Pod koniec września 1981 r. Kurier Szczeciński donosił, że w Szczecinie krążą plotki, iż w mieście grasuje „wampir”. A nadto, że zboczeniec ten upodobał sobie pielęgniarki i już trzy zamordował w sposób niezwykle brutalny.
Jak zwykle – w niejednej plotce tkwi cząstka prawdy. Istotnie w nocy z 21 na 22 sierpnia 1981 r. znalezione zostały przy ul. Szwoleżerów zwłoki młodej dziewczyny, która faktycznie była pielęgniarką. Szczecińska milicja wszczęła energiczne postępowanie śledczo – operacyjne, celem ustalenia i ujęcia sprawcy bestialskiego mordu.
W toku prowadzonego postępowania przełom nastąpił 23 września 1981 r. W dniu tym w pobliżu rynku turzyńskiego, tuż za wiaduktem kolejowym, zatrzymany został mężczyzna, który był częściowo rozebrany i trzymał za rękę nieletnią dziewczynkę. Przechodnie obezwładnili go i wezwali MO. Zatrzymanym okazał się Zdzisław T. Wcześniej milicja miała już zgłoszenie kobiety, która przed miesiącem napadnięta i zgwałcona przy ul. Ku Słońcu, podała rysopis napastnika. Opis ten odpowiadał wyglądowi zatrzymanego mężczyzny.
Niezwykle „pracowita” noc przestępcy
W trakcie prowadzonego śledztwa ustalono, że krytycznej nocy przed zamordowaniem kobiety przy ul. Szwoleżerów, zgwałcona została przy ul. Ku Słońcu inna kobieta, a jeszcze wcześniej tej samej nocy, miało miejsce przy Turzynie usiłowanie gwałtu. W toku śledztwa, wyszły na jaw jeszcze inne przestępstwa dokonane przez Zdzisława T. Najpoważniejszych, trzech przestępstw, dokonał Zdzisław T., jak wyżej wspomniano, w nocy z 21 na 22 sierpnia 1981 r. Zdzisław T., jak ustalono, od 1957 r. systematycznie dopuszczał się przestępstw i niemal bez przerwy przebywał w więzieniu, odbywając kolejne kary pozbawienia wolności. Przeważająca większość kolizji z prawem, polegała na zaborze pojazdów w celu krótkotrwałego użycia. W 1967 r. Zdzisław T. zbiegł z miejsca pracy więźniów i po spożyciu alkoholu, dokonał zgwałcenia kobiety. W 1977 r. po ucieczce z ośrodka przystosowania społecznego, ponownie zabrał w celu krótkotrwałego użycia samochód. Za ten czyn, jako wielokrotny recydywista, skazany został na karę 2 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności. Ostatnią karę pozbawienia wolności, za ucieczkę z ośrodka przysposobienia społecznego, Zdzisław T. odbył w okresie od 1980 r., do dnia 21 lipca 1981 r. W dniu 18 sierpnia 1981 r. podjął pracę w Szklarskiej Spółdzielni Pracy w Szczecinie, jako palacz c.o. Podczas pracy, pokazywał pracownikom broszurę z pornografią. W dniu 21 sierpnia 1981 r. roku Zdzisław T. miał rozpocząć pracę w kotłowni o godz. 22:00. Udając się do pracy, na ulicy spotkał kolegów. Przystał na ich propozycję wypicia alkoholu. Po spożyciu w bramie pół litra wódki Zdzisław T. zrezygnował z pójścia do pracy i chodził po ulicach Szczecina szukając przygód, jak to czynił wielokrotnie.
