Historia zwykła się powtarzać. Tak więc jeśli ktoś uważa, że obecna polityczna atmosfera w Polsce i związany z nią spór prawno – polityczny to coś nowego, myli się. Bardzo podobna sytuacja miała miejsce po zamachu majowym z 1926 roku. Wówczas, przed aresztowaniami brzeskimi, sanacja próbowała zachowywać pozory demokracji i część praw opozycji. Oczywiście – na swoich zasadach.
Jak nietrudno się domyślać, powodowało to dalsze negatywne konsekwencje. Centrolewica próbowała bronić parlamentaryzmu i ograniczać poszerzania władzy przez rząd. Rząd z kolei – wręcz przeciwnie. Oczywistym przy tej okazji było, że musi dojść do sytuacji wątpliwych prawnie. I tak, prezydent Mościcki za pośrednictwem prawnika Stanisława Cara blokował w 1926 roku procedowanie Sejmu (rozdzielając w czasie „zwołanie” Sejmu od „otwarcia” Sejmu). Po wyborach z roku 1928 wyszło na jaw, że Minister Skarbu Gabriel Czechowicz, na zlecenie Piłsudskiego, przekazał znaczące środki publiczne na kampanię wyborczą BBWR-u (jak nietrudno się domyśleć – wbrew prawu). Ponadto Piłsudski używając coraz ostrzejszego języka atakował posłów i konstytucję. Używał jednak sformułowań znacznie ostrzejszych, niż dzisiejsi krytycy konstytucji, mówił np. o „konstytucie – prostytucie”.
Nic dziwnego, że wszystko bulwersowało to środowiska prawnicze. Chyba najpełniejsze świadectwo tych nastrojów dał w swoich „Pamiętnikach” poseł Polskiej Partii Socjalistycznej i zarazem adwokat Herman Lieberman. Starał się powoli dokumentować konkretne naruszenia prawa i opisywać swoją rolę, między innymi jako jednego z oskarżycieli Czechowicza przed Trybunałem Stanu. Podkreślenia wymaga, że pomimo tego, że ówczesne emocje były jeszcze większe niż obecnie – Lieberman zachowywał prawniczy profesjonalizm. Przemawiając przy różnych okazjach zarówno zachowywał prawniczą precyzję, wszechstronność w retoryce oraz dystans od wszelkich uproszczeń i populizmów. Tak oto, na przykład publicznie oskarżał Czechowicza przed Trybunałem Stanu: Pan Marszałek Piłsudski jest wielkim, potężnym człowiekiem, ale i wobec niego trzeba okazać charakter. Nie sztuka być silnym wobec milionów ludzi, którzy płacą podatki, dawać ostre instrukcje armii egzekutorów – od ministra żąda się, aby miał siłę i charakter przeciwstawić się ludziom możnym, jeżeli podrywają zasady samorządności, gospodarki skarbowej. Bo cóż, panowie, ten biedny chłop, robotnik, ten inteligent, człowiek ulicy – co za naukę moralną wyciągnie z tego, że gospodarz skarbu ugina się pokornie przed zachciankami Pana Marszałka?
„Pamiętniki” Liebermana to lektura w znaczącym zakresie skierowana również do prawników. Jakże często autor daje do zrozumienia czytelnikom, jak uproszczoną wykładnię Konstytucji i przepisów stosowali jego konkurenci. I jak wskazano na początku – nie dokonując zbyt daleko idących porównań – można w świecie Liebermana znaleźć wiele analogii do obecnej rzeczywistości. Cóż, zapewne można uznać, że jest to zarazem pokrzepiające
i smutne…