Polska posiada długą i bogatą tradycję parlamentarną. Posłowanie na sejm i sejmiki, a nade
wszystko poczucie tego, że obywatel ma realny wpływ na losy państwa, należało do szlacheckiego
etosu I Rzeczpospolitej. Okres rozbiorów na wiele lat zdusił możliwości rozwoju parlamentaryzmu
na naszych ziemiach. Nie wszędzie jednak. Oto bowiem w latach 1861-1918 aktywnie działał
we Lwowie Sejm Krajowy, który podejmował decyzje związane w polityką wewnętrzną Galicji.
Apetyty polskich polityków, którzy zgodzili się podjąć ciekawą grę z austriackim imperium,
sięgały jednak dalej. Oni sami wprawdzie nie mówili o tym głośno, ale ich intencje wyrażała
symbolika, którą nasycono siedzibę sejmu.
Siedziba i jej wystrój
Galicyjscy mężowie stanu byli dumni ze swego ośrodka parlamentarnego. Zarówno jeżeli chodzi o jego wygląd zewnętrzny, jak i wystrój. Starali się więc nadać mu blask i przepych, który nie ustępowałby Wiedniowi, Budapesztowi czy Pradze. Budynek wzniesiono duży, przestronny i przyciągający wzrok przepiękną fasadą. Na klatce schodowej i w sali obrad rozłożono dywany, wszędzie rozstawiono donice z rozłożystymi krzewami, a na ścianach powieszono obrazy. W wymiarze symbolicznym Sejm Galicyjski chciał siebie widzieć jako zalążek ośrodka parlamentarnego odrodzonej Rzeczpospolitej. Chociaż Lwów formalnie wciąż pozostawał częścią monarchii austro-węgierskiej, ubiór sportretowanych marszałków sejmu rozwiewał wątpliwości co do ich politycznej orientacji. Większość miała na sobie nie garnitury, ale staropolskie kontusze.
Depozyty Jana Matejki
W rzeczy samej, „polityka dekoracyjna” władz sejmowych nie pozostawiała wiele miejsca na domysły. Oczywiście, na sali obrad wisiał obraz miłościwie panującego Franciszka Józefa. Inaczej być nie mogło. W roku 1877 zamówiono jednak ogromne płótno Jana Matejki zatytułowane „Unia Lubelska”. Umowa z malarzem była jasna. Sejm Galicyjski miał pozostawać posiadaczem dzieła do momentu odzyskania przez Polskę niepodległości. Wtedy „Unia” automatycznie miała przejść „na własność kraju”. Tymczasowo obraz zawisł w sali obrad lwowskiego parlamentu. Zarówno pod względem wielkości, jak i jakości artystycznej, dzieło Matejki natychmiast przytłoczyło wizerunek austriackiego cesarza. W pierwszych tygodniach po jego wyeksponowaniu niemal niemożliwością było dostanie biletu na obrady. Spory polityków nikogo nie interesowały, ale każdy chciał zobaczyć „Unię”.
W roku 1891, w stulecie uchwalenia Konstytucji 3 Maja, krakowski mistrz stworzył kolejne płótno, które tym razem oddał Lwowowi bezpłatnie. Znowu jednak zastrzegł sobie, żeby po odzyskaniu niepodległości dzieło oddać do Sali Sejmowej Zamku Królewskiego w Warszawie. W roku 1892 obraz upamiętniający jeden z najjaśniejszych momentów polskiego parlamentaryzmu ozdobił we Lwowie Salę Audiencyjną marszałka krajowego. Patrzyli na niego wszyscy ważni goście, którzy odwiedzali Lwów do roku 1914 (w tym osobiście cesarz Franciszek Józef). Lwowianie nie chcieli być gorsi od przyjezdnych prominentów, przeto władze sejmowe zgodziły się na udostępnienie gabinetu marszałka dla zwiedzających. Postawiono jednak dwa warunki: goście musieli wybrać jakąś godzinę popołudniową i wcześniej „zapisać się” u portiera. Chętnych nie brakowało.
Prawodawcy
Lwów był i jest miastem magicznym. Nic dziwnego, że liczni goście z zewnątrz byli nim oczarowani. Matejko bez wahania zgodził się pozostawić tu swoje dzieła. Innym twórcą, który zapragnął związać swoje imię z siedzibą Sejmu Krajowego, był Henryk Rodakowski. Ponieważ już wcześniej zamówiono u niego szereg portretów lokalnych polityków, za które malarz otrzymał solidne wynagrodzenie, w dowód wdzięczności gratis sporządził piękny fryz do sali obrad sejmu. Zatytułował go: „Dobrodziejstwa kultury”. Złożyło się nań 11 obrazów: Personifikacja Wiary, Alegoria Rolnictwa, Mojżesz, Alegoria Handlu, Likurg, Alegoria Przemysłu, Solon, Alegoria Nauki, Justynian, Alegoria Sztuki i Personifikacja Pracy. U schyłku roku 1888 r. całość była gotowa.
Uwagę prawnika zwraca obecny w kompozycji kwartet wielkich prawodawców. Są to: Mojżesz, który nadał prawa Żydom, prawodawca Spartan Likurg, ateński mędrzec Solon oraz wielki kodyfikator prawa rzymskiego Justynian. Koncepcja nawiązuje do idei 3 fundamentów kultury europejskiej czyli: ducha religijnego Izraela, dziedzictwa filozoficznego Greków oraz spuścizny prawnej Rzymian. To interesujące, że artysta wyróżnił prawodawców greckich przez namalowanie aż dwu ich reprezentantów oraz umieszczenie ich na flankach przy fotelu marszałka krajowego. Poza funkcją ideologiczną, dzieło miało również konkretne zadanie praktyczne. Całość miała zachęcać do wytężonej pracy, rozsądku i umiaru. Wizerunki prawodawców przypominały posłom o ich misji, a alegorie odsyłały ich do ideałów życia publicznego.
Epilog
W roku 1918 Polska odzyskała niepodległość. Lwów z pozycji ważnego centrum polityczno-kulturalnego w wielowiekowym imperium stał się jednym z kilku większych miast wojewódzkich odrodzonego państwa Polaków. Gmach Sejmu Krajowego oddano na potrzeby uniwersytetu, który przyjął imię króla Jana Kazimierza. Wola Jana Matejki została spełniona. „Unia Lubelska” oraz „Konstytucja 3 Maja” powędrowały do Warszawy (obecnie „Unia” wystawiana jest w Lublinie). Fryz Henryka Rodakowskiego pozostał we Lwowie. W okresie międzywojennym czerpali z niego inspirację goście ceremonii immatrykulacyjnych, promowani doktorzy, doktorzy honoris causa i wszyscy, którzy brali udział w uczelnianych uroczystościach. Po roku 1944 słuch o nim zaginął. Pozostaje mieć nadzieję, że jest bezpieczny i kurzy się w którymś z krakowskich bądź wrocławskich magazynów.