Każdy z nas ma swoje przyzwyczajenia i sposób na życie. Ja uwielbiałem spacery z psem, który wabił się Chivas i był najpiękniejszym aierdale terierem na świecie. Nie z racji rasy, ale kombinacji czerni z podpalaniem, charakteru i zgodności z właścicielem w wielu sprawach. Pies odszedł na wieczny spacer, tak jak opuszcza nas wielu bliskich w miarę upływających lat, ale zostają nie tylko nawyki, ale i potrzeba rozmowy. Wędrówki z psem miały niejednokrotnie charakter monologu, czy próby przekonania samego siebie o postawach czy zasadach, które uznawałem i uznaję za słuszne i ważne. Nie lubię płytkiej inteligencji, nasyconej emocjami i brakiem empatii, zwłaszcza, gdy reprezentują ją ludzie o powierzchowności konsumentów dóbr, bez wyraźnej potrzeby ich tworzenia. Został mi jednak do dziś nawyk spacerów i rozmyślań, ale już bez psa.
Ostatnio spotkałem, idąc Parkiem Kasprowicza, zaprzyjaźnionego od lat profesora – człowieka renesansu o wiedzy i kulturze, o jaką dziś trudno. Zapytał: Czy to prawda Panie Mecenasie, że czas adwokatury już minął, skoro następuje publiczne łamanie niezawisłości sędziowskiej? Zaprzeczyłem, ale nie przekonałem swojego rozmówcy żadnymi argumentami, kiedy smutnie stwierdził, że jeżeli nie ma granic dla władzy wykonawczej i ustawodawczej, to decydują argumenty siłowe. Prowadzi to do sytuacji, że mamy trzy ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, których zgodności z Konstytucją nie ma kto stwierdzić. Pomyślałem, że dekonstytucjonalizacja Trybunału i próba uczynienia z sędziów funkcjonariuszy wymiaru sprawiedliwości, doprowadzić może do całkowitego zaniku zaufania do stosowania prawa. Zastanawiałem się nad rzeczywistą rolą Adwokatury w dzisiejszych trudnych czasach i tych przeszłych oraz przyszłych lat jej funkcjonowania.
Przypomniała mi się publikacja adw. Romana Ossowskiego z 2005 r. w In Gremio, gdzie pisał o wyścigach adwokatów i radców prawnych do prominentnych polityków, sezonowych gwiazd i pogoni za wejściówkami na salony. Z publikacji przemawiał dylemat – Czy etos Adwokatury powstał w XX-leciu, w latach PRL-u, czy dopiero w latach 90-tych?
Etos to nic innego jak zbiór norm moralnych i obyczajowych, kodeks zachowań pewnej zbiorowości zawodowej. Ten właściwy sposób postępowania musi przekładać się na stosunki wobec innych osób, na pojęcie dobra i zła, winy i kary, a także na styl życia, który realizujemy. Etos wyznaczają uznane i praktykowane powinności moralne, jak też i te, które uznawane są za normę w danej grupie społecznej czy zawodowej. Jaki powinien być etos adwokacki w jego historycznej konkretyzacji czasowej? To przecież styl życia, powszechnie uznany i szanowny, którego w żaden sposób nie można mylić z obyczajem.
Czy postawy jednostek, czy cała zbiorowość tworzą etos, dostosowując swoją realizację zawodową do dobrych zmian demokratycznych, zwalczających negatywne postawy społeczne?
Do etosu nie może prowadzić walka z frustracją, czy oddziaływania terapeutyczne na osoby mające problemy w życiu codziennym, chociaż spotykają się one często z ostracyzmem. Dzisiejszy etos to postawy moralne godne naśladowania o wysokim poziomie etycznym, zaś doświadczenie zawodowe poparte jest staranną wiedzą. Etos to funkcjonowanie w kulturze szeroko pojętej i realizacja przekonań, że nasza argumentacja jest słuszna. Jedynie dialog, a nie jego namiastka, prowadzą do sprecyzowania stanowiska, zaś oceny winny być poddane upublicznieniu, przez wskazanie tego, co słuszne.
