Sobota rano, osiedlowa piekarnia do której o tej porze stoi spora kolejka. Wszyscy kolejkowicze słyszą jak jeden z klientów przy kasie ma drobne nieporozumienie ze sprzedawcą odnośnie liczby sprzedawanych bułek. Po szybkim, przyjaznym rozwiązaniu sporu, kolejkowicz z uśmiechem mówi sprzedawcy na odchodnym: Proszę się ze mną nie kłócić, bo ja jestem prawnikiem.
Zapewne miał to być specyficzny żart. Ale jego odbiór jest zupełnie inny. Oto kolejny prawnik podkreśla – nawet mimowolnie – swoją pozycję. Kolejkowicze patrzą na siebie znacząco… Mi wówczas przypomina się zasłyszany jakiś czas temu żart: Jak poznać, że w towarzystwie jest prawnik? Bardzo łatwo: od razu sam nam o tym powie. I trzeba przyznać, niestety coś jest na rzeczy. Nie dotyczy to większości przedstawicieli naszego zawodu, ale można odnieść wrażenie, że pewna dosyć głośna grupka przez tego typu zachowania robi negatywny PR naszego zawodu znacznie skuteczniej, niż różni jego zaprzysięgli wrogowie ze świata polityki. Otóż zwłaszcza część młodych prawników, szczególnie po zdobyciu zawodu, czuje potrzebę zademonstrowania swojej – we własnym przekonaniu – jakże znaczącej pozycji całemu otoczeniu. Jasne: czasem bardziej, czasem mniej na serio, czasem w zamierzeniu w formie angielskiego humoru… Ale nierzadko właśnie w taki sposób najgorsze stereotypy na nasz temat utrwalają się.
[clickToTweet tweet=”Jak poznać, że w towarzystwie jest prawnik? Bardzo łatwo: od razu sam nam o tym powie. I trzeba przyznać, niestety coś jest na rzeczy. #ingremiomag #prawo” quote=”Jak poznać, że w towarzystwie jest prawnik? Bardzo łatwo: od razu sam nam o tym powie. I trzeba przyznać, niestety coś jest na rzeczy” theme=”style3″]
Cóż z tego? – ktoś zapyta. Ano, w sytuacji, gdy dochodzi do zamachu na ważne dla prawników wartości, na Konstytucję, niezawisłość sądów, to ostrzegawcze głosy prawników stają się dla społeczeństwa mniej ważne. I wówczas bardzo chętnie ludzie posłuchają tych, którzy przemądrzałym prawnikom idą na przekór. Nawet, jeżeli są dzikimi Hunami (a mam wrażenie, że owo skojarzenie nie jest nadmiernie oderwane od obecnej politycznej rzeczywistości…). A apele prawników w obronie prawa i merytorycznego do niego podejścia będą postrzegane jako kolejny wyraz arogancji i oderwania od otoczenia. W konsekwencji dzieje się krzywda wielu prawniczym autorytetom, siłą rzeczy postrzeganym tak samo, jak ich młodsi koledzy.
Oczywiście, takie trochę dziecinne „gwiazdorzenie” niektórych naszych przedstawicieli nie jest żadnym usprawiedliwieniem dla niszczenia systemu prawnego w Polsce, ani ataków na sędziów. I zaznaczmy, zapewne udział procentowy „prawników gwiazdorzących” w ogólnej liczbie prawników jakiś ogromnie wysoki nie jest. Ale z różnych względów – od kulturowego w pierwszej kolejności do tego związanego z dbałością o odbiór prawników przez społeczeństwo – dobrze byłoby jednak jakoś się pilnować…