Instytucja uznania za zmarłego jest znana prawu materialnemu od dawna. Dotyczy ona osoby zaginionej,
co do której nie ma pewności, czy pozostaje przy życiu. Stwierdzenie zgonu dotyczy natomiast osoby,
której śmierć, mimo niesporządzenia stosownego aktu, jest niewątpliwa. Unormowania obowiązujące
w tym zakresie zawarte w rozdziale III kodeksu cywilnego znane są nam, prawnikom.
„Sciere leges non hoc est verba earum
Znać prawo nie znaczy trzymać się słów ustaw,
tenere sed vim ac potestatem.”
lecz ich treści i mocy działania.
Czy w polskiej procedurze zdarzały się przypadki, gdy wykorzystano brak wystawienia aktu zgonu do przejęcia dóbr materialnych należących do takiej osoby? Odpowiem Państwu, że tak. Nastąpiło to na podstawie dwóch dekretów z 29 sierpnia 1945 roku podpisanych między innymi przez Prezydenta Krajowej Rady Narodowej Bolesława Bieruta, które weszły w życie z dniem 1 stycznia 1946 roku.
Może najpierw trochę historii. Własność (dominium proprietas) w prawie rzymskim stanowiła o podmiotowo bezwzględnym korzystaniu z rzeczy z wyłączeniem innych osób. Ustalenia te stały się podstawą rozwoju prawa rzeczowego w większości państw europejskich. Kodeks Napoleona „Code civil des François” z 1804 roku uznawał prawo do korzystania z rzeczy i rozporządzenie nią w sposób najbardziej nieograniczony, pod oczywistym wszakże warunkiem, że nie jest to zabronione przez inne przepisy, czy też ustawy. Istotne są tutaj dwa unormowania, a mianowicie art. 543, jak też dotyczący regulacji prawnej gruntów ujęty w art. 713. Zostały one następnie recypowane przez kodeks cywilny Królestwa Polskiego, który wszedł w życie 1 stycznia 1826 roku. Zapis art. 713 uznawał majątki niemające właścicieli za grunty niczyje.
Droga do niepodległej Polski była usłana ofiarami osób nie tylko ponoszących śmierć, ale także tych, które wobec działań zaborców zaginęły w różnych okolicznościach.
Wydana w dniu 27 stycznia 1922 roku ustawa (opublikowana w Dzienniku Ustaw 11/1922 poz. 87) dotyczyła zmiany i uzupełnienia niektórych przepisów kodeksu cywilnego z roku 1826 w byłym Królestwie Polskim, a także ustawy o postępowaniu cywilnym w zakresie osób nieobecnych i zaginionych. Tekst tego aktu zawierał pięć zapisów redakcyjnych bardzo szeroko traktujących o opiece nad majątkami osób nieobecnych, jak też o skutkach nieobecności czy uznania osoby zaginionej za zmarłą. Rozporządzeniami Rady Ministrów z dnia 15 maja 1922 roku i 26 marca 1924 roku objęto przepisami tej ustawy wszystkie obszary państwa Polskiego.
Interesy osób zaginionych i zabezpieczenie ich majątków stało się faktem wobec dużego przemieszczania się ludności z trzech zaborów w tym okresie. Prowadziło to, co istotne, do późniejszej koniecznej kodyfikacji w zakresie prawa cywilnego.
