Nie tylko udało mi się dotrzeć do właścicieli tego osobistego znaku własności księgozbiorów i uzyskać
zgodę na ich publikację, ale także porozmawiać z żyjącymi jeszcze Osobami ze szczecińskiego środowiska prawniczego, którzy są posiadaczami ex librisów. Myślę, że tekst Państwa zaciekawi z uwagi, nie tylko na kontynuowaną tematykę, ale także postacie przez wielu z nas znane, lubiane i szanowane. Z uwagi na obszerność materiału, zwłaszcza zdjęciowego zmuszony zostałem do dokonania podziału tekstu na dwie części.
Zbliżyliśmy się do momentu, gdy nadszedł czas rozstania się z adwokackimi ex librisami. Każdy z tych malutkich dzieł sztuki to zaszyfrowany, a dla zorientowanych czytelny kod informacji o osobie, dla której został wykonany.
Zapytam przewrotnie jako autor tego cyklu znaków własności księgozbiorów „ilu ludzi czytuje horoskopy?”. Z pewnością dużo więcej niż się do tego przyznaje. Odwrotnie jest z książkami. Ilu ludzi regularnie je czyta? Z sondaży wynika, że niestety jest to niewielka liczba. Ale każdy pytany chętniej jednak przytaknie niż zaprzeczy, bo to przecież wstyd intelektualny. Czas czytelnictwa powoli mija, a to z uwagi na inne formy przekazu, a także – a może przede wszystkim z uwagi na barierę cenową. Przechowywane przed laty przypadkowe zbiory były na pewno „bibliofilstwem” dla tworzącego się, nowego obrazu bogatego Polaka.
Jedno jest pewne – ci którzy mają swoje ex librisy nie tylko czytają książki, ale wręcz je szanują, aby nie powiedzieć kochają. Z ex librisów wyczytamy pod jaką gwiezdną konstelacją urodził się właściciel księgozbioru. Osoby, które wierzą w horoskopy (należę do nich i lubię rano po przebudzeniu sięgnąć do „Księgi tłumaczenia snów” wydanej przy współudziale mec. Jerzego Piosickiego w 1989 roku) często są posiadaczami ex librisów. Są to ludzie urodzeni pod szczęśliwą gwiazdą.
Nie każdy bowiem może powołać się na szlacheckie pochodzenie, ale każdy ma szansę stworzenia nowej arystokracji – „arystokracji bibliofilów i ludzi miłujących sztukę”. Ich znakiem rozpoznawczym, a nawet swego rodzaju herbem jest właśnie ex libris. Oddaję w tym numerze do dyspozycji Państwa ten swoisty herbarz osób związanych ze środowiskiem prawniczym Szczecina – dających świadectwo dziedzictwa nie tylko kultury, ale także jej tożsamości. Jest to nowe wyzwanie dla obecnych pokoleń, bo kolekcje bibliofilskich wydań to renesans ex librisów.
Pobyt Jerzego Piosickiego w Zespole Adwokackim w Świnoujściu wiązał się z ex librisami Janki i Edwarda Rozwałków, o których pisałem w numerze marcowym „In Gremio”, ale także pani sędzi Barbary Cegielskiej-Jackowskiej, o której wspominałem przed laty w tekście „Pożegnanie z togą”. Zodiakalna Panna, jaką jest pani sędzia, kocha poezję i literaturę. Symbolizuje te właśnie zainteresowania umowny portret Panny wyryty na kamieniu na wzór średniowiecznych kamieniorytów. Waga symbolizuje wykonywany zawód i została wykonana także w tej samej konwencji. W czasie wspomnianego pożegnania byłem pod dużym wrażeniem Jej wypowiedzi, gdy stwierdziła, że „wszystkie osoby, które spotkała na swojej drodze zawodowej traktowała jak książki. Jednych czytała jak poezję, innych jak dramaty, a inni pozostali w jej pamięci zupełnie bez wyrazu.”. Wykonany zostały metodą linorytu w 1978 roku, kiedy mec. Piosicki kontynuował swoją nadmorską drogę zawodową.