To też działanie dla i na rzecz społeczeństwa, udzielane charytatywnie porad i to nie w salonach samochodowych wywołujących marzenia, ale w miejscach od gminnych do stołecznych ośrodków, gdzie głos adwokacki tworzy wizję realną i potrzebną w zakresie poszanowania prawa. To nie są działania obliczone na lunapark, czy fotoplastykon.
Etos to przekazanie zagubionym w gąszczu przepisów drogi wyjścia lub przyznania – co boli – beznadziejności wzruszenia decyzji. Etos to czas dla tych, którzy tego potrzebują, nie przez pryzmat honorarium, czy jego braku, ale stanem zrozumienia, czego oczekuje od nas społeczeństwo. Samorządy adwokacki i radcowski zbieżne celami, rywalizują ze sobą na bazie lepszych lub tańszych porad, wypowiedzi dyskwalifikują często mądrzejszych, a bycie „celebrytą” ma dodawać kolejnych liści do laurowego wieńca okalającego czoło. Zapomnimy, że celem Adwokatury zgodnie z zapisem art. 4 Dekretu Naczelnika w przedmiocie statutu tymczasowego Palestry Państwa Polskiego z grudnia 1918 r. było i jest bycie rzecznikiem prawa i słuszności. Prof. Andrzej Zoll w wywiadzie udzielonym w lutym na łamach Newsweeka stwierdził, że obsada sądów przez nową władzę oznacza katastrofę dla obywateli, którzy z tych sądów będą zmuszeni korzystać. Prawo to sztuka, a grozi nam obniżenie jakości orzecznictwa, zaś sędziowie złamani i skorumpowani stanowiskami, pójdą na ustępstwa ludzi, którzy decydować będą o ich awansach. Jeżeli Sędzia ulegnie urzędnikowi, to ulegnie i lobbyście. Tyle były Prezes TK i RPO.
Adwokatura funkcjonuje obecnie w trudnym okresie, ale nie jest to coś niezwykłego, bo zawirowań wokół prawa o Adwokaturze w przeszłości było sporo. Nie można etosu budować jedynie w sytuacjach zagrożeń procesami politycznymi. Pamiętajmy, że w latach funkcjonowania Komitetu Obrony Robotników Adwokatura miała wsparcie w kościele, który występował przeciwko ówczesnej władzy politycznej. Dzisiaj stworzone przez kościół media starają się zagłuszyć głos rozsądku.
Etos Adwokatury budowały pokolenia, na które składały się jednostki wybitne, ale zawsze pamiętające trzy słowa wpisane w historię samorządu adwokackiego Prawo, Ojczyzna, Honor.
W codziennym pośpiechu przerzucamy newsy internetowe, czasami pojawia się papierowa prasa, nie zawsze tych najwyższych lotów. Słuchamy wywodów o gorszym pochodzeniu dzieci z „in vitro”. Patrzymy na innych, analizujemy, ale najczęściej jesteśmy w stanie „hibernacji”, to jest oczekiwania, w którą podążać stronę.
Wartości chrześcijańskie, moralne, obyczajowe, etyczne z pogranicza zawodu i życia prywatnego pojawiają się i znikają, jak tęcza na niebie po padającym w słońcu deszczu.
Ksiądz Piotr Skarga to postać wybitna, którego kazania sejmowe, przewidziały późniejsze rozbiory Polski. Dziś kościołem targają emocje polityczne, piętnowane nawet przez niedzielnych bywalców na Mszach Świętych. Kościół zmienił front i stał się animatorem współczesnej farsy demokracji i kwestionowania pochodzenia dzieci z „in vitro”. Wizerunkowy świat ginie, a zastępują go opinie na YouTube, Facebooku, a dobre twarze pojawiają się jako kłamliwe. Wieści z pogranicza zakładów karnych, donoszą o zatrzymaniach, które nigdy nie powinny się zdarzyć.
Etos przekłada się także na nasz miesięcznik, który łączy, a nie dzieli środowiska prawnicze. Nie można zmienić jego charakteru, bo inny cel przyświecał powstaniu pisma.
Nie dodają splendoru etosowi postawy skażone narzekaniem, malkontenctwem, czy niezadowoleniem ze zbyt niskich dochodów. Musimy zrozumieć i realizować się w warunkach, jakie budzą się codziennie rano razem z nami.
