„Obowiązkiem żony jest oddawać się mężowi”, „to tylko metody wychowawcze”, „jak się na nią nie krzyknie to nic w domu nie zrobi porządnie!”, „baby do garów…”, „bo zupa była za słona…”. To tylko kilka wybranych stereotypowych haseł nadal pokutujących w polskich rodzinach.
Przyzwolenie społeczeństwa
Prawo do życia prywatnego i „cztery ściany domu” skutecznie odgradzają ofiarę przemocy domowej od jakiegokolwiek wsparcia sąsiadów czy znajomych. Brak pomocy z zewnątrz zamyka ofiarę wewnątrz coraz szczelniej. Często rodzina czy przyjaciele mówią, że nic nie wiedzieli o sytuacji domowej bliskiej osoby, o tym że była ofiarą przemocy. Nie wiedzieli? Ludzie, zwłaszcza w miastach, są lub chcą być anonimowi, odcinają się od wszelkich bodźców zewnętrznych, co sprawia, że pozostają nieczuli na przejawy krzywdy ludzkiej. Psychologowie tę powszechną „znieczulicę” wyjaśniają w oparciu o różne zjawiska. Jednym z nich jest „rozproszenie odpowiedzialności”. Gdy widzimy lub wiemy o kimś, kto potrzebuje pomocy, a wokół nas mieszka mnóstwo ludzi, wolimy myśleć, że to ktoś inny bardziej kompetentny powinien jej pomóc, lub powinna się zwrócić do profesjonalnych służb pomocowych. Ponadto ludzie wierzą, że „świat jest sprawiedliwy” i z natury dobry, nie dopuszczają zatem do swojej świadomości, że w ich sąsiedztwie dzieje się coś złego. Wciąż też to ofiary przemocy są obwiniane za to, że zostały zgwałcone czy pobite, a sprawcy usprawiedliwiani. Zwiększa to nieufność ofiar i lęk przed ujawnieniem zdarzeń przemocowych.
Nikt mi nie uwierzy
Myślenie samych ofiar przemocy również stawia je w przegranym położeniu już na wstępie procesu pomocy psychologicznej czy prawnej.
Osoby te są poddane bardzo przemyślanej i skrupulatnej manipulacji ze strony sprawcy przemocy, ponieważ celem przemocowców jest właśnie uzyskanie kontroli i okazywanie ofierze władzy. Są one zastraszane i poniżane, co odzwierciedla się w ich myśleniu o sobie, że np. do niczego się nie nadają, niczego nie potrafią, są bezużyteczne. Dodatkowo, uczuciem hamującym sięgnięcie po pomoc przez ofiary jest wstyd, będący rodzajem bardzo wyolbrzymionego lęku przed ujawnieniem osobom postronnym swoich przeżyć i doświadczeń. Dlatego też kobiety potrafią ukrywać dowody pobicia, nie zapraszają nikogo do domu z obawy przed ujawnieniem ich sytuacji, dzieciom polecają milczeć w szkole o sprawach domowych.
Problemy dowodowe bywają nie lada wyzwaniem na prowadzącego postępowanie karne. Z braku dowodów postępowania karne często są umarzane, co z kolei rozzuchwala sprawców i potęguje ich poczucie władzy nad ofiarą. Często bywa tak, że jedyny dowód z zeznań pokrzywdzonej, również staje się nieprzydatny, gdyż ta, wskutek rządzących nią lęków, czy manipulacji ze strony sprawcy, nie chce podtrzymywać złożonego zawiadomienia o przestępstwie.