Manifest Lipcowy Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego ogłoszono z datą 22 lipca 1944 roku w Chełmie. W rzeczywistości został on podpisany i zatwierdzony przez Stalina w Moskwie dwa dni wcześniej i tam odczytany na antenie sowieckiej rozgłośni radiowej. Odezwa stwierdzała, że jedynym legalnym źródłem władzy w Polsce jest Krajowa Rada Narodowa. Rząd RP na uchodźstwie określano jako samozwańczy i nielegalny, podobnie jak uznano Konstytucję z 1935 roku za bezprawną. Krajowa Rada Narodowa powołała PKWN jako „legalną, tymczasową władzę wykonawczą”. Organ ten na podstawie ustawy KRN z dnia 15 sierpnia 1944 roku o tymczasowym trybie wydawania dekretów z mocą ustawy (Dz. U. RP nr 1 poz. 3) w dniu 6 września 1944 roku postanowił o reformie rolnej. Zrealizował tym samym zasadniczy cel komunistów, jakim była likwidacja warstwy ziemiańskiej, oraz zdobycie poparcia wśród mieszkańców wsi. Usankcjonowała ona prawnie istniejące stosunki własnościowe chłopów, łącząc to ze zmianą struktury agrarnej poprzez komasację lub parcelację gruntów. Głównym jej celem miała być wydatna produkcja gospodarstw rolnych, stanowiących prywatną własność ich posiadaczy.
Realizacji i uporządkowania spraw majątkowych miały służyć dwa dekrety z dnia 29 sierpnia 1945 roku. W chwili ich wejścia w życie z dniem 1 stycznia 1946 roku obywatele Polscy byli rozproszeni w różnych krańcach kraju, Europy czy świata. W latach wojny migracja Polaków następowała bowiem w różnych kierunkach i nie zawsze z własnej woli. Duża część przebywała jeszcze w łagrach na terenie ZSRR i nie powróciła do kraju. United Nations Relief and Rehabilitation Administration była organizacją międzynarodową utworzoną w 1943 roku celem udzielania pomocy obszarom wyzwalanym w Europie i Azji po zakończeniu II Wojny Światowej. Do Polski docierały dostawy sprzętu, żywności, leków i wyposażenia szpitali. Z konwojami UNRA powracali do kraju Polacy, z którymi przez lata nie było kontaktu. Wiele osób pozostawało jeszcze poza granicami kraju, w tym w latach 1945-1948 w Polskich Batalionach Wartowniczych przy Armii Amerykańskiej. Duża grupa Polaków osiedliła się tymczasowo w Wielkiej Brytanii. Problem repatriacji i koncepcje trwania na emigracji są nam wszystkim doskonale znane. Taka sytuacja była na rękę ówczesnej władzy. Z dniem 1 stycznia 1945 roku powstało bowiem Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego przekształcone z Resortu Bezpieczeństwa Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego. Działalność funkcjonariuszy oparta na inwigilacji i terrorze społeczeństwa stała się faktem.
Dzielnicowe przepisy o uznaniu za zmarłego to ustawy z 16 lutego 1883 roku i 31 marca 1918 roku obowiązujące na terenach b. zaboru austriackiego. W zaborze rosyjskim kwestie te regulowały zapisy artykułów 1777-1779 ustawy o postępowaniu cywilnym. Paragrafy od 960 do 976 normowały poniemiecką procedurę cywilną, wzbogaconą także rozporządzeniem z dnia 18 kwietnia 1916 roku o uznaniu za zmarłe osób zaginionych na wojnie. Wspomniane unormowania prawne utraciły moc z dniem 31 grudnia 1945 roku. W ich miejsce weszły wcześniej omówione ustalenia z 1922 roku, ale one także przestały obowiązywać. Nastąpiło ujednolicenie przepisów dotyczących uznania osób za zmarłe.
Ustawodawca sprawę „majątków niczyich” zamieścił w dwóch odrębnych dekretach z tej samej daty. Przepisy materialne ujęto w rozdziale III dekretu z dnia 29 sierpnia 1945 roku o prawie osobowym. Przepisy formalne, a więc obejmujące postępowanie celem uznania zaginionego za zmarłego wypełnił dekret ogłoszony w tym samym dzienniku ustaw, ale pod pozycją 226. Charakterystyczną cechą przepisów materialnych było uwzględnienie rozmaitych metod, które okupant niemiecki oraz administracja sowiecka stosowały w stosunku do obywateli polskich powodując, że dziesiątki tysięcy ludzi zaginęły w niewiadomym czasie i miejscu. W zakresie prawa osobowego istotna jest treść art. 12, gdzie podano definicję zaginionego, stwierdzając „że jest nim ten, o kim nie wiadomo, czy pozostaje przy życiu”. Ustawodawca nie zajął się jednak, poza krótkim przepisem, osobami nieobecnymi. Następstwem takiego stanowiska było określenie zaginionego ustaleniami drugiego ustępu art. 12, z którego wynikało, że osoba, której śmierć jest pewna, mogła jednak nie zostać przez władzę zarejestrowana i nie jest zatem uważana za zaginioną.
