„Prysznic działa!”– taką informację, której nie sposób było nie dostrzec, ujrzałem na drzwiach w zapleczu sanitarnym na dużej stacji w nieodległym od naszej metropolii miasteczku. Przypomniałem to sobie w związku z wiktorią brukselską naszego specjalisty od historii Polski i znawcy literatury nie tylko staropolskiej. On także usiłował przekonać parlament europejski, że „prysznic działa”. Demokracja ma się u nas lepiej niż kiedykolwiek wcześniej, a najlepiej będzie się miał wymiar sprawiedliwości, kiedy już wywali się na zbity pysk sędziów Sądu Najwyższego. Wie co mówi, dogadał się przecież z Mosadem i dzięki temu w 9 (dziewięć) godzin zakończono proces ustawodawczy z podpisem doktora włącznie. No a ktoś, kto dogadał się z Mosadem musi mieć rację. I jak tu zaprzeczyć, że Mosad jest najlepszy na świecie. Nie wiedziałem jedynie, że posiada także prawo inicjatywy ustawodawczej w Polsce. No, ale nie ja jeden nie wiedziałem. To jest jednak bez znaczenia.
Fabryka produktów prawdopodobnych produkuje wyłącznie na zamówienie. Jej załoga nie jest od wymyślania, a od produkcji według podsuniętych wzorów i wyłącznie z materiałów powierzonych. Tłumaczył to premier, gdy mówił w Brukseli o sztucznej inteligencji. Słuchacze nie zrozumieli. On jednak, chociaż też nie rozumie, wie co mówi… gorzej – on mówił prawdę. Przyznaję to z trudem.
Sztuczna inteligencja dla innych to przyszłość dla nas teraźniejszość. Co któryś się odezwie to od razu „widać, słychać i czuć”, że to sztuczna inteligencja. Przykład pierwszy z brzegu. Jeden mądrala tłumaczył w telewizorze, że pół świata – w tym Izraelczycy- nie zrozumieli ustawy (tej zmienionej przez Mosad), bo nie znają dokładnie historii obozów zagłady. Żydzi nie rozumieją i nie znają. Czy coś takiego może powiedzieć, ktoś z jakąkolwiek oprócz sztucznej inteligencją. Zwarcie mikroprocesorów, nie to połączenie, złe oprogramowanie dostarczone z nowogrodzkiej? Nie – tak działa sztuczna inteligencja w polskim wydaniu AD 2018. Inny z dumą dowodził, że ustawa była potrzebna i dobrze, że ją uchwalono, bo świat się dowiedział. Owszem, dowiedział się jaki jest poziom jej twórców. No, ale to małemu elektronicznemu móżdżkowi na polski węgiel w głowie się nie mieści, mimo że miejsca w niej nie brakuje. Traktor by zaparkował.
Sztuczna inteligencja… Jeszcze lepszy był ten, który nawoływał, aby się nie przejmować Trybunałem Sprawiedliwości. Wpływa bowiem do niego kilkaset spraw rocznie, a więc jedna więcej to żadne halo. Pewnie, że tak. Do polskich sądów wpływa rocznie tysiące aktów oskarżenia. Nie przejmuj się więc gdy jeden, dajmy na to z oskarżeniem o oszustwo i pedofilię, będzie przeciwko tobie. Taka to logika sztucznej, ale naszej, wyższej inteligencji.
„Prysznic działa!” Tak, ta informacja ma sens. U nas ma. W normalnym miejscu nie ma. Kto bowiem zapewnia publicznie, że działa coś co ma działać, bo po to jest, bo taka jest norma, że działa. Gdyby nie działało, to wówczas dobrze uprzedzić o tym zainteresowanych. To wzbudziło moje podejrzenia i postanowiłem sprawdzić. Otworzyłem drzwi, a tam na kabinie napis: „Prysznic działa, ale nie ma ciepłej wody. Przepraszamy.” Pamiętacie? „Gdybyśmy mieli cienką blachę , to byśmy produkowali konserwy… ale nie mamy mięsa…”. Gdybyśmy mieli Sąd Najwyższy, to by była pełna demokracja… ale nie mamy swoich sędziów. Czy tak panie premierze? Niech pan spyta kogo trzeba zanim odpowie. Po co kolejna kompromitacja.
Jedno jest pewne. Mick Jagger oświadczył w Warszawie, że nie może być sędzią w Polsce. Na Nowogrodzkiej odetchnęli z ulgą. Taki Jagger wie, a taka Gersdorf nie wie. Trwa ogólnopolska dyskusja czy sześcioletnia kadencja trwa sześć lat. Chodzi o to, czy oby na pewno sześć to sześć. Zdania są różne. Niektórzy szóstkę chcą wyrugować z naszej rzeczywistości, bo to przecież diabelska cyfra. Ich zdaniem to wszystko tłumaczy. Dlatego Gersdorf tak się przy niej upiera. Wiadomo, diabelska córa, czarci pomiot…
Dawno temu Marek Hłasko z rozbrajającą szczerością wyznał, że nigdy nie zrozumie dlaczego 7×7 równa się 49. Nic więc nowego. Każdy ma prawo wątpić. Więcej – ma także prawo się mylić. Po tej dyskusji widać jak na dłoni, że reforma edukacji była konieczna. Sam już nie wiem ile to jest sześć. Może muszę skorzystać z usług zreformowanej służby zdrowia… ale nie ma pielęgniarek… Miejmy nadzieję, że nasze wnuki będą wiedziały ile to jest 6×6.
Wracajmy na stację. Nie dodałam, że było to miasteczko przygraniczne z nieodłącznym targowiskiem. Zajrzałam na stragany pomiędzy którymi kręcili się bez pośpiechu kupujący i oglądający. Jeden, łamaną polszczyzną spytał po ile u nas ta demokracja, co ją tak zachwalał nasz premier. „Bezcenna, nie jest na sprzedaż” – odparł dumnie sprzedawca. Po chwili rozejrzał się czujnie wokół i gdy nikogo przy nich nie było, zrzucił husarskie skrzydła z ramion i dodał konfidencjonalnie „… ale oddam za 500+ posadę dla żony i dołożę z taniej jatki pół kila praworządności, wczoraj bita… jeszcze świeża…”.
Znacie to obrastające liszajem miasteczko? Dla ułatwienia dodam: nie musicie daleko podróżować, aby je zobaczyć. Wystarczy chcieć.