Niedzielę 25 czerwca 1978 r. przy pięknej i słonecznej pogodzie, spędziłem nad morzem w Świnoujściu. Późnym wieczorem nieco zmęczony wróciłem do domu w Szczecinie i niezwłocznie położyłem się spać. Około północy obudził mnie dźwięk telefonu. Gdy podniosłem słuchawkę okazało się, że dzwoni oficer dyżurny Komendy Miejskiej MO. Kiedy upewnił się, że rozmawia z prokuratorem Ryszardem Różyckim oświadczył, że znaleziono zwłoki kobiety w mieszkaniu przy ul. Krzywoustego. Udałem się na miejsce celem dokonania oględzin. Poprosiłem oficera dyżurnego o spowodowanie przyjazdu lekarza biegłego z Zakładu Medycyny Sądowej, a po mnie przysłanie samochodu. Wkrótce znalazłem się na miejscu.
Po wejściu do mieszkania, w pokoju na podłodze na wznak leżały zwłoki kobiety z głową w miednicy z wodą silnie zabrudzoną krwią. Przybył też biegły sądowy dr Bogdan Phonke. Razem z funkcjonariuszami MO dokonaliśmy oględzin zwłok i miejsca ich znalezienia.
W czasie trwania oględzin, przybył do mieszkania podpity mężczyzna. Jak się okazało zabójca kobiety – Janusz B. Zapytany, czy to on dokonał tej strasznej zbrodni, najpierw poprosił o papierosa, usiadł na tapczanie i odpowiedział, że to on zabił. Wówczas postanowiłem udać się na Komisariat I MO, a funkcjonariuszom zleciłem dokończenie oględzin, zatrzymanie Janusza B. i niezwłoczne doprowadzenie do Komisariatu.
Gdy już znaleźliśmy się u Komendanta w Komisariacie, zatrzymany był bardzo zdenerwowany. Nie mógł siedzieć, chodził po pokoju. Na moje pytanie, czy używał jakichś przedmiotów do zabicia, jak się okazało, swojej konkubiny – odparł, że prawą ręką zwiniętą w pięść zamachnął się i powiedział, że gdy ją uderzył pierwszy raz w twarz nic nie powiedziała, „gdyż już nie miała prawa”.
Zleciłem doprowadzenie w dniu następnym Janusza B. do Prokuratury Rejonowej w Szczecinie, celem przedstawienia mu zarzutów i zastosowania wobec niego aresztu tymczasowego. W toku przeprowadzonego śledztwa ustalono, że Janusz B. w maju 1974 r. zapoznał się z Krystyną K. Bliższych kontaktów nie zdążył z nią utrzymywać, gdyż 4 czerwca 1974 r. został tymczasowo aresztowany za dokonanie włamania. Po odbyciu kary 3 lat pozbawienia wolności 19 czerwca 1977 r. powrócił do Szczecina i jeszcze tego samego dnia spotkał się z Krystyną. Należy dodać, że w międzyczasie Krystyna wyszła za mąż i przyjęła nazwisko męża P. Od tego spotkania nawiązał z nią bliższe kontakty. Wkrótce zaczęli żyć w konkubinacie. Pożycie ich jednak nie układało się pomyślnie, z uwagi na to, że oboje nadużywali alkoholu. Dochodziło pomiędzy nimi do awantur, podczas których mężczyzna bił konkubinę.
Dnia 24 czerwca 1978 r. jak zwykle Janusz B. i Krystyna P. udali się na rynek turzyński, gdzie nielegalnie handlowali dewizami. Następnie w różnym towarzystwie spożywali alkohol. Wracając do domu przy ul. Krzywoustego spotkali swojego sąsiada Kazimierza i zaprosili go – oczywiście na wódkę. W czasie spożywania alkoholu, już w nocy złożyła im wizytę znajoma – Małgorzata K. Też przysiadła się do libacji. Gdy wódka się skończyła, sąsiad udał się do swojego mieszkania. Pozostałe towarzystwo zmęczone położyło się spać.
W niedzielę tj. 25 czerwca 1978 r. z rana, do mieszkania przyszła w odwiedziny matka Krystyny – Wanda K. Przyniosła ze sobą pół litra wódki. Zaraz wszyscy przystąpili do jej spożywania. Gdy wódka się skończyła, matka Krystyny zaproponowała, aby jeszcze napili się alkoholu. Wówczas B. wyszedł z mieszkania. Był mocno podpity, wódki nie kupił. W tej sytuacji znajoma Małgorzata K. postanowiła pójść do domu. Krystyna P. mimo, że była podpita poszła ją odprowadzić. Przed północą wróciła. Wtedy B. zwrócił się do niej, żeby oddała mu pożyczone pieniądze. Poszli do drugiego pokoju i przekazała mu 500 zł. B. jednak żądał zwrotu 2.000 zł. Krystyna poinformowała go, że pieniądze te już wcześniej otrzymał. Wróciła do pierwszego pokoju i usiadła obok swojej matki. Odpowiedź Krystyny nie zadowoliła Janusza B. Podszedł do niej, chwycił za włosy i szarpnięciem ściągnął ją na podłogę. Uderzył ją pięścią w twarz, a następnie zaczął kopać obutymi nogami po głowie i całym ciele. Krystyna zaczęła płakać.
