Polacy mówią, że przysłowia są mądrością narodu, Francuzi, że echem doświadczenia,
a dla Niemców w ich słowach tkwi prawda. Rzeczywiście, bo w „przymówkach” każdego narodu
zapisane są jego dawne zwyczaje, doświadczenia czy też sposób postrzegania świata.
„… naród sarmacki góruje nad innymi, lub, by odwołać
(Salomon Rysiński, List do Winanda Corneliusa)
się do przysłowia, gdy Włosi to lekarze, Francuzi
prawnicy, Hiszpanie filozofowie, Niemcy teologowie
– Polacy są miłośnikami mówców.”
Będąc częścią języka są one także elementem kultury, stając się przyswajalnymi przez kolejne pokolenia. Posługujemy się nimi chętnie, gdyż są nie tylko obrazowe, ale także zabawne. Dzięki wymowie stają się łatwe do zapamiętywania. Oparte są na związkach frazeologicznych, porównaniach, a także wyrażeniach przenośnych. Przysłowia polskie znane są głównie z tego, że głoszą prognozy meteorologiczne (np. „od świętej Anki zimne wieczory i ranki”), wskaźniki gospodarskie (np. „święty Antoni o gryce siać przypomni”) czy też wyrażają oceny różnych okresów historycznych i władców (np. „za króla Sasa jedz, pij i popuszczaj pasa”). Zawierają nie tylko nakazy, ale także zakazy moralne ujawniając przy tym system etyczny. Uczą lojalności wobec bliskich (np. „zły to ptak, co swe gniazdo kala”), konsekwencji w działaniu (np. „jak się powiedziało A trzeba powiedzieć B”) czy posłuszeństwa wobec rodziców (np. „kto nie słucha ojca, matki będzie słuchał psiej skóry”), ostrzegają przed skutkami nieetycznego postępowania (np. „kto wiatr sieje, zbiera burze”), uczą wytrwałości w działaniu (np. „dla chcącego nic trudnego”) czy krytykują hipokryzję (np. „modli się pod figurą, a diabła ma za skórą”).
Dowiadujemy się z nich, że wszystko co zdarza się w naszym życiu, zależy nie tylko od nas samych, ale także od Boga, losu i przeznaczenia (np. „człowiek strzela, a Pan Bóg kule nosi”). Odnoszą się również do okresów nie zawsze szczęśliwych, bowiem los bywa zmienny (np. „fortuna kołem się toczy”), a także że wszyscy są równi wobec śmierci (np. „i króla robaki też zjedzą”).
Ciekawą rzeczą jest, że niesąsiadujące ze sobą narody wyrażają za pomocą przysłów i aforyzmów podobne treści. Polacy mówią na przykład „jaki pan, taki kram”, a Hindusi „człowiek upodabnia się do towarzystwa, które lubi”.
Zdarza się także, że przysłowie znane jest w krajach niemających ze sobą żadnych związków kulturowych. „Darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby” znane jest w Europie od co najmniej V wieku, ale posługiwali się już nim starożytni Persowie. Zauważyliśmy pewnie, że większość przysłów przedstawia uproszczoną wizję świata. Ludzie ubodzy i nieszczęśliwi będąc pokrzywdzonymi mówią „do dziurawej kieszeni diabeł dziurą włazi” czy też „gdy bieda tłoczy, przyjaciel odskoczy”. Majętni, zawsze uprzywilejowani mieli wchodzić w konszachty z szatanem. Mówiono wówczas „bogatemu to i diabeł dzieci kołysze”. Pozbawienie odruchów ludzkich, a także miłosierdzia kwitowano „bogacz rzadko na nędzę czuły”. Sprytny ród kobiecy doczekał się przysłów „długa pokuta, kto babę oszuka”, niezbyt inteligentny, a przy tym gadatliwy „ile białych wron, tyle mądrych żon” czy też „trzy gęsi, dwie niewieście – uczyniły jarmark w mieście”. Odnośnie mężczyzn z charakterem utarły się powiedzenia „prawdziwy mężczyzna nigdy nie płacze”, o niewiernych mówi się „koło krzaku, koło bzu nie wierz mężczyźnie jako psu” czy brutalnych, ale potrzebnych kobietom „choć chłop bije i kopie, to najlepiej przy chłopie”.
Odwagę Polaków chwaliły przysłowia „nie wie Lach co to strach”, a ich bojowość określano „nie idź na Lachów bez armat”. Mimo naszych narodowych wad naśladowaliśmy chętnie obce wzorce, mówiąc „co Francuz wymyśli, to Polak polubi”. Nieroztropność oceniano krótko „mądry Polak po szkodzie”.