Pierwsza ofiara przestępstwa
Przed północą na przystanku przy pl. Kościuszki oczekiwała na autobus Stanisława M. zamierzając jechać do domu na Pogodnie. Zauważył ją Zdzisław T., podszedł do niej i oświadczył, że może odprowadzić ją do domu. Propozycji nie przyjęła. Sama postanowiła udać się pieszo do domu. Gdy minęła wiadukt kolejowy za rynkiem turzyńskim, nagle usłyszała za sobą czyjeś kroki. Gdy odwróciła się zobaczyła, że w jej kierunku podbiega nachalny mężczyzna z przystanku. Przestraszona przebiegła przez jezdnię na drugą stronę ulicy. Zdzisław T. pobiegł za nią, oświadczając, iż mu nie ucieknie. Następnie przemocą polegającą na chwytaniu za ręce, płaszcz, popychania, doprowadził opierającą się kobietę do płotu odgradzającego działki pracownicze. Wobec obrony Stanisławy M., napastnik wyjął nóż kuchenny i przyłożył go do gardła przerażonej kobiety. Zażądał, by robiła to, co jej każe, bo inaczej obetnie jej głowę. Spostrzegła, że ma opuszczone spodnie. Następnie opuścił jej rajstopy i figi do kolan i zamierzał siłą odbyć z nią stosunek płciowy. Podczas, gdy kobieta się broniła, spostrzegła jadący samochód osobowy. Wyrywając się napastnikowi wybiegła na jezdnię, machając rękoma zatrzymała samochód. Na widok wysiadających z samochodu mężczyzn, napastnik zbiegł. Błądząc po alejkach działkowych dotarł do ul. Kordeckiego, a następnie na ul. Ku Słońcu. Po godz. 1:20 Zdzisław T. zobaczył młodą kobietę wychodzącą z portierni Wojewódzkiej Spółdzielni Ogrodniczo – Pszczelarskiej. Po załatwieniu sprawy na bocznicy kolejowej, portierka Halina W., wróciła na portiernię zamykając za sobą drzwi na klucz. Zdzisław T. powziął wówczas zamiar dokonania gwałtu zauważonej kobiety. Podszedł do portierni. Do okna przyłożył kawałek papieru i tłumaczył zdziwionej kobiecie, że ma coś do wyjaśnienia. W związku z tym otworzyła drzwi. Zdzisław T. natychmiast nogą odepchnął drzwi i przyłożył do klatki piersiowej portierki nóż kuchenny. Z krzykiem wybiegła na zewnątrz portierni. Nie zdołała oddalić się, gdyż napastnik chwycił ją i przyłożył ostrze noża do gardła i kazał jej robić to, co on każe. Po chwili zauważyła, że ma on rozpięte spodnie. Systematycznie oddalała się w kierunku chłodni. Myślała, że może zdoła uzyskać pomoc. Następnie napastnik powalił ją na ziemię i trzymając w ręku nóż, porozpinał fartuch i zamierzał zdjąć jej spodnie. Portierka odpychała jego ręce uniemożliwiając mu dalsze obnażanie jej. Wówczas napastnik przykładają ostrze noża do piersi zagroził: Tu masz serce i tu będę celował. W dalszym ciągu atakując swoją ofiarę, zdjął jej spodnie i figi i doprowadził siłą do odbycia z nim stosunku płciowego. Napastnik ostrzegł kobietę, że zabije ją, jeśli powie komuś o przebiegu zdarzenia. Następnie oddalił się w kierunku cmentarza. Idąc alejką wyrzucił nóż i zamierzał wrócić do domu. Udał się na przystanek tramwajowy. Jadąc tramwajem Zdzisław T. zobaczył młodą dziewczynę, która szła sama i skręciła z Al. Piastów w dół ul. Szwoleżerów. Postanowił dokonać jej zgwałcenia i pośpiesznie wysiadł na najbliższym przystanku. Jak wspomniałem wcześniej, była to pielęgniarka Bożena O., która wracała do hotelu. Udał się za nią. Gdy skręciła w ul. Bohaterów Warszawy za hotelem asystenckim, podszedł do niej z tyłu, przystawiając niespodziewanie do pleców grzebień, wezwał by stanęła, bo ją zastrzeli. Gdy się odwróciła, uderzył ją wówczas ręką w twarz, po czym chwycił ją w pasie i uciskając ręką gardło, by nie krzyczała pociągnął w pobliskie krzaki. Tam przewrócił ją i pokonując jej opór, bardzo silnie uciskał jej gardło. Podobała mu się, więc ją całował. Dalej w zamiarze pozbawienia życia Bożeny O., po uprzednim użyciu przemocy, odbył z wymienioną stosunek płciowy, a następnie dusząc ją spowodował złamanie kości gnykowej i w konsekwencji zejście śmiertelne przez zadławienie. Kolejno działając z chęci osiągnięcia korzyści majątkowej dokonał rabunku: złotego pierścionka, złotych kolczyków, srebrnego pierścionka. A nawet po rozebraniu całkowicie swojej ofiary, zabrał też w celu przywłaszczenia jej odzież. Nagą pozostawił przy hotelu.
