Nie wiem jakie są odsetki od pożyczki, zwanej życiem. Oczywiście chciałbym wierzyć, że można je jakoś racjonalnie określić, ustalić i zaplanować spłatę, ale nic bardziej mylnego. Życie odpłaca się częstokroć kosztami dalece wyższymi, niźli te, które oferuje Bocian lub Chwilówka. Nieważne jednak jak mocno wzrastają koszty obsługi życia, ważne jest to, że każdy kolejny jego rok, a często i miesiąc wyostrza spojrzenie, hartuje pośladki i uczy, że jeśli nawet ciało już nie takie gibkie, to jest kilka żelaznych uników, które pozwalają zniwelować przewagę po stronie przeciwnika.
…życie to taki dziwny prezent. Na początku się je przecenia:
sądzi się, że dostało się życie wieczne. Potem się go nie docenia,
uważa się, że jest do chrzanu, za krótkie, chciałoby się
niemal je odrzucić. W końcu kojarzy się, że to nie był prezent,
ale jedynie pożyczka. I próbuje się na nie zasłużyć.– Éric-Emmanuel Schmitt – Oskar i pani Róża
Jeśli zdarza się Wam chadzać do kościoła, to łatwo dostrzec, że pojawiają się tam osoby, które wcześniej tam nie bywały. W ich życiu nadszedł jednak ten moment, w którym próbują zasłużyć na łagodną spłatę tychże odsetek. Zasłużyć niezależnie od tego, jak to życie realne im doskwiera – oni już układają się z Bogiem licząc na prezent kolejnego życia. A jeśli nie zdarza, to wystarczy sprawdzić rankingi popularności i strukturę wieku słuchaczy Radia Maryja. Śmiem twierdzić, że do Boga lgną nawet ateiści wiedzeni sugestiami pana Pascala, słusznie skądinąd zakładając, że nic nie ryzykują podążając tą ścieżką. Zyskać natomiast mogą wiele.
Nie wiem ile potrwa moje życie mierzone latami i miesiącami pobytu na ziemskim padole. Może już gdzieś toczy mnie jakaś nowotworowa infekcja, może cholesterol powoli zatyka tętnice. Na szczęście nie grozi mi przewlekła choroba alkoholowa. A przynajmniej jeszcze nie grozi. Rzecz jednak w tym, że wydarzenia ostatnich dni nieodmiennie uświadamiają mi, że moje życie zawodowe bynajmniej nie jest linią zakreśloną granicznie stanem spoczynku. Względnie przejażdżką autem po kilku promilach.
Ot, moje życie zawodowe zakończyć może w nader trywialny sposób sąd dyscyplinarny. Zakończyć, utrudnić. I aby wszystko było jasne – te słowa to nie jest żaden sąd nad sądem dyscyplinarnym. Bo przecież nie wiem jeszcze jaka jest skala moich przewinień, tak samo jak nie znał ich Józef K. wiedziony w nieznane przez smutnych panów, którzy zapukali rankiem do jego drzwi. To co najwyżej próba refleksji nad ceną życia, i odsetkami, które nagle okazały się być niezwykle wysokie. A przynajmniej mogą takie być.
Odsetki trzeba będzie spłacać, to rzecz oczywista. A co do życia, tego wiedzionego na Sali rozpraw, mierzonego orzeczeniami i zarządzeniami, ustnymi motywami to za wszystkie grzechy bardzo żałuję. Bo popełniałem i grzech pychy, i arogancji, grzech niezrozumienia życia i tego człowieka przede mną. Ale z uporem uczyłem się i pokory, i empatii, i asertywności. Kto zresztą sam jest bez takich grzechów, niech pierwszy rzuci kamieniem. Oj, nie zapukam w próg felietonu trzy razy i nie dam sam sobie rozgrzeszenia, ale powiem, że tego mojego życia nie żałuję. I wierzę, że z każdym rokiem, miesiącem i dniem wiodłem je lepiej.
Nie żałuję życia zbudowanego z felietonów. I tego malowanego kreską, akwarelką, okraszonego (chciałbym wierzyć, że bystrymi) komentarzami rzeczywistości w dymkach rysunków. Jeśli coś mogę sobie zarzucić, to jedynie to, że za mało miejsca poświęciłem w nim na oleje i akryl. A i akwarelek, tych z widokami i martwymi naturami mogłoby być zdecydowanie więcej.
Jestem wdzięczny, że ktoś teraz me słowa czyta i jestem pełen dumy, że dane mi było wieść takie życie. Pewnie mógłbym wieść życie inne, przemykając w cieniu korytarzy, opuszczając przyłbicę i zachowując dla siebie me spostrzeżenia. Na pewno nie musiałbym jeszcze myśleć o spłacie odsetek od życia. Takie życie też przecież może być godne, cóż bowiem złego w pokorze i umiarze. Lecz niestety, nie byłoby to życie moje.
Pętla logiki jest nieubłagana. Zostaje mi więc życie moje, takie jakie wiodłem. Z wszystkimi jego kosztami. Ale z większą ilością akwareli i akrylu. I chciałbym wierzyć, że wciąż życie przyzwoite.
Bo warto być przyzwoitym.