściły). Chociaż z tymi kolegami to ja do końca nie rozumiem.
Protestują przeciwko temu, że tamci biorą pieniądze a nie orzekają, poprzez branie pieniędzy i nie orzekanie. Jest w tym na pewno jakaś myśl dalekosiężna i nie mnie rozumkiem moim z nią się mierzyć. W Jakiego reformę życie tchnęli.. I dlatego są! – pierwsze efekty reformy ciałem (ciasteczkiem właściwie) się stały. Wybrali ciasteczka i kawę (cappuccino oczywiście) – zamiast sądzenia. Ta genialna idea godna wielkich prawodawców objawiła nam się dzięki nim! Tak, oni pierwsi słowa w czyn oblekli i na oczach oniemiałych łże-elit zdarli okulary hipokryzji i powiedzieli to, co suweren (18%) od dawna myślał, ale kneblowany przez: zaborców, hitlerowców, komunistów, postkomunistów, ekskomunistów, imigrantów, lesbijki, dziennikarzy niemieckich koncernów, dwie przedszkolanki, wypędzonych, pederastów, hydraulików wiadomej opcji, kosmopolitów, liberałów, salową ze szpitala powiatowego, zwolenników aborcji, sprzedawczyków, ateistów, antyteistów, agnostyków, darwinistów, piątą kolumnę, (wasze nie nasze) służby specjalne, grotołazów wiadomej proweniencji, żydów, ciotkę Ziutę i korporacje, że o Michniku nie wspomnę- nie mógł na głos wypowiedzieć: SĘDZIOWIE NIE SĄ OD SĄDZENIA!- Oto prawda! Studenci do nauki, pisarze do piór, sędziowie na kawę i ciasteczko!
My Pierwsza Brygada, strzelecka gromada na stos, rzuciliśmy… ech! łza się w oku kręci.
Nie, nie ukrywajmy dłużej oto oni! Wstańcie Bracia i Siostry!
Julia Przyłębska – Sędzia Trybunału Konstytucyjnego wcześniej sędzia Sądu Okręgowego w Poznaniu. Według mojej wiedzy Wydział Pracy i Ubezpieczeń Społecznych – zna się na emeryturach i nomen omen – wypadkach przy pracy. (Cwani i rozsądni poznaniacy wiedzieli co robią. Porządek przede wszystkim.)
Piotr Pszczółkowski – Sędzia Trybunału Konstytucyjnego wcześniej adwokat. Nie wiem czy kiedykolwiek adwokatura pozbiera się po takim ciosie jakim jest odejście Pszczółkowskiego. Wiem natomiast, że w historii Trybunału Konstytucyjnego zapisał się trwale.
Zbigniew Jędrzejewski – Sędzia Trybunału Konstytucyjnego. Profesor prawa, to musiał przynajmniej spróbować dorównać doktorowi. Bez wątpienia swoją postawą dał asumpt do wielu prac naukowych na temat metodyki pracy sędziego.
Wszystkim wymienionym przesyłam pozdrowienia i inne wyrazy.
To oczywiści pierwsze, euforyczne wrażenie. Przyszła jednak i głębsza refleksja. Odmowa sądzenia przez tych konkretnych… (no właśnie kogo?)… obrońców prawa ! (niech się adwokaci nie obrażają) jest zgodna z prawem. Tak, ma podstawy w co najmniej kilku przepisach k.p.c.
Zachodzą przesłanki tak do obligatoryjnego wyłączenia z art. 48, jak i fakultatywnego – art. 49. Iudex inhabilis i iudex suspectus w akademickim wydaniu. Samowyłączenie było konieczne. Skoro zostali wbrew prawu włączeni to się musieli wyłączyć, dla dobra tych nie włączonych choć podłączonych, ale zgaszonych. Podobno ciągle za mało wtyczek, choć kabli coraz więcej. Może kontakt nie taki, napięcie za małe czy opór za duży…Ja tam nie wiem, zawołajcie elektryka.
Ponadto ten gest zapobiegł nieważności całego postępowania, a to ze względu na treść art. 401 pkt 1 zd. pierwsze k.p.c. Zbawcy Trybunału, obrońcy jego powagi i pozycji. Prawo obronili, co wykazałem. Nieodpowiedzialny ten…no…ten, co tę prowokację urządził i do składu ich wyznaczył i na salę w togach chciał pognać, wiecie o kogo chodzi – Andrzej Rz. – myślałem, że nie dam rady takie obrzydzenie mnie wzięło, jeszcze kąsa gadzina. Dni jego są policzone. Wreszcie zbysiu plus wielki, będzie mógł frazę swoją nieśmiertelną suwerenowi ( i sędziom) przypomnieć. Przez tego pana już żaden sędzia do sądzenia zmuszany nie będzie! (Natomiast przeze mnie, na moich warunkach i owszem).
Acha, wracając do amatorów kawy i ciasteczek. Wszyscy oni przysięgali, że będą orzekać zgodnie z własnym sumieniem… może dlatego nie chcą, albo nie mogą orzekać?
Zawistnicy szeptają, że to nie żadne samowyłączenie, ale zwykły pilot. Ktoś nacisnął i przełączył naszych herosów na odpowiedni program. Chociaż ja uważam, że to autopilot na trwale wmontowany w ich głowy. Przypomnę, że wszystko w ramach promocyjnego abonamentu, który zamówił 18% suweren – ale płacimy wszyscy.
…idą, czuję to, idą!… nie jeszcze nie… To idą Święta. Pax!