…prawnikom togowym wizyty w sądach nie kojarzą się wyłącznie z powagą i majestatem urzędu czy doniosłością dokonywanych czynności. Jest to raczej sfera przeżyć ich mocodawców. Wizyty te są, niekiedy przede wszystkim, okazją do rozsmakowania się w szczególnego rodzaju poczuciu humoru, któremu poświęca się poniższe anegdoty.
* * *
Sprawa rozwodowa. Dla obu stron jest to drugie małżeństwo. Pozwany (jeszcze mąż) zeznaje: „Moje pierwsze małżeństwo skończyło się rozwodem. To był chyba 2010 r.”. Uważny aplikant po stronie powodowej zrywa się na równe nogi i stanowczo oświadcza: „Ależ obecny związek małżeński pozwanego z powódką zawarto już w 2000 r.”. Słowa te otrzeźwiły nieznacznie przewodniczącego składu, który z wrodzonym wdziękiem, choć nie bez rutynowej ociężałości, zapytał pozwanego „Jak to? To co jest pan bigamistą?”. „Nie! Gdzie? Ja?” – dziwi się pozwany – „przecież z jedną nie wytrzymasz, a co dopiero z dwiema!”. Nic dodać nic ująć.
* * *
Standardowa sprawa o wyjawienie majątku przez dłużnika. Posiedzenie nienagrywane, bo warunki techniczne, jak zwykle, nie pozwalają. Stawił się pełnomocnik wnioskodawcy. Dłużnika nieobecny. Przewodniczący informuje, że dłużnik złożył e-mailowo wniosek o zmianę terminu rozprawy, gdyż przebywa w Hiszpanii. Stawający pełnomocnik nie sprzeciwia się uwzględnieniu wniosku. Skoro dłużnik jest w Hiszpanii, to znaczy, że ma środki na zaspokojenie wierzyciela (wyjazdy kosztują). Riposta sędziego była niespodziewana – „seksturystyka kosztuje”.
* * *
Sprawa o objęcie ubezpieczeniem społecznym wykonawcy umowy o dzieło, zawartej w miejsce stosunku pracy. Wykonawczyni dzieła, na pytanie sądu, co w ramach wykonania tej umowy robiła, zeznaje: „Jaka tam umowa o dzieło. Ja suwnicową jestem. Daję na lewo i na prawo, jak kto chce.”. Gromki śmiech zebranych znamionował, że inny rodzaj dare przyszedł im na myśl…
* * *
Świadek oświadcza „Jestem obecnie na urlopie tacierzyńskim”. „Nie ma czegoś takiego – rzecze uważny sąd – jest macierz i urlopy macierzyńskie, ale tacierz nie istnieje.”. Znudzony ciągnącym się przesłuchaniem pełnomocnik pod nosem kwituje „Gender”.
Ku pamięci przyszłych pokoleń szczecińskich prawników zebrał i wstępem opatrzył
Mecenas Jan Maria Togowy