Przed godziną 7:oo rano obnażone ciało zostało zauważone. Po godzinie przybyły na miejsce zdarzenia lekarz stwierdził zgon. Po sekcji zwłok lekarz ustalił zgon pomiędzy godzinami 2:oo a 4:oo. Jak wspomniałem wcześniej, kolejną i ostatnią ofiarą, w dniu 23 września 1981 r. była 10-letnia dziewczynka, wobec której dopuścił się czynu lubieżnego. Wówczas został zatrzymany i przekazany funkcjonariuszom MO. Następnie został doprowadzony do Prokuratury Rejonowej w Szczecinie, gdzie przedstawiono mu zarzut i przesłuchano w charakterze podejrzanego. Zastosowano wobec podejrzanego areszt tymczasowy. Przesłuchano świadków. Po zebraniu danych osobopoznawczych, skierowano podejrzanego na badanie psychiatryczne, a następnie obserwację psychiatryczną. Po przeprowadzeniu obserwacji u Zdzisława T. odnośnie zarzutów zabójstwa, gwałtów i czynu lubieżnego, biegli stwierdzili, że miał on ograniczoną zdolność pokierowania swoim postępowaniem w stopniu znacznym, zaś zdolność rozumienia znaczenia czynów ograniczoną nieznacznie. W toku prowadzonego śledztwa Zdzisław T. przyznał się do wszystkich zarzucanych
mu przestępstw w warunkach recydywy.
Rozprawa i wyrok
Oskarżony Zdzisław T. w czasie rozprawy sądowej nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu przestępstw podnosząc, że wymuszono na nim przyznanie się do winy. Przesłuchane w charakterze świadków pokrzywdzone Stanisława M. i Halina W. potwierdziły, że to właśnie oskarżony dopuścił się gwałtów.
Sąd nie dał wiary wyjaśnieniom oskarżonego. Popełnienie czynów opisanych w akcie oskarżenia, nie budziło wątpliwości w tym sensie, że takie zdarzenia historycznie miały miejsce. Po żmudnym postępowaniu Sąd dokonał drobiazgowej oceny materiału dowodowego i uznał, że dowody traktowane wszechstronnie (a nie wybiórczo), oceniono obiektywnie, sprawdzono z zasadami logicznego rozumowania i doświadczeniem życiowym, uprawniają do udzielenia stanowczej odpowiedzi, że Zdzisław T. jest sprawcą zarzucanych mu przestępstw. Jest człowiekiem o wyjątkowej przeszłości kryminalnej. Wykazuje on niemal całkowitą demoralizację. W więzieniu przesiedział łącznie ponad 18 lat. W dniu 5 maja 1983 r. Sąd Wojewódzki pod przewodnictwem sędziów H. Romanowskiego i B. Centkowskiego, zgodnie z wnioskiem prokuratora, uznał oskarżonego Zdzisława T. za winnego popełnienia zarzucanych mu przestępstw i skazał go na karę łączną 25 lat pozbawienia wolności i 20.000 złotych grzywny.
Sąd Najwyższy po rozpoznaniu sprawy Zdzisława T. z powodu rewizji wniesionej przez obrońcę oskarżonego adw. O. Wojtekuna od wyroku Sądu Wojewódzkiego w Szczecinie – utrzymał w mocy zaskarżony wyrok.
Śledztwo prowadził i oskarżał przed Sądem autor niniejszej publikacji.