W poprzednim numerze „In Gremio” (przyp. red.: Nr 141) Pan Prezes Maciej Strączyński zamieścił odpowiedź na list otwarty, w którym zganił sędziego Macieja Kawałko za sformułowanie, iż nie chce on służyć jako „współpracownik organów, instytucji i osób psujących polski porządek prawny”. W swojej wypowiedzi Pan Prezes poszedł nawet dalej stwierdzając, że w istocie jest to zarzut do sędziów – wizytatorów, że ich służba to współpraca z takimi osobami.
Nie jest moją intencją dokonywanie interpretacji sformułowań zawartych w liście otwartym, choć osobiście aż tak daleko idących zarzutów, a nawet w ogóle zarzutów pod adresem innych osób, doczytać nie umiem. No cóż, każdy sądzi według siebie. Dla mnie rezygnacja sędziego M. Kawałko i jej uzasadnienie stanowi przykład umiejętności przyzwoitego zachowania się i wewnętrznej siły. Co nie oznacza – dodam, by nie narazić się na przyganę ze strony Pana Prezesa – że zarzucam nieprzyzwoitość tym, którzy rezygnacji nie złożyli. O przyzwoitości decydują bowiem czyny, a nie stanowiska czy deklaracje.
Nie umniejszałbym jednak roli osób piastujących w sądownictwie stanowiska, nawet te niższe w hierarchii – wizytatorskie, jak uczynił to w swojej odpowiedzi Pan Prezes. Wystarczy bowiem przyjrzeć się kompetencjom wizytatora i prezesa sądu w kontekście konkursów sędziowskich. W świetle uchwały Sądu Najwyższego z 23 stycznia 2020 r. (zwanej uchwałą 59) nie może ulegać wątpliwości, iż konkursy te obarczone są, z uwagi na udział w nich upolitycznionej KRS, poważną wadą wpływającą na ocenę ich rzetelności czy transparentności. I z tego względu, od dłuższego zresztą czasu, zgromadzenia sędziów czy to poszczególnych apelacji, czy to okręgów (włącznie ze szczecińskimi) odraczały opiniowanie kandydatów. Z tego też względu wielu doskonałych sędziów lub prawników wykonujących inne zawody nie startowało w tych konkursach, a po uchwale 59, nawet zrezygnowało z udziału w nich.
Jak można zatem opiniować kandydatów w takich konkursach? Jak można kandydatury przekazywać do upolitycznionej KRS? Czy to nie jest współpraca, sensu largo, o jakiej mowa w liście otwartym? Czy to nie aktualnie funkcjonujący KRS obarczany jest w znacznej mierze, przez większość prawników w Polsce, odpowiedzialnością za „psucie” polskiego porządku prawnego, a wręcz za działania niekonstytucyjne? Czy to nie KRS jest zawieszony w prawach członka ENJC, a rozważane jest nawet usunięcie z tego gremium?
Na jednym ze zgromadzeń, na moje pytanie, Prezes M. Strączyński oświadczył, iż kandydatury sędziów w konkursie nominacyjnym przesłał dalej na wyraźne polecenie służbowe Dyrektora Departamentu Kadr Ministerstwa Sprawiedliwości. Tyle, że Dyrektor ten mógł zażądać akt osobowych kandydatów, nie mógł zaś wydać wiążących poleceń w procesie nominacyjnym, w którym w ogóle nikt z Ministerstwa nie miał i nie ma żadnych oficjalnych kompetencji. A przypomnieć należy, że art. 58 § 4 u.s.p. (w wersji obowiązującej przed 14 lutego 2020 r.) brzmiał: „Prezes właściwego sądu przedstawia Krajowej Radzie Sądownictwa za pośrednictwem systemu teleinformatycznego kandydatury zaopiniowane w sposób określony w § 2 (opinia zgromadzenia – przyp. aut.) wraz z oceną kwalifikacji…”. Przedstawienie kandydatur to zatem wyłączna kompetencja prezesa.
Rozumiem zatem, że Dyrektor D. Pawłyszcze wydał Prezesowi S.O. w Szczecinie polecenie służbowe przedstawienia akt osobowych kandydatur. Bo przecież nie mógł wydać, nie będąc jakimkolwiek organem w procesie nominacyjnym, polecenia służbowego przedstawienia kandydatur KRS za pośrednictwem systemu teleinformatycznego.
Być może Prezes M. Strączyński zechce wyjaśnić, jak te kandydatury znalazły się w KRS.
Inna kwestia. W sprawach dyscyplinarnych rzecznicy dyscyplinarni mają w zwyczaju domagać się opiniowania pracy sędziów objętych postępowaniem wyjaśniającym nawet wówczas, gdy to postępowanie dotyczy spraw niezwiązanych wprost z pracą np. symulacji rozpraw w czasie festiwalu, wypowiedzi publicznych itd. Nie ulega wątpliwości, iż chodzi o szukanie podstaw do postawienia zarzutów (tak było np. w przypadku sędzi z Gorzowa, w którym postępowanie wyjaśniające o symulację rozprawy w czasie festiwalu przerodziło się w postępowanie dyscyplinarne z zarzutem uchybienia terminom w kilku uzasadnieniach, z reguły kilkudniowych w sytuacji sporządzenia kilkuset uzasadnień, zresztą ostatecznie umorzone). Część prezesów i wizytatorów odmawiała przekazania takich danych z uwagi na brak kompetencji rzecznika do ich żądania. Inni – przekazywali. To kolejny możliwy przykład współpracy, w rozumieniu szerokim, z osobami „psującymi” polski porządek prawny.
To wszystko powoduje, że w pełni rozumiem stanowisko sędziego Macieja Kawałko, który uznał, iż w tym momencie nie jest już możliwe wypełnianie przez niego obowiązków wizytatora.
Odpowiedź swoją Pan Prezes zakończył, słusznym skądinąd stwierdzeniem, że „w trudnych czasach rzetelni sędziowie powinni oczekiwać od siebie wzajemnie jedności, szacunku i współdziałania”. Jakoś nie doszukałem się koncyliacyjnego tonu w wypowiedzi Pana Prezesa. To wprawdzie inny temat, ale jestem gotów na polemikę z Panem Prezesem (np. w ramach dyskusji w „In Gremio”) odnośnie zachowań prezesów i sędziów w kontekście tych słów.