Po krakowskim Kongresie Prawników do opinii publicznej przedostał się niestety obraz jego uczestników, wychodzących z Sali podczas wystąpienia Wiceministra Sprawiedliwości Marcina Warchoła, a także obraz jego uczestników z uniesionymi w górę egzemplarzami Konstytucji i nieśmiałym skandowaniem hasła „Konstytucja”, w sprzeciwie do tez wygłaszanych przez przedstawiciela Kancelarii Prezydenta, Ministra Andrzeja Derę.

Mocnym akcentem i to również niestety utrwalanym, była ocena kongresu dokonana ustami Wiceministra Patryka Jakiego, który na Twitterze tak ocenił Kongres: Wycie jak na stadionie, i odwracanie się plecami elit prawniczych zostanie symbolem tego kongresu. Tak traktują codziennie też ludzi. Krzyk buczenie i wyjście z Sali pokazują kulturę sędziów. Tak jak dziś potraktowali ludzi, z którymi się nie zgadzają, traktują obywateli. To całkowicie fałszywy obraz tego Kongresu.
Nie można było bowiem spokojnie usiedzieć w sali kongresowej, gdy Wiceminister Sprawiedliwości łajał sędziów za przewiny, których nie popełnili. Zarzucenie sędziom obecnym na sali, że nie dokonali rozrachunku z przeszłością, nie rozliczyli się z wyroków śmierci wydawanych na polskich patriotach i bohaterach – to nic innego jak obrażanie uczestników Kongresu i to przez osobę, na Kongres zaproszoną. Istotnie reakcja była spontaniczna, zaś dalsze wygłaszanie przemówienia do prawie pustej sali było jedynie kontynuacją konfrontacyjnego nastawienia przedstawiciela władzy wykonawczej do uczestników Kongresu.
Wszyscy uczestnicy Kongresu byli świadomi, że odbywa się on w wyjątkowej chwili i czasach, a mianowicie w dobie kryzysu wartości konstytucyjnych, burzenia ładu konstytucyjnego, świadomego zamazywania granic dotąd wyraźnego trójpodziału władzy, nie mówiąc już o dosyć powszechnym odczuciu próby zawłaszczenia przez partię rządzącą całego systemu wymiaru sprawiedliwości.
Z kolei przedstawiciel Prezydenta jął pouczać sędziów, gdzie są granice ich aktywności i prawa do wypowiadania się w istotnych sprawach społecznych czy publicznych, co oczywiście nie spodobało się niektórym osobom obecnym na sali i co zademonstrowali w sposób jak najbardziej adekwatny – unosząc egzemplarze Konstytucji do góry.
Opinii Wiceministra Patryka Jakiego o przytoczonym wyżej przez niego symbolu tego Kongresu, nie wypada nawet komentować, gdyż język przez niego używany, daleki jest od standardów, których prawnicy zwykli przestrzegać. To niezmiernie przykre, iż taki przekaz w głównym swym nurcie przedarł się do opinii publicznej i że taki przekaz próbuje się utrwalić w ocenie postaw środowiska sędziowskiego i środowiska prawniczego w korelacji z władzą wykonawczą i ustawodawczą, co należy rozumieć po prostu jako korelacja z funkcjonariuszami partii, która kształtuje życie polityczne w Polsce. A przecież Kongres ten był czymś wyjątkowym w powojennej historii Polski, bo przecież ostatni Kongres Prawników odbył się także w Katowicach, ale w roku 1936.
Zatem należało sobie zadać pytanie: cóż takiego stało się, że prawie 1500 uczestników Kongresu przyjechało do Katowic na własny koszt, własnym staraniem z wewnętrznej potrzeby uczestniczenia w tym wydarzeniu i kosztem wolnego czasu. Nikt przecież nie podstawiał autokarów, nie wystawiał delegacji służbowych, czy nie wydawał poleceń służbowych uczestnictwa w Kongresie. Wszyscy uczestnicy Kongresu byli świadomi, że odbywa się on w wyjątkowej chwili i czasach, a mianowicie w dobie kryzysu wartości konstytucyjnych, burzenia ładu konstytucyjnego, świadomego zamazywania granic dotąd wyraźnego trójpodziału władzy, nie mówiąc już o dosyć powszechnym odczuciu próby zawłaszczenia przez partię rządzącą całego systemu wymiaru sprawiedliwości.
W wielu wystąpieniach kongresowych wyraźnie wyczuwało się niepokój o kształt wymiaru sprawiedliwości po zapowiedziach i przymiarkach do jego reformowania.
