Człowiek posiada wielki dar – dar mowy, ale większość z tego, co mówi jest puste i zwodnicze. Zwierzęta mówią niewiele, ale to niewiele jest prawdziwe i użyteczne; więcej trzeba cenić rzecz małą i prawdziwą, aniżeli wielkie oszustwo. Te słowa Leonarda Da Vinci odnotowane zostały około roku 1500 w jego osobistych zapiskach.
Empatia to nie tylko rozumienie stanów psychicznych i emocjonalnych drugiej osoby, ale także przewidywanie uczuć, myśli i reakcji przy przyjęciu, co istotne sposobu widzenia, czy postrzegania rzeczywistości przez te osoby. To zjawisko z pogranicza psychologii i pedagogiki terapii powinno być bliskie dwóm profesjom zawodowym – prawnika i lekarza. Kto nie lubi ludzi, nie powinien wykonywać tych zawodów, chyba, że kieruje się względami preferencji finansowych czy nadgodnością zawodu, stwarzając u innych pozory zrozumienia i życzliwości.
Polska to państwo położone pomiędzy imperium rosyjskim i jego polityką dominacji i niszczenia, a Zachodnią Europą, którą początkują Niemcy. Obecnie wielkie Niemcy, które umiejętnością współistnienia i współzachowania, zyskują sobie powszechną aprobatę. Ta sympatia nie przekłada się na wszystkich, ale jest to problem polityków, którzy z niszowych pozycji swoich stanowisk, wkroczyli na salony demokracji w brudnych zabłoconych butach. Niejednokrotnie prezentują pozycję pogańskiego chrześcijaństwa, poczynając od „znaku pokoju” przekazywanego sobie w kościele, do odrzucenia innych wartości, w imię własnych. Sakralność i świat poza irracjonalny są jednak wygodne, bo dają szansę na w miarę dostatnie życie.
Wernyhora z Wesela Stanisława Wyspiańskiego to postać, która przekracza granice między światem realistycznym i fantastycznym jawiącym się w tym dramacie. Przekazywany Gospodarzowi tj. Włodzimierzowi Tetmajerowi złoty róg symbolizuje zjednoczenie narodów. To zjawa zmarłego legendarnego kozaka. Chochoł w finalnej scenie dramatu wprawia weselników w senny trans uniemożliwiając podjęcie jakichkolwiek działań. Postać ta kryje w sobie nie tylko symbole zgubnej tradycji, współczesnej negacji, ale także idei nierealizowanych, a odłożonych na przyszłość. Chochoł to symbol marazmu i usypiania narodu polskiego w obliczu ważnych wydarzeń historycznych.
Przywołałem ten dramat narodowy, nie dla przypomnienia czasu matur, ale dla odwołania się do rozsądku i nieakceptowania pozornych zachowań wskazujących na potrzebę wspólnego dobra, a w rzeczywistości – zaspokojenia swoich partykularnych, prymitywnych oczekiwań, mających prowadzić do pasma sukcesów. Megalomania oraz przyrzeczenia, składane często bez pokrycia, stają się wypadkową działań wielu ludzi, wbrew ich przeświadczeniu o własnej nieomylności. Sukcesy te, nie zawsze zawodowe, mają budować wzorce na własne potrzeby i oczekiwania, z myślą o akceptacji przez innych. To jak z nawoływaniem do wspólnej zgody poszanowania Konstytucji, którą trzeba aktualnie zmienić i udoskonalić rzekomo na potrzeby Dobra Narodowego. Tylko dlaczego demokratyczny świat od lat dbając o przyjęte pryncypia, nie deprecjonuje ustawy zasadniczej i instytucji z niej wynikających w służbie narodu? Polityka prowadzi tych, którzy pragną być wybrani do wypaczania słów i gestów, a sztuczne uśmiechy przypominają plastikowe bannery ze sloganami i obietnicami. Zmiana opcji i punktu widzenia tłumaczona jest racją stanu, lub jak ktoś woli – potrzebą chwili bądź zaistnienia.
