22 czerwca 2017 r. na Cmentarzu Centralnym został pochowany zmarły 18 czerwca br. Sędzia w stanie spoczynku Zdzisław Wunsch, wieloletni Przewodniczący Izby Morskiej przy Sądzie Okręgowym w Szczecinie.
Po studiach prawniczych na Uniwersytecie Poznańskim Zdzisław Wunsch, urodzony w Ostrowie Wielkopolskim, przyjechał do Szczecina w 1953 r. z uwagi na nakaz pracy i tu pozostał do śmierci.
W Klubie Kapitanów, którego był członkiem, nazywano go żartobliwie „wunżem morskim”. Jego syn Sławomir Wunsch tak Go wspomina:
Jego opowieści o wypadkach i kolizjach morskich; o zbiegach okoliczności, które do nich prowadziły, nieprawdopodobnych przypadkach, ale i kuszeniu losu przez ludzi morza. Opowieści o rejsach, dalekich krajach, egzotyce… W czasach, kiedy wyjazdy nie były tak łatwe jak dzisiaj – tak ze względów ekonomicznych, jak i politycznych. Słuchaliśmy ich z wypiekami na twarzy. Czekaliśmy na Jego powroty – z niespotykanymi wtedy w Polsce łakociami i zabawkami – przywoził nowe opowieści.
Sędzia Zdzisław WunschTato przez większość swej pracy zawodowej związany był z Izbą Morską przy Sądzie Wojewódzkim w Szczecinie. Przez 20 lat był jej szefem. To właśnie z tą pracą związane były Jego rejsy, bo wychodził z założenia, że bez praktyki na morzu nie można zrozumieć specyfiki pracy marynarzy; nie sposób też logicznie powiązać sytuacji i stanu technicznego statku, pogody i emocji, które ludzi dotykają w sytuacjach krytycznych – w logiczny, spójny ciąg przyczynowo skutkowy. To właśnie w Tacie pamiętamy – rozważanie spraw na wielu poziomach – za i przeciw. Wiele godzin spędzanych „po pracy” w domu za biurkiem w swym gabinecie, na wielokrotnym wertowaniu zgromadzonych materiałów dowodowych i opinii rzeczoznawców. Setki kartek zapisanych zamaszystym pismem – by nic nie umknęło uwadze, by sprawiedliwie ocenić przyczyny wypadków. Trochę nam było Go mało, bo głowę miał często nimi właśnie zajętą… Ale rozumieliśmy, że tak musi być.
Nigdy nie spotkaliśmy się z negatywnym osądem Jego pracy, Jego wyroków – mimo, że były często dla uczestników osądzanych wydarzeń bardzo trudne. Przeciwnie – zawsze podkreślano Jego sprawiedliwość, logikę i fachowość.
Tato był związany z morzem i prawem na wiele sposobów – wykładał w Wyższej Szkole Morskiej w Szczecinie, orzekał w sądzie karnym, uczestniczył w sympozjach eksperckich dotyczących szeroko rozumianych spraw morza. Rozumiał ludzi morza, miał wśród „wilków morskich” wielu przyjaciół, kapitanowie w naszym domu to była niemal codzienność.
Nic więc dziwnego, że jeden z jego synów Krzysztof też związał swój los z morzem. Jest dzisiaj kapitanem Żeglugi Wielkiej.