W artykułach od 13 do 16 omówiono rozmaite przypadki i przyczyny, przy których można niektóre osoby uznać za zmarłe, takie jak na przykład długotrwała ich nieobecność. Dotyczyło to wieku dojrzałego i starości, co miało uzasadniać przyjęcie, że osoba ta, gdyby żyła, dałaby na pewno o sobie znać. Tak więc osoba, która od dziesięciu lat jest nieobecna lub w chwili rozstrzygania miałby skończonych 70 lat, przy czym przez ostatnie 5 lat nie ujawniła się, może być uznana za zmarłą. Nie będę dokonywał szczegółowej analizy tych przepisów, ale obejmują one wypadki nieobecności, której towarzyszyły szczególne okoliczności zdarzeń wojennych. Art. 14 dokonuje rozgraniczenia na dwie kategorie osób, których zaginięcia wywołały te same okoliczności, a mianowicie działania wojenne. Na równi z tą sytuacją ustawodawca potraktował w art. 14 § 2 przypadki, gdy ktoś został pozbawiony wolności przez władze obcego państwa lub został osadzony w miejscu, w którym jego życiu groziło szczególne niebezpieczeństwo i w takiej sytuacji zaginął. W art. 14 § 3 poddano ocenie sytuacje pamiętne dla wszystkich Polaków w formie łapanek w domach i na ulicach, a następnie deportacje na roboty do Niemiec. Proces Trybunału w Norymberdze ujawnił, jakie niebezpieczeństwa czyhały na takie osoby. Art. 15 dotyczył natomiast przypadków zaginięcia w związku z katastrofą statku morskiego lub powietrznego. Dalsze przepisy, a konkretnie art. 17 odnosił się do końca terminów, które mogły nastąpić dopiero po upływie roku od końca roku kalendarzowego, w którym działania wojenne zostały zakończone. Art. 18 prawa osobowego postanawia uznać zaginionego za zmarłego przy domniemaniu śmierci, którą należy uważać za najbardziej prawdopodobną. W przypadku niemożności ustalenia daty przyjęto ostatnią godzinę dnia, który był końcowym dla terminów wymienionych przez ustawę. Art. 19 stanowił, że wydane orzeczenie wywołuje skutki rzeczywistej śmierci w obszarze praw spadkowych, osobowych i familijnych.
Przepisy formalne zostały ujęte, jak już podniosłem, w osobnym dekrecie dotyczącym postępowania o uznaniu za zmarłego i stwierdzeniu zgonu. Istotną okolicznością był fakt, że postępowanie o uznaniu za zmarłego było wdrażane tylko na wniosek (art. 3). Ponieważ brak jest w tym przepisie wyjaśnienia kto może być wnioskodawcą, przeto rozwiązania poszukiwano w kodeksie postępowania niespornego. Na podstawie art. 13 należało dojść do wniosku, że może nią być osoba, która w fakcie śmierci zaginionego posiada interes prawny. Ustawa precyzowała: „czyich praw dotyka wynik postępowania”. Przyjęto dla bezpieczeństwa prowadzonych postępowań, że Prokurator Generalny może wziąć udział w każdej sprawie w ochronie interesu prawnego. Zapisy wspomnianego dekretu ustalały wymogi, jakim ma odpowiadać wniosek. Ustawodawca nie przewidział jednak przeprowadzenia rozprawy nad wnioskiem, co wedle zapisu art. 25 kodeksu postępowania niespornego było nieodzownym warunkiem jego rozpoznania. Zapis art. 5 ustalał przesłanki do uznania za zmarłego określając termin nie dłuższy niż 6 miesięcy dla zgłoszenia się „żyjącego”. W przeciwnym razie może być uznany za zmarłego. Na zakończenie dodam, że końcowe postanowienie musiało zawierać oznaczenie chwili śmierci zaginionego i powinno być ono przesłane właściwemu urzędowi stanu cywilnego. W przepisach przechodnich postanowiono, że jeżeli dopuszczalne jest postępowanie o uznanie za zmarłego i doszło w stadium sądowym do wydania edyktu, to toczyć się będzie on przed Sądem Okręgowym. W przeciwnym zaś razie postępowanie będzie realizowane przed Sądem Grodzkim na zasadach ujętych w dekretach.