Kończąc te wstępne rozważania dodam jedynie, że niektórymi prawdami jesteśmy tak „przesiąknięci”, że często się nimi posługujemy, by uzasadnić nasze stanowisko w danym momencie. Lenistwo usprawiedliwiamy stwierdzeniem „co nagle, to po diable”. Na takie dictum odpowiedzieć można „nie odkładaj do jutra tego, co masz zrobić dziś”, ale to już formuły językowe, a nie rzeczywiste prawo opisujące świat.
Jak widać, przysłowia są nam potrzebne nie tylko jako ozdobniki językowe, ale służą także jako argumenty w dyskusji i są często życiowymi drogowskazami. Pozwalają ustalać wagę i hierarchię spraw ułatwiając zrozumienie zjawisk etycznych, a także sprowadzając je z poziomu abstrakcji do wymiaru konkretu.
Wartość miłosierdzia i altruizm wyrażają nakaz „i ostatnim kęsem chleba podzielić się z bratem trzeba”, a wyrazisty obraz pracy oddają słowa „chleb płacze, gdy go za darmo jedzą”. Brak widocznej dzisiaj w codziennych zachowaniach skromności i pokory oddaje przysłowie „kto sam siebie chwali, tego piorun spali”.
Krytykując często nadmierne aspiracje, skłonności do oportunizmu czy krytykanctwo posługujemy się zwrotami „poznać Pana po cholewach” czy „przygania kocioł garnkowi, a sam smoli”.
Przysłowia znane są od czasów najdawniejszych i w każdym narodzie cieszyły się popularnością, aby nie powiedzieć uznaniem. Starożytni Grecy autorstwo przysłów przypisywali bogom oraz mędrcom. Wiele ich świątyń ozdobionych było sentencjami wypowiadanymi przez bogów. Na wyroczni delfickiej uznanej za „pępek świata”, pochodzącej z okresu mykeńskiego widniał napis „poznaj samego siebie” pochodzący rzekomo od samego Apollina.
Pierwsze zbiory przysłów powstały już w starożytności. Za najstarszy w historii uznaje się Księgę Przypowieści, czyli aforyzmy biblijne stworzone przez Salomona, króla Izraela żyjącego w X w. przed Chrystusem. Polacy mogli poznać zawarte tam mądrości dzięki wydanym w 1521 roku przez Jana z Koszyczek (wychowanka Akademii Krakowskiej i pierwszego romansopisarza) Rozmowom, które miał król Salomon z Marchołtem. Ten ostatni, jak wiemy, był postacią literacką, reprezentującą ludowy humor i rubaszność.
Na całej kulturze europejskiej zaważyły w zakresie używania czy stosowania przysłów Księgi Przypowieści takie jak Stary Testament, Biblia hebrajska czy Księgi Mojżeszowe: Rodzaju, Wyjścia, Kapłańskie, Liczb i Powtórzonego Prawa. Wspomnieć tu należy także Bajki Ezopa – półlegendarnego twórcy żyjącego w VI w. p.n.e., przy czym każda z nich zwieńczona była morałem. Na język polski zostały przetłumaczone w 1522 roku przez poetę i bajkopisarza Biernata z Lublina jako „Żywot Ezopa Fryga, mędrca obyczajnego z przypowieściami jego”. Polacy poznali wówczas 210 antycznych przysłów, z których najbardziej popularnym stało się „kto latem próżnuje, zimą to poczuje”.
W okresie renesansu, gdy zainteresowanie kulturą starożytną było duże, ogromnym powodzeniem cieszyło się w Europie wydane w 1500 roku w Paryżu dzieło Erazma z Rotterdamu Veterum Maximeque Insignium Paroemiarium i.e. Adagiorum Collectanea (Starych i najbardziej sławnych przysłów zbiór). Pierwsze wydanie liczyło 818, a ostatnie, dwudzieste siódme już 4251 przysłów antycznych. Zawierały one wszystkie potrzebne czytelnikowi informacje o źródłach ich pochodzenia. Dla ciekawości dodam tylko, że Collectanea doczekała się w roku 1535 polskiej adaptacji, która wyszła spod pióra Krzysztofa Hagendorfera, niemieckiego humanisty nauczającego w naszym kraju greki.
Kanonu polskich przysłów nie tworzą jednak przymówki klasyczne. Niewyczerpanym źródłem jest Biblia, a głównie jej XVI-wieczne tłumaczenie dokonane przez księdza Jakuba Wujka. To jemu zawdzięczamy takie maksymy jak „nie czyń drugiemu co tobie niemiłe” czy „jaką miarą mierzysz, taką ci odmierzą”.