Wówczas jej matka próbowała przerwać to bicie i odciągnąć B. od córki. Jednakże napastnik odepchnął ją i w dalszym ciągu bił i kopał Krystynę. Gdy matka zauważyła, że córka krwawi z ust, postanowiła wyjść z mieszkania, wezwać pogotowie i MO. Ale napastnik nie chciał jej wypuścić. Gdy kontynuował bicie matce udało się uciec. Pobiegła do swojej znajomej i telefonicznie wezwała pogotowie i MO. Kiedy Krystyna nie dawała oznak życia, a B. był już zmęczony, zdrzemnął się na chwilę. Gdy pod dom podjechała karetka pogotowia i MO w mieszkaniu panował spokój, a na pukanie do drzwi – nikt nie otworzył. Odstąpiono od interwencji.
B. przyniósł wodę w miednicy i próbował w jakiś sposób ocucić Krystynę, ale było to już niemożliwe. Następnie wyszedł z mieszkania, zakupił pół litra wódki i wracając przed blokiem mieszkalnym spotkał sąsiada Jarosława. Zaprosił go do siebie na wódkę. Przed wejściem do mieszkania uprzedził swego gościa, żeby nie zwracał uwagi na to, że w mieszkaniu leży pobita kobieta. Po wejściu do mieszkania, sąsiad podszedł do niej, wziął za rękę, nie wyczuwając pulsu – oświadczył, że kobieta nie żyję. Wówczas B. poinformował swego sąsiada, że on pobił Krystynę, gdyż zabrała mu pieniądze i będzie miała nauczkę. Gość opuścił pośpiesznie mieszkanie. B. też z niego wyszedł i spotkał podpitych znajomych. Powiedział im o pobiciu swojej konkubiny i wyraził wątpliwość czy żyje. Wrócili do jego mieszkania, gdzie okazało się, że faktycznie Krystyna nie żyje. Byli tak pijani, że nie potrafili wezwać pogotowia. Po rozstaniu się, Janusz B. udał się do swojego starszego brata i siostry, żeby powiadomić ich o zdarzeniu i pożegnać się z nimi. Gdy wrócił do mieszkania zastał już przedstawicieli organów ścigania i lekarza, o czym wspomniałem na wstępie.
Po przesłuchaniu świadków, zapoznaniu się z opiniami Zakładu Medycyny Sądowej oraz psychiatryczną i psychologiczną, Janusz B. został oskarżony o to, że 25 czerwca 1978 r. w Szczecinie, w zamiarze pozbawienia życia Krystyny P. zadał jej szereg ciosów pięściami oraz kopał ją obutymi nogami powodując złamanie żuchwy i kości nosa, złamanie żeber i mostka oraz inne obrażenia ciała i wykrwawienie się.
Krystyna P. niezwłocznie poniosła śmierć. Oskarżony przyznał się do popełnienia zabójstwa. Na rozprawie oskarżony zmienił nieco swoje wyjaśnienia i oświadczył, że nie miał zamiaru pozbawienia życia swojej konkubiny. Po zakończeniu przewodu sądowego, wniosłem o uznanie oskarżonego za winnego popełnienia przedmiotowego zabójstwa i o wymierzenie oskarżonemu 25 lat pozbawienia wolności.
Sąd Wojewódzki w Szczecinie wyrokiem z dnia 26 maja 1979 r. skazał oskarżonego zgodnie z wnioskiem oskarżyciela. Sąd Wojewódzki nie miał wątpliwości, co do winy oskarżonego. Przy wymiarze kary, jako okoliczności obciążające, Sąd wziął pod uwagę rodzaj popełnionego przestępstwa, a w związku z tym – wysoki stopień społecznego niebezpieczeństwa przypisanego czynu oskarżonemu oraz dotychczasową kilkukrotną karalność za kradzieże i włamania. Wiele lat przebywał w więzieniach, mimo to – popełniał kolejne przestępstwa, co świadczy, że resocjalizacyjny cel kary nie spełnił w stosunku do oskarżonego swego waloru. Oskarżony przebywał też w ośrodku przystosowania społecznego, skąd zbiegł i dopuścił się nowego przestępstwa. Ponadto oskarżony nie podejmował stałej pracy i prowadził pasożytniczy tryb życia oraz nadużywał alkoholu. Skoro uprzednio orzekane kary pozbawienia wolności oraz przebywanie w ośrodku przystosowania społecznego nie oddziałały wychowawczo na oskarżonego, koniecznym stało się wyeliminowanie go ze społeczeństwa na stosunkowo długi okres czasu, jakim jest kara 25 lat pozbawienia wolności.
Kompletowi orzekającemu przewodniczył SSW – S. Rydzewski. Obrońcą był adw. S. Orliński. Z powodu rewizji wniesionej przez obrońcę od tegoż wyroku, Sąd Najwyższy 23 listopada 1979 r. zaskarżony wyrok utrzymał w mocy.