Szacunek i autorytet budujące etos to nie funkcjonowanie lidera, ale osoby, która potrafi w dialogu rozwiązać każdy problem, szanuje stanowisko przeciwnika i zwalcza je argumentami prawnymi, nie zaś inwektywami czy opiniami z pogranicza targowiska i magla. Brak pewności siebie i kompleksy są często skrywane za maską zniecierpliwienia, zniechęcenia, czy zwykłej obrazy. Ugruntowanie poszanowania dla demokracji musi prowadzić do akceptacji tych zasad przez społeczeństwo, które to rozumie i docenia. Poszanowanie dla prawa konieczne jest nie tylko za adwokackim biurkiem, ale często w rozmowach z ludźmi, których doczesne daniny ze strony państwa, kształtują w określonym kierunku.
Etos budujemy też poprzez dni bezpłatnych porad, nierzadko nie spełniających oczekiwań organizatora. Wstyd biedy i ubóstwa powstrzymują wielu od pójścia do kancelarii. Szacunek dla wiedzy jest konieczny, bo inaczej przyszłość będzie kształtowała nas na zasadach kauzyperdów, a kto zacz, nie muszę tłumaczyć.
Czy pojawić się musi okres, gdy społeczeństwo będzie szukać w Adwokaturze zrozumienia krzywd i stanów prawnych zastanych i wywołanych krótką ścieżką legislacyjną, abyśmy zrozumieli szczególne powołanie stanu adwokackiego? Etos pokrywa się patyną zapomnienia, wynikającego z niepamięci, tak bardzo powszechnej w dzisiejszych czasach. Nie ma Komitetu Obrony Robotników, Jacka Kuronia, Bronisława Geremka i prof. Bartoszewskiego. Obrażamy się czasem na klientów, komentujemy ich zachowania, dbając przesadnie o terminy wpłaty honorarium, zapominając, że stan zubożenia społeczeństwa jest widoczny, mimo twierdzeń o zmniejszeniu się bezrobocia.
Kancelarie proponują pomoc prawną zagranicą, wiedząc, że nie mogą jej skutecznie realizować, a członkowie naszej społeczności zawodowej wchodzą w wąski krąg osób nie zawsze działających legalnie. Stajemy się buńczuczni, wypowiadamy głośno osądy, nie rzadko w mediach, które mają sprowadzać się do słabej kondycji wymiaru sprawiedliwości i prokuratury. Przegrywamy sprawy nie zawsze skazane na klęskę, zrzucając wynik rozstrzygnięcia na innych.
Bogaty nie zrozumie biednego, a syty głodnego. Tu jest miara etosu, który powierzył nam wolne słowo, konieczność czynów i realizacji postaw, godnych najlepszych wystąpień adwokackich, chociażby pod groźbą utraty prawa do wykonywania zawodu. W latach, kiedy kształtowała się Adwokatura, funkcjonowały różne opcje polityczne, ale generalnie ich cel bywał zbieżny, ażeby nie powiedzieć wspólny. To budowanie państwa prawa na demokratycznych zasadach. Pominę tu okresy sowieckiej dominacji. Obudźmy w sobie nadzieję potrzeby stworzenia silnego lobby adwokackiego w nadchodzących wyborach parlamentarnych i powierzmy to ludziom, którzy są do tego przygotowani i emanują nadzieją spełnienia tych oczekiwań. To niby czas odległy, ale bliski dokonaniom w potrzebie utrzymania demokracji. Nie zapominajmy o korzeniach Adwokatury, jej przemianach dziejowych i potrzebie dalszego istnienia. Musimy zachować instynkt samozachowawczy i tożsamość. Jeżeli zgubimy ten kierunek, to społeczeństwo zweryfikuje nasze kancelarie, a togi pokryje kurz.
Jakże często w dzisiejszej Polsce dochodzi do niszczenia autorytetów. Prof. Władysław Bartoszewski, postać nietuzinkowa, wybitna. Mówili o Nim, z racji Jego jubileuszu w 2012 r. prezydenci Francji, Austrii i Izraela oraz Kanclerz Niemiec, że jest wzorem dla młodych europejczyków, człowiekiem honoru uosabiającym gotowość do pojednania, mimo tak wielu krzywd, które go spotkały.
