1. Polska kadra narodowa w piłce nożnej rozpoczęła czempionat Europy zgodnie z utrwalonym schematem. Przegrana w meczu ze Słowacją nikogo nie zaskoczyła, a skala rozczarowania sięga co najwyżej grzbietu bałtyckiej fali obijającej się o piasek kołobrzeskiej plaży w gorący, czerwcowy poranek.
Największe zaskoczenie wzbudziła jednak myśl, że nadszedł moment, w którym przyznać należy rację Panu Prezydentowi Andrzejowi Dudzie, który jeszcze w 2013 roku stwierdził, iż „stan polskiego sportu, zwłaszcza gier zespołowych, jest smutnym odzwierciedleniem stanu polskiego państwa”.
Panie Prezydencie – pełna zgoda, stan polskiego państwa jest dokładnie taki, jak polskiej kadry narodowej w piłce nożnej. Na papierze plasujemy się w ścisłej czołówce, mamy gwiazdy i gwiazdeczki, prężymy muskuły bijąc dużo słabszych rywali. Gdy jednak weźmie się pod uwagę wewnętrzną spójność kadry, ducha walki, wolę zwycięstwa – tu okazuje się, że przegrywamy nawet z europejskimi średniakami, takimi jak Słowacja. Albo Czechy…
2. Moja koleżanka po fachu, sędzia z Trójmiasta, członkini Stowarzyszenia Sędziów Polskich IUSTITIA na swoim profilu społecznościowym napisała, że: „Polscy piłkarze powinni brać korepetycje u walczących o praworządność obywateli, prokuratorów czy sędziów. Bijemy ich na głowę: analizą, uporem i walecznością. O odwadze nie wspomnę”.
Zwizualizowałem sobie taką drużynę, ale problemów nie miałem li tylko z linią defensywy. W niej stawiałbym na sędziów Tuleyę i Żurka, filarem mógłby być także Paweł Juszczyszyn. Do tej linii, wykreowanej przez doświadczonych i zaprawionych w opozycyjnych bojach zawodników aspiruje najnowszy męczennik dobrej sprawy: Piotrek Gąciarek, który na powołanie do kadry zasłużył licznymi wystąpieniami przed sądami, krytykującymi wszystko i wszystkich. Ostatecznie o jego sukcesie zaważyło zdanie odrębne, w którym kontestował nominację sędziowską swojego kolegi ze składu orzeczniczego.
Nie wróży to jednak niczego dobrego w kreowaniu akcji konstruktywnych. W meczu o wszystko przecież trzeba mieć ustaloną taktykę, wyznaczone konkretne cele i sposób ich realizacji. Sama kontestacja dotychczasowego systemu może nie wystarczyć na długo, tym bardziej, że duża część kandydatów do kadry oczekuje jasnej i spójnej wizji celu, o jaki ta drużyna walczy. I nie oszukujmy się, sięgnięcie po posiłki ze stowarzyszenia Lex Super Omnia niewiele zmieni w układzie sił. Uparci w destrukcji mogą się przydać w murowaniu dostępu do bramki, nie sposób jednak zapomnieć, że to w dużej mierze odsunięci od stanowisk prominenci czasów poprzednich, w których za sznurki piłkarskie pociągli jeszcze Grzegorz Lato i Zdzisław Kręcina. Z całym szacunkiem dla nich, ale wizji nowoczesnego, otwartego i kreatywnego futbolu trudno się spodziewać.
3. Przez Polskę kroczy właśnie dumnie Tour de Konstytucja, jest więc ona w rękach nie tylko sędziów, ale i obywateli. Problem pojawia się jednak wtedy, gdy obywatel dostrzegając taką książeczkę w sędziowskiej dłoni ma prawo oczekiwać, że jej treść wdrażana jest przez nich w życie.
Gdy jednak ten sam obywatel widzi, że przy spadającej przestępczości znacząco wzrasta ilość
(i długość) tymczasowych aresztowań, ma prawo odnieść wrażenie, iż sędziowie środki te stosujący czytają nie Konstytucję, ale przemówienia Zbigniewa Ziobry.
4. Choć wcale nie musi tak być. Przecież powody do tego rodzaju praktyki w zakresie stosowania środków mogą być zupełnie różne i mieć źródła w sposobie edukacji i dotychczasowej praktyce. Przecież pierwsze rady, których udzielali mi starsi koledzy (i koleżanki) na początku ścieżki zawodowej brzmiały: jak masz wątpliwości, to skazuj, przynajmniej nie będzie uchyłki. A o zawiasach mawiali z szerokim uśmiechem, że to takie „polskie uniewinnienie”. I dopóki tego rodzaju dyscyplina taktyczna dominować będzie w naszej sędziowskiej kadrze walczącej o Konstytucję, śmiem twierdzić, że szans na wygraną nie mamy. Nie wspominając o tym, że dla zwykłego obywatela taka wygrana będzie tylko zmianą formalną.
Czego obywatelom, jak i sobie, nie życzę. Życzę za to wykreowania klarownej, jasnej i spójnej wizji celów, jakie drużyna zamierza osiągnąć w imię dobra wspólnego, życzę konsekwencji taktycznej i wewnętrznej dyscypliny. Niech coś odróżnia nas od wizji kreślonej ręką Paulo Sousy. W końcu po przeciwnej stronie czeka wataha, w której na szpicy grają coraz brutalniejsi i sprawniejsi napastnicy Nawacki i Dudzicz, na skrzydłach wsparci zastępami rzeczników dyscyplinarnych i członków neoKRS. Ci, w walce o przetrwanie, gotowi są do każdego faulu, spośród których darcie uchwał sędziowskich jawi się być najdelikatniejszym przewinieniem.