Czy możesz dochować dwuletniego terminu przedawnienia po upływie, powiedzmy, dwudziestu lat? Teoretycznie tak. I nie chodzi tu o maltretowanie dłużnika zawezwaniami do próby ugodowej. Zapraszam do przeprowadzenia eksperymentu myślowego i rozważenia wpływu szczególnej teorii względności na bieg terminów przedawnienia.
Zgodnie z postulatami opracowanej przez Alberta Einsteina szczególnej teorii względności, dla wszystkich obserwatorów inercjalnych prędkość światła w próżni (c) jest zawsze taka sama i nie zależy od prędkości źródła emisji fotonów. Ponadto konsekwencją działania szczególnej teorii względności jest ograniczenie, zgodnie z którym nic co posiada masę nie jest w stanie przekroczyć prędkości światła (299.792.458 metrów na sekundę). Zasady tej nie można obejść. Należy rozumieć to tak, że jeśli ze statku rozpędzonego do 2/3 c wystrzelisz rakietę również o prędkości 2/3 c to, wbrew pozorom, uzyskana prędkość nie będzie wynosiła 4/3 prędkości światła. Ale, żeby takie ograniczenie miało sens dla zewnętrznego obserwatora, to przy niezmienności prędkości światła musimy odnaleźć inną zmienną – jest nią „długość” sekundy. Im szybciej się poruszasz, tym wolniej – w perspektywie nieruchomego obserwatora – upływa Twój czas. A wszystko to, żeby światło stale mogło poruszać się z graniczną prędkością 299.792.458 metrów na sekundę (w próżni) dla każdego układu odniesienia.
Zjawisko to nazywa się dylatacją czasu i opisane jest wzorem Δt = λ Δt0, gdzie Δt0 to czas trwania zjawiska zarejestrowany przez obserwatora nieporuszającego się (względem tego zjawiska), a Δt to czas trwania zjawiska rejestrowany przez obserwatora znajdującego się poza układem odniesienia. Symbol λ (lambda) to czynnik Lorentza – wyrażenie opisujące proporcję prędkości obiektu do prędkości światła. Bez wdawania się w szczegóły można wyjaśnić, że aby dylatacja czasu miała wpływ na życie codzienne, obserwowany obiekt musi osiągnąć co najmniej kilkanaście procent prędkości światła. Współcześnie jednak najszybszy statek kosmiczny jest w stanie podróżować zaledwie z prędkością 200.000 metrów na sekundę (0.067% prędkości światła). Co nie oznacza, że zjawisko dylatacji czasu nie jest brane pod uwagę. Wręcz przeciwnie, poprawki na dylatację czasu uwzględniane są chociażby w satelitarnych systemach GPS.
Dla potrzeb zaproponowanego przeze mnie eksperymentu myślowego załóżmy jednak, że ludzkość osiąga zdolność do lotów z prędkością bliską c. Przyjmijmy, że nowo wybudowany statek międzygwiezdny Proxima wyrusza w podróż na najbliższą gwiazdę. Lot odbywa się z prędkością relatywistyczną. Statek jest wyposażony w automat do kawy. Po półtora roku podróży, w automacie ujawnia się wada młynka do kawy. W tym samym czasie na Ziemi mijają trzy lata.
Pytanie: czy roszczenie z rękojmi nabywcy automatu do kawy wobec sprzedawcy jest przedawnione? Innymi słowy – czy na potrzeby obliczenia biegu terminu przedawnienia należy przyjąć czas ziemski czy czas statku?
W pierwszej kolejności, powinniśmy poczynić szereg założeń. Po pierwsze, przyjmijmy że sprzedawca ekspresu do kawy i kupujący są przedsiębiorcami. Przepisy dotyczące ochrony konsumentów mogą tylko skomplikować sytuację, gdy tymczasem potrzebujemy odpowiedzi, jak zachować się przy zastosowaniu zasad ogólnych. Po drugie, załóżmy, że właściciel statku jest równocześnie jego kapitanem i to on dokonywał zakupu ekspresu. Uprości nam to rozważania na temat osoby uprawnionej do składania oświadczeń woli i momentu wykrycia wady.
Powyższy problem nie jest uregulowany przez międzynarodowe prawo kosmiczne ani przez konkretne międzypaństwowe konwencje. Dlatego też, rozważania należałoby rozpocząć od analizy krajowych przepisów ogólnych i w tym duchu ocenić ratio legis wprowadzenia terminów przedawnienia, jak również istotę przepisów o rękojmi. Przedawnienie służy ochronie dłużnika, któremu wraz z upływem czasu trudniej byłoby przedstawić dowody służące odparciu twierdzeń wierzyciela. Pozostawienie sprzedawcy w długotrwałej niepewności co do zachowania uprawnionego jest sprzeczne z zasadą bezpieczeństwa
prawnego dłużnika. Sprzedawca w pewnym momencie musi bowiem zyskać pewność, że nabywca nie będzie już dochodził spełnienia świadczenia z tytułu rękojmi. Tymczasem, w naszej sytuacji osiągnięcie przez statek międzygwiezdny prędkości bliskiej c może powodować sytuację, w której dwuletni okres przedawnienia liczony według czasu statku będzie równał się trzem, dziesięciu albo nawet tysiącu lat na Ziemi. Wszystko zależy od tego jaką prędkość osiągnie statek kosmiczny.