Prawnicy z racji wykonywanego zawodu muszą żyć pośród książek. Domowa biblioteka pani Jolanty Soińskiej – sędzi w stanie spoczynku, poza literaturą, poezją i historią wypełniona jest licznymi zbiorami książek przyrodniczych, w szczególności poświęconych kwiatom i ich uprawie. To niezwykłe hobby pani sędzi znalazło odbicie w prezentowanym ex librisie, w którym kwiat został umieszczony nad wagą symbolizującą zawód. Dla zodiakalnej Wagi wykonał go w 1999 roku Jerzy Piosicki.
Pani Ewa Węgrowska podobnie jak jej poprzedniczka orzekała w Wydziale Penitencjarnym szczecińskiego Sądu Okręgowego. Obie zaprzyjaźnione ze sobą od lat nadal realizują wspólne pasje i zainteresowania, a także spotkania. Proszę zwrócić uwagę, że ten zodiakalny Baran, co oddaje ex libris, ma oczy połączone paragrafem, symbolem zawodowym właścicielki znaku. Jerzy Piosicki obiecał uzupełnienie go o nowe elementy, ale niestety zły czas pokrzyżował plany. Pani sędzia lubi podróże po Europie, ale wyłącznie samochodem, co pozwala na większe możliwości zwiedzania różnych trudno dostępnych miejsc. Bogaty księgozbiór składa się z literatury bliskiej jej sercu i marzeniom, a także potrzebie istnienia wśród życzliwych sobie ludzi.
Pani sędzia w stanie spoczynku Elżbieta Wandzilak to zodiakalny Koziorożec. Ex libris nie tylko przez element togi wskazuje na dokonania zawodowe, ale uwieczniony nad nią pies jamnik wskazujący „uwielbienie” dla wszelkiej maści tych prawdziwych przyjaciół człowieka. Wielbicielka teatru, filharmonii, a także koneserka wina. Przed laty w ramach utworzonej przy Biurze Turystycznym „Globtur” Akademii Winnej odwiedzała z przyjaciółmi nasze krajowe, a także europejskie winnice. Wiele osób zapewne pamięta, że jej pasją było i nadal pozostaje rozwiązywanie krzyżówek. Oddawała się temu w każdej wolnej chwili.
Ex libris małżonków Anny Kosiorowskiej i jej męża Zbigniewa powstał najprawdopodobniej w końcowych latach siedemdziesiątych i związany jest z wodą, a także żeglarstwem. Wykonał go dla swoich przyjaciół Jerzy Piosicki, jak pamiętamy wszyscy także pasjonat białych żagli. Pani sędzia Anna Kosiorowska urodziła się pod znakiem Wodnika, a jej mąż Ryb, co połączyło ich wspólną pasją żeglowania zwłaszcza na jeziorze Jeziorak koło Iławy. Pływali razem z małżonkami Piosickimi, a także mec. Jerzym Chmurą. Po przybiciu do brzegu biesiadowali w Siemianach w restauracji „Złota Rybka” planując rejsy na kolejne dni. Pani sędzia kojarzy nam się z sal sądowych jako zawsze doskonale przygotowana merytorycznie do orzekania, a przy tym ciepła, życzliwa i komunikatywna. Zbigniew Kosiorowski, znany medioznawca, w przeszłości redaktor naczelny „Morza i Ziemi”, a także Polskiego Radia Szczecin jest nie tylko kapitanem jachtowym, ale także twórcą Szczecińskiej Szkoły „Pod Żaglami” i autorem wielu wydanych poczytnych książek.
Wspólny ex libris oddaje ich zamiłowanie, stąd wykonany jest w kształcie łodzi, gdzie pióro pisarskie symbolizuje ster, a trójząb Neptuna jest masztem z umieszczonym na topie paragrafem. Na grocie litera „H”, albowiem do pani sędzi zwracano się zawsze imieniem Hania.