Niniejsza publikacja wymaga zwrócenia uwagi na niektóre późniejsze orzeczenia Sądu Najwyższego. Wyrok z dnia 9 lipca 1947 roku (III C 756/47) użyte przez ustawodawcę w art. 12 § 2 prawa osobowego i art. 10 Dekretu o uznaniu za zmarłego odniósł do stwierdzenia „śmierć niewątpliwa”. Uznał, że nie jest to równoznaczne z pojęciem „śmierci absolutnie pewnej”. Stwierdzenie zgonu powinno się opierać na dowodach na jakich w myśl przepisów kodeksu postępowania niespornego i kodeksu postępowania cywilnego dokonano ustaleń faktycznych sądu, a więc również na domniemaniu faktycznym określonym w art. 249 k.p.c.
Godny zauważenia jest również wyrok o sygnaturze OSN/C/1948/1/22, gdzie stwierdzono, że w sprawach dotyczących obu dekretów skarga kasacyjna winna być rozstrzygana tak, jak dokonano tego przy orzeczeniu Sądu Okręgowego w Ełku. Uchylono wydane postanowienie przez Sąd Grodzki w Suwałkach co do osoby pochodzenia żydowskiego, stwierdzając, że nie domniemania i logiczne rozumowanie, ale pewność absolutna winna decydować o uznaniu za zmarłego. Kasacja przyjęła obrazę art. 10 i 15 Dekretu dotyczącego postępowania o uznaniu za zmarłego i o stwierdzeniu zgonu. Generalnie przyjęto, że zaginionym jest każdy, o którym nie wiadomo, czy pozostaje przy życiu. Stwierdzenie zgonu byłoby zupełnie nielogiczne i sprzeczne z pojęciem „absolutnie pewnej śmierci”, gdyby nie naprowadzono dowodów, że fakt taki zaistniał.
Orzecznictwo Sądu Najwyższego tego okresu wskazuje wyraźnie, że postępowania przed Sądami Grodzkimi nie mogą prowadzić do zafałszowania historii. Nie ma bowiem w Polsce miejsca, gdzie 6 milionów ludzi zaginęłoby jednocześnie w 1947 roku. Data 1 stycznia 1947 roku to domniemana data śmierci tych osób, ale jak wskazał Sąd Najwyższy równie dobrze można byłoby przyjąć dzień 31 grudnia 1946 roku lub kilka innych.
Na uwagę zasługuje również orzeczenie Sądu Najwyższego z dnia 17 grudnia 1949 roku (syg. WAC 186/49) przywołane przeze mnie z publikacji w Demokratycznym Przeglądzie Prawniczym z 1950 roku. Dotyczyło ono sytuacji osób pochodzenia żydowskiego, które były przewożone między gettami, w tym także istniejącym przy KL Auschwitz. Ich nazwiska często nie figurowały na listach osób wywiezionych. Problematyczne jest zatem przyjmowanie daty śmierci innej niż data zgonu, która powinna być decydującą. Osadzenie osób pochodzenia żydowskiego w zamkniętych dzielnicach miast na terenie Generalnej Guberni uzasadniało zdaniem ówczesnej władzy ustawodawczej stanowisko, że osoby te zginęły z rąk okupanta podczas licznych akcji realizowanych przeciwko tej ludności.