Zmarł w kwietniu 2015 r. W trakcie pogrzebu został „wybuczany” przez zwolenników „nowej zmiany”. Słynny kardiolog prof. Andrzej Szczeklik w rozmowie z Tygodnikiem Powszechnym w 2007 r. powiedział, że Bartoszewski dysponował „unikalnym ośrodkiem w swoich półkulach mózgowych – tj. ośrodkiem przyzwoitości”.
Czy potrzeba nowych procesów politycznych, aby odrodził się etos Adwokatury? Chyba nie. Każdy dzień, gdzie realizujemy się nie tylko zawodowo, ale także społecznie i intelektualnie – zsumuje się kiedyś na sposób, w jaki spędziliśmy życie. Czas zmiany, to zawsze czas lęku lub nowych możliwości. Od naszych postaw będzie zależało, która z tych opcji stanie się udziałem każdego z nas i nie pozwoli utracić zdobyczy demokratycznego państwa.
Nic nas Adwokatów nie może zniechęcić od wskazywania posłom, senatorom i członkom nowego rządu tego, co jest w Polsce dobre. Winniśmy wskazywać wyraźnie brak potrzeby naprawy tego, co jest słuszne dla bytu demokratycznego państwa prawa. Jeżeli tego nie uczynimy, to nastąpi gorsza jakość tworzonego prawa, inflacja ustaw, nieefektywność wymiaru sprawiedliwości i brak odpowiedzialności za skutki stanowionego prawa.
Nie możemy traktować naszego samorządu wyłącznie jako obrońcy interesów zawodowych, przed usługami prawnymi, oferowanymi przez pseudo profesjonalistów lub osoby przypadkowe. W świecie komercji i pogoni za doraźnymi sukcesami finansowymi, ten „przestarzały etos” musi funkcjonować, jako sposób podejścia do wykonywania zawodu.
Może by było dobrze powrócić do Polskiego Kodeksu Honorowego Władysława Boziewicza, gdzie w części poświęconej zasadom pokojowego postępowania honorowego, w art. 7 przyjęto, że wszyscy ludzie honorowi są sobie bezwzględnie równi. Osoba odmawiająca udzielenia satysfakcji z powodu różnicy stanu urodzenia, stanowiska czy majątku nie zasługuje na przyznanie jej satysfakcji.
Rozważam poważnie kupno kolejnego psa, z którym mógłbym przegadać na spacerach wiele kwestii, nie słuchając sprzeciwu, bo to jest najpiękniejsze w relacjach czworonoga z właścicielem.
Nie służą naszemu dobremu imieniu informacje o zatrzymaniach przedstawicieli palestry, chociaż wielkiego wpływu na sposób wykonywania zawodu przez innych nie mamy. Poważanie społeczne nie jest budowane przez aspekt finansowy, ale wiedzę połączoną z etyką, umiejętnością funkcjonowania w środowisku zawodowym, ale przede wszystkim wśród tych, którzy składają się na społeczeństwo. To ich opinia o nas tworzy adwokacki etos.
Ale pracujemy na niego postawami i umiejętnościami, realizując to w czasach niepowtarzalnie trudnych. Nie jest to jednak powód do utyskiwania.
Do utrzymania jeszcze nie utraconego etosu nie ma żadnej windy. Musimy wchodzić po schodach, bo etos, to sukces mierzony pozycją, którą zdobyliśmy w życiu zawodowym, a także przez przeszkody, jakie musieliśmy pokonać.
Nie zapominajmy o Tadeuszu Reytanie, pośle nowogrodzkim na Sejm rozbiorowy, któremu przewodniczył książę Adam Poniński. Reytan nie tylko domagał się wolnych obrad, sprzeciwiał I rozbiorowi Polski, ale przez kilkanaście godzin nie dopuszczał posłów do Izby Senatu, bo to oznaczałoby uznanie konfederacji. Książę Poniński aresztowany został w okresie trwania Sejmu Czteroletniego, uznany winnym zbrodni stanu, pozbawiony wszelkich praw i skazany na banicję. Jak twierdził urodzony w Tracji filozof grecki Demokryt „Nie obawa, lecz poczucie powinności niechaj cię powstrzyma od występku”.
Historia lubi się czasem powtarzać.