Sędziowskie małżeństwo Bożeny i Macieja Strączyńskich to także, jak ich poprzednicy, pasjonaci żeglugi. Ich motorowy jacht spotkać możemy niejednokrotnie na wodnych szlakach i to nie tylko krajowych. Zawsze uśmiechnięci i gotowi przybić do przystani w zatoczce, aby pogawędzić ze wszystkimi i o wszystkim. Oboje sędziów znamy wszyscy i nie trzeba Ich przedstawiać. Spotykamy się z nimi często na salach i korytarzach sądowych. Pani sędzia jest miłośniczką historii starożytnej i podobnie jak Jolanta Soińska wielbicielką uprawy kwiatów. Preferuje jednak szczególnie róże, czego dowodem jest wspaniały ogród.
Pan sędzia Maciej Strączyński nie tylko nurkuje, ale jest przede wszystkim motorowodniakiem i wykładowcą w zakresie nawigacji. Pasjonuje go historia Gryfitów – dynastii książąt pomorskich i związanych z nimi wydarzeń nie tylko historycznych, na przestrzeni lat 1120-1637. Nazwa rodu związana jest z Gryfem, którego członkowie używali jako swoistego herbu, a który obecnie towarzyszy nam często jako mieszkańcom Szczecina.
Wykonany wspólnie grafiką komputerową ex libris zawiera elementy prawnicze, jak również ciekawostkę w postaci róży. Po stronie prawej mamy różę wiatrów, okrągłą tarczę z podziałką stopniową lub rumbową i zaznaczonymi kierunkami według stron świata, nanoszoną na mapy morskie, zaś po stronie lewej różę ogrodową. Pomiędzy małżonkami siedzi najważniejsza persona w domu, kot Nenka.
„Vita brevis, ars longa” to maksyma łacińska będąca tłumaczeniem greckiej zasady wyznawanej przez Hipokratesa „życie krótkie, sztuka długa”. Ma ona związek z estetyką Schopenhauera, odnoszącą się do sztuki jako formy działalności, która transcendentuje pojedyncze życie ludzkie. Znalazła się ona w ex librisie sędziego Tomasza Narożnego – cywilisty sądu w Świnoujściu, który po wielu latach orzekania zmienił kolor żabotu przy todze i rozpoczął praktykę adwokacką w Poznaniu. Sam ex libris jest szczególny, jak i postać Jego właściciela. Przez lata, gdy moje życie zawodowe było związane z tym miastem, był postacią, o której mówiło się z poszanowaniem. Okres świąteczny był dla niego bardzo szczególny i nie wyznaczał on ani przed, ani po nim żadnych rozpraw. Czynił to jednak nagminnie w dzień sylwestra, zwłaszcza po godzinie 12.00, czego niejednokrotnie doświadczałem osobiście jako pełnomocnik.
Odwieczne marzenie ludzi, by wznieść się jak ptak i szybować w powietrzu, zostało wyrażone w starożytnym micie o „Dedalu i Ikarze”. Dedalowi, który był starożytnym architektem, przypisuje się zaprojektowanie i zbudowanie słynnego labiryntu Króla Minosa na Krecie. Gdy uwięziony postanowił uciec i powrócić do Aten drogą powietrzną, wymyślił w tym celu skrzydła z ptasich piór spojone woskiem. Tak narodziła się opowieść o pierwszych znanych ludzkości szybownikach – ojcu i synu.
Paweł Wojtysiak, szczecinianin od 1980 roku, sędzia Sądu Okręgowego w Szczecinie, jest zodiakalnym Strzelcem. Ma licencję pilota szybowcowego, stąd jego ex libris eksponuje właściciela znaku poprzez sylwetkę Ikara w słońcu. Waga jest związana z wykonywaną profesją zawodową. Ex libris zdobi książki prawnicze, historyczne ze szczególnym uwzględnieniem historii lotnictwa, literatury polskiej, a także podróżniczej ze skierowaniem na tematykę odkryć. Nieżyjąca już od kilku lat pani mecenas Barbara Jarmołowicz wyrażała się zawsze o osobie pana sędziego słowem „ekscelencja”, co wiązało się z dostojnością i należnym szacunkiem dla sprawowanego urzędu i kultury osobistej.