Specyfika przestępstw przemocy domowej
Przemoc domowa jest specyficzna właśnie z uwagi na psychologiczne mechanizmy, którymi posługują się zarówno sprawcy, jak i ofiary przemocy. Ofiara i sprawca żyją w pewnym zamkniętym cyklu, w którym najpierw narasta napięcie pomiędzy partnerami. Sprawca przemocy inicjuje coraz więcej sytuacji konfliktowych, jednocześnie ofiara stara się np. je załagodzić lub unika partnera. W końcu dochodzi do wybuchu przemocy (fazy ostrej przemocy), w której negatywne emocje rozładowują się, lecz niestety efektem tego są siniaki, otarcia lub bardziej niewidoczne „rysy” psychiczne – uczucie wyczerpania, apatia, myśli samobójcze. Wówczas sprawca orientuje się, że przekroczył pewne granice i zaczyna przepraszać ofiarę, zachowywać się jak idealny mąż i partner. Niestety, faza miesiąca miodowego po jakimś czasie mija i znowu zaczyna narastać napięcie. Zależności, w których obie strony pozostają, determinują przebieg postępowań. Ofiara wybaczy sprawcy, jeżeli ten ją przeprosi i obieca poprawę. Ma to odzwierciedlenie w treści zawieranych przed mediatorem ugód, zatwierdzanych przez sądy. Często po roku, czy dwóch sprawa wraca na wokandę. Okazuje się, że sprawca się nie zmienił, a ofiara nie wyciągnęła wniosków. Z badań wynika, że najczęściej zakańczane wyrokami skazującymi są te sprawy, w których sprawca został odizolowany od ofiary. Jest to możliwe poprzez zastosowanie środków zapobiegawczych. Prokurator może nakazać sprawcy opuszczenie lokalu, w którym zamieszkuje z ofiarą, zakazać kontaktu sprawcy z ofiarą, a sąd zastosować tymczasowe aresztowanie. Wyciszenie się ofiary, brak manipulacji ze strony sprawcy i nieustannego wpływania na jej decyzje, zwiększa stabilność psychiczną i pokrzywdzona może przejść przez postępowanie mając odpowiednią siłę do podtrzymania swoich zeznań. Statystyki pokazują, że czwarta część ofiar wraca do sprawców przemocy. Przyczyn należy szukać w braku rozpoznania w ofiarach rządzących nimi mechanizmów, braku wsparcia psychologicznego i nieskuteczności podjętych terapii bądź w ogóle braku ich podejmowania, a niejednokrotnie braku możliwości finansowych i uniezależnienia się od partnera w sferze majątkowej.
Usprawnienie mechanizmów pomocy
Pomimo realizowania projektów edukacyjnych i organizowania akcji społecznych, skala przemocy domowej w dalszym ciągu jest ogromna i wciąż nie jest do końca znana, z uwagi na znaczną ilość przypadków, które nigdzie nie są przez ofiary przemocy zgłaszane. Ze statystyk dotyczących procedury niebieskiej karty wynika, że rokrocznie jedynie policja, nie licząc innych uprawnionych podmiotów, prowadzi czynności w sprawach 90 tysięcy pokrzywdzonych – ofiar przemocy domowej. Wraz ze wszczęciem tej procedury angażowane są zespoły interdyscyplinarne, zaś sytuacja domowa rodziny jest analizowana i monitorowana. Zdarza się, i to wcale nie rzadko, że wszczynanie procedur niebieskich kart jest powodowane chęcią odgrywania się na współmałżonku, z którym druga strona pozostaje w konflikcie. Angażowanie pracowników socjalnych w spory małżeńskie odbija się zaś negatywnie na rodzinach, w których rzeczywiście dochodzi do sytuacji przemocowych, gdyż zespoły interdyscyplinarne angażują swój czas i środki w zbadanie każdego zgłoszenia, a to z kolei wydłuża każde postępowanie. Bardzo ważne jest zatem uświadamianie społeczeństwa, że niebieskie karty nie służą rozwiązywaniu konfliktów małżeńskich, dla takich osób właściwe będzie podjęcie terapii małżeńskich.
Zwrócić trzeba uwagę, że prawa do zakładania niebieskich kart nie mają kuratorzy, którzy są najbliżej rodzin i najdokładniej wiedzą, jak wygląda ich sytuacja domowa. Uprawnienie takie mogłoby przyspieszyć procedurę niebieskiej karty. Po drugie, należy aktywizować środowiska medyczne i uczulać na konieczność reagowania w razie zaobserwowania przypadków przemocy domowej. Bardzo istotne jest dążenie do zwiększenia dostępu do pomocy psychologicznej dla ofiar przemocy, co wynika wprost z istoty problemu. Niestety, w części zespołów interdyscyplinarnych psychologowie nie przysłuchują się rozmowom ze sprawcami i ofiarami, ograniczone są dyżury psychologów w ośrodkach pomocy społecznej, a zwłaszcza trudno jest o taką pomoc w mniejszych miejscowościach. Jedynie uświadomienie ofierze przemocy mechanizmów, którym była, czy jest poddawana przez sprawcę, udzielenie jej pomocy w odkryciu poczucia własnej wartości i właściwe ukierunkowanie, aby mentalnie wyzwoliła się z roli ofiary, będzie skutkowało jej zdolnością do wyswobodzenia się z przyjętych schematów myślowych i zapobiegnie powrotowi do sprawcy przemocy.
Równie ważne jest nieustawanie w uwrażliwianiu i w uświadamianiu społeczeństwa, ale i pracowników instytucji oraz funkcjonariuszy zajmujących się zawodowo tą tematyką, że przemoc domowa nie powinna być pozostawiana bez reakcji, bagatelizowana czy usprawiedliwiana.