Poczucie jedności środowisk prawniczych, wsparcie od sędziów z Europy i od obywateli to największa motywacja do walki o praworządność. Bądźmy razem!
– Aleksandra Dobrołowicz
Kiedy mijałam wejście do Sądu Najwyższego, grupka ogarniętych fanatyczną nienawiścią wykrzykiwała w moim kierunku: „Mordercy! Złodzieje!” Nieco później, tłum ludzi uczestniczących w marszu stworzył dla ubranych w togi uliczny korytarz, umożliwiający nam dotarcie na jego czoło, witając przechodzących sędziów brawami i głośno skandując „Dziękujemy!”. Nie spodziewałam się ani jednego, ani drugiego. Szłam tym korytarzem, a potem całą ulica Miodową, widziałam i słyszałam tych ludzi, po raz kolejny doświadczając słuszności tego, co robimy, dumy z tego, że jestem polskim sędzią, że jestem tu w licznym gronie kolegów, którzy czują to, co ja. Nie udało mi się ukryć łez wzruszenia.
– Elżbieta Zywar
Gdy szłam korytarzem utworzonym dla sędziów i wszystkich prawników w togach, czułam się jak na czerwonym dywanie w dzień święta filmu. Byłam dumna, a zarazem szczęśliwa, że nie jesteśmy sami, że mimo plucia i szykanowania nas przez rządzących, społeczeństwo nas wspiera, jest z nami. Duma jednakże nie pozostawała jedynym moim uczuciem. Nieuchronnie, łączyło się z rodzącym we mnie pytaniem, co ja sędzia tu robię, na środku ulicy, w tłumie, w todze, która zawsze kojarzyła się mi tylko z salą i stołem sędziowskim. Uświadomiłam sobie tam na ulicy, w tłumie, że wszystko przemija, że czasy spokojnej pracy dla nas się skończyły, a ja znalazłam się w latach podobnych do lat 70, 80, które niestety dobrze pamiętam. Pozostaje jednak we mnie niezbita wiara, że po nocy nastaje dzień, a po burzy spokój. Sobotni dzień daje nadzieję, że ten spokój jest do osiągnięcia, jeżeli będziemy razem.
– Władysława Motak
Jeszcze rano trzyma mnie ta refleksja, że udział prokuratorów doceniano szczególnie, rozumiejąc okoliczności i ew. konsekwencje tego udziału. Te nawet niedowierzające pytania: „to Pan/ Pani jest z prokuratury?” – gratuluję odwagi, podziwiam. I podawanie ręki, poklepywanie, rozmowy. To świadczy o tym, jak ludzie postrzegają tę grupę prawników w obecnym układzie politycznym, ale wskazuje też, w jaki sposób można odzyskiwać zaufanie i szacunek społeczny do tego zawodu.
– D.K.
Warto było! Zobaczyłam, że ludzie potrzebują naszej obecności, żeby dalej wierzyć, że mają rację walcząc o sądy. A ja potrzebowałam tej energii i poczucia solidarności, żeby nie zwątpić w sens naszej walki i się nie zatrzymać.
– Anna Górnik
Myślę, że każdy, kto tam był, poczuł, jak wyjątkowy jest to dzień i jak wyjątkowa i ważna jest sprawa, o którą walczymy. Nie tylko dla nas, sędziów, ale dla wszystkich obywateli. Wsparcie tysięcy ludzi, którym nasz los nie jest obojętny, daje niesamowitą siłę.
– Alina Burzyńska
Rano, przed wyjazdem do Warszawy siostra przysłała mi długą wiadomość smsową. Napisała m.in. „To moja prośba i życzenie. Bądźcie bohaterami, bądźcie wielcy, ale nie tylko przez jeden dzień, tylko zawsze”. Na marszu, wśród wielu wzruszeń, gestów i słów, nie zawsze dla nas przychylnych, ale jednakowo ważnych, zrozumiałam, że tylko w ten sposób potwierdzimy swoją odwagę, niezależność… Stąd moja prośba i życzenie. Wytrwajmy.
– Edyta Matusewicz-Jankowska
Marsz był ogromnym przeżyciem. Pozytywnym przeżyciem. Głównie za sprawą osób, które utworzyły szpaler i skandowały: „jesteśmy z wami, dziękujemy, nie poddawajcie się”. Dziękujemy im za to!
– Agnieszka Poświata
Pierwszy raz dosłownie i naocznie stwierdziłam, że służę ludziom, że bycie sędzią to służba. Czułam się dumna i dowartościowana. Okrzyki „nie dajcie się, jesteście potrzebni, trzymajcie się” to zobowiązanie do dalszego działania. Ludzie mówiący: „odsuńcie się, bo jeszcze togi idą”, a następnie robienie nam miejsca, to był taki wyraz szacunku. To wszystko razem wywołało wzruszenie i prawdziwe łzy! Oprócz tego telefony i smsy od znajomych i rodziny z gratulacjami, słowami wsparcia utwierdziły mnie w tym, że trzeba być z ludźmi i pokazywać swoje stanowisko.
– Irena Sachajska-Krzyśka
Byłem tam. Zobaczyłem. To było niesamowite. Nie do opisania.