Posiadanie psa może bez wątpienia sprawić wiele radości. Relacja człowiek – pies przynosi wiele korzyści zarówno właścicielowi, jak i czworonogowi. Nawet w najlepszych momentach mogą pojawiać się problemy, gdy człowiek źle interpretuje zachowanie swojego pupila. Nie bez powodu przywołałem na wstępie tego felietonu potrzebę uczucia empatii. Psy są mistrzami w odczytywaniu mowy naszego ciała. Potrafią dokładnie określić, jakie mamy samopoczucie, nastrój, a nawet jaki jest stan naszego zdrowia. Aby zrozumieć psa, musimy prawidłowo odczytywać wysłane przez niego komunikaty. Musimy patrzeć na świat z jego perspektywy.
Podobnie jest z empatią prawniczo – lekarską, która niejednokrotnie ogranicza się, jak wspomniałem, do rzekomej potrzeby zrozumienia przyjętych założeń. Niejednokrotnie poparta jest otrzymywanymi dobrami doczesnymi, a nie życzliwością i potrzebą zrozumienia, czy wiedzą z zakresu psychologii, której założenia obie te profesje połączyły. Dostrzegam, że osoby, które trudno sobie radzą nieraz z błahymi problemami, które niesie powołanie zawodowe czy oczekiwania rodzinne, często w sposób wyimaginowany uciekają w legendarną, zmitologizowaną przyszłość, budując niestety wzorce zachowań wyłącznie na własne potrzeby i oczekiwania. Trauma i lęk powodują, że wracamy często do stanu sprzed lat. Pożółkłe recepty na życie stają się siłą przetrwania, żeby nie powiedzieć – istnienia nadal, ale niestety już w wymiarze doznań wymuszonych. Następuje rozwarstwienie klas, chociaż jest to dziwne, że sprzedawca odkurzaczy nie może być godzien stanu posiadacza nieruchomości na Wyspach Owczych, a prymitywizm zastępuje uduchowiony stan inteligencji. Polityczne manipulowanie staje się nam bliskie i potrzebne zarazem. Przyjaźń staje się oczekiwaniem na to, co może dać mi inny człowiek, czy może mi pomóc, czy też pozwoli dotrzeć do źródeł „mocy czarownej”. Jeżeli nie, to stajesz się „bioponem” – nawozem barwiącym hortensje. Stajemy się z wolna sprzedawcami pizzy, wierząc, że dostarczany towar jest gatunkowo doskonały, smak wyśmienity, a składniki nie skażone współczesną technologią. Zapominamy, że osoby bliskie oczekują od nas nie zawsze pomocy finansowej, czy zbawienia, które nie jest realne, ale w rzeczywistości trochę ciepłych słów, które potrafią budować nowe relacje przy istnieniu dotychczasowych. Wychodzimy poza sformatowane lata dzieciństwa, mówimy głośno o latach rzekomo szczęśliwych, ale prawdziwie jesteśmy przekonani o naszej nieomylności, słusznej zawsze decyzyjności i rozwadze graniczącej niejednokrotnie z głupotą. Może głupota to za mocne słowo. Nazwijmy to po prostu „brakiem szczęścia w codziennym myśleniu”. Serdeczność zaczyna przypominać nieraz „pocałunek śmierci”. Nasze wartości stają się powoli towarem na sprzedaż, w zależności od pozycji, którą zajmujemy, czy od nastroju zwykłego, codziennego zadowolenia z tego, co robimy. Zastanówmy się nad postawami, które nie chcą korelować ze słusznością, bzdurnymi poglądami, czy twierdzeniami przez nas stworzonymi, wyłącznie na potrzeby chwili, czy dokonań zawodowych.
