Rodzina. Żona, mąż, ukochana córeczka. Poznali się w 2004 roku, ona studiowała administrację, on – prawo. Jego marzeniem jest zostać policjantem, które to marzenie wreszcie spełnia.
Anna Kaczyńska i Marek Garski. To historia miłosna, wielowątkowa, bez happy endu, bez oczywistego końca. W 2007 r. biorą ślub. Ania jako pani Garska jest szczęśliwa, pewna siebie, niczego jej nie brakuje – ma pracę, którą lubi, i męża. Jeszcze większe szczęście przychodzi trzy lata później, gdy rodzi się wyczekana Dominika (bądź też Weronika – źródła nie są zgodne w kwestii imienia dziecka Garskich).
Podsumowując: 2004 – początek znajomości, 2007 – ślub, 2010 – narodziny dziecka, 2011 – podejrzenia Anny o to, że mąż ją zdradza, 2012 – Anna znika na zawsze. Rozpływa się w powietrzu, zapada pod ziemię. Już nikt nigdy jej nie widzi – ani żywej, ani martwej.
Zgodnie z relacją Marka, Anna wybiegła z mieszkania w nocy 7 lipca. Jej rodzice, państwo Kaczyńscy, chodzą po Czeladzi i szukają córki wszędzie – po dołach, chaszczach i nieużytkach. Doszło do sprzeczki między Anną a Markiem, po czym kobieta zabrała ze sobą rzeczy osobiste: dokumenty, telefon, kartę do bankomatu, portfel… Początkowo poszukiwania prowadzili policjanci z Komendy Powiatowej Policji w Będzinie, później śledztwo przejęła Komenda Wojewódzka Policja w Katowicach. Wszystkie czynności prowadzone są pod nadzorem Prokuratury Okręgowej w Katowicach. Zagadkę zaginięcia czeladzianki usiłował rozwikłać detektyw Krzysztof Rutkowski.
Rodzice Anny są pewni, że ona sama nie opuściła wówczas domu. Była burza, a Anna panicznie bała się burzy, przed którą chowała się w pralni w garażu i na pewno dobrowolnie nie opuściłaby wtedy tego miejsca.
Anna zniknęła w lipcu 2012 roku. Po dwóch dniach jej mąż zgłosił zaginięcie kobiety. Dwa dni Marek, który jest policjantem, zastanawiał się nad zgłoszeniem zaginięcia żony.
W marcu 2015 roku Marek składa pozew o rozwód popierając jego zasadność twierdzeniem, że Anna opuściła jego i córkę, wskutek czego nastąpił rozkład pożycia małżeńskiego. Marek nie mógł jednak cieszyć się wolnością i nie było mu dane ułożyć sobie życia na nowo, z nową kobietą, albowiem sąd pozew oddalił po zaledwie kilku minutach wywodu Marka.
Nawet, gdyby Marek dostał rozwód z zaginioną bez śladu żoną, nie nacieszyłby się wolnością ani nowym życiem. Rodzice Anny, na początku października 2015 r. otrzymują wiadomość, że Marek został zatrzymany. Marek Garski został oskarżony o zamordowanie swojej żony. Proces był poszlakowy – nie było ani świadków, ani ciała Anny.
Marek Garski ze szczegółami opisał wieczór, w którym żona opuściła ich mieszkanie w Czeladzi. Wraz z nią z domu zniknęła wielka walizka na kółkach. Co ciekawe, zapamiętał doskonale, co spakowała żona: depilator w kartonowym opakowaniu fabrycznym, buty w torbach foliowych, suszarkę, bieliznę, pasek oraz ich album ślubny. Czy to wiarygodne, czy wściekła i zrozpaczona kobieta spakowała depilator i zdjęcia ślubne, na których jest jej mąż, który zranił ją w czasie awantury?
Walizka. Wielka walizka, której odgłos kółek ciągniętych po chodniku pod blokiem w ciepłą letnią noc na pewno usłyszałby któryś z sąsiadów. Wszyscy zaprzeczali, jakoby taki dźwięk mógł być wtedy słyszany na osiedlu. Żaden taksówkach nie wiózł kobiety z wielką walizką tamtej nocy, w tamtych okolicach. W jedynym autobusie, kursującym wówczas w tych godzinach, żaden z kierowców nie widział kobiety w wielką walizką na kółkach. Samochód Anny wciąż był w garażu przy ich mieszkaniu w Czeladzi.
Czy Anna w ogóle opuściła mieszkanie?
Walizka. Eksperyment procesowy dowiódł, że do walizki zmieściłoby się ciało Anny w całości, a wykopanie odpowiednich rozmiarów dołu, żeby ją zakopać, zabrałoby 30 minut i 25 sekund.
Marek twierdzi, że szukał żony. A to by oznaczało, że zostawił malutkie dziecko same w domu. Marek twierdzi, że szukał żony w Katowicach i Czeladzi, wydzwaniał do niej, nagrywał rozpaczliwe wiadomości na automatyczną sekretarkę, I wyłączał telefon. Wyłączony telefon w trakcie rozpaczliwych poszukiwań żony? Mało pomocne, prawda?
Na pierwszej rozprawie 11 października 2016 roku, relacjonując ostatnią sobotę z Anną, Marek opowiedział o przesyłce. Kluczowej przesyłce, kopercie, w której był telefon Anny, nadany na całodobowej poczcie w Katowicach do hostelu w Monachium, a która to przesyłka – z racji błędnego adresu – wróciła po Polski.
Zdaniem oskarżenia i sądu Marek zabił Annę, a później włożył jej zwłoki do walizki, wywiózł i zakopał, prawdopodobnie używając kupionej wcześniej zaprawy murarskiej.
We wrześniu 2018 roku Marek Garski, za zamordowanie swojej żony Anny Garskiej, z domu Kaczyńskiej, został skazany na 15 lat pozbawienia wolności. Prokuratura wnosiła o wyrok 25 lat pozbawienia wolności, zaś obrona chciała uniewinnienia mężczyzny. Wzorowy policjant został także skazany za przekroczenie uprawnień, w związku z bezprawnym przeszukiwaniem policyjnych baz danych, co jednak nie miało związku z zabójstwem jego żony. Marka uniewinniono od zarzutu namawiania do składania fałszywych zeznań.
Nie, to nie koniec. Nie, wciąż nie odnaleziono ciała Anny Garskiej.
Od wyroku się odwołano. W swojej mowie końcowej prokurator przekonywał, że jedynie kara 25 lat pozbawienia wolności będzie adekwatna do czynu, którego miał dopuścić się mężczyzna. Przypomniał, że Marek Garski jest z wykształcenia prawnikiem i policjantem, który powinien był stać na straży prawa, a tymczasem starannie zaplanował zbrodnię. Pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych przyznał, że w tej sprawie jest wiele wątpliwości i na wiele pytań nie ma odpowiedzi.
Nie wiadomo, gdzie jest ciało i co dokładnie zdarzyło się w domu Garskich.
Marek prosił o uniewinnienie.
Sąd Apelacyjny skazał Marka Garskiego na 25 lat pozbawienia wolności, czyli dokładnie taki wymiar kary, o jaki wnioskował oskarżyciel publiczny i oskarżyciele posiłkowi. – W tej sprawie nie ma żadnych wątpliwości, że oskarżony dopuścił się zabójstwa swojej żony z zamiarem bezpośrednim – powiedziała sędzia Karina Maksym.
Jest wyrok, Marek został skazany.
Córka Garskich jest pod opieką dziadków, rodziców Anny.
A prawda? Prawda leży tam, gdzie ciało Anny, którego po dziś dzień nie odnaleziono.