Gdy pytamy się stron, które zapraszają nas na swoją sprawę, czego oczekują po obecności obserwatora, często pada odpowiedź, że ma on „dopilnować sędziego” czy „wpłynąć na sposób jego zachowania”. Choć oczywiście rolą wolontariusza nie ma być w żadnym wypadku pełnienie funkcji straszaka na sędziego, ani wywieranie celowego wpływu na przebieg postępowaniato nie da się ukryć, że obecność obserwatora na sali sądowej często może wywołać pewne reakcje ze strony – co należy podkreślić – wszystkich uczestników rozprawy. Nie jest przecież tak, że publiczność przed wejściem do sądowego gmachu nakłada na głowę pelerynę-niewidkę.
Niestety, ze względu na nikłą popularność uczestnictwa w rozprawach w charakterze publiczności przez zwykłych obywateli, pojawienie się obserwatora Court Watch na sali sądowej mogło być z początku działalności Fundacji niemałym wyzwaniem dla sędziów, którzy często musieli odnaleźć się w nowej dla siebie sytuacji. Po niemal 6 latach od publikacji raportu podsumowującego pierwszą edycję programu Obywatelskiego Monitoringu Sądów można powiedzieć, że wielu sędziów w całym kraju oswoiło się z widokiem publiczności na sali rozpraw, choć – jak zgłaszają nasi wolontariusze – nieliczni z nich wciąż formułują uwagi wobec obecności obserwatorów, co potraktować można jako naruszenie zasady jawności rozpraw, czyli jednej z naczelnych zasad procesowych.
Czego, grzecznie pytam?
W trakcie szkoleń, jakie przechodzą wszyscy nasi wolontariusze, obserwatorzy przestrzegani są przed afiszowaniem się ze swoją rolą i związkiem z Fundacją. Zgodnie założeniami stosowanej przez Court Watch metody badawczej, celem obserwacji i zdawanych z nich relacji ma być możliwie najbardziej obiektywne odtworzenie perspektywy zwykłego obywatela. Z tego względu wolontariusze nie są wyposażeni w identyfikatory ani żadne inne sugerujące afiliację oznaczenia. W naszej ocenie zapobiec ma to odmiennemu traktowaniu współpracowników Fundacji przez sędziów, które może być zarówno ulgowe, jak i kierowane ewentualnymi osobistymi uprzedzeniami.
Zgodnie z obowiązującymi zasadami obserwacji, po odpowiednio wcześniejszym przybyciu do sądu wolontariusze oczekują na wywołanie interesującej ich rozprawy, a następnie zajmują przeznaczone dla obserwujących miejsce na sali, gdzie też – w razie potrzeby – sporządzać mogą na bieżąco notatki. W wypełnianym później kwestionariuszu proszeni są o opis jak te dwa zagadnienia – sama ich obecność i notowanie – odebrane zostały przez sędziego, a przede wszystkim czy wyraził on jakiekolwiek zastrzeżenia w tym zakresie.
Oczywiście nie można oczekiwać od sędziego udawania, że nie widzi osób zajmujących miejsca naprzeciw niego, a ze względu na ciążący na nim obowiązek sprawdzenia czy pośród publiczności nie ma osób poniżej 18 roku życia (czy występujących w sprawie w charakterze świadka) nawet nie powinien tego robić. Z tego też względu wolontariusze Fundacji są uczulani, by nie traktować pytań sędziów o te kwestie w kategorii zastrzeżeń wobec ich obecności na sali sądowej, lecz jako standardową procedurę przed rozpoczęciem rozprawy.
W ubiegłorocznym cyklu monitoringu jedynie w przypadku 4% obserwacji sędziowie mieli zastrzeżenia co do obecności wolontariuszy na sali sądowej lub sporządzania przez nich notatek w trakcie rozprawy. Opisując przykłady budzących w nich zastrzeżenia zachowań, obserwatorzy wspominają (na szczęście sporadycznie), że sędziom zdarza się wprost stwierdzić, że nie życzą sobie obecności publiczności, lub sugerować swoje niezadowolenie np. tonem głosu. Wolontariusze wskazują też, że bywają pytani o powód ich uczestnictwa w wybranej rozprawie, co jednak wynikać może z ciekawości samego sędziego, a nie niechęci wobec obecności publiczności na prowadzonej przez niego rozprawie. Niepokoi jednak – wcale nierzadko spotykana – praktyka proszenia obserwatorów o przedstawienie się z imienia i nazwiska. Takie pozbawianie publiczności poczucia anonimowości – łączone niekiedy z wpisem danych do protokołu– może skutecznie zniechęcić ich do ponownego pojawienia się na rozprawie, a także ugruntować ich odbiór sądu jako instytucji negatywnie nastawionej wobec zaangażowanego społecznie obywatela, ciekawego sposobu jej funkcjonowania.
W porównaniu z wynikami uzyskanymi w pierwszej edycji monitoringu – 2010/2011, w której z zastrzeżeniami do swojej obecności na sali sądowej/sporządzania notatek spotkało się ok. 9% obserwatorów, można uznać, że sądy oswajają się z obecnością publiczności. W całym okręgu szczecińskim jedynie jeden wolontariusz poproszony został o opuszczenie rozprawy, co wynikało jednak z utajnienia jej przebiegu.
