Do rzecznika dyscyplinarnego wpłynęła skarga na aplikanta radcowskiego złożona przez sędziego sądu rejonowego. Według skarżącego zachowanie aplikanta radcowskiego podczas rozprawy godziło w powagę sądu, gdyż aplikant w trakcie zwracania się do sądu używał bez zgody przewodniczącego telefonu komórkowego, a poinformowany, że o jego zachowaniu zostanie zawiadomiony samorząd zawodowy, ironicznie się uśmiechał.
Z wyjaśnień złożonych przez aplikanta wynikało, że podczas rozprawy złożył zastrzeżenie do protokołu w trybie art. 162 k.p.c., a przewodniczący zobowiązał go do wskazania przepisu prawa, który został naruszony. Aplikant, w celu upewnienia się co do prawidłowego numeru przepisu, sięgnął po tekst ustawy, który posiadał w smartfonie w wersji elektronicznej. W tym momencie przewodniczący odebrał aplikantowi głos i wydał zarządzenie o zawiadomieniu samorządu zawodowego o naruszeniu przez niego powagi sądu. Dalej, aplikant wskazał, że chciał poinformować sąd, w jakim celu sięgnął po telefon, jednak przewodniczący nie pozwolił na wyjaśnienia oświadczając, że będzie on „tłumaczył się przed swoją radą”. Po tych słowach przewodniczącego aplikant usiadł, a przewodniczący podyktował do protokołu, że aplikant podczas ogłaszania zarządzenia „ironicznie uśmiechał się pod nosem”. Według aplikanta było to wyrazem subiektywnego odczucia przewodniczącego, nie znajdującego uzasadnienia w jego zachowaniu. Aplikant wyjaśnił nadto, że od chwili złożenia zastrzeżenia do protokołu przewodniczący zwracał się do niego podniesionym głosem i nie wyrażał zgody na wytłumaczenie, z jakiego powodu sięgnął po telefon. Mając na względzie interes strony aplikant uznał, że emocjonalny stosunek przewodniczącego do pełnomocnika budzi wątpliwość co do bezstronności sądu i złożył wniosek o wyłączenie sędziego.
Zgodnie z przepisami Kodeksu Etyki Radcy Prawnego, które stosuje się odpowiednio do aplikantów radcowskich, radca prawny powinien dbać o to, aby jego zachowanie nie naruszyło powagi sądu, urzędu i instytucji, przed którymi występuje, a także, by jego wystąpienia nie naruszały godności osób uczestniczących w postępowaniu.
Nie ulega wątpliwości, że co do zasady używanie przez pełnomocnika telefonu komórkowego podczas rozprawy, bez zgody przewodniczącego, jest niedopuszczalne i winno być uznane za naruszenie powagi sądu, a tym samym stanowi przewinienie dyscyplinarne. W szczególności dotyczy to użycia telefonu komórkowego polegającego na nawiązaniu bądź odebraniu połączenia telefonicznego i prowadzeniu rozmowy, czy też na wysyłaniu albo odbieraniu wiadomości tekstowych, a nawet na zaniechaniu wyłączenia dźwięku w urządzeniu i dopuszczeniu w ten sposób do wygenerowania sygnału dźwiękowego informującego o połączeniu. Generalnie należy przyjąć, że niedopuszczalne jest każde takie użycie telefonu komórkowego lub innego urządzenia, które w jakikolwiek sposób zakłócałoby przebieg rozprawy, utrudniało przewodniczącemu jej prowadzenie, przeszkadzało innym obecnym na sali rozpraw osobom lub które wskazywałoby na lekceważący stosunek pełnomocnika do jego udziału w rozprawie albo do osób w niej uczestniczących.