Powracając do „motto” tej publikacji, zapytacie Szanowni Czytelnicy, skąd zaczerpnąłem ten cytat. Do pierwszego doskonale przygotowanego wydania Księgi Przysłów doszło w okresie renesansu za przyczyną Salomona Rysińskiego. Ten pochodzący z Białorusi ewangielik reformowalny, dworzanin Krzysztofa Radziwiłła, bakałarz i znawca łaciny wydał w 1618 roku Polską Księgę Przysłów wznawianą już jako Przypowieści Polskie. Napisał je w zasadzie dla przyjemności filologicznej, oświadczając na wstępie, że czyni to dla „naocznego pokazania obu języków – polskiego i łaciny, a także ciętości w odtwarzaniu dowcipnych pomysłów”. Wstępowi nadał formę listu do przyjaciela Winanda Corneliusa (Korneliusza), gorliwego kalwina. Ukazaniu się Księgi Przysłów towarzyszył przypadek, albowiem Korneliusz dowiedział się, że Grzegorz Cnapius (Knapski), jezuita, przygotowuje słownik łacińsko-polski obejmujący przysłowia. Przypowieści Polskie wyparły dzieło Knapiuszowe, którego trzytomowy słownik Thesaurus Polono-Latino-Graecus sen Promptuavium linguae Latinae et Graecce ukazał się w latach 1621-1632. W trzecim tomie tego dzieła zawarte jest sześć tysięcy polskich przysłów z ich greckimi i łacińskimi odpowiednikami. Przyczyniło się to do wyraźnego rozpowszechnienia polskiej kultury w krajach europejskich. Z XVII-wiecznych zbieraczy przysłów w Polsce na uwagę zasługują trzy osoby Joachim Benedykt Chmielowski, Andrzej Maksymilian Fredro oraz Wacław Potocki. Pierwszy jest bardziej znany jak twórca słynnej definicji znaczenia słowa „koń” – „koń jaki jest, każdy widzi” niż miłośnik przysłów. Nie jest to zaskoczeniem, bo wyjaśnienie przypowieści, jakie zamieścił w swojej encyklopedii Nowe Ateny, albo Akademia Wszelkiej sciencyjej pełna (wydana w 1745 roku) nie są dosyć rzetelne, a wymyślone na potrzeby tej publikacji przez autora. Andrzej Fredro opublikował w 1658 roku Przysłowia mów potocznych, obyczajowe, radne, wojenne obejmujące powiedzenia obiegowe, jak też własne aforyzmy. Takie stwierdzenie jak „nie mała mądrość mądrze mówić, lecz największa – mądrze czynić” zaistniały na stałe w naszym języku.
Mniej szczęścia miał Wacław Potocki, autor Moraliów albo rzeczy do obyczajów, nauk i przestróg w każdym stanie żywota ludzkiego z łacińskich i polskich przypowieści ojczystym krótko napisanych wierszem w latach 1688-1696. Wydano je dopiero na początku XX wieku. Późno więc dostrzeżono walory trzytomowego dzieła zawierającego dokładne znaczenie i pochodzenie przysłów.
Znane jest porzekadło „sam tego chciałeś Grzegorzu Dyndało” pochodzące z komedii Moliera „George Dandin ou le Mari confondu”, które w tłumaczeniu na język polski ukazało się w 1824 roku. Franciszek Kowalski imię spolszczył na Grzegorz. Ten fakt przypisuje się Tadeuszowi Boy-Żeleńskiemu, ale w rzeczywistości on przy tym imieniu jedynie pozostał. Sentencja ta określa ludzi łasych na szybki zysk, chciwych, a przy tym cynicznych.
Od XIX wieku dostrzegano spisywanie przysłów na użytek badań folklorystycznych, etnograficznych czy językowych. Z połowy tego wieku pochodzi Lud Oskara Kolberga – wielotomowy opis polskich zwyczajów i form ludowych. Sześćdziesiąty tom tej publikacji poświęcony jest przysłowiom polskim, które autor zgromadził w liczbie 270, używanych głównie na polskiej wsi.
Pierwszym całościowym i na wskroś nowoczesnym zestawieniem przysłów stała się wydana w 1894 roku Księga przysłów przypowieści i wyrażeń przysłowiowych polskich Samuela Adelberga. Obejmowała ona około 30 tysięcy przysłów.
W latach 60. XX wieku ukazało się opracowanie pod redakcją historyka literatury profesora Juliana Krzyżanowskiego zatytułowane Nowa księga przysłów polskich.
