Nie przesadzę, jeśli stwierdzę, że okładka 111 numeru In Gremio była szokująca. Oto na transparencie pod historycznym znakiem Polski Walczącej dwaj protestujący obwieścili, że prawnicy są skorumpowaną kastą. Zestawienie tego znaku i takiego hasła ma najpewniej być, w zamyśle wystawiających transparent, komunikatem – nawet nie braku zaufania, nie niechęci – a po prostu wrogości. Ma być zadaniem w swoiście rozumianej walce z prawnikami. Choć z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, że ci dwaj protestujący, oprócz prawników pokazywanych w telewizji, nie znają i nie stykają się z przedstawicielami tego zawodu, poza wyjątkowymi i sporadycznymi przypadkami.
Oczywiście, nikt nie lubi kiedy traktuje się go z wyższością. Niesławna wypowiedź o kaście była szczególnie rażąca w kontekście procesów jakie obserwujemy – zwalczania przez populistów wszelkiego pojęcia elitarności w życiu społecznym. I niewiele daje to, że padły przeprosiny i niektórzy z nas starali się w przekazie medialnym wytłumaczyć sens tej nieszczęsnej frazy. Mówiąc zatem o prawnikach, o niewątpliwej specyfice i pewnym etosie naszych zawodów, winniśmy sobie sami umiar i ważenie słów.
Być może jednak niewiele to w dzisiejszej dobie pomoże. W badaniu CBOS-u Stosunek Polaków do nierówności społecznych z lipca 2017 r. uchwycono, że tylko 28% zapytanych uważa, że wszyscy w naszym kraju są równi wobec prawa. Odsetek ten od 2010 r. zmniejszył się o 10%. Postawić trzeba pytanie: jakim cudem nasza codzienna praca, dbałość o przestrzeganie zasad i praw podstawowych, wolności i praw obywatelskich, cała kultura prawna, przesądowe stosowanie prawa przez adwokatów i radców prawnych, orzekanie przez sądy na jego podstawie i w jego granicach, prowadzi do takiego tąpnięcia w odczuciach o równości obywateli w naszym kraju? Co, jako prawnicy robiliśmy przez te kilkanaście lat źle i w sposób nieakceptowany przez społeczeństwo? Czego obywatelom nie umiemy przekazać i wyjaśnić?
Wskaźniki z przywołanego badania opinii publicznej dają dalsze wizje tego, jak powszechne jest dążenie do specyficznie pojmowanej równości. Aż 76% badanych z różnym stopniem stanowczości wskazuje, że obowiązkiem rządu powinno być zmniejszenie różnic pomiędzy dobrze i źle zarabiającymi. Odsetek 56% pytanych uważa, że warunki życia wszystkich powinny być wyrównane.
Do takich zapatrywań, tak wielu obywateli musimy przecież odnieść uprawnienie do wolnego i nieskrępowanego kształtowania swojej sytuacji prawnej przez jednostkę. Musimy odnieść to, co daje realnie działające prawo: konkurencję skutków czynności prawnych, uprawnienie do zapobiegliwości i zaradności w sferze prawa, prawo do wyboru i ustanowienia skutecznego pełnomocnika prawnego, czy gotowość do uczestniczenia w uczciwym procesie sądowym – z możliwym ryzykiem porażki.
Wydaje się, że przywołane zapatrywania, tak dużej części społeczeństwa, prowadzą do wniosku, że maleje akceptacja dla sfer wolności prawnej. Ma być odwrotnie – w ochronie prawnej jednostki wszystko ma być zapewnione przez władze i przypieczętowane przez aparat wykonawczy państwa. Prawo ma działać samo przez siebie, dystrybuując i wyrównując, a nie przyznając „każdemu, co jego”, po indywidualnym zważeniu sytuacji i przesłanek. A myślenie o konkurencji i wolności prawnej? No właśnie – to pewnie w ocenie tych niezadowolonych jedna z oznak oczywistej kastowości prawników.
Przed tymi z nas, którzy podejmują się edukacji prawnej wśród młodzieży i popularyzowania prawa ogromne zadanie. Jeśli mu nie podołamy, będziemy oglądać częściej transparenty z hasłami wrogości wobec prawników.