Wypowiadały się o tym autorytety prawnicze m.in. profesorowie Ewa Łętowska, Marek Safjan, Adam Strzembosz, Stanisław Biernat, sędzia profesor Małgorzata Gersdorf – I Prezes Sądu Najwyższego, a także wybitne osobistości jak Kean Lenaerts – Prezes Trybunału Sprawiedliwości UE, Andrzej Zoll – sędzia tego Trybunału, Rzecznik Praw Obywatelskich, czy posłowie i europosłowie. Wszyscy oni, niekonfrontacyjnie, lecz z zatroskaniem wypowiadali się tak o kondycji wymiaru sprawiedliwości jak i koniecznych kierunków jego reformowania, nie omijając obaw związanych z projektowanymi przez rząd zmianami w systemie funkcjonowania organów ochrony prawnej i szeroko rozumianej reformy wymiaru sprawiedliwości.
Nie mogę zrozumieć, dlaczego zupełnie bez echa przechodzą najwartościowsze wydarzenia kongresowe, a mianowicie niezwykle pogłębiona i merytoryczna wymiana poglądów w ramach trzech paneli dyskusyjnych. Uczestnicy tych paneli, rozmawiając o niezależnym sądzie jako gwarancie praw i wolności obywatela, w szczególności prof. Adam Strzembosz, adw. Prof. Maciej Gutowski, sędzia Krystian Markiewicz i radca prawny Wojciech Popiołek, niezwykle trafnie zdiagnozowali sytuację w wymiarze sprawiedliwości oraz zdefiniowali gwarancje niezależności sądów i niezawisłości sędziów, które to wartości nigdy nie powinny być poddane kontroli władzy politycznej. Z kolei w czasie drugiego panelu poświęconego problemowi profesjonalnego pełnomocnika jako gwaranta praw jednostki, zarówno adw. prof. Andrzej Kubas jak i Andrzej Zwara, a także sędzia dr Grzegorz Borkowski pogłębili problematykę tajemnicy zawodowej i obrończej i wpływu pracy pełnomocników na sprawność orzeczniczą sądów. Panel trzeci przebiegał pod hasłem: dostęp do wymiaru sprawiedliwości jako podstawowe prawo człowieka. W niezwykle porywającym wystąpieniu, adw. Prof. Piotr Kardas nie tylko skupił się na relacjach pomiędzy obywatelem a władzą publiczną w rozstrzyganiu konfliktów, ale zajął się również niedoskonałościami proceduralnymi, ograniczającymi prawo obywatela do Sądu, wskazując na istniejące bariery w dostępie obywatela do Sądu, w tym bariery fiskalne. Z kolei r. pr. Cezary Jezierski, a także sędzia Olimpia Barańska-Małuszek szeroko wypowiadali się na temat mediacji i innych pozaprocesowych sposobów rozwiązywania sporów.
Ważne jest i to, że wypowiadający się podczas Kongresu,
wskazywali na konieczność reformy systemu wymierzania sprawiedliwości, ale w kontekście usprawniania i upraszczania procedur, zapewnienia większych gwarancji procesowych dla stron i tworzenia przez państwo jak najlepszych warunków do poprawnego funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości, nie zaś do tworzenia mechanizmów jego silnego nadzoru i kontrolowania przez władzę wykonawczą.
Nie było wątpliwości, że zmiany takie się niezbędne, a środowisko prawników otwarte jest na podjęcie szerokiego dialogu i konsultacji z władzą ustawodawczą i wykonawcza w zrealizowaniu tego celu. Dlatego właśnie celu uczestnicy Kongresu uznali za konieczne powołanie Społecznej Komisji Kodyfikacyjnej, reprezentującej różne zawody prawnicze, a której zadaniem powinno być opracowanie i przekazanie podmiotom posiadającym inicjatywę ustawodawczą konkretnych projektów ustaw lub nowelizacji dotychczasowych przepisów. W końcowej uchwale uczestnicy Kongresu wyartykułowali postulat dobrej reformy wymiaru sprawiedliwości XXI wieku, wskazując na kierunki tych reform.
Kongres się zakończył, co nie oznacza, że wartości wypracowane i poglądy wyartykułowane w jego trakcie pójdą w zapomnienie. Wręcz przeciwnie, to właśnie prawnicy winni skonsolidować swoje wysiłki dla realizacji i zachowania wszystkich atrybutów państwa prawnego w tym wartości konstytucyjnych, tak aby wymiar sprawiedliwości funkcjonował sprawnie, niezależnie od wyobrażeń polityków, bo to przecież sądy swoimi wyrokami czynią sprawiedliwość.