Wspomnieć należy w tym miejscu, że od XVI wieku przysłowia nie tylko odnajdujemy w diariuszach sejmowych czy opisach dawnych rozpraw sądowych, ale jedną z ciekawszych form obiegu były przedmioty codziennego użytku, takie jak łyżki, kielichy czy inne ozdoby, na których utrwalano mądrości. Grawerowano teksty „cnota stępiona – szwab bez ogona (szwab było dawnym określeniem konia)”. Spisał je, a po części stworzył Mikołaj Rej z Nagłowic w zbiorze Wierszyki na łyżki albo ine drobne rzeczy (pisownia autentyczna).
Rzadko, ale w niektórych domach poczesne miejsce zajmują makaty z wyhaftowanymi wskazówkami dotyczącymi traktowania gości „dobrze ten gości traktuje, co wesołość pokazuje” lub „słodka twarz gospodyni i chrzan gościom w miód zamieni”.
Przysłowia dostrzegamy także na gmachach publicznych. Maksyma księdza Piotra Skargi „Sprawiedliwość jest ostoją Rzeczypospolitej” znajduje się na warszawskim gmachu sądów na Lesznie.
Na płytach nagrobnych pojawiają się refleksje o naturze świata takie jak „Bóg widzi, czas ucieka, śmierć goni”.
Przysłowia rozpowszechniły się także dzięki przekazom ustrojowym. Znane w Europie, co najmniej od XV w. jest powiedzenie „nie taki diabeł straszny, jak go malują”. Wywodzi się ono ze znanej anegdoty o mnichu, który malując kościelny obraz starał się przedstawić diabła w jak najbrzydszej formie. Niezadowolony szatan groził mu, że jeżeli nie uwieczni go w przyjemniejszej postaci, to czeka go śmierć. Oddany Bogu mnich pozostał nieczuły na te pogróżki. Diabeł nie wytrzymał i postanowił spełnić swoją groźbę. Zrzucił malarza z rusztowania. Pomogła mu jednak Matka Boska wyciągając do niego rękę z malowanego obrazu i przygarniając do siebie.
Wesele – dramat autorstwa Stanisława Wyspiańskiego wystawiony po raz pierwszy w Teatrze Miejskim w Krakowie w dniu 16 marca 1901 roku stał się prawdziwą kopalnią przysłów. Dzięki temu najważniejszemu dziełu epoki Młodej Polski kolejne pokolenia naszych rodaków mówią „wyście sobie, a my sobie, każdy sobie rzepkę skrobie”, „miałeś chamie Złoty Róg” czy też „chłop potęgą jest i basta”.
W ostatnich latach polską paramonografię wzbogacił niewątpliwie Lech Wałęsa, autor takich złotych myśli jak „nie chcem, ale muszem” czy „stłucz Pan termometr, a nie będziesz miał Pan gorączki” czy też „jestem za, a nawet przeciw”.
Polski językoznawca, profesor Jerzy Bralczyk słusznie uważał wydając wspólnie z Henrykiem Sawką w 2020 roku Porzekadła, że są one w języku codzienności nie tylko niewzruszalne, oczywiste, służą do podtrzymania porządku świata, ale także, jak magiczne zaklęcia, przywracają naruszony ład i oswajają nas z kłopotami. Książka zawiera kilkaset powiedzeń, porzekadeł i przysłów z ich analizami, interpretacjami, a także innym zabiegami wokół ich treści.
Jako prawnicy w dużej mierze operujący słowem i jego odmianami w codziennej pracy musimy pamiętać także o maksymach – zwięzłych sformułowaniach myśli filozoficznych lub etycznych zawierających pewną zasadę postępowań, które mieszczą się w przedziale „porzekadła”. Odnosi się to także do aforyzmów – jednozdaniowych wypowiedzi wyrażających w sposób błyskotliwy ogólną prawdę moralną.
Mnie jako szczecińskiemu prawnikowi bliskie są przemyślenia i aforyzmy, które ukazały się w publikacji „Przy ołtarzu Temidy” autorstwa Romana Łyczywka i Jerzego Piosickiego. Ten pierwszy jest jednocześnie twórcą „Aforyzmów z własnej pasieki”.
Ulubionym moim zaś przysłowiem jest angielskie curiosity killed the cat, czyli „ciekawość zabiła kota”. Polacy mówią „ciekawość to pierwszy stopień do piekła”, co należy skwitować krótko, że interesowanie się nie swoimi sprawami może prowadzić od przykrych następstw.
Postaram się Państwu w najbliższym numerze „In Gremio” przedstawić te formy literackie poświęcone prawu pamiętając o staropolskich „bardziej ludziom to smakuje, czego prawo zakazuje” czy też „na złodzieju czapka gore”.