Z drugiej strony, instytucja rękojmi za wady rzeczy służy w sposób jednoznaczny ochronie kupującego. Co więcej, w celu uproszczenia reguł jej dochodzenia ustawodawca oparł ją na zasadzie ryzyka, podkreślając absolutny charakter tej ochrony. Ewidentnie zatem, ratio legis instytucji przedawnienia będzie znajdowało się w kolizji z celem przepisów o rękojmi. Należy więc postawić pytanie, która z tych zasad winna być objęta nadrzędną ochroną.
W mojej ocenie, prymat należy przyznać zasadzie bezpieczeństwa prawnego dłużnika. Mając na uwadze opisywaną sytuację, stwierdzić należy, że pewność obrotu w znaczeniu: „Nie chcę obawiać się pozwu po 50 latach od dokonania transakcji” musi brać górę nad ochroną nabywcy rozumianą jako: „Chcę mieć pewność, że mój produkt będzie działał przez 2 lata, licząc z zegarkiem w ręku”. Inaczej mówiąc, przyjmując do obliczeń terminów czas statku ryzykowalibyśmy zbyt głębokim naruszeniem zasady pewności obrotu. Skrócenie lub nawet wyłączenie ochrony z tytułu rękojmi narazi uczestników obrotu na niewątpliwie mniejsze szkody niż wydłużenie terminu przedawnienia o kilka dekad.
Jednocześnie, na uwadze należy mieć to, jakich adresatów dotyczą niniejsze rozważania. Jeżeli ludzkość zdoła kiedyś wysłać w przestrzeń kosmiczną statki poruszające się prędkościami relatywistycznymi, to niewątpliwie nie będą za tym stały podmioty prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą. Zakup wyposażenia dla statków międzygwiezdnych dokonywany będzie przez jednostki Skarbu Państwa albo przez wielkie korporacje, tj. przez podmioty o wystarczającej sile negocjacyjnej, pozwalającej na wymuszenie na kontrahentach rozszerzonej ochrony gwarancyjnej nabytych produktów. Można zatem spokojnie wyobrażać sobie klauzule gwarancyjne w brzmieniu: „Okres gwarancji wynosi 3 lata, ale nie więcej niż 10 lat czasu ziemskiego”, które to w prosty i przejrzysty sposób pozwolą na zabezpieczenie interesów obu stron transakcji, nawet przy braku ochrony ustawowej. Należy również spodziewać się wykorzystywania tzw. cross-waiverów, czyli multilateralnych oświadczeń, które już teraz stosowane są przez niektóre państwa dla ograniczenia odpowiedzialności deliktowej powstałej z tytułu działalności kosmicznej.
Jednocześnie, dostrzegam i takie sytuacje, w których uzasadnione będzie uznanie podniesienia zarzutu przedawnienia przez sprzedawcę za nadużycie prawa podmiotowego w świetle art. 5 kodeksu cywilnego. Chociażby w przypadku, w którym wada rzeczy jest tak rozległa, że czyni całkowicie niemożliwym użytkowanie produktu już od chwili jego zakupu, lub też, kiedy dylatacja czasu jest po prostu nieznaczna i nie dało się jej zawczasu przewidzieć (np. w przypadku nieplanowanych zmian prędkości statku kosmicznego).
Jednocześnie, niezależnie od kwestii sposobu obliczania terminu przedawnienia przy uwzględnieniu zjawiska dylatacji czasu, warto poddać pod rozwagę również kwestię samego wystąpienia z roszczeniem w przypadku długotrwałego lotu kosmicznego. Co ciekawe, kwestię tę można uznać za zasadniczo uregulowaną obowiązującymi już przepisami. Według mnie wystarczające byłoby odpowiednie zastosowanie wobec statków kosmicznych przepisu art. 165 § 3 kodeksu postępowania cywilnego. Zgodnie z przywołanym przepisem złożenie pisma przez członka załogi polskiego statku morskiego u kapitana statku jest równoznaczne z wniesieniem go do sądu.
Ostatecznie, powyższe rozważania są mniej lub bardziej uzasadnionymi domysłami. Nie sposób ocenić, jaką postać przyjmie prawo kosmiczne za dekadę czy za pół wieku. Istotne jest natomiast, aby prawo nie pozostawało zbyt daleko w tyle za rozwojem techniki i współczesnymi osiągnięciami naukowymi. Kardynalnym błędem jest bowiem regulowanie nowych sytuacji prawnych, dopiero wówczas gdy pojawią się rzeczywiste i konkretne problemy z ich rozstrzygnięciem.
Uprzejmie dziękuję za konsultację naukową Panu Kamilowi Muzyce, Doktorantowi w Instytucie Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk, współprowadzącemu serwis Prawo i Kosmos.