– Grzegorz Kasicki
Podczas hymnu jeszcze nie płakałam. Ale gdy tłum zrobił nam miejsce, by togi wyszły na przód marszu, gdy wyszłam na róg Miodowej, usłyszałam te oklaski i podziękowania – łzy płynęły mi ciurkiem po twarzy. I choć wpajano mi, że sędziemu, gdy ubiera togę, nie wypada okazywać emocji – żadnej z tych łez nie żałuję.
– Marta Knotz
Na trasie całego marszu towarzyszyli nam ludzie stojący na chodnikach. Nie byli to gapie, ani bierni obserwatorzy. Oklaskami i skandowaniem „Dziękujemy”, „Wolne Sądy” wyrażali jasno, dlaczego przyszli. Odpowiadały im nasze oklaski pod ich adresem i słowa „To my dziękujemy”. Nic dziwnego, że hasło marszu „Prawo do niezależności. Prawo do Europy” zostało zaprojektowane przez autora logo „Solidarności” Jerzego Janiszewskiego także solidarycą.
– Maciej Kawałko
Pojechałam na marsz uznając to za mój obowiązek. Reakcja ludzi nam towarzyszących wzruszyła mnie, ledwo powstrzymałam łzy. Teraz wiem, że to nie czas na bycie biernym, ale na pokazanie siły charakteru i determinacji, bo tylko wtedy zatrzymamy destrukcję wymiaru sprawiedliwości w naszym kraju.
– Dagmara Gałuszko
– Arkadiusz Krupa
Niesamowite było to, ilu prawników brało udział w marszu. Szliśmy kilka godzin w szpalerze ludzi na całej trasie. Z ich strony towarzyszyły nam słowa sympatii i wsparcia. Brzmi trywialnie – ale było najbardziej niesamowite, bo dostawał je każdy indywidualnie. Słyszałem „Dziękuję Panu”, oklaski i inne słowa szacunku adresowane konkretnie do mnie. To było szokujące i wzruszające. Odpowiedziałem ze ściśniętym gardłem, kłaniając się: „Dziękuję”.
– Artur Karnacewicz
Wahałam się, czy pojechać. Gdybym nie pojechała, nigdy bym sobie nie wybaczyła. To jest WIELKA SPRAWA. Dziękuję Wam wszystkim.
– Joanna Stelmasik
„Solidarność” to takie teraz zdeprecjonowane słowo. A na mnie właśnie ta solidarność zrobiła największe wrażenie. Nasza solidarność z innymi zawodami prawniczymi, tylu było adwokatów, radców i ludźmi nas wspierającymi. W pewnym momencie słysząc te okrzyki: „wolne sądy”, „jesteśmy z wami” czy „dziękujemy” nie mogłam powstrzymać wzruszenia. I nie tylko ja tak miałam.
– Nadzieja Karczmarczyk-Gawęcka
Decyzja o Marszu podjęta 31 grudnia 2019 r. Bez kalkulacji, czy warto, że daleko, czym… A tam spokojnie, tłumnie i dumnie! Że warto było jechać i tam być – to jakby nic nie powiedzieć! Na ocenę co Marsz „dał”, przyjdzie czas. Dla mnie ta ocena jest oczywista!
– Sława Miszel
Nieistotne, pójdziesz w todze, czy przewiesisz ją na ręce. Ważne, żebyś z nami poszedł! Jest nas dużo! BĘDZIE WIĘCEJ!!!
– Małgorzata Czerwińska
Moje pierwsze, gorące refleksje po marszu (a raczej w czasie jego trwania) „Tysiąca Tóg” były pozytywne i – niestety- negatywne. Te pozytywne (których, obym nie musiała weryfikować za czas jakiś, jak czynię obecnie w stosunku do mojej wypowiedzi sprzed niespełna trzech lat, gdy pisałam po Nadzwyczajnym Kongresie Sędziów Polskich że „jeszcze nigdy w dziejach naszego sądownictwa nie zgromadziło się w jednym miejscu tylu urzędujących sędziów”), to konstatacja, że jeszcze nigdy i gdziekolwiek indziej, nie wyszło na ulicę tak wielu przedstawicieli wszystkich zawodów prawniczych z tak wielu krajów, aby demonstrować i „w milczeniu wołać” o przestrzeganie praworządności. To, co najważniejsze jednak w moim osobistym sędziowskim odczuciu, to towarzyszące mi wzruszenie wynikające z postawy Obywateli, których podziękowania, wyrażane tak bezpośrednio werbalnie szacunek, sympatia i solidarność z sędziami były słyszalne po raz pierwszy w moich zawodowym doświadczeniu. Tylko dlaczego na ulicy i w takich okolicznościach przyszło tego doświadczać? Refleksja zasadniczo negatywna sprowadzała się do pytania – czy to coś da i co dalej? Trzeba póki co ochłonąć i przemyśleć. A to, jak zawsze przy podejmowaniu decyzji (o czym sędziowie wiedzą najlepiej) wymaga odpowiedniego czasu.
– Wiesława Kaźmierska
Sędzia SA w stanie spoczynku
Najpierw zastanawiałem się, czy jechać, potem czy zabrać togę, potem czy ją założyć, czy nieść na ramieniu. Ale stojąc na pl. Krasińskich nie miałem już żadnych wątpliwości! Poczułem jedność, solidarność, wsparcie! Warto było TAM być!
– Piotr Sałamaj