Po latach na gruncie artykułów od XXVIII do XXXII przepisów wprowadzających kodeks cywilny uznano, że nie jest to takie zupełnie oczywiste przy analizie linii orzeczniczej, wnioskując przy tym, aby stosować jedynie zapis art. XXXI in fine.
Tak przyjęta fikcja prawna pozwalała zrealizować przejęcie na własność państwa majątków osób, które w nieświadomości pozostawały w ukryciu lub na emigracji poza granicami kraju. Wiele „ofiar” traciło życie w walce o niepodległą Polskę w różnych okolicznościach. Ich ciała „grzebano o świcie” w utajnionych miejscach, niektórych nieznanych do dzisiaj.
Był to, jak określali po latach praktycy prawa „oczywisty skok” Państwa Ludowego na majątki osób wymordowanych czy zaginionych, a także ich rodzin, co do których brak było pewności, że zmarły.
Kolejnym krokiem komunistycznych namiestników Sowietów była ustawa z dnia 3 stycznia 1946 roku o przejęciu na własność państwa siedemnastu podstawowych gałęzi narodowej gospodarki za symbolicznym odszkodowaniem. Regulowała ona, co trzeba przyznać dla jasności tego opracowania, także majątki poniemieckie.
Dla zachowania równowagi społecznej w dniu 8 marca 1946 roku wydano Dekret o Majątkach Opuszczonych i Poniemieckich (Dz. U. nr 13 poz. 87 z późniejszymi zmianami). Miało to unormowanie prawne prowadzić do odzyskania nieruchomości przejętych na własność Skarbu Państwa przez osoby, które utraciły ich posiadanie, a także majątek ruchomy w związku z działaniami wojennymi i, co istotne, własności tych nie odzyskały. Dotyczyło to także tzw. okresu „przemilczenia”, czyli upływu 10 lat od końca roku kalendarzowego, w którym wojna została zakończona (31 grudnia 1955 rok). Dekret ten nakazywał jednak ustalenie, czy majątek był rzeczywiście opuszczony i czy postępowanie przeprowadzono prawidłowo zwłaszcza z udziałem właściciela. Problem stanowiło jednak złożenie wniosku o wznowienie postępowania nie później niż w ciągu 3 miesięcy od dnia, w którym właściciel nieruchomości lub spadkobierca dowiedzieli się, że zostało wydane orzeczenie stwierdzające przejęcie nieruchomości przez państwo. Późniejsze złożenie wniosku powodowało jego odrzucenie przez sąd. Ta zwłoka stała się nagminna i prowadziła praktycznie do konieczności wykazania naruszenia prawa materialnego lub procesowego. W konsekwencji skutkiem była możliwość żądania jedynie odszkodowania.
Całości dopełniło referendum nazwane od haseł propagandowych „3x Tak”, które zachęcały do pozytywnej odpowiedzi na trzy pytania. Przeprowadzono je 30 czerwca 1946 roku w oparciu o ustawę o głosowaniu ludowym z kwietnia 1946 roku. Ta propagandowa akcja była sprawdzianem popularności rządzących krajem komunistów oraz ich sojuszników przed mającymi się odbyć wyborami do Sejmu Ustawodawczego. Stała się ona jednak symbolem manipulacji i fałszowania pierwszych wyborów w powojennej Polsce, które odbyły się 19 stycznia 1947 roku, a także służyła do ugruntowania władzy sowieckiej w Polsce. Przy omawianej tematyce kluczowy jest wynik pozytywny pytania o wprowadzenie reformy rolnej. Legitymizowało to działanie władz, między innymi właśnie w zakresie przejmowania gruntów.