Największą przyjemnością w posiadaniu psa jest to, że możemy się przed nim ośmieszyć, a on nie tylko, że nie będzie na nas patrzył krytycznie, ale także będzie starał się dorównać naszym stanom emocjonalnym w danej chwili. Wrażliwość, kłóci się bowiem ze stanem doskonałości w każdej dziedzinie. Słowa pychy nie mieszczą się w kategoriach próby zrozumienia innych, a magiczne gesty wiary, przeczą codziennym postawom. Zachowanie to godne Judasza Iskarioty, który wydał Jezusa w ręce Sanherynu. Może te słowa są zbyt dalekie idące w swoim wymiarze, ale obserwując ludzi różnych profesji czy zamiłowań pozazawodowych (o ile jeszcze takie mają), stanu majątkowego, cenzusu wykształcenia, dochodzę do wniosku, że zagubiliśmy gdzieś zwykłe słowo „dziękuję”. Gubimy poczucie cudzej tożsamości, narzucając innym porę nie zawsze stosowną na wypicie kawy czy herbaty, czy kolor skarpetek. Żądamy poczucia wspólnej integracji, nie szanując czyichś indywidualnych zachowań i przyzwyczajeń. Świat generalnie jest zbudowany na zasadzie indywidualności przechodzącej w zespołowość, ale te dwie cechy muszą ze sobą współgrać i być wypadkową „pakietu dalszych zasad i zachowań”.
Jack London mówiąc o psach stwierdził, że dobroczynność nie polega na dawaniu kości psu. Dobroczynność to kość dzielona się z psem wówczas, gdy jesteś równie głodny jak i on. Alternatywność daje nam prawo wyboru. To, co jednak wydaje się „passe”, a więc niemodne i przestarzałe, nie musi być utożsamiane z wzorcami, które wszyscy muszą przyjąć i akceptować. Powracając do magicznego świata zwierząt musimy pamiętać, że pies jest jedyną istotą na świecie, która bardziej kocha swojego właściciela i jego najbliższych niż samego siebie. Nie wędrujmy więc z głową zwróconą do tyłu, bo jest to zabieg nie tylko niebezpieczny, ale prowadzący do urazu przy ewentualnym upadku. Jak twierdzą ci, co psy mieli i mają, świat byłby lepszym miejscem, gdyby każdy potrafił kochać tak bezwarunkowo jak pies.
Nadchodzi jednak czas letnich wyjazdów i wędrówek, ale i czas niezaplanowanej samotności tych, którym życie odebrało najbliższych. Nasz „sierściuch” niezależnie od rasy czy umaszczenia także nie lubi przechowywania go w warunkach zbliżonych do popularnej ochronki. Pamiętajmy o tym, aby nie stracić wdzięczności i życzliwości, a także oddania tak bardzo potrzebnego w życiu. Starajmy się pamiętać, że nie zawsze wypowiadane słowa są słuszne i racjonalne, że potrafią boleć.
Zabiegajmy, wsłuchując się w czyjś oddech, aby zrozumieć, tok jego myślenia i nie starajmy się lecząc kompleksy, wymagać od innych uznania za słuszne racji, które z zasady są niedorzeczne. Argumentacja to nie jest postawa akceptowania siebie, ale szukanie sposobu na pogodzenie zdrowego rozsądku z postawami przeciwnymi. Christopher Morley powiedział kiedyś słusznie, że nikt tak nie docenia geniuszu zawartego w twoich słowach, jak twój pies.
Pamiętajmy, że to życie pisze encyklopedię, a demokratyczna konstytucja rodzi język prawa. Prawo powinno prowokować do myślenia, ale niestety – samodzielnego myślenia zastąpić nie może. Artur Sandauer – pisarz intelektualista w przełomowym roku 1956 –wypowiedział cenne słowa: rozum podrożał, odwaga staniała. Te słowa są jak najbardziej aktualne także dzisiaj. W swoim zakłamaniu i fałszywej propagandzie zaczynamy tracić właściwą sobie orientację. Musimy i powinniśmy się temu przeciwstawiać.
A na zakończenie przypomnę tylko, to co stwierdzili rzekomo naukowcy, że mężczyzna ma trzy razy większe szanse na otrzymanie numeru telefonicznego od nieznajomej, ładnej dziewczyny, jeżeli towarzyszy mu pies, bez względu na rasę. Pamiętajmy, że za pieniądze możemy kupić psa, ale nie machanie jego ogona. Ta maksyma niech nam towarzyszy w życiu tak zawodowym, jak i prywatnym.
Miłych wakacji.