Jak wynika z relacji obserwatorów, część sędziów nie tylko nie ma nic przeciwko obecności publiczności w trakcie prowadzonych przez nich rozpraw, a wręcz podchodzi do niej bardzo entuzjastycznie, co sprawia, że obserwatorzy czują się na sali sądowej naprawdę mile widziani. Poczucie to jest istotne ze względu na to, że zajęcie miejsca pośród publiczności – szczególnie gdy robi się po raz pierwszy – może być dla wolontariusza doświadczeniem bardzo stresującym. Zachowanie sędziego może zadecydować o podjęciu kolejnych obserwacji lub zniechęceniu się i rezygnacji z nich. Niektórzy z przewodniczących składów traktują wręcz przybycie widowni jako możliwość realizacji własnej misji edukacyjnej, jak miało to miejsce np. w przywołanej poniżej relacji z SR w Olsztynie.
Pierwszy raz się zdarzyło, że oprócz mnie na rozprawie były jeszcze dwie inne dziewczyny w charakterze publiczności. Gdy wchodziłyśmy na salę sędzia bardzo entuzjastycznie zareagowała: „Tyle osób w charakterze publiczności, rewelacja!” i się uśmiechnęła na nasz widok. Zanim rozpoczęła rozprawę upewniła się, czy wystarczy dla nas miejsca na ławeczce.
Sędzia Monika Marzec,
SR Katowice-Zachód, Wydz. VII Pracy i Ubezpieczeń Społecznych, 13.04.2016
Na rozprawę nie stawiła się żadna ze stron. Podczas wywołania stwierdziłam do pani protokolantki, że skoro nie ma stron, nie będę wchodzić na salę rozpraw. Pani zamknęła drzwi. Po chwili jednak, ku mojemu zdziwieniu, otworzyła drzwi i zaprosiła mnie na rozprawę. Sędzia był bardzo miły, zaprosił do obejrzenia przebiegu rozprawy, jak to wygląda podczas nieobecności stron. Sędzia wydał wyrok zaoczny o natychmiastowej wykonalności i wyjaśnił, co to oznacza dla pozwanego.
Sędzia Wojciech Krawczyk, SR Olsztyn, Wydz. X Cywilny, 26.04.2016
Sędzia na ratunek
Choć pytania, na jakie odpowiadają w kwestionariuszu obserwacji wolontariusze Fundacji, dotyczą przede wszystkim zachowania sędziów i – w kontekście omawianego problemu – ich reakcji na obecność obserwatorów na sali sądowej, to nie są oni jedynymi uczestnikami posiedzeń, których postępowanie może prowadzić w praktyce do ograniczenia prawa do wzięcia udziału w jawnych rozprawach przez publiczność. W relacjach z niektórych rozpraw spotkać można się z opisami sytuacji, w których strony lub ich pełnomocnicy na widok wolontariusza zachowywali się nerwowo lub nawet agresywnie.
Pomimo oczekiwania na rozprawę nie udało mi się wejść na salę, gdyż po wywołaniu rozprawy i usiłowaniu wejścia na salę, wchodząca przede mną Pani adwokat stwierdziła, że nie mogę w niej uczestniczyć i zamknęła przede mną drzwi.
SR Rzeszów, Wydz. II Karny, 28.09.2015
Przed rozpoczęciem rozprawy mecenas pytał osoby zgromadzone przed salą czy jesteśmy świadkami. Odpowiedziałam że jestem obserwatorem. Oskarżona bardzo oburzona powiedziała, że nie życzy sobie obserwatorów i mamy sobie stąd iść bo nie chce nas tutaj. Nie reagowałam na to, a kobieta rzucała wrogie spojrzenia.
Sąd Rejonowy Białystok, 2015-04-13
Pani adwokat zachowywała się nieodpowiednio, była agresywna, zażądała okazania dokumentu tożsamości i spisała dane obserwatora. Zażądała pokazania wszelkich dokumentów i notatek, obserwator odmówił.
SO Częstochowa, Wydz. I Cywilny, 28.04.2016
Choć w naszej opinii sędziowie (i nie tylko) powinni w takich sytuacjach podejmować odpowiednią interwencję i nie pozwalać na bezprawne ograniczanie jawności rozpraw, niestety nie działo się tak w każdym z zasygnalizowanych przypadków.
Pomimo dostrzegalnych w wynikach Obywatelskiego Monitoringu Sądów zmian w zakresie otwartości sądów na obecność publiczności nadal wskazać można – co prawda nieliczne – nadużycia, które w konsekwencji mogą naruszać należne każdemu z nas prawo do uczestnictwa w jawnych rozprawach sądowych. Wierząc jednak we wpływ naszej działalności w tym zakresie, Fundacja Court Watch kolejny rok realizuje nie tylko swój sztandarowy program monitoringu, ale także inne, liczne projekty o charakterze edukacyjnym, których celem jest oswojenie obywateli z instytucją sądu. A sądu z obywatelem.