Ex libris to znak własnościowy. Jego łaciński zwrot oznacza „z książek”. Papierowa nalepka z nazwiskiem posiadacza książki wklejana jest tradycyjnie na wewnętrznej stronie okładki. Pierwotnie miał on chronić przed utratą cennych zbiorów ich właściciela. Z czasem stał się jednak graficzną ozdobą, portretem zainteresowań bibliofila.
Najstarszy polski protoekslibris należał do arcybiskupa Jarosława Skotnickiego (zmarłego w 1376 roku), który ozdabiał swe rękopisy rodowym herbem Bogoria.
W XV wieku wraz z rozwojem sztuki drukarskiej zaczęto książki oznaczać superekslibrisami, czyli herbami tłoczonymi na skórzanych oprawach. Zdobiły one zbiory książek należących do książąt pomorskich. Herb Gryfitów widniał na pozycjach zgromadzonych w bibliotekach zarówno u Jana Fryderyka, jak i Filipa II. Ich zamkowe libraria liczyły sobie 2500 dzieł.
Pod koniec XVI wieku ekslibris toruje sobie już drogę do księgozbiorów publicznych. Jako pierwsza swoje książki zaczęła sygnować nimi Biblioteka Rady Miejskiej Gdańska.
Po odzyskaniu przez nasz kraj niepodległości, w roku 1921 roku powstaje w Warszawie Towarzystwo Bibliofilów Polskich, a rok później w Krakowie Towarzystwo Miłośników Książki. Ukazują się periodyki „Exlibris” i „Silva Rerum”. Rozpoczyna działalność Kapituła Orderu Białego Kruka przyznawanego za szczególne zasługi na niwie bibliofilskiej. Przed II Wojną Światową najwięksi artyści tacy jak Witkacy, Bruno Schulz czy Karol Hiller wykonywali exlibrisy dla lekarzy, adwokatów, a także osób z tzw. towarzystwa.
Nowoczesny ekslibris stał się źródłem do badań dziejów książki, bibliotekarstwa, a nawet czytelnictwa kultury. To znak o wartości historycznej, naukowej, a także artystycznej. Punktem wyjścia dla badania tych wartości mogą być takie ekslibrisy jak donacyjne – podające nazwiska darczyńców bibliotek, okolicznościowe – uświetniające rocznice, czy znamienite uroczystości, ślepe – z pozostawionym miejscem na autograf właściciela, a także krajoznawcze, muzyczne, sakralne, zodiakalne i co istotne prawnicze. Tym ostatnim chciałbym poświęcić cykl felietonów rozpoczynających się w „In Gremio” z Nowym Rokiem. Wykonano je różnymi technikami- akwafortą, mezzotintą czy linorytem. Adwokaci naszej Izby sygnują swe woluminy w liczbie prawie pięćdziesięciu osób, które dysponowały lub dysponują książkami w takiej ilości, że mogą stanowić one księgozbiór.
Małymi formami graficznymi, a w szczególności ekslibrisami plastycy zaczęli zajmować się dopiero po 1959 roku. Quido Reck wieloletni dyrektor Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych w Szczecinie wykonał jeden z pierwszych dla adwokatów Romana Łyczywka i Tadeusza Burakowskiego. Następne były już dla Ludwika Piosickiego, Jego syna Jerzego, a także zaprzyjaźnionych adwokatów Michała Domagały, Włodzimierza Łyczywka, Janiny i Edwarda Rozwałków.
W 1963 roku zainicjowano Międzynarodowe Bienale Exlibrisu w Malborku. Na przestrzeni wielu lat odbyło się około 25 konkursów organizowanych przez Muzeum Zamkowe. Z dniem 15 lipca 1964 roku w Szczecinie przy księgarni „Klubowej” rozpoczyna działalność Klub Bibliofilów Szczecińskiego Towarzystwa Kultury, otwierający ciekawą kartę w życiu naszego miasta. Osobami nader widocznymi są członkami naszej Izby. W 1982 roku w ramach prac Ośrodka Badawczego Adwokatury, jako pierwszą pozycję Oficyny Bibliofilskiej Adwokatów wydrukowano 3000 egzemplarzy „Ekslibrisów adwokackich” autorstwa adwokatów Romana Łyczywka i Jerzego Piosickiego.
W kolejnych latach tygodnik „Morze i Ziemia” prezentował rubrykę „Ex libris szczeciński” redagowaną przez mecenasa Piosickiego. Kontynuował to w roku 1998 „Kurier Szczeciński”, by po kilkuletniej przerwie wznowić ją z uwagi na duże zainteresowania czytelników.
W 2010 roku Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie wydała swoisty herbarz, antologię ekslibrisów zaprojektowanych przez autora tej pozycji Ludwika Piosickiego. Jedno jest pewne, że ci którzy mają swoje ekslibrisy stwierdzał artysta, nie tylko czytają książki, ale wręcz je kochają i bezwzględnie szanują. Zapytywał „czy również czytają horoskopy?”. Jeżeli ekslibris wyszedł spod ręki Ludwika Piosickiego, to wyczytujemy z niego pod jaką gwiezdną konstelacją urodził się właściciel książki, a nawet cała jego rodzina.
To ojciec Jerzego i niecodzienny zodiakalny lew, żołnierz Armii gen. Władysława Andersa i członek zespołu redakcyjnego czasopisma „Dziatwa”. Wydawane ono było pod auspicjami Polskiego Czerwonego Krzyża przy dowództwie 2 Korpusu i adresowane do dzieci polskich rozsianych po całej Europie przez wojenną zawieruchę. Ludwik Piosicki był ponadto twórcą obrazów batalistycznych, organizatorem wystaw od 1945 roku we Włoszech w Barii aż do 2014 roku w Szczecinie. Jest autorem wielu ekslibrisów nie tylko adwokackich czy sędziowskich, ale także literatów, aktorów i ludzi nauki.
Jego syn mecenas Jerzy Piosicki poza uprawianiem malarstwa, grafiki i medalierstwa był także twórcą wielu, nie tylko adwokackich, ekslibrisów. Przyznam nieskromnie, że ostatni wykonał dla mnie, co uznaję za bardzo duże wyróżnienie. Zamykając tę publikację pragnę Państwu przedstawić ekslibrisy obu twórców, którzy pozostawać będą przez długie lata w naszej pamięci.
W następnych numerach „In Gremio” pozwolę sobie Szanownym Czytelnikom przybliżyć ekslibrisy szczecińskich adwokatów, oddających przez twórców ich pasje.
Na zakończenie tylko dodam (aby nie nużyć Czytelnika tematem), co pisywano „drzewiej” na ekslibrisach:
„kto tę książkę świśnie
niech na gałęzi zawiśnie”
lub
„kto tę książkę ukradnie
niech mu ręka odpadnie,
a kto ją schowa pod futro
tego niech obwieszą jutro”