Czuję się jednak, jako autor, zobowiązany do wskazania późniejszych tragicznych zdarzeń, będących wypadkową, a jednocześnie konsekwencją stosowanych „prawnych domniemań” i wykładni socjalistycznych. Wśród historyków prawa panuje dość powszechne przekonanie, że bez pomocy ZSRR komuniści w Polsce nie byliby w stanie tak wprowadzić, jak też utrzymać nowego systemu. Ustawy amnestyjne z 1945 i 1947 roku były „nagłośnione przez władzę ludową jako dowód wspaniałomyślności i przebaczenia”, a w rzeczywistości były skutecznych środkiem do uzyskania nieosiągalnych inną droga informacji o ludziach tworzących podziemie.
Okres od 1944 r. to tworzenie podstaw wojskowego wymiaru sprawiedliwości na mocy dekretu PKWN „Prawo o Ustroju Sądów Wojskowych i Prokuratury Wojskowej” z września 1944. Lista osób skazanych na karę śmierci przez te sądy w latach 1946-1956 jest dostępna w opracowaniach Instytutu Pamięci Narodowej. System represji w Polsce po roku 1944 to także wspomniane już wcześniej funkcjonowanie Urzędu Bezpieczeństwa, ale także Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Milicji Obywatelskiej czy powołanie uchwałą Rady Ministrów z dnia 21 lutego 1946 roku organizacji społecznej pod nazwą Ochotnicza Rezerwa Milicji Obywatelskiej.
W 1948 roku w Szczecinie na zjeździe pracowników Wymiaru Sprawiedliwości – członków PPR i PPS referat wygłosił prokurator Sądu Najwyższego Leszek Lernel. Domagał się surowych represji karnych. Szczególny nacisk w swoim wystąpieniu poświęcił walce z „propagandą szeptaną” (art. 22 m.k.k.). Był to przesławny dekret z 13 czerwca 1946 roku o przestępstwach szczególnie groźnych w okresie odbudowy Państwa, który utracił moc dopiero 31 grudnia 1969 roku. Pamiętajmy, że równolegle funkcjonował dekret z dnia 16 listopada 1945 roku o postępowaniu doraźnym, który został uchylony dopiero w dniu 1 stycznia 1970 roku. Zmiany zatem, które dokonywały się od czerwca 1946 roku, funkcjonowały jeszcze długo.
Augusta Emila Fieldorfa ps. „Nil” skazano w tajnym procesie na karę śmierci. Wyrok wykonano w więzieniu na Mokotowie w dniu 24 lutego 1953 roku. Wydarzenia dopełnia ucieczka podpułkownika bezpieki Józefa Światło na zachód i ujawnienie światu ubeckiego koszmaru wobec Polaków w latach pięćdziesiątych. Dla zachowania prawdy obiektywnej trudno pominąć istotne fakty z okresu międzywojennego, na których mogła bazować nowa PKWN-owska władza. Jej działania powojenne nie były bowiem początkiem terroru, a pewną jego kontynuacją. W dniu 12 lipca 1934 roku powstał obóz odosobnienia w Berezie Kartuskiej, gdzie łamano nie tylko prawo, ale i charaktery. Zgodę wydał Józef Piłsudski, a pomysłodawcą był premier Leon Kozłowski. W latach wojny został kolaborantem i „mocnym” kandydatem na polskiego Quislinga. Na rygory obozowe wpłynął w sposób istotny ówczesny wojewoda poleski pułkownik Wacław Kostek-Biernacki noszący od czasów legionowych przydomek „Kostek Wieszatiel”. Okrucieństwa dopełniał kat Berezy komendant Józef Kamela-Kurhański.
Przygotowując ten tekst moim zamiarem było przekazanie czytelnikom wiedzy o tym, jak władza może, manipulując konstrukcjami prawnymi, naruszać prawa obywateli, jednocześnie uniemożliwiając im „okazywanie niezadowolenia” w sposób delikatnie mówiąc „niehumanitarny”.