W ostatnim czasie w Polsce zrobiło się bardzo gorąco na arenie politycznej w związku ze zmianami legislacyjnymi wprowadzanymi przez obecną władzę. Uzewnętrzniło się to poprzez organizowanie w większości miast w Polsce manifestacji przeciwko wprowadzanym zmianom w ustawie o Sądzie Najwyższym, Krajowej Radzie Sądownictwa oraz ustroju sądów powszechnych. Manifestacje te pokazały, że poza zmianami prawnymi, które budzą ogromne emocje, dokonuje się na naszych oczach podział polskiego społeczeństwa. Warto usiąść na chwile i zastanowić się czym jest to spowodowane? Czy działaniami Prawa i Sprawiedliwości czy działaniami opozycji, a może świadomym działaniem czwartej władzy i działaniami osób trzecich?
Z całą pewnością każda z tych grup dolewa oliwy do ognia. Nie budzi jednakże wątpliwości, że podzielenie Polaków wynika w głównej mierze z retoryki stosowanej przez obecny rząd, która powielana jest przez grupy im sympatyzujące. Profesor Jacek Wódz, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego w jednym z wywiadów powiedział, że „PiS udaje się jak dotąd dzielić społeczeństwo według kilku w miarę czytelnych kryteriów, są to: łże-elity i reszta, „komuniści” i „nasi”, obrońcy III RP i zwolennicy IV RP, Ci którzy stoją we właściwym miejscu i ci, którzy stoją tam, gdzie stało ZOMO”. Czy twierdzenia Pana profesora opierają się na prawdzie?
Dokonując analizy treści kierowanych przez cześć polityków Prawa i Sprawiedliwości do opinii publicznej zauważyć należy agresywny ton wobec osób mających odmienne poglądy, nie tylko polityczne. Przykładów jest wiele, ale najbliższy nas w ostatnich tygodniach to właśnie temat reformy wymiaru sprawiedliwości.
W tym miejscu wskazujemy, że nie kwestionujemy zasadności przeprowadzenia reform w wymiarze sprawiedliwości, ubolewamy jednak nad sposobem informowania społeczeństwa o konieczności ich przeprowadzenia.
Jakiej retoryki użyto by przekonać Polaków o konieczności znowelizowania przepisów dotyczących sądów powszechnych czy Sądu Najwyższego? Otóż wiceminister sprawiedliwości stwierdził, że sędziowie to „państwo w państwie i jest to kasta nadludzi”. Natomiast pani poseł prof. Krystyna Pawłowicz,
stwierdziła że „sądy stanęły po stronie opozycji i tworzą wspólnie jedną wielką opozycyjną partię w Polsce, antydemokratyczną, bo nie przyjmującą wyników wyborów”. Autorzy proponowanych zmian z całych sił starali się pokazać społeczeństwu, że przeprowadzane zmiany są blokowane – nie z powodu naruszania przez nie zasad demokracji, lecz wyłącznie z uwagi na interes opozycji. Na próżno szukać było kontrargumentów dla opinii Rzecznika Praw Obywatelskich, Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka czy Naczelnej Rady Adwokackiej, skrupulatnie i rzeczowo prezentujących powody, dla których zmiany nie mogą zostać przyjęte w zaprojektowanym kształcie.
Czy taka retoryka polityków niesie za sobą jakiekolwiek konsekwencje? Owszem. Tak agresywny i całkowicie nierzeczowy dialog powielany jest przez część społeczeństwa, a prowadzenie jakiejkolwiek polemiki często kończy się stwierdzeniem, że ktoś jest zwolennikiem poprzedniej partii rządzącej lub powinien wyłączyć komercyjne stacje telewizyjne. Aby przekonać się, że doszło do podziału wśród społeczeństwa wystarczy włączyć profil osoby publicznej krytykującej rząd w mediach społecznościowych. Komentarze pod postem w żadnej mierze nie są merytoryczne, lecz zaciągnięte właśnie od przedstawicieli obecnej władzy. Często osoby krytykujące rząd, są nazywane „komunistami” lub „zwolennikami Niemiec”. Idąc takim rozumowaniem, można uznać, że nie ma ludzi bezstronnych – są wyłącznie zwolennicy PiS oraz pozostała cześć społeczeństwa, czyli opozycja. Przyznać należy, że od dawna nie było tak drastycznego dialogu politycznego ukierunkowanego wyłącznie na ataki osobiste, nie zaś na rzeczowe wypowiedzi.
Niewątpliwie każde zmiany legislacyjne niosą za sobą konsekwencje dla społeczeństwa i pożądane jest, aby były to zmiany efektywne i usprawniające państwowe mechanizmy. Nie możemy jednak aprobować sytuacji, w których na tle inicjatyw ustawodawczych szerzy się nienawiść wśród społeczeństwa, agresywny dialog oraz podział na lepszych i gorszych.
O ile ustawy można zmienić, jak się przekonujemy nawet w ciągu jednej doby, o tyle zmiana opinii publicznej nie tylko w kwestii sądownictwa, ale także innych, nierzadko kontrowersyjnych tematów może dokonywać się przez kilka lub kilkanaście lat.
Wobec powyższego w zasadzie każdy z nas powinien zwracać uwagę na sposób prowadzenia dyskusji politycznej, aby tekst piosenki Marii Peszek – której jedna ze zwrotek zaczyna się od słów „można szczuć słowem, można szczuć modlitwą, można dzielić Polskę, tnąc krzyżem jak brzytwą” – nie stał się aktualny.