Należy mieć przy tym na uwadze, że współczesne telefony komórkowe są urządzeniami posiadającymi także inne funkcje niż nawiązywanie i odbieranie połączeń telefonicznych oraz wysyłanie i odbieranie wiadomości tekstowych. Funkcje te zbliżają nowoczesne telefony komórkowe (tzw. smartfony) do miniaturowych komputerów. Są to np. funkcje: odtwarzania i nagrywania dźwięku, fotografowania, nagrywania obrazu, przechowywania danych czy nawiązywania połączeń internetowych. Użycie niektórych z ww. funkcji w toku rozprawy bez zgody przewodniczącego (odtwarzanie lub nagrywanie dźwięku, fotografowanie, filmowanie) bezspornie naruszałoby powagę sądu. Natomiast skorzystanie z funkcji dostępu do danych musi być rozpatrywane w konkretnych okolicznościach sprawy, gdyż nie każde tego rodzaju użycie urządzenia może być zakwalifikowane jako zachowanie uchybiające powadze sądu.
W przedmiotowej sprawie, aby sięgnąć do tekstu ustawy aplikant użył w tym celu telefonu, co było implikowane pytaniem zadanym przez przewodniczącego o przepis, który zdaniem pełnomocnika został naruszony przez sąd. Jest oczywistym, że pełnomocnik procesowy, w szczególności aplikant dopiero uczący się zawodu, nie ma obowiązku mieć w pamięci numeracji i brzmienia poszczególnych przepisów prawa. Dopuszczalne jest i powszechnie akceptowane korzystanie przez pełnomocnika z tekstu aktu prawnego, jeśli tylko dysponuje nim na sali rozpraw. Zachowanie takie nie może być uznane za naruszające powagę sądu, zwłaszcza jeżeli jest bezpośrednią konsekwencją dociekań sądu, oczekującego na przywołanie przez pełnomocnika konkretnego przepisu. Pełnomocnik zazwyczaj dysponuje na sali rozpraw tekstem aktu prawnego w formie papierowej, jednak dzięki postępowi techniki obecnie dostępne są znacznie wygodniejsze i efektywniejsze sposoby korzystania z aktów prawnych. Należy do nich możliwość bezpośredniego dostępu do nieograniczonej liczby tekstów aktów prawnych za pośrednictwem urządzeń elektronicznych, np. smartfonów. Niewielkie rozmiary tych urządzeń, ich duża pojemność oraz dostęp do Internetu, ułatwiają w znakomity sposób łatwy i szybki dostęp do dużej ilości aktów prawnych. Skorzystanie przez pełnomocnika z tekstu aktu prawnego za pośrednictwem urządzenia elektronicznego nie różni się w istocie niczym od skorzystania z takiego samego tekstu w formie papierowej, o ile oczywiście nie towarzyszy temu zakłócenie przebiegu rozprawy albo inne niedozwolone jego wykorzystanie. Ze stanu faktycznego ustalonego w niniejszej sprawie nie wynika, iżby aplikant, przy próbie skorzystania z tekstu ustawy za pośrednictwem telefonu, takiego zakłócenia dokonał lub by wykorzystał to urządzenie do innego celu.
Odnośnie do zarzutu ironicznego uśmiechu aplikanta, wywołanego informacją skarżącego, że powiadomi o jego zachowaniu organ samorządu, aplikant zaprzeczył, aby w taki sposób się zachował, a rzecznik dyscyplinarny dał wiarę jego wyjaśnieniom. To, co skarżący wziął za ironiczny uśmiech, mogło być efektem mimicznym niezależnym od woli aplikanta, zwykłym skrzywieniem czy grymasem twarzy, zaistniałym nawet bez jego świadomości, a wynikającym ze zdziwienia czy zaskoczenia zaistniałą, nietypową sytuacją. Nawet jednak, gdyby był to uśmiech, to uznanie go za przejaw ironii, jest kwestią wysoce subiektywną i indywidualną. Trudno przypisać pełnomocnikowi procesowemu odpowiedzialność za delikt dyscyplinarny z powodu uśmiechu, tylko z tego powodu, że sędzia uznał go za ironiczny, jeżeli w przeświadczeniu i zamiarze „sprawcy” nie miał on takiego charakteru, a brak jest innych dowodów na tę okoliczność.
Z powyższych względów rzecznik dyscyplinarny odmówił wszczęcia dochodzenia wobec stwierdzenia braku znamion przewinienia dyscyplinarnego. Skarżący nie wniósł odwołania od postanowienia rzecznika, które stało się prawomocne.
* opisane zdarzenia